Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 292125.13 kilometrów w tym 4894.57 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.81 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[100-200km]

Dystans całkowity:79339.09 km (w terenie 1411.00 km; 1.78%)
Czas w ruchu:3128:47
Średnia prędkość:25.33 km/h
Maksymalna prędkość:91.33 km/h
Suma podjazdów:817900 m
Maks. tętno maksymalne:194 (101 %)
Maks. tętno średnie:157 (81 %)
Suma kalorii:30615 kcal
Liczba aktywności:596
Średnio na aktywność:133.12 km i 5h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
158.10 km 0.30 km teren
06:17 h 25.16 km/h:
Maks. pr.:63.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Powrót z TdP(A) czyli taki se rozjazd..

Piątek, 5 sierpnia 2011 | Komentarze 1

Rano zbieramy się powoli, Polana Rogoźniczańska skąpana jest we mgle, udało się znaleźć kawałek słońca. Pakowanko, jedzenie, dokręcanie roweru, dopinanie numerka, Arek bierze wszystkie bety do siebie i około 7.50 wyjeżdżamy. Szybkie zjazdy do Zakopanego, robi się gorąco, podjazdy do Bukowiny i po niecałych 25 km jesteśmy przy starcie Touru dla Amatorów. Ja zjeżdżam na start, Arek zostaje kibicować na rondzie i później na Gliczarowie.
biwak z rana i pakowanie © wojtekjg

Po dekoracjach zjeżdżamy do Białki i zatrzymujemy się na przełomie chwilę odpocząć i coś przegryźć. Potem pod wiatr wyjeżdżamy w stronę Niedzicy (wybraliśmy mniej ruchliwe drogi), szybkie zjazdy do Sromowiec i znów podjazd w stronę Krośnicy. Od Krościenka, mimo, że jest lekko pod wiatr, jedzie się fajnie, prawie ciągle ponad 30kmh. Odpoczywamy trochę w Sączach, jemy obiad w Nowym, i już z lampkami jedziemy przez Królową Polską, Ptaszkową ze zjazdem świeżutkim asfaltem do szosy na Krynicę, Grybów i Ropską (z Ropskiej mxs wycieczki) i dość szybko dojeżdżamy do Gorlic. W domu jesteśmy około 22.40.
zjazd z Bukowiny © wojtekjg

podjazd nad Jeziorem Czorsztyńskim © wojtekjg

postój w Starym Sączu © wojtekjg

nocne zjazdy w Ptaszkowej © wojtekjg



Kilka zdjęć więcej w GALERII

Dane wyjazdu:
176.20 km 0.90 km teren
07:31 h 23.44 km/h:
Maks. pr.:63.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

W Tatry!!

Czwartek, 4 sierpnia 2011 | Komentarze 0

Wyjeżdżamy z Arkiem na spokojnie około 7.30 w stronę Sącza. Wiatr jest boczny lub w plecy, jest trochę chłodno, ale jedzie się w miarę dobrze. Przemykamy zwyczajową drogą przez Ropską i Ptaszkową, Sącz Nowy i Stary, Łacko do Tylmanowej, gdzie tym razem walimy na Ochotnicę. Podjazd - 20 km, spokojnie w górę doliny, aż do Przełęczy Knurowskiej. Stamtąd super asfalcik w dół do Harklowej, masa zakrętów, na koniec widoki na Tatry(za chmurami) i Pieniny.
Przejeżdżamy przez Łopuszną gdzie skręcamy na Nową Białą, Białkę i podjeżdżamy końcówką jutrzejszej trasy TdP do Bukowiny. Loguję się na TdPA, odbieram numerek z czipem i wracamy na rondo na pierwszy zjazd 5. etapu TdP z premii górskiej. Potem zjeżdżamy do Poronina gdzie czekamy na drugą pętlę (dostaję w nogi torebką jedzeniową Radioshacka) po czem pomykamy do Zakopca i podjeżdżamy do Kościeliska na biwak. Niestety - nie udaje się pojechać na trening z Ryszardem Szurkowskim w Gliczarowie - brakło czasu.
Wieczorem wracamy jeszcze na zakończenie etapu na Krupówki, a po obiedzie, w ciemnościach wracamy na biwak. Po drodze Arka atakuje jakiś mały nocek :)
Dość szybko idziemy spać.
Podjazd na Ropską Górą © wojtekjg

