Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 256451.93 kilometrów w tym 3885.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.97 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:2464.38 km (w terenie 8.00 km; 0.32%)
Czas w ruchu:75:29
Średnia prędkość:29.80 km/h
Maksymalna prędkość:84.50 km/h
Suma podjazdów:24181 m
Maks. tętno maksymalne:188 (97 %)
Maks. tętno średnie:164 (85 %)
Suma kalorii:15843 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:84.98 km i 3h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
67.51 km 0.00 km teren
02:06 h 32.15 km/h:
Maks. pr.:68.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:481 m

Na koniec maja

Czwartek, 31 maja 2012 | Komentarze 0

Gorlice-Biecz-Szerzyny-Olszyny-Rzepiennik Suchy-Biecz-Gorlice

Bez szaleństwa. Podwieczorne mgły wchodzą w doliny, nawet bez wiatru jechało się jakoś ślamazarnie.



CLIMB: avg-2%, max-11%
Kategoria [ 50-100km ], sam


Dane wyjazdu:
47.59 km 0.00 km teren
01:50 h 25.96 km/h:
Maks. pr.:73.50 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:890 m

Osiemset podjazdów

Środa, 30 maja 2012 | Komentarze 0

Gorlice-Mszanka-Wola Łużańska-Stróżówka-Bieśnik-Szymbark-Gorlice

5xHRT ścianki w Woli (720m, 80m przewyższenia, 6-15%) plus kilka innych ostrzejszych podjazdów.
Wiater dmie aż miło, pół jazdy pod podmuchy.

CLIMB: avg-6%, max-15%
FAT: 29,7g
Kategoria sam, [ 0-50km ]


Dane wyjazdu:
50.61 km 0.00 km teren
01:36 h 31.63 km/h:
Maks. pr.:81.50 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:516 m

CPGR

Wtorek, 29 maja 2012 | Komentarze 1

Gorlice-Szymbark-Bieśnik-Stróże-Grybów-Ropska Góra-Szymbark-Gorlice

Niby się chmurzyło ale wytrzymało. Na podjeździe nad Bieśnik nawet się rozpinam, zjazd jak zwykle przerwany przez syfiasty asfalt na koniec, którego nie powstydziłby się niejeden belgijski klasyk wiosenny. W Polnej spotykam koczującego pod sklepem Adriano, z jego nieśmiertelną żółtą Meridką, zamieniamy parę słów. Podjazd na Ropską i cykanie zdjęć i zjazd z wyprzedzaniem ciężarówki z przyczepami(ostatecznie skończyła mi się prosta i na wysokości przednich kół zrezygnowałem wracając za przyczepę).


Widoczki z podjazd nad Bieśnik © wojtekjg

Maślana z Bieśnika © wojtekjg

Mont Ropska © wojtekjg

Pieniny Gorlickie o zachodzie © wojtekjg

taka se impresja słoneczna nad Rosochatką © wojtekjg


CLIMB: avg-3%, max-11%
Kategoria sam, [ 50-100km ]


Dane wyjazdu:
38.53 km 0.50 km teren
01:26 h 26.88 km/h:
Maks. pr.:61.50 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:510 m

CPGR

Niedziela, 27 maja 2012 | Komentarze 0

Gorlice-Bystra-Wola Łużańska-Gorlice-Dominikowice-Gorlice

Po deszczu powietrze jest przyjemnie świeże i przejrzyste, widoczki bardzo fajne, górki skąpane w podwieczornym słońcu. Robię kilka stromszych podjazdów, m.in. ściankę w Woli Łużańskiej, na której osiągaliśmy pierwsze 80tki.


