Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 268736.63 kilometrów w tym 4388.42 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.91 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[300-1500km :)]

Dystans całkowity:33027.04 km (w terenie 258.70 km; 0.78%)
Czas w ruchu:1186:28
Średnia prędkość:27.84 km/h
Maksymalna prędkość:77.88 km/h
Suma podjazdów:282858 m
Maks. tętno maksymalne:181 (94 %)
Maks. tętno średnie:142 (73 %)
Suma kalorii:19998 kcal
Liczba aktywności:69
Średnio na aktywność:478.65 km i 17h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
631.60 km 0.50 km teren
21:26 h 29.47 km/h:
Maks. pr.:61.70 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:4011 m
Rower:Furia

masakracja wiatrem, słońcem i dziurami świętokrzysko-mazowieckimi ;)

Wtorek, 20 czerwca 2017 | Komentarze 2

Gorlice-Turza-Rzepienniki-Tarnów-Dąbrowa Tarnowska-Szczucin-Stopnica-Łagów-Nowa Słupia-Starachowice-Skarżysko Kamienna-Szydłowiec-Przysucha-Nowe Miasto n/Pilicą-Rawa Mazowiecka-Inowłódz-Opoczno-Końskie-Skarżysko-Bodzentyn-Nowa Słupia-Łagów-Stopnica-Tarnów-Rzepienniki-Turza-Gorlice

Chcąc upchnąć wszystko w krótkim terminie, zignorowałem prognozy o przeciwnym wietrze (ale - nie sądziłem, że będzie aż tak mocny) i intensywnych burzach. Na dodatek nie wyspałem się (chyba niecała godzinka snu), a sam wyjazd opóźnił się przez głupie czekanie na przeschnięcie części garderoby ;)
Wyjazd chwilę przed 2, początek jak zwykle z wilgocią i mgłami w dolinach, więc nie pogonisz. Potem łapie mnie wiaterek w plecy. Idzie dość sprawnie i w Łagowie łapię śniadanie około 7.30, po 160km. A potem już tylko męka pod infernalny wiatr, na wyboistych asfaltach woj. świętokrzyskiego i mazowieckiego. Na podjeździe nie pociągniesz, na zjeździe nie pociągniesz, przeciwstawiam się na płaskim, ale trzeba uważać na dziury. Nie spodziewałem się, że podmuchy będą aż tak mocne. Na dodatek upał, który skutecznie odciąga mnie od jedzenia. Po drodze do Szydłowca obserwuję polską myśl techniczno-remontową: wpadam na S-kę, która miała nie być S-ką, ale okazała się jednak S-ką, próbuję wjechać do miasta drogą, która okazuje się w remoncie, zastawiona walcem i ciężarówką, bez żadnych informacji wcześniej. Potem kilkanaście kilosów znaków zakazu (na jedynej drodze w stronę Klwowa!), które i tak się ignoruje, bo remonty już się skończyły... ;) W Rawie mam dość wiatru, ale to nadchodzący mocny front burzowy skłania mnie do zawrócenia...i właściwie powinienem zrobić to 150km wcześniej. Próbuję walić jeszcze w stronę Krakowa, ale dalej jadę na zachód, pod wiatr, przedzieram się więc do Końskich po jakichś dziurach i zaczynam jechać z wiatrem na Skarżysko. Zrobiło się chłodniej, odwiedziłem fajną toaletę i zatankowałem coś więcej niż herbatę do bidonów i od razu zaczyna się jechać super.
I uciekam przed burzą.
Po podjeździe do Bodzentyna w ostatniej chwili zjeżdżam na zamkniętą stację benzynianą, chroniąc się przed piorunami, mega deszczem i ostrym wiatrem porywającym rower. Potem chlapanie tyłka i brudzenie roweru, mały popas w Nowej Słupi (w końcu) i podjazdy nocne. Trzeba oddać kierowcom, że mimo sporego ruchu, głównie ciężarówek, tylko z raz byłem wyprzedzany mało komfortowo, większość potrafiła poczekać na wolną drogę. Nawet Krzychu Szary z rana wyprzedzał mnie szeroko ;)
Nocą góry wchodzą łatwiej, bo nie widać końcówki i licznika, pokazującego jak się zamula. Niestety po drodze wjeżdżam po kilka razy w ulewy i mocno mokre asfalty, co powoduje spore opóźnienie - ślizganie na stromszych podjazdach i ostrożne zjazdy. Spanie daje o sobie znać na Orlenie w Tarnowie przy kanapkach i herbatce, ale nie daję się ciepłemu chodnikowi (jest naprawdę gorąco, prawie całą noc jechałem na krótko, mimo opadów i mokrych asfaltów) i powoli, ale skutecznie, pożeram kolejne kilometry najkrótszą drogą do domu, gdzie ląduję około 4.30, po prawie 27h (zeszło na różne rzeczy poza jazdą).
Nie był to najszczęśliwszy wyjazd, ale - zero awarii, zero problemów na drodze, trochę świeżej opalenizny - fajnie było ;)
CLIMB: max 12%

Rozmyty Jowisz z lekko rozmytym Księżycem
Rozmyty Jowisz z lekko rozmytym Księżycem © wojtekjg