Zjazdy do Harklowej © wojtekjg

zjazd z Przełęczy Knurowskiej © wojtekjg

Ucieczka po pierwszej premii na Głodówce w Bukowinie © wojtekjg

zjazd w Poroninie, druga pętla © wojtekjg

zjazd do poronina, druga pętla, 5.etap © wojtekjg

Wjeżdżamy do Zakopca © wojtekjg

na biwak pod Giewontem © wojtekjg

rowerki Skil'a Shimano po etapie © wojtekjg


Dane wyjazdu:
126.20 km 0.00 km teren
04:27 h 28.36 km/h:
Maks. pr.:72.60 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m

Parna i gorąca ponad-setka

Wtorek, 19 lipca 2011 | Komentarze 1

Kręcenie od 9 rano z Maćkiem, Bartkiem i Arkiem. Z rana robi się parno - to mocne słoneczko daje radę pozostałościom po nocnych ulewach. Spokojny podjazd pod Chełm, za hopką Maciek i Arek walczą o punkty premii górskiej. Na zjazdach oczywiście szalejemy, nie łapie się tylko Arek :)
Lekko pod wiatr w stronę Berestu, podjazd na Krzyżówkę, honorną trasa z TdP2009, spokojny, na końcu dokładam do pieca, bo dobrze zawiało. Zjeżdżamy na Tylicz mocno nadganiając ale wiatr dalej wieje nie tak.
Skręt w Muszynie na p.Tylicką i znów podjazd na spokojnie, jadę na tlenie, robię po drodze zdjęcia więc i od czasu do czasu się zatrzymuję. Na granicy chłopaki mi odjeżdżają więc na spokojnie robię fotki i doganiam ich dopiero za stromiznami (ciągle pod wiatr). Potem dopiero szarpię, ale Arka i Maćka tak łatwo zgubić się nie da.
Długo, długo płaskawo, ryneczek w Bardejovie i z lekko bocznym wiatrem w stronę granicy. W Becherove czekam na Arka i podjeżdżamy po dziurach razem. Od granicy chłopy znów mnie zostawiają w tyle, bo zatrzymuję się wywalić śmieci (do śmietnika, nie rowu :P ), gonie i gonie i gonie i łapię pociag po pierwszej hopce. Dojeżdżam i od razu poprawiam. Niestety - wspaniały sprint i następny podjazd psują krowy idące całą szerokością drogi. O mało w jedną nie wpadam, samochód za nami miał więcej szczęścia i jedną krówkę lekko stuka.
Podjazdy na przełęcz idą niesamowicie siermiężnie - niby wiatr ok ale doganiamy z Arkiem dwójkę prowadzącą dopiero na zakrętach. Wyprzedzamy na ostatnich i ścigamy się razem. Premię nad kategoriami wygrywa Arek o mało nie wpadając na szczycie pod busa. Zjeżdżam od razu, do sklepu kupić coś słodkiego (jechałem na małym kryzysie glukozowym od początku podjazdu), znów muszę gonić grupę, widzę tylko jak przemykają przez Małastów. Doganiam dopiero w Sękowej, dodajemy do pieca i wracamy przez Kochanowskiego do Gorlic.
Dzięki za jazdę.
Pieniny Gorlickie z Wawrzki © wojtekjg

Końcówka hopki pod przekaźnik w Wawrzce © wojtekjg

walka o premię górską © wojtekjg

Podjazd nad Pieninami Gorlickimi © wojtekjg

Droga w stronę Florynki © wojtekjg

Serpentynki w stronę Krynicy © wojtekjg

Końcówka podjazdu na Przełęcz Tylicką © wojtekjg

Kolejna premia górska zdobyta... © wojtekjg

Postój w Bardejove © wojtekjg

Przyjemne asfalty w stronę Becherova © wojtekjg

Jeszcze tylko kawałek górki i granica © wojtekjg

podjazdy w stronę przełęczy w ładnych okolicznościach przyrody © wojtekjg

początek podjazdu na Małastowską © wojtekjg

Zostawiam za sobą 108,3g tłuszczyku :)