CLIMB: avg-4%, max-15% (Wola Łużańska)
Kategoria [ 0-50km ], sam


Dane wyjazdu:
38.02 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:684 m

Jarna 2012

Sobota, 26 maja 2012 | Komentarze 17

Zapowiadało się fajnie: słoneczko, super widoki, mocny wiatr na zachód, dobry czas na rejestrację i rozgrzewanie. Od startu oczywiście zjazd, siedzę na końcu grupy, wieje przeciwny, mocny wiatr ale nawet pod tą niewielką hopkę pośrodku nie muszę mocno pedałować. Już lecą jakieś bidony. Koniec i oczywiście zjazd na ścieżkę cykloturystyczną - wjeżdżam jako prawie ostatni, bo robi się korek (przód gna oczywiście), a jeszcze blokuje mnie ciężarowiec na MTB... Na 16tym kilometrze, po przejechaniu jednego mostku na ścieżce, nagłe hamowanie i korek - pewnie kraksa. Widzę z daleka pomarańczowy strój Arka siedzącego, a potem chodzącego po poboczu, krzyczę do Niego czy wszystko ok. Nagle zauważam na środku leżącego cyklistę z krwią koło głowy, rzucam od razu rower w rów i podbiegam do niego - to Krzysiek. Odganiam chcących go przewrócić na plecy, próbujemy nawiązać z nim kontakt, chwilę otwiera oczy ale za chwilę znów odpływa, szczęśliwie oddycha. Za chwilę podjeżdża ZHS, zostaję jako znający leżącego i tłumacz, opatrują i Krzyśka, Arka i jeszcze dwóch poszkodowanych (szlifowanie brodą i jakieś stłuczenia) - łącznie na asfalcie ścieżki zostało z 8 osób. Zostaję z chłopakami dopóki jednego nie załadują do karetki (wstał o własnych siłach, z kołnierzem orto), a drugiego nie opatrzą (ratownik ZHS przeprowadził nawet neurotest, na który nasi ratownicy rzadko się wysilają.. a warto, bo od razu można rozpoznać wstrząs lub uszkodzenie rdzenia..) i nie załaduję z rozwalonym rowerem do samochodu do Smokovca. Krzyśka rower (złamane koło przednie) zabierają szczęśliwie jadący akurat Panowie z STC.
Sam wracam do Smokowca, Arek przebiera się spokojnie i idziemy/jedziemy na Hrebieniok zobaczyć finisz. Teho rokou ten podjazd, w promieniach słońca, nie wydał mi się tak trudny. Jechałem spokojnie i bez 100km w nogach ale po długich trasach górskich jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. Dodatkowo - jadąc powoli 11% wyskakiwało mi tam, gdzie na naszych górkach, przy szybszym tempie, wyskakuje mi ok 7%. Ot, przekłamanie pomiaru przy szybkości. Zostajemy na górze aż do przyjazdu Sebastiana (wkurzony, jechał końcówkę turystycznie, a czas miał mniej więcej taki jak w zeszłym roku). Potem zjazd, lunch i powrót.

Co się stało? Nie wiem czy będę obiektywny, bo mało widziałem i znam sprawę z opowieści i poszlakowo, ale: Arek jechał w środku peletonu, na wąskiej ścieżce ten środek zapieprzał około 45-50km/h, i albo przestrzelił zakręt i wypadł na trawę, albo został 'zepchnięty' przez zbyt szeroką grupę na zakręcie - w końcu na ścieżce mieściło się max 3 rowerów koło siebie. Chwila po trawie i kamieniach i gdy chciał wjechać z powrotem na asfalt - wpadł w niego ktoś z dalszych pozycji. Poleciał, potem przejechało po nim kilka osób. A Krzysiek musiał walnąć w kogoś podczas hamowania, przelecieć przez rower i uderzyć niefortunnie skronią w podłoże. Kolejny chciał przeskoczyć przez Krisa ale zahaczył o jego rower i poszybował na twarz, zdzierając brodę.
Już po raz kolejny organizatorzy puszczają nas ta ch..ą ścieżką, przód leci na złamanie karku, a przy hamowaniu robi się syf. Czy nie można by się umówić na ściganie po wyjeździe ze ścieżki? Albo poprowadzić trasę tak jak kiedyś, ulicą obok (te parenaście km mijają szybko)?
Byłem z tyłu, nawet gdybym chciał kontynuować jazdę, to jechałbym tylko dla widoków i satysfakcji i to chyba niby-czasówkę, bo przód od razu odjechał, ani sędzia nie zatrzymał ich trochę (a kraksa była olbrzymia), ani sami nie domyślili się, mimo krzyków z tyłu, że coś jest nie tak? Ciekawe jaki to zaszczyt dla dwóch gości uciekających, że zaatakowali z małej grupki, której tył był zahamowany kraksą?
Druga sprawa - bufet. Ponoć nie na 76 ale prawie na 100km. I jak można zaplanować sobie ściganie i suplementację, państwo Organizatorzy??
Po trzecie - wszyscy są PRO. A zasady są proste: jeżeli krzyczą z tyłu, że jest kraksa w peletonie, musisz uciekać - uzyskasz przewagę kosztem przyblokowanych trzepaków. Jeżeli nie dasz rady dogonić peletonu z Twoją grupką, jedź za samochodem, tak z 20km, albo, tak jak kolega G0re miej na trasie ustawionego 'zająca'). Albo jak nie podoba Ci się ścieżka rowerowa, którą prowadzą wyścig - jedź ulica obok, po samochodach, a potem wyjeżdżaj na trasie. Albo, tak jak dyskwalifikowany na naszym wyścigu, poczekaj gdzieś koło mety i wjedź w trasę tak, żeby nikt nie zauważył. Trochę rzygać mi się chcę gdy widzę takie dążenie do 'wybitnego celu' nie fair play.
trenowanie pod Tatrami © wojtekjg