Na horyzoncie Góra Św. Marcina
Nocny łowca wyczekuje na pasażerów tarnowskiego PKP w Dąbrówce Tuchowskiej
Nocny łowca wyczekuje na pasażerów tarnowskiego PKP w Dąbrówce Tuchowskiej © wojtekjg
Okolice Radwanu z rana
Okolice Radwanu z rana © wojtekjg
Wschód słońca przed Szczucinem
Wschód słońca przed Szczucinem © wojtekjg
Pola przedszczucińskie o wschodzie
Pola przedszczucińskie o wschodzie © wojtekjg
Wisła znaczy koniec Małopolski
Wisła znaczy koniec Małopolski © wojtekjg
Jak zwykle stopnicka prosta spod kościoła
Jak zwykle stopnicka prosta spod kościoła © wojtekjg
Jak zwykle pofałdowanie wzduł Chańczy
Jak zwykle pofałdowanie wzduł Chańczy © wojtekjg
Ostatni zakręt podjazdu (w tę stronę zjazdu) z Łagowa z Św.Krzyżemw tle
Ostatni zakręt podjazdu (w tę stronę zjazdu) z Łagowa z Św.Krzyżem w tle © wojtekjg
Fontanna łagowska
Fontanna łagowska © wojtekjg
Zakręty pod Św.Krzyżem
Zakręty pod Św.Krzyżem © wojtekjg
Jak zawsze mocny zjazd do krajówki w Skarżysku
Jak zawsze mocny zjazd do krajówki w Skarżysku © wojtekjg
Resztki górek na Mazowszu, okolice Borkowic
Resztki górek na Mazowszu, okolice Borkowic © wojtekjg
Przyjemne leśne szosy do Nowego Miasta
Przyjemne leśne szosy do Nowego Miasta © wojtekjg
Nowe Miasto nad Pilicą
Nowe Miasto nad Pilicą © wojtekjg
Wietrzne proste województwa łódzkiego
Wietrzne proste województwa łódzkiego © wojtekjg
Znów pod Św.Krzyżem,po burzach i po zachodzie
Znów pod Św.Krzyżem,po burzach i po zachodzie © wojtekjg

Kategoria [300-1500km :)], sam


Dane wyjazdu:
507.50 km 0.00 km teren
18:41 h 27.16 km/h:
Maks. pr.:65.30 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:6369 m
Rower:Furia