Dane wyjazdu:
180.91 km 0.00 km teren
07:44 h 23.39 km/h:
Maks. pr.:60.90 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m
Rower:

Magyarvarja III - Czasem słońce, czasem deszczyk

Niedziela, 10 lipca 2011 | Komentarze 0

Wstajemy wcześnie, bo trasa długa. 6 rano, a już zaczyna być ciepło, ja dopijam herbatę, Arek koksuje się zupą z makaronem, pakujemy się i 7.15 zaczynamy zjazdy.

rankiem jedni dosypiają...
rankiem jedni dosypiają... © wojtekjg
...a drudzy jedzą
...a drudzy jedzą © wojtekjg

A zjazdy są super na początek dnia. Tym bardziej, że po zjazdach następuje orzeźwienie w fontanno-źródle w Fony. Dopiero 7.30, a słońce już praży.

ranne zjazdy do Fony
ranne zjazdy do Fony © wojtekjg
widoki na płaskości pod górami
widoki na płaskości pod górami © wojtekjg
miasteczka i wioseczki puszty w dole
miasteczka i wioseczki puszty w dole © wojtekjg
poranek a już suszy (Fony)
poranek a już suszy (Fony) © wojtekjg
zjazd do Vilman
zjazd do Vilman © wojtekjg

Zjeżdżamy na Vilmany, Gönc, kierujemy się w stronę granicy. Za przejściem dłuuuuugaśna prosta w stronę Košic. Przebijamy się przez miasto, zasiadając na chwilę na deptaku pod katedrą i fontannami (na śniadanie).

nieużywane przejście graniczne przy Tornyosnémeti
nieużywane przejście graniczne przy Tornyosnémeti © wojtekjg
Wjazd do Koszyc
Wjazd do Koszyc © wojtekjg
bazylika w Kosicach © wojtekjg
jedyny powód żeby kupić Kofolę - pacynka
jedyny powód żeby kupić Kofolę - pacynka © wojtekjg
Niestety - trzeba wyjechać drogą szybkiego ruchu, na dodatek zaczyna robić się przedburzowo duszno, Arek mocno prowadzi długi podjazd. Potem super zjeździk (50kmh) i nie wjeżdżamy na autostradę :) , tylko zjeżdżamy na Budimír, żeby spotkać się z Rowerową Pielgrzymką do Watykanu, w której pilotami są Sebastian i Damian. Grupa łapie nas akurat na postoju na uzupełnienie bidonów.
Dalej jest Prešov, Kapušany i w stronę Bardejova przez hopki Ondavskej vrchovny.

Wzgórza zamkowe nad Preszowem
Wzgórza zamkowe nad Preszowem © wojtekjg
Kapušany z hradem na górce
Kapušany z hradem na górce © wojtekjg
jazda na Bardejov
jazda na Bardejov © wojtekjg
Przełączka na drodze do Bardejova
Przełączka na drodze do Bardejova © wojtekjg

W Bardejovie bageteria zamknięta, więc żywimy się w Lidlu, zaczyna straszyć burzą nad Stebnicką Magurą.

Bazylika w Bardejovie © wojtekjg
w oddali, nad Stebnicką, czai się burza
w oddali, nad Stebnicką, czai się burza © wojtekjg
W stronę burzy i granicy SK-PL
W stronę burzy i granicy SK-PL © wojtekjg
W lekkim deszczu mykamy do Becherova, tutaj zaczyna robić się pioruniasto więc przeczekujemy chwilę w wiacie przystankowej. Wszystko przechodzi, teraz tylko podjazd na granicę i z dobrym wiatrem do domu. Siadam na przedzie i ciągniemy 30km/h, w Zdyni wyciągam vmax (ponad 60km/h). Ulewa musiała być niezła, bo potoki wylewają na asfalt w Koniecznej, gałęzie leżą porozwalane na jezdni, przed podjazdem na przełęcz drzewo zwaliło się na drogę.