rozjazd przed Jarną © wojtekjg

rozgrzewka w miłych okolicznościach przyrody © wojtekjg

podjazd na Hrebieniok © wojtekjg

z podjazdu na Hrebieniok © wojtekjg

pierwszy na mecie © wojtekjg

druga lokata na mecie © wojtekjg

pierwsza kobieta na mecie :) © wojtekjg

Seba walczy na końcówce © wojtekjg

na mecie © wojtekjg


CLIMB: avg-5%, max-16%
Kategoria [ 0-50km ], ściganie


Dane wyjazdu:
53.13 km 0.00 km teren
01:37 h 32.86 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:496 m

Małe przepalenie + rozjazd

Piątek, 25 maja 2012 | Komentarze 4

Gorlice-Biecz-Rożnowice-Rzepiennik-Turza-Moszczenica-Gorlice

Przeciągamy się z Arkiem przed jutrzejszym wyścigiem. Najpierw pod progiem i pod mocny wiatr do Turzy, później spokojniutko przez podjazd do Moszczenicy i, po małej przerwie u Taty, stonowany powrót do Gorlic, ze sprintem Arka na obwodnicy koło Biedronki ;)

CLIMB: avg-3%, max-8%
FAT: 26,4g

Dane wyjazdu:
34.05 km 0.00 km teren
01:01 h 33.49 km/h:
Maks. pr.:56.50 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:185 m

CPGR

Czwartek, 24 maja 2012 | Komentarze 5

Gorlice-Kobylanka-Wójtowa-Biecz-Libusza-Gorlice

Sakramencki wiatr, a że trasa pokręcona, wiał we wszystkie możliwe strony ciała. Ciężko się jeszcze jedzie na lemondce. Pod koniec łapie mnie mega-ulewa, ale przynajmniej wiatr ustaje podczas deszczu ;)

CLIMB: avg-2%, max-6%
FAT: 16,2g
Kategoria [ 0-50km ], sam


Dane wyjazdu:
20.48 km 0.00 km teren
00:53 h 23.18 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:100 m

CPGR

Środa, 23 maja 2012 | Komentarze 0

okolice Gorlic i Szymbarku

Ciewara się kompensuje to i ja postanowiłem się pokompensować ;) Aż do soboty.

CLIMB: avg-2%, max-7%
Tłuszczyk: 4,7g
Kategoria [ 0-50km ], sam


Dane wyjazdu:
461.35 km 0.00 km teren
15:31 h 29.73 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy:3735 m