Maraton Podróżnika 2017

Sobota, 3 czerwca 2017 | Komentarze 6



Kiedy wpadłem na kilka chwil na MP w 2015r myślałem, naiwnie, że to rzeczywiście maratonowa jazda w grupach albo przemieszanych grupach. A tu paaaanie, ściganie jak na każdym ultra, przynajmniej w tak do połowy stawki. Mimo przespania zapisów dostałem się na tegoroczny z listy rezerwowej. I fajnie - pierwsza dłuższa jazda w tym roku, pierwsza długa powypadkowa i do tego w dobrym towarzystwie i po solidnych górach.
Startowałem z ostatnią grupą, chyba taką najmocniejszą. Tak przez 45 minut jadę praktycznie sam po hopkach widząc grupę gdzieś z tyłu i nie żyłując tempa. Dojeżdżają przed Żarowem i skręcają wbrew trackowi. Chwila tłumaczenia, że zmienił się niedawno, ale nieee, my  z Ryśkiem wiemy lepiej: on zna na pamięć trasę i ma w telefonie, ja mam w garminie, więc walimy przez Żarów. Po chwili wjechania w wertepy i dziury, 3-krotnym zgubieniu bidonu i powrotach, zawróceniach przy remontach załapałem czemu miałaby być trasa zmieniona...Rysiek też mnie gdzieś zgubił, zjeżdżamy się magicznie przed Strzegomem i...i zaczynamy łapać ludzi, których mijaliśmy prawie godzinę wcześniej. Super;) troszkę pracy na zmianach, potem wchodzę w tempo pod mały wiatr w górę do Wojcieszowa (gdzieś tam mijamy i straszymy werbalnie Waxia : P) i Rędzin. Mijamy kolejne grupki i pojedynczych bajkerów, w tym Wilka (którego grupa zabrała się w większości z naszymi mocarzami), i zaczyna się Rędzińska, z naprawdę mocno trzymającą końcówką (ciągle ponad 11%) i w pierwszym poważnym upale. Postanowiłem tutaj nie czekać już na Ryśka (chociaż daleko nie został) tylko pognać na dół. Fajnie, że 300tka jedzie od drugiej strony (w tym goście na poziomkach!!!), można spotkać się na trasie. Przeskakuję Kowarską, koło Sosnówki mało nie rozjeżdżam stadka dzikich kaczuszek (krzyknąłem w porę, nawet jacyś szosowcy, siedzący mi przez moment na kole, wyminęli je) i w Podgórzynie koło sklepu, gdzie miałem tankować, nabijam się na prowadzącą grupkę. Spokojne uzupełnianie bidonów i płynów i bananów i jakiegoś batonika (bo ze trzy rzeczy wypadły mi z koszyka z koksem na dziurach), pół grupy odjeżdża w górę (chyba w pośpiechu), ja na spokojnie dopijam resztki soku. Doganiam chłopaków na początku stromizny. Rzeczywiście Karkonoska daje radę: zły asfalt, nastromienie, które na końcu nie chce zejść poniżej 15%, dodatkowo upał. Na koniec jakiś szosowiec chce się ze mną ścigać, znów przegrywam, na przełęczy zasuwam się, dopijam pepsi i walę w dół. Zjazd jest nawet taki dość płynny, asfalt jest dobry, ale robi się chłodno. Na dole doganiam Gavka - chop waży około 50kg razem z rowerem więc zostawił wszystkich na górce, ale w dół, pod mocniejszy wiatr jakoś nie idzie. Chwilę gadamy, siada mi na koło i jedziemy. Garmin coś mi szaleje po 200km, nie dość, że sygnał gubi to jeszcze nie nawiguje tylko pika gdy zgubię kurs. Wyjeżdżam jakiś wiadukt zamiast skręcić w prawo przez wieś i zauważam to za późno. Informuję Gavka, i lekko zwalniam, ten zjeżdża przede mnie i nagle się zatrzymuje prosto przede mną...Łapię szlif po asfalcie na biodrach i tyłku, łapię też snejka w przednim kole (i pęka mi manetka, zauważam dopiero teraz, na szczęście mogę zmieniać biegi, chociaż regulowałem przerzutki kilka razy po drodze). Gavek jedzie dalej, a ja wymieniam i pompuję na poboczu. Po ogarnięciu prawie wszystkiego zjeżdżam na trasę i do wsi i za Vrchlabí tankuję na stacji benzynowej. A potem fajna ścieżka rowerowa i skręt na Černý Důl i fajny podjazd. Tam łapię krewniaka tomkowego, szybciej zjeżdżam na Trutnov, kilka hopek, granica i złapanie Kosmy i Gavka (i tak musiałem na nich poczekać, żeby dopytać gdzie ten bufet...pogubiłem się przez te nadprogramowe kilosy z zabłądzeń). Przejeżdżam oczywiście skręt na Adršpach, zawrotka i fajnie zlokalizowany bufet pod lasem za wsią, pod wiatą. Pochłaniam pomarańcze, pochłaniam tylko pół malutkiej porcji makaronu z gulaszem (i ogórkami:)), pochłaniam kolę, nie pochłaniam drożdżówki - ciężko idzie mi jedzenie stałych pokarmów, jak to przy zmęczeniu i lekkim odwodnieniu. Biorę banana, macham chłopakom (dojechał Gavek, Kosma i nawet Rysiek) i wyrażam szczerą nadzieję, że dojdą mnie za kilka chwil, i uderzam na kilka górek w stronę skalnego miasta. Dzwonię po drodze do Magdy, dojadam resztki żarcia z kieszonek i zjeżdżam do Kudowej. Droga Stu Zakrętów wchodzi fajnie - nie jest to wymagający podjazd, ale ciągnie się sporo. Szczęśliwie zrobili nawierzchnię na zjeździe do Radkowa i można puścić hamulce. Sklep w Wambierzycach osiągam jeszcze przed zachodem słońca, znów tankowanie i jakiś batonik, przyjemna droga rowerowa na Raszków i jakieś hopy do Polanicy. A tam, o dziwo, światełka Tomka. Jedziemy sobie razem, pogadujemy, robi się ciemno i chłodnawo (a ja dalej tylko w rękawkach, Tomek opatulony nieźle, nawet dodatkowe rękawiczki zakupił ;)), czasem ktoś na zmianę wyjdzie i już po Bystrzycy i Idzików - znów nocą (chciałbym z raz jechać tutaj za dnia) - i znów Czarna Góra (albo jak się popularniej mówi - Puchaczówka;)). Nawet nie przyspieszam, jadę na spokojnie na blacie dolną część i widzę, że Tomek zostaje.Chwilę czekam, ale progresu nie ma więc jadę dalej w tempie. Przez upadek czuję plecy i więcej niż bym chciał wstaję w pedały. Zjazd jest tragiczny - zimny, momentami piaszczysty, super zimny w dole za Sienną i znów pojawiają się dziury, które omija się zygzakiem. W Lądku trzeba pokrążyć po miasteczku, potem fajna Przeł. Lądecka, mylę się z punktem kontrolnym na granicy (zła granica! ;)) i znów zimne zjazdy. W końcu poprawna granica, ale tempo spadło, bo nie dość, że zimno, to jeszcze jakoś nie mam parcia, przed Paczkowem dobija do mnie Tomek. I tak się snujemy trochę, raz na jakiś czas dając zmianę. Na dodatek robi się pagórkowato (super!) i dziurawo, a momentami brukowano (fatalnie...już wcześniej sporo bruków zaliczyłem w Czechach). Łapię się na zjazdach na tym, że hamuję za późno niż bym chciał, chyba przez przysypianie. Czasem zawiewa cieplejszy wiatr, czasem zimniejszy, zatrzymujemy się jeszcze na jednej stacji, bo mnie przysuszyło..i łapie nas Rysiek, który w szaleńczym pościgu przeskoczył sporą różnicę czasową. Ostatnie wzniesienia za Dzierżoniowem jedziemy tak żwawiej, zaczyna już świtać...i na ostatnich (dosłownie) dziurach, niecałe 9km przed metą (dosłownie!) łapię snejka w tyle. Chłopaki nie usłyszeli mojego krzyku, żeby jechali dalej, po chwili wracają zza zakrętu szukając mnie (i nie znajdują...a stałem na poboczu :P), a ja walczę z gumą, bo mam tylko krótki wentyl, pompka nie wchodzi dobrze w przedłużkę, dobijam jakieś 2atm. Jadę ostrożnie po dziurach, ostrożnie na podjeździe pod Tąpadła, ostrożnie na, zazwyczaj, dość szybkim zjeździe i dobijam do mety, po trochę ponad 20h (chyba 20h03min).
Mało przerw jak na mnie, o dziwo.
Tak coś czułem przed startem, że to będzie pierwszy od dawna wyjazd z przygodami awaryjnymi.
Chyba zająłem 3. miejsce...ale dalej ze mną jest ten sam problem, że parcie 'na wynik' kończy mi się po pewnym czasie i brakuje imperatywu jakiegoś takiego wyścigowego. Bo można by pocisnąć wcześniej na hopkach i poatakować na górkach żeby zgubić lub zmęczyć grupę, a mi się włączyła turystyka. Ale to raczej in plus ;)
Spoko spalonej skóry, czuję stłuczenia biodra i odwodniłem się trochę, ale...wygląda na to, że powoli wracam do formy przedwypadkowej.
CLIMB: max 21% (nie pokazało mi tych mitycznych 23-25%)