podjazd do granicy po przejściu nawałnicy
podjazd do granicy po przejściu nawałnicy © wojtekjg

Zwalone drzewo za Gładyszowem © wojtekjg
pod Magurą Małastowską
pod Magurą Małastowską © wojtekjg
podjazd na Magurę
podjazd na Magurę © wojtekjg
W niezłej wilgoci podjeżdżamy na Przełęcz,
ostatnia przełęcz wyjazdu
ostatnia przełęcz wyjazdu © wojtekjg
zjazd z Magury w stronę Gorlic
zjazd z Magury w stronę Gorlic © wojtekjg

chwila odpoczynku i zjazdy i pociąg do Gorlic - wiatr jest nareszcie dobry, na liczniku ciągle 35-40kmh, prędkość przelotowa w okolicach 33kmh. Nieźle jak na ponad 160km.
Do domu zajeżdżamy około 18tej.

Starzeję się - dwa lata temu przejechałem bardziej objuczony w 3 dni trasę dłuższą o około 80km, po cięższych podjazdach w tej samej okolicy i podobnych warunkach+burze i deszcze, na mniejszych kołach. Ehhh, starość nie radość... :)

                                                                                       <<<<<<<<<<<<<<<<<<<DZIEŃ PORZEDNI



Dane wyjazdu:
108.10 km 0.00 km teren
03:47 h 28.57 km/h:
Maks. pr.:65.30 km/h
Temperatura:27.0
Podjazdy: m

Jest słońce!!

Czwartek, 7 lipca 2011 | Komentarze 0

I jest też niestety wiatr.
Trasa znana i lubiana: Gorlice-Grybów-Ptaszkowa-Kamionka-Sącz-Nawojowa-Krzyżówka-Berest-Wawrzka-Ropa-Gorlice.
Na początek chcąc ominąć korki w Gorlicach wpadamy na zamkniętą drogą przez rynek - nadrabiamy ponad 3km poruszając się wraz z ruchem ulicznym czyli 100m na 15 minut.(Oczywiście średnia spada :)). Ciągniemy z Arkiem na zmianach w przeciwnym wietrze na Ropską,
za Szymbarkiem © wojtekjg

Podjazd na Ropską Górę © wojtekjg

Ropska © wojtekjg

zjazdy do Grybowa nie zachwycają,
Grybów © wojtekjg

na Ptaszkową jest jeszcze gorzej, podmuchy wiaterku mają na oko 25-30km/h. Rozpędzamy się w dolinie Kamionki, w Sączu gonimy autobus i na szczęście odcinek do Krzyżówki jedziemy ze średnią około 29kmh i tylno-bocznym wiatrem.
W stronę Krzyżówki © wojtekjg

Zjazdy pod wiatr więc nie szalejemy na zakrętach, dociskamy dopiero niżej. Podjazd pod Wawrzkę wchodzi nawet szybko, słońce dopieka, wiatr zawiewa.
Pieniny Gorlickie z Wawrzki © wojtekjg

koniec podjazdu w Wawrzce © wojtekjg

Za Ropą dociskam z bocznym podmuchem, zapylamy 45kmh do Gorlic. W Mieście oczywiście korek.
Fatalny dzień na szybszą jazdę, na turystykę - super. tylko z 25km z wiatrem, reszta pod lub z bocznym. Wróciliśmy nieźle zmasakrowani.
Spaliłem 79g tłuszczyku.

Dane wyjazdu:
106.53 km 0.00 km teren
04:40 h 22.83 km/h:
Maks. pr.:63.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Pogorzańsko-podjazdowo

Środa, 22 czerwca 2011 | Komentarze 2

Niby takie tam tylko Pogórza, a podjazdy jak w porządnych górach, a zjazdy jeszcze mocniejsze. Podjazd na Kokocz o zachodzie słońca(1,5km, około 10% stale) wyciska ze mnie siódme poty.
Wracam nocą, jadę świetną trasą nad Tuchowem z widokiem na całe miasteczko, potem serpentynami w Zborowicach, a w Siedliskach mijam jelenia stojącego na środku drogi dosłownie o 3 metry - pięęękny był, w bladym świetle lampek rowerowych wyglądał na ósmaka lub dziesiątaka...zderzenie z nim przy moich 50kmh na zjeździe mogłoby być niezmiernie ciekawe... Jechałem cały czas w stronę przepięknej burzy, rozświetlającej całe niebo. Niestety - wiał od niej dość mocny wiatr, nawet na porządnym zjeździe hamował mnie ( jechałem w sakwami) do nie więcej niż 55kmh.
Podjazd do Swoszowej © wojtekjg

Zjazd do Jonin © wojtekjg

Zachód słońca nad Kokoczem © wojtekjg

Wiata na szczycie Kokocza © wojtekjg



Dane wyjazdu:
122.70 km 0.00 km teren
04:17 h 28.65 km/h:
Maks. pr.:68.60 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1520 m

Bo te Pogórza to wiatrowe som...

Sobota, 11 czerwca 2011 | Komentarze 10

Pierwsze 60km pod mocny wiatr, potem z wiatrem bocznym, nie wiem czy było z 15 kilosów w dobrych warunkach...

107 podjazdów i podjeździków, z 93,5 zjazdu. Masakryczny asfalt, szczególnie w okolicy Gródka n/D., wytrzepało mnie na tych dziurach całkiem nieźle. Sprytnie wyminąłem Sącz 'na oślep', były momenty zagubienia, bo ostatnio jechałem tamtędy jakieś 5-7 lat temu. Chociaż wiele się nie zmieniło - jezioro jak było tak jest.

okolice Staszkówki

Nowy budynek Muzeum w Ciężkowicach

Centrum dowodzenia

Serpentyniasty podjazd - byłem miło zaskoczony :)

Bartkowa

Małpia Wyspa i Patelnia

Ropska Góra

Nie ma to jak robić fotkę przy 55kmh - zjazd z Ropskiej, po prawej Pieniny Gorlickie, na wprost Suchy Wierch
Kategoria [100-200km], sam


Dane wyjazdu:
119.20 km 0.00 km teren
04:12 h 28.38 km/h:
Maks. pr.:66.30 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy:1460 m

Rozjazd 'na kibica'

Niedziela, 5 czerwca 2011 | Komentarze 1

Podjeżdżam na start Maratonu MTB Cyklokarpaty w Muszynie. Od Ropy wiatr ciśnie mi się w twarz, podjazdy, zjazdy i inne - wszystko pod wiatr. Co więcej - no ja nie wiem jak to jest - przecież jak wracam tą samą trasą to powinno wiać mi potem w plecy, co nie? Nie jadę dookoła Ziemi żeby mi wiało cały dzień w przód, a jednak...
Podjazdy w Wawrzce i na Krzyżówkę serpentynami, potem cisnę przez Mochnaczki, Tylicz i Powroźnik nie schodząc poniżej 35kmh. Dojeżdżam na start w Muszynie 15 minut przed rozpoczęciem ścigania. Tylko dwójka z Klubu jedzie na inny dystans niż hobby, reszta okupuje pierwszy rząd w sektorze startu do tego dystansu. Pożyczam Arkowi rękawiczki (wiosłem mu długie z domu ale wolał na krótko), chłopy startują, kupuję Pepsi i jadę na Złockie popatrzeć jak wracają. Po niecałej godzinie zjeżdża zawodnik z Klimka, 3 minuty za nim kołysze się przez gumę w tylnym kole Andrzej. Potem zjeżdża jeszcze jedna osoba z Grupetta i na 8 i 9 pozycji Kamil i Arek. Ciągną na zmianę, bo to już asfalt. Zjeżdżam za nimi do mety.
Pierwsza dziesiątka została zdominowana przez Grupetto Gorlice :))
Chwilę pogadaliśmy i wracam przez Krynicę. Przed Krzyżówką zastaje mnie fatalny deszcz z gradzikiem, siedzę chwilę na przystanku ale to nie ma sensu, bo po zjeździe 3 km dalej jest już sucho. Na serpentynach blokuje mnie autobus, którego kierowca najwyraźniej nie potrafi wchodzić w zakręt co ściera mi klocki hamulcowe, łapię się go za to na dole (chociaż dalej zwalnia przy byle zakręcie), puszczam za Polanami i jadę podjazdem do Wawrzki. Końcówka to dociskanie pod wiatr do Gorlic w pełnym słońcu.


No i dziś był kolejny z dni z prawie morderstwami zwierząt leśnych - dwie kuny otarły mi się o koła przy pomykaniu w dół do Florynki z rana. Miały szczęście, skubane, oj miały...
Kategoria [100-200km], sam


Dane wyjazdu:
102.00 km 0.00 km teren
03:28 h 29.42 km/h:
Maks. pr.:70.20 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Rozjazd z klubem+Szymbark

Niedziela, 29 maja 2011 | Komentarze 3

Przez Biecz-Rzepienniki-Gromnik-Ciężkowice-Bobową (tu zostawiam grupę i jadę na Szalową)-Bystrą (fajny podjazd)- Szymbark i do Gorlic.

Poobiednie do Szymbarku, podczas powrotu łapię ciężarówkę od samego skansenu do Gorlic :)

Dane wyjazdu:
120.00 km 0.00 km teren
03:38 h 33.03 km/h:
Maks. pr.:77.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1540 m

Jarná klasika 2011

Sobota, 28 maja 2011 | Komentarze 6

Po kraksie na około 90km straciliśmy z Sebastianem kontakt z grupką z przodu, co zrzuciło nas o jakieś 20 miejsc.

Ale - od początku.

Po rejestracji, krótkiej rozgrzewce, wepchaniu się na 3 linię na start, minucie ciszy za tragicznie zmarłych ostatnio kolarzy i kilku słowach sędziego (o bezpieczeństwie na trasie - potem w najgorszych chwilach przypomniałem sobie o tej przemowie... :)) ruszamy. W dół i po suchym, na szczęście. Od razu jest nerwowo, hamulce piszczą, gościowi koło nas pęka dętka z niesamowitym hukiem. Mała hopka i znów zjazd, chłopaki z klubu prowadzili nawet ze dwa razy peleton. Na dole policia jednak kieruje nas na ścieżkę rowerową. Dobrze, że tu nie zaczęło lać, bo skutki mogłyby być tragiczne - asfalcik jest nowy, nawet suchy dość śliski, wąski na 3 m, jedziemy dwójkami. Dostaję opie...ol od wymijających mnie gdy puszczam koło za grupkami (nie moje tempo), na boki lecą bidony i pompki, szczególnie na drewnianych mostkach. W końcu wjeżdżamy na główną. Ale po kilku chwilach zaczyna padać, tuż przed dojazdem do Kezmaroka. Huncovce, wioska cygańska i podjazd już w deszczu, peleton się rwie ale na chwilę. Rzeka płynie po ulicy, widzimy z daleka błyskawice nad Popradem. Czasem popaduje grad, boli mnie prawa część twarzy od mocno zacinającego deszczu z gradziną. Za Svabovcami wszystko się rwie, zostają grupki. Jedziemy nawet kilkanaście kilometrów w klubowej trójce, czasem prowadząc grupkę. Kilka razy ktoś uciekał do przodu, jako choleryk wyrywałem się na małych podjazdach albo zaczynałem gonić ale grupa siadała mi tylko na koło zamiast współpracować. Koniec końców dociągam do podjazdu pod strefę bufetową i daję spokój. Sebastian myka gdzieś do przodu, Damian został chwilę wcześniej. Na bufecie dają mi banana choć wolałem arbuza ale się nie zatrzymuję, mało nie wpadam do rowu bo na zjeździe od razu zakręt a ja obieram banana zamiast trzymać kierownicę. Dochodzę grupkę Seby, zaczynają się fajne interwały, można by tu podgonić i odczepić kilku zawodników ale chyba tylko ja myślałem o czymś więcej niż dojechaniu do mety :). Chwila ciepła, a nawet słoneczka i formujemy większą grupkę. No i Strba i upadek. Sebastian goni, ja zostaję, poprawiam jeszcze licznik i jadę w swoim tempie. Po dojeździe do super-prostych wzdłuż autostrady widzę Sebastiana w oddali - mija kolejnych maruderów i pruje w dół. Zaczynam gonić, dobrze by było jechać w górę razem. Po drodze dogania mnie pociąg Subaru Prinz MTB Team plus 2 Bikeholików, łapię się, daję zmianę i odczepiam ich. Już, już łapię Sebastiana gdy dochodzi mnie większa grupka, pokazuję mu, że łapiemy się ich. Niestety - po traumie poprzedniego zakrętu kolejny ostry w lewo biorę spokojnie i grupa mnie odczepia. Pierdzielę - nie gonię, lubię podjeżdżać sam. Daleko, daleko widzę pomarańczowy trykot Nieustraszonego Lidera Grupetta jadącego wraz z Michałem Rejzą, uśmiecham się do kamery i zaczynam jeść batoniki (wypiłem tylko pół litra płynów, zjadłem żel i mus i pół tego nieszczęsnego banana). Podjazd na spokojnie, mam zapas żeby gonić ale wolę spokojnie podjeść. Na około 1100m npm wjeżdżam w mgłę, ostatnie agrafki i płasko - Vysne Hagy. Nie gnam ale trzymam tak z 35-37kmh, wyprzedza mnie jakiś Czech, puszczam go, niech se jedzie, na końcu jest ściana.
Zakręt i finisz. 3km. Z góry już zjeżdżają. W połowie mija mnie Paweł, nie widzę u niego uśmiechu, raczej pomieszanie zmęczenia z ulgą. Wrzucam co mam, czyli 39/25, i w górę. Równym rytmem, na zakrętach częściej po zewnętrznej, siedząc. Gość przede mną widząc oznaczenie 2km do mety daje se siana, dopinguję go do dalszej jazdy ale zmyka w dół. Mijam Sebę, myślałem, że się złapie ale został z tyłu, mijam Michała. Ostatnia spinka i w miarę połoga końcówka. Widzę przede mną dwóch Czechów, w tym tego, który mnie wyprzedził, jestem na tyle świeży, że staję na pedały i dopingowany przez organizatorów biorę go wjeżdżając na metę kilkanaście sekund szybciej - mimo zaznaczenia tego nawet przez spikera w wynikach i tak jestem za nim :). Na mecie są arbuzy ale zaczęło lać. Czekam na Sebę, widzę trzęsących się Bikeholików w tym Krzyśka Szarego, próbujących wypić teply ovocny caj. Czekam na Sebastiana, potem zjeżdżam. Powoli, bo wychodzi słońce i chcę popatrzeć na Łomnicę :) Podczas przebierania zaczyna lać, jemy posiłek "regeneracyjny" (grochówa i risotto), i spadamy.


Nie dziwię się,że tyle osób zrezygnowało, pogoda była fatalna, miejscami niebezpieczna dla życia (pioruny waliły w pola rzepaku około 200m od nas), awarie nawiedzały wielu (ale niektóre ekipy miały swoje wozy techniczne...zresztą - pomagające czasem zawodnikom dojść do grupki ...).
Najwięcej nadrobiłem na ostatnim odcinku. Podjazd - miodzio :)
Paweł Źrebiec, najlepszy z Grupetta Gorlice, uplasował się na bardzo ładnym 26. miejscu z czasem 3:17:46.


Dane z pomiaru organizatora (i liczników kolegów), bo licznik zaczął wariować po upadku:
Czas 3:37:37
78/151 (187 startujących)
Ekipa przed startem
radość przed Jarną klasiką, Stary Smokovec © wojtekjg


EDIT
Uśmiechy do kamery na podjeździe na Vysne Hagy coś dały i - mamo, tato, jestem w telewizji!! Dwa rozmazane zrzuty z ekranu tej relacji niech będą pokazem mojej dumy z siebie samego:)
uśmiech do kamery 1 © wojtekjg

znów uśmiech do kamery © wojtekjg