Śtyry granice, śtyry setki, i (znów 'prawie') śtyry tysiącki hore

Wtorek, 22 maja 2012 | Komentarze 31

Są takie trasy, na których lubię/lubimy mierzyć czas przejazdu wyobrażając sobie, że jest to wyznacznik postępu w budowaniu formy. Jedną z takich jest dla mnie Gorlice-Slovenskie Nove Mesto (granica z Węgrami) - odkąd pojechałem tam pierwszy raz polubiłem tę trasę. Niby bardzo nie wymagająca, góry są tylko na początku i chwilę na 100tnym kilometrze, ale zmiany terenu, wiatr i słońce na patelni na południu Słowacji, dają popalić. Zazwyczaj przemierzałem ją z sakwami, dziś - na szybszym rowerze i 'na lekko'.
Wyjazd ze wschodem słońca (4.40), w dolinach chłodno i wilgotno, na dodatek do Koniecznej poranny mocny wiatr, oczywiście przeciwny. Przełęcz Małastowska bez spinania (10:50), granicę osiągam o godzinie 6, do Zborowa przyspieszam i na hopkach w stronę Vysnej Polianki cieszę się bezwietrzną pogodą. Dość szybko mijam Svidnik i wyjeżdżam w stronę Domašy.
Na 80tym km wpadam przednim kołem w krater na środku asfaltu, nie mogłem go zauważyć, ukrył się w cieniu. Ponieważ jechałem na lemondce, nie trzymając jej mocno, szoruję asfalt przy 40km/h na liczniku. Wynik: obtarte przedramię, kolano i biodro, rękawek i nogawka z dziurami (kevlarowy strój od Questa tylko lekko się otarł), rower jest cały, ucierpiała lekko tylko kierownica. Problemem jest ręka, bo nie będę mógł jechać na przystawce. Z rękawka robię opaskę na opatrunek i to pozwala mi korzystać z lemondki w miarę komfortowo.
Hopy nad Vel'ką Domašą i od 100km zaczyna wiać w twarz i bok - zapowiadany wiatr na zachód. Tylko nie taki se, ale podmuchami dochodzący spokojnie do 40-50km/h. Męczę ostatnie 90km w ten sposób (w międzyczasie tankuję w sklepie w Vojčicach i zamieniam kilka zdań z panią, która biegała maratony w Stanach) i 20 minut przed południem jestem na granicy SK-HUN(188km, 5:57h, avs 31,6, w pionie 1263m). W prowincji Tokaj wsiadam na ścieżkę EuroVelo w stronę Hollóházy, wiatr nareszcie mi sprzyja. Zakupy w Pálházie, podjazd w stronę Füzérkolmósu z widokiem na Füzéri vár i w górę doliny do Hollóházy. Przejazd przez miejscowość daje +200m w górę ;), wytaczam się na przełęcz i skręcam na Słowację. Zjazd fajny, z widokami na Koszyce i góry w dole. Docieram do głównych dróg i walę w stronę Moldavy n/Bodvou. Tu odbicie na Jasov, podjechałem sobie jeszcze pod Jasovską Jaskyne (jedna z turystycznych w Slovenskim raju) i dolinką zacząłem napierać w stronę Štósa. Podjazd na przełęcz nad Smolnikiem (Štóske sedlo, sv. Maria) baaaaardzo fajny, cały czas 4-5%, na patelniach więcej, na koniec wjeżdża się w las. Na górze źródełko, przy którym zagaduję do młodego kolarza z Koszyc (trenuje do Jarnej ;)), uzupełniam wodę i zjeżdżam robiąc fotki. Zaczyna się męka pod wiatr, bo zmieniam kierunek jazdy na wschodni. Kolejny podjazd, za Margecanami, jest już mniej miły, cały czas 7-8%, czasami więcej. Ale widoki na górze są super, zjazd też miodzio, ino asfalt się zdupcył (trzeba tędy podjeżdżać następnym razem). Gdzieś w tej okolicy strzeliło mi 300km i 2400m w górę, a średnia nie spadła jeszcze poniżej 30tki. Jeszcze jeden raz w górę, z super serpentynami w dół, i jestem w Prešowie. Dość późno, bo około 19.30.
W stronę Kapušan oczywiście podjazd, na dodatek pod mocny wiatr. Jest za to zachód słońca nad górami i hradem. W półmroku staram się naginać jak się da przez Raslavice do Bardejova, w mieście jestem około 21.15.I nareszcie wiatr taki jak ma być. Trochę się ubieram i jazda w stronę granicy. Na przełęcz w Koniecznej wyjeżdżam około 22.30. W Polsce jakby zimniej, zakładam nogawki i w wilgoci przejeżdżam znów Przeł.Małastowską i w Gorlicach (udało mi się nawet podciągnąć średnią o dwie dziesiąte z Magury do domu ;)))) jestem o 23.40.

Znów za dużo postojów, zamknąłem się w 19 godzinach brutto. Postoje były wymuszone, niestety, kontuzją i trochę złą taktyką z nawadnianiem. Po 200km zorientowałem się, że zapomniałem żelków ;), po 200km zaczął mi też jęczeć łańcuch, tak ładnie go wczoraj wyczyściłem i lekko smarnąłem...Zakładałem, że całość zamknę w średniej około 28km/h, więc z tego wyniku jestem niezmiernie zadowolony. Zawsze można by powiedzieć, że dałoby się lepiej ale....(ale wiatr, ale upadek). Polecam z czystym sumieniem Mavici Cosmic Elite - po tych wszystkich dziurach i upadkach dalej nie ma centra i niosą jak nowe. Oprócz trzech podjazdów cały dzień na blacie (52T). Asfalt na trasie na Węgry jest ok dla trekkinga, fatalny na szosówkę. Część już wymieniają, ale ciężarówki i tak walą tamtędy zamiast autostradą. Dzień zwierzakowo tez całkiem fajny: od borsuka na Magurze, przez tysiąc boćków i saren, po lisy i kilka fajnych owadów. Temperatura oscylowała od 11*C do 39*C żeby na koniec znów wrócić na poziom 10*C.