Dane wyjazdu:
743.00 km 0.00 km teren
23:26 h 31.71 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3355 m
Rower:Furia

Znów to samo...

Sobota, 20 sierpnia 2016 | Komentarze 1

Pomimo deszczyku z rana i sztywnego czołowego wiatru - jechało się  nad wyraz fajnie. Czołówkę dogoniłem i w miarę  kontrolowałem co się dzieje, jedzenia nie odmawiałem i dokładałem  swoje z kieszonek, piłem sporo i równo,  nawet zatrzymując się w sklepach, żeby dopełnić bidony herbatą mrożoną.
I w końcu siekło mnie w okolicy Białobrzegów - silne skurcze żołądka,  czkawka i skurcze przepony, uniemożliwiały momentami jazdę  zupełnie. Tak samo jak  zdrowe pobieranie pokarmów. Próbowałem jeszcze zresetować się  w Iłży (do której dotarłem tylko 45min po zaplanowanym czasie - 24h45min), ale dotoczyłem się tylko do Opatowa...
Niestety, ponownie po podobnym dystansie, chociaż problemy trochę inne. Może to właśnie  mój limit i trzeba dać sobie spokój z taką intensywnością na dłuższych dystansach? Szkoda tego roku, bo dobrze czułem się w tym wietrze i ulewy przyszły po 40h od startu.
Garmin padał ze dwa razy, potem przestał nawigować. Śladu na Stravę  nie będzie.

ps. udało mi się sklecić pliki w jeden wielki, smutny aż do wycofu...



Dane wyjazdu:
476.80 km 0.00 km teren
18:23 h 25.94 km/h:
Maks. pr.:69.30 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:6336 m
Rower:Furia

tak trochę dookoła Tatr

Czwartek, 30 czerwca 2016 | Komentarze 4

Gorlice-Wawrzka-Krynica-Leluchów-St.Ľubovňa-Velka Lomnica-Tatr.Lomnica-Hrebienok-Velicke pleso-Popradske pleso-Štrbske plesa-Liptovský Mikuláš-Kvačianske sedlo-Roháčske pleso-Oravice-Chochołów-Czarny Dunajec-Nowy Targ-Krościenko-Nowy Sącz-Ptaszkowa-Grybów-Ropska-Gorlice



Poranna Wawrzka
Poranna Wawrzka © wojtekjg
Trakcja w stronę Leluchowa
Trakcja w stronę Leluchowa © wojtekjg
Hopki koło Plaveca i pierwsze widoki
Hopki koło Plaveca i pierwsze widoki © wojtekjg
Plavnica z Levocskymy (?) w tle
Plavnica z Levocskymy (?) w tle © wojtekjg

Przeszło cztery lata temu, żeby było zabawniej dokładnie co do dnia , podjechałem kilka wysokich asfaltów tatrzańskich w jeden dzień. Dziś mała powtórka z dodatkami. Warunki, co ciekawe, mocno podobne - i słońce i burze, i ciepło i parno. tylko tym razem Arek nie wyjechał po mnie ;)
Dojazd pod Tatry strasznie powolny przez poranne mgły i czołowy wiatr. Podjazdy jakoś idą. I na Hrebienoku i na podjeździe na Śląski są odcinki, które można uznać za szutrowe, co spowalnia zjazdy (poza tym na zjeździe z tego drugiego dalej hamuje się na poprzecznych rowach-przepustach). Na Velickim zaczyna kropić, więc nie siedzę długo, na pozostałych podjazdach lampa. Ludzi na drodze niewiele, ale i tak wchodzą pod koła. Zjazd do Mikulasza niestety pod mocny wiatr, wysuszający do tego, a potem kryzysik na podjeździe pod Huty. Na górze słuchać pomruki burzy i widać czarne chmury znad Zachodnich i ścianę deszczu nad Liptovską Marą. Grad łapie mnie w połowie  zjazdu, akurat gdy trafiam na fajną wiatę przystankową, gdzie kibluję ponad godzinę. I tak asfalty mokre, i tak szybki zazwyczaj zjazd na hamulcach. Chlapię jeszcze tyłek na podjeździe pod Roháčske pleso, gdzie jestem chwilę po 20. O kilka godzin później niż zakładałem. Zjazdy w zachodzącym słońcu są dość szybkie, potem podwieczorna wilgoć i dziury do Oravic, a po nawdychaniu się oparów z oravickich wód borowych zaczyna się świetnie jechać. Gonię chmurę z piorunami, więc skręcam na szybszą trasę przez Targ i Snozkę. Do Sącza na kanapkę dobijam dość szybko (godz. 1.30) i przed godz. 4 dojeżdżam do domu.
CLIMB: max 16%

Jazda w stronę Tatr z Lubovli, jak zwykle
Jazda w stronę Tatr z Lubovli, jak zwykle © wojtekjg
Chmurka tam i tu
Chmurka tam i tu © wojtekjg
Prosta z Lomnicy na Vysoke Tatry
Prosta z Lomnicy na Vysoke Tatry © wojtekjg
Hrebienok - kultowo z JK
Hrebienok - kultowo z JK © wojtekjg
Kralo'va hola kuis z daleka
Kralo'va hola kusi z daleka © wojtekjg
Początek na Velicke jak na patelni
Początek na Velicke jak na patelni © wojtekjg
Velické pleso (1670m)
Velické pleso (1670m) © wojtekjg
Podjazd podobny do podjazdu - tutaj na Popradske pleso
Podjazd podobny do podjazdu - tutaj na Popradske pleso © wojtekjg
Popradske bardziej słoneczne
Popradske bardziej słoneczne © wojtekjg
No i Strbske
No i Strbske © wojtekjg
I Male Strbske
I Male Strbske © wojtekjg
Nudny zjazd z widokami na łany zbóż pod górkami
Nudny zjazd z widokami na łany zbóż pod górkami © wojtekjg
Velki Choc zaLiptovską Marą też kusi (nierowerowo)
Velki Choc za Liptovską Marą też kusi (nierowerowo) © wojtekjg
Liptovske Matiasovce
Liptovske Matiasovce © wojtekjg
Początki podjazdu na Roháčske
Początki podjazdu na Roháčske © wojtekjg
Pod Osobitą, w stronę Wołowca
Pod Osobitą, w stronę Wołowca © wojtekjg
Powolny zjazd schnącymi asfaltami
Powolny zjazd schnącymi asfaltami © wojtekjg


Dane wyjazdu:
692.50 km 15.00 km teren
25:27 h 27.21 km/h:
Maks. pr.:75.20 km/h
Temperatura:
Podjazdy:8064 m
Rower:Furia

Dwie wieże

Wtorek, 7 czerwca 2016 | Komentarze 14




Słońce prażyło, wiatr wiał, noc zimna/lodowata. Po drodze problemy z zakazami rowerowymi, nawigacją i garminkiem, który oszalał chwilę przed północą (wypluwając ostatecznie rozpieprzony ślad gps).
Nadrzędnym celem był Kékes-tető (1014m) (podjazd prawie 20km, przez nówkę asfalt i asfalty zgryzione, na szczycie z zachodem słońca), po drodze wpadły Góry Bukowe (sądzę, że są super latem - zacieniony podjazd, niezbyt stromy, asfalty lepsze niż się spodziewałem, widoków niewiele - lub jesienią), a nad ranem obskoczyłem jeszcze Kral'ovą holę (bez sensu - mnóóóstwo kamyczków na szutrze, a asfalt w nie lepszym stanie, podjazd i zjazd w 2.20h, na szczycie około 15min. przed 8).
Sporo czasu zeszło na różne rzeczy poza jazdą - jedzenie, picie, szukanie alternatywnych do węgierskiej krajówki dróg, wertepy i inne, czarowanie, prośby i modlitwy nad Garminem (nie wiem co zadziałało), picie kakao na stacji benzynowej nocą, trzęsienie się z zimna przy przymrozkach na sedlu w Muranskej planine. Przyjemna dla oka trójkująca średnia została zabita przez podjazd na sedlo Javorinka (944m) z rana (sztywno kiiilometrami, plus wilgoć i ziąb) i Kral'ovą (asfalt nie schodzi poniżej 8%). Kekesz też nie był bajeczką, początek trzyma kilkanaście kilosów po 5-7%, a końcówka 8-11%, ale tam nie zrzuciłem z blatu, jechało się fajnie. Na powrocie, do smażącego słońca, dokłada się wiatr w twarz.Temperatury od 15*, przez 26* do 0*C nad ranem i znów od 10* do ponad 35*C.
I znów, oczywiście, pszczoła, tym razem mad'iarska, upitoliła mnie w brew...
CLIMB: max 13%
Zdyńsko-konieczańska prosta
Zdyńsko-konieczańska prosta © wojtekjg
Plonowanie za Bardejovem
Plonowanie za Bardejovem © wojtekjg
Wypasik na halach koło Presova
Wypasik na halach koło Presova © wojtekjg
Kapusanski hrad
Kapusanski hrad © wojtekjg
Górki pod Presovem
Górki pod Presovem © wojtekjg
Pod Slaneckimy vrchami
Pod Slaneckimy vrchami © wojtekjg
Na drodze do Miszkolca
Na drodze do Miszkolca © wojtekjg
Miszkolc też nie jest przychylny rowerzystom
Miszkolc też nie jest przychylny rowerzystom © wojtekjg
Wjazd w Góry Bukowe
Wjazd w Góry Bukowe © wojtekjg
Lillafured
Lillafured © wojtekjg
Podjazdy ciągle w lesie
Podjazdy ciągle w lesie © wojtekjg
Po obejchaniu dolinki dookoła
Po obejchaniu dolinki dookoła © wojtekjg
Szybki zjazd przy skałach i jaskiniach do Egeru
Szybki zjazd przy skałach i jaskiniach do Egeru © wojtekjg
Cetrum Egeru
Centrum Egeru © wojtekjg
Drugie spojrzenie na Kekesz
Drugie spojrzenie na Kekesz © wojtekjg
Podjazdy w górach Matras
Podjazdy w górach Matras © wojtekjg
Trochę prostych
Trochę prostych © wojtekjg
Początek podjazdu w stronę Kekesza, cześciowo nowiutki asfalcik
Początek podjazdu w stronę Kekesza, częściowo nowiutki asfalcik © wojtekjg
Widoczek po zachodzie z Kekesza
Widoczek po zachodzie z Kekesza © wojtekjg
Na szczycie Węgier
Na szczycie Węgier © wojtekjg
Wieża na szczycie Kekesza
Wieża na szczycie Kekesza © wojtekjg
Kolejne kakao chwilę przed północą
Kolejne kakao chwilę przed północą © wojtekjg
Niemrawy wschód słońca w Murańskiej planinie
Niemrawy wschód słońca w Murańskiej planinie © wojtekjg
Poranna Kralova
Poranna Kralova © wojtekjg
Początek podjazdu
Początek podjazdu © wojtekjg
Prawie końcówka szutru
Prawie końcówka szutru © wojtekjg
Rozpieprzony asfalt nad Posrednym sedlem
Rozpieprzony asfalt nad Posrednym sedlem © wojtekjg
10% ale nie czuć
10% ale nie czuć © wojtekjg
Przedostatnie zakręty doszczytu
Przedostatnie zakręty do szczytu © wojtekjg
Tatry lekko przymglone
Tatry lekko przymglone © wojtekjg
Końcówka podjazdu
Końcówka podjazdu © wojtekjg
Szczytowanie
Szczytowanie © wojtekjg
Jak zwykle pamiątkowo
Jak zwykle pamiątkowo © wojtekjg
Sumiac w dole
Sumiac w dole © wojtekjg
Strome szutry
Strome szutry © wojtekjg
Ponad 1000m deniwelacji
Ponad 1000m deniwelacji © wojtekjg
Okolice Teglartu
Okolice Teglartu © wojtekjg
Podjeździk do Popradu
Podjeździk do Popradu © wojtekjg
Poprad to fajne miasteczko po Tatrami
Poprad to fajne miasteczko po Tatrami © wojtekjg
Fajny postój pod lipą
Fajny postój pod lipą © wojtekjg
Rytro w słońcu
Rytro w słońcu © wojtekjg
Na koniec dnia -- Ropska
Na koniec dnia -- Ropska © wojtekjg



Dane wyjazdu:
471.80 km 0.50 km teren
16:08 h 29.24 km/h:
Maks. pr.:69.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3650 m
Rower:Furia

kolejny świętokrzyski worktrip

Środa, 1 czerwca 2016 | Komentarze 13



Tam czasem zawiewa nawet fajnie, ale dalej za mocno. Do tego mocno praży. A mnie boli gardło. Cudem omijają mnie dwie burze ze zlewami przy Skarżysku, łapię później tylko na chwilę mokre asfalty. Trochę błądzenia przed Kielcami, do Pińczowa przez mgły  i hopki nadnidziańskie. Wschód słońca łapię za Proszowicami i do Krakowa (traaagedia asfaltowa!) zjeżdżam przed 5. Dwa spotkania, sporo krążenia po mieście... i za Wieliczką łapie mnie prawie trzygodzinna mocna ulewa, mocząca wszystko do cna (nawet rzeczy w niby-nieprzemakalnej torbie podsiodłowej). Odpuszczam w Brzesku, głównie przez małe otarcie i wracam autobusami do domu.
Temperatura czasami sięgała 30*C, w nocy trochę poniżej 10*, podczas deszczu przyjemne 8-11*.C.
CLIMB: max 17%
Podjazd w okolicy Jodłowej
Podjazd w okolicy Jodłowej © wojtekjg
18% z daleka nie wygląda tak źle
18% z daleka nie wygląda tak źle © wojtekjg
Droga w świętokrzyskie - mały zakręt i niewielki podjazd
Droga w świętokrzyskie - mały zakręt i niewielki podjazd © wojtekjg
Prosta w Stopnicy tak jak zwykle
Prosta w Stopnicy tak jak zwykle © wojtekjg
Szydłów na końcu prostej
Szydłów na końcu prostej © wojtekjg
Świętokrzyskie wyboje dały radę torbie Authora
Świętokrzyskie wyboje dały radę torbie Authora © wojtekjg
Szydłów pod chmurami
Szydłów pod chmurami © wojtekjg
Prosta wzdłuż Chańczy
Prosta wzdłuż Chańczy © wojtekjg
Znów pod Świętym Krzyżem
Znów pod Świętym Krzyżem © wojtekjg
Krynki w słońcu
Krynki w słońcu © wojtekjg
Bajorko przy Krynkach
Bajorko przy Krynkach © wojtekjg
Droga przez lasdo Skarżyska
Droga przez las do Skarżyska © wojtekjg
Ulewa zmierza do Skarżyska
Ulewa zmierza do Skarżyska © wojtekjg
Nocka nad autostradą
Nocka nad autostradą © wojtekjg
Kolejny wschód słońca, tym razem nad Proszowicami
Kolejny wschód słońca, tym razem nad Proszowicami © wojtekjg


Dane wyjazdu:
524.70 km 2.00 km teren
18:14 h 28.78 km/h:
Maks. pr.:71.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3616 m

świętokrzyskie work trip

Czwartek, 19 maja 2016 | Komentarze 2

G-Jasło-Warzyce-Wiśniowa-Sędziszów Małopolski-Kolbuszowa-Nowa Dęba-Gorzyce-Sandomierz-Ćmielów-Ostrowiec Św.-Brody-Wąchock-Pawłów-Nowa Słupia-Św.Krzyż-Łagów-Raków-Staszów-Połaniec-Mielec-Dębica-Pilzno-Jodłowa-Czermna-Biecz-G

Czasem pod wiatr, dość często z wiatrem, nocą i nad ranem w mgłach, powrót ciągle pod mocniejszy wiatr.
Po zoptymalizowaniu trasy dojeżdżam za szybko, więc jest czas na kręcenie się po okolicy i więcej kontroli, nocka standardowo. Nad ranem podjeżdżam na Święty Krzyż (Łysa Góra, 594m) -  tyle razy bywałem w okolicy i jeszcze nie zaliczyłem rowerem. Trochę kręcenia w drodze powrotnej, małe wysychanie i mocna praca pod wiaterek.
W dzień powietrze chłodne, za to w słońcu za gorąco. Nocą zbyt zimno. Temperatury od prawie 30 do 0-4st.C nocą.
CLIMB: max 16%
Pagórki Pogórza Dynowskiego
Pagórki Pogórza Dynowskiego © wojtekjg
Rzepaki pogórzańskie
Rzepaki pogórzańskie © wojtekjg
Im dalej na północ, tym więcej prostych
Im dalej na północ, tym więcej prostych © wojtekjg
Stawy przy poligonie koło Nowj Dęby
Stawy przy poligonie koło Nowej Dęby © wojtekjg
Tereny poeksploatacyjne po odkrywkach siarki
Tereny poeksploatacyjne po odkrywkach siarki © wojtekjg
Pomnik siarkowców ;)
Pomnik siarkowców ;) © wojtekjg
Sielanka nad Wisłą koło Sandomierza
Sielanka nad Wisłą koło Sandomierza © wojtekjg
Wieczorne polowanko
Wieczorne polowanko © wojtekjg
Brody Iłżeckie nocą
Brody Iłżeckie nocą © wojtekjg
Wąchock nocą
Wąchock nocą © wojtekjg
Trochę mgiełki pod Łysulą
Trochę mgiełki pod Łyścem © wojtekjg
Początek podjazdu na Św.Krzyż
Początek podjazdu na Św.Krzyż © wojtekjg
Zaraz po wschodzie słońca
Zaraz po wschodzie słońca © wojtekjg
Widoczki spod bazyliki
Widoczki spod bazyliki © wojtekjg
Widoczki w dal
Widoczki w dal © wojtekjg
Poranne mgły w dolinach
Poranne mgły w dolinach © wojtekjg
Dalej widoczki w oddali
Dalej widoczki w oddali © wojtekjg
Gołoborze pod szczytem Łysyci
Gołoborze pod szczytem Łysej Górze © wojtekjg
Podjazdy świętokrzyskie dobiły już niejednego
Podjazdy świętokrzyskie dobiły już niejednego © wojtekjg
Pod Św.Krzyżem
Pod Św.Krzyżem © wojtekjg
Dzień jak co dzień w dolinie Wisły
Dzień jak co dzień w dolinie Wisły © wojtekjg
Ostatni sensowny podjazd dnia - Wisowa
Ostatni sensowny podjazd dnia - Wisowa © wojtekjg
Iii super zjazd do Czermnej
Iii super zjazd do Czermnej © wojtekjg


Dane wyjazdu:
487.80 km 0.50 km teren
18:13 h 26.78 km/h:
Maks. pr.:66.90 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:3511 m
Rower:

Ajvar Tour -1: Due south...and back

Sobota, 16 kwietnia 2016 | Komentarze 6

Gorlice-Tokaj-Koszyce-Gorlice

Bez sensu: godzinka deszczu w nocy w Polsce (wyjazd o północy), wiatr w twarz aż za Tokaj, taki wrzucający w rowy, powrót po dziurach i z krążeniem po wioskach wymuszony sytuacją awaryjną (nie moją, szczęśliwie), nudny przejazd przez tragiczne asfalty od Koszyc do Bardejova, na końcu - wreszcie dobry wiatr od Koniecznej!
Zaczynam nie lubić Węgier - nie czuję nadgarstków od tych 'asfaltów', na dodatek nałykałem się pyłków rzepaku.
CLIMB: max 12%
Na drodze do Zborova
Na drodze do Zborova © wojtekjg
Okolice Raslavic
Okolice Raslavic © wojtekjg
Herbatka pod Vranovem
Herbatka pod Vranovem © wojtekjg
Powoli świta
Powoli świta © wojtekjg
Pierwsze rzepaki prawie w słońcu (pod Slaneckymi vrchami)
Pierwsze rzepaki prawie w słońcu (pod Slaneckymi vrchami) © wojtekjg
Nowy asfalcik za Trebisovem
Nowy asfalcik za Trebisovem © wojtekjg
Impresje wschodzikowe
Impresje wschodzikowe © wojtekjg
Żółto pod Górami Zempleńskimi
Żółto pod Górami Zempleńskimi © wojtekjg
Zgryziona droga w stronę granicy
Zgryziona droga w stronę granicy © wojtekjg
Rzepak pod Zempleni-hegyseg
Rzepak pod Zempleni-hegyseg © wojtekjg
Znajomy priehod
Znajomy priehod © wojtekjg
Dróżka dookoła Magas-hegy
Dróżka dookoła Magas-hegy © wojtekjg
Zjazd koło pierwszych winnic
Zjazd koło pierwszych winnic © wojtekjg
Grupa Magasa od tyłu
Grupa Magasa od tyłu © wojtekjg
Płaaaasko i wietrznie
Płaaaasko i wietrznie © wojtekjg
Nieliczne velo-ścieżki wzdłuż krajówki
Nieliczne velo-ścieżki wzdłuż krajówki © wojtekjg
Rzepiole kwitną
Rzepiole kwitną © wojtekjg
Magas-hegy zostawiam za sobą
Magas-hegy zostawiam za sobą © wojtekjg
Olaszliszka, po drodze na Tokaj
Olaszliszka, po drodze na Tokaj © wojtekjg
Na każdym gnieździe parka boćków
Na każdym gnieździe parka boćków © wojtekjg
Nagy-Kopasz z oddali
Nagy-Kopasz z oddali © wojtekjg
Cenrum Tokaja
Cenrum Tokaja © wojtekjg

Tam gdzie Bodrog miesza się z Tiszą
Trza objechać górkę
Trza objechać górkę © wojtekjg
Posrzępiony asfalt podjazdu
Posrzępiony asfalt podjazdu © wojtekjg
Niby nic a 10% trzymie
Niby nic a 10% trzymie © wojtekjg
Las chroni trochę przed wiatrem i upałem
Las chroni trochę przed wiatrem i upałem © wojtekjg
Klasyczna fotka na szczycie
Klasyczna fotka na szczycie © wojtekjg
Tak, było Pepszi
Tak, było Pepszi © wojtekjg
Puszta w oddali z Nagy-Kopasza
Puszta w oddali z Nagy-Kopasza © wojtekjg
Kopasz pod rzepiennikiem - jak typowo
Kopasz pod rzepiennikiem - jak typowo © wojtekjg
Małe wyrojenie zgrzypików
Małe wyrojenie zgrzypików © wojtekjg
Znów w Zempleni-hegyseg
Znów w Zempleni-hegyseg © wojtekjg
Zameczek w Boldogkóvaralja
Zameczek w Boldogkóvaralja © wojtekjg
Po zasiewach
Po zasiewach © wojtekjg
Obliżenie przy Encs
Obliżenie przy Encs © wojtekjg
Droga z Goncruszki
Droga z Goncruszki © wojtekjg
Tyndalek na drodze do Kosic
Tyndalek na drodze do Kosic © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam


Dane wyjazdu:
364.00 km 0.00 km teren
12:18 h 29.59 km/h:
Maks. pr.:73.70 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:4848 m
Rower:Furia

Wszystkie zapachy Podkarpacia

Wtorek, 5 kwietnia 2016 | Komentarze 4

Gorlice-N.Żmigród-Dukla-Iwla-Chyrowa-Daliowa-Komańcza-Cisna-Wetlina-Ustrzyki Górne-Czarna-Wołkowyja-Polańczyk-Lesko-tarnawa Górna-Poraż-Mokre-Bukowsko-Sieniawa-Rymanów-Iwonicz-Zdrój-Lubatowa-Jasionka-Dukla-N.Żmigród-Gorlice

Miało nie wiać, a wiało przeważnie z boku (chociaż czasami było w plecy, nie ma co narzekać). Asfalty za to tragiczne i czasem nie dało się przycisnąć mimo warunków (dobrze, że bidonów nie pogubiłem). Trochę wilgoci w dolinkach nad ranem i wieczorem i dalej ten saharyjski pył zawieszony na niebie