Jak zwykle - milion zdjęć:
Wschód słońca w Sekowej © wojtekjg

Mgiełka w dolinie Zdyni © wojtekjg

Na Slovensku © wojtekjg

obrazek ze Stebnicką Magurą w tle © wojtekjg

jak zwykle - w stronę Magury © wojtekjg

Zborov hrad góruje nad wioską © wojtekjg

Zborov z podjazdu © wojtekjg

rzepak pod górami © wojtekjg

za "Bramą Svidnicką" © wojtekjg

straty materiałowe po szlifowaniu asfaltu © wojtekjg

Vel'ka Domasa © wojtekjg

kościółek po drugiej stronie wody © wojtekjg

Agapanthia villosoviridescens © wojtekjg

wietrznie pod Slaneckimi vrchami © wojtekjg

mój ulubiony obrazek - Zempleni-hegyseg już tuż tuż © wojtekjg

Węgry witają © wojtekjg

Czas poprawiony ;) © wojtekjg

ścieżka rowerowa w stronę Hollohazy © wojtekjg

wreszcie zimna, węgierska Pepszi :) © wojtekjg

Mocny wiatr na zachód towarzyszył mi przez 3/4 dnia © wojtekjg

podjazdy węgierskie © wojtekjg

rzut okaz na Fuzeri var © wojtekjg

Huta szkła w Hollohazie © wojtekjg

Hollohaza to przyjemne miasteczko zatopione w górach © wojtekjg

na przełęczy nad Hollohazą, po lewej, pod lasem, podjazd © wojtekjg

zakręty w stronę granicy Hun-Sk © wojtekjg

zjazd z Koszycami w tle © wojtekjg

Skaros i widoki © wojtekjg

Moldava n/Bodvou © wojtekjg

jazda w stronę Jasova i gór © wojtekjg

pawilon przy Jasovskej jaskyny © wojtekjg

przyjemna droga doliną w stronę Stosu © wojtekjg

spojrzenie w tył na podjeździe © wojtekjg

patelnia © wojtekjg

źródełko pod przełęczą © wojtekjg

Smolink i Mnisek w dole © wojtekjg

rzut oka na zakręty zjazdu © wojtekjg

kapliczka na zakręcie zjazdu © wojtekjg

pozłacana cerkiew w Smolniku © wojtekjg

Margecany - kamieniołom rozwalający pół góry © wojtekjg

w końcu przełęcz i widoki - autofotka cieniowa z tłem © wojtekjg

tak, stamtąd przyjechałem © wojtekjg

a tam muszę zjechać © wojtekjg

zjazd koło rzepaku © wojtekjg

zachód słońca za Presovem © wojtekjg

Volovske vrchy o zachodzie © wojtekjg

hrad na wzgórzu w Kapusanach © wojtekjg

Konieczna i świetlista tablica oznajmiająca granicę PL-SK © wojtekjg

Gorlice - spalony, obdarty...ale rower cały ;) © wojtekjg


CLIMB: avg- 2%, max-10%

Dane wyjazdu:
88.56 km 0.00 km teren
03:05 h 28.72 km/h:
Maks. pr.:68.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:1062 m

Niedziela z Piorunką

Niedziela, 20 maja 2012 | Komentarze 21

Gorlice-Szymbark-Ropa-Tania Góra-Brunary-Banica k/Izb-Piorunka-Góra Piorun-Mochnaczka-Krzyżówka-Berest-Grybów-Biała Niżna-Gródek-Szymbark-Gorlice

Wpadłem na zgrupowanie sądząc, że będzie w miarę spokojnie. Nic z tego: Wojtek R. i Rafał S. szaleli na podjazdach i trzeba było walczyć o premie górskie albo spawać ucieczki ;) Wiatr wcale nie pomagał, a czułem go szczególnie jadąc dużo z przodu.
Mogłem wziąć koło z kasetą górską. Łańcuch powoli domaga się wymiany.


CLIMB: avg-4%, max-15% (Banica)
FAT: 30,4g
Kategoria [ 50-100km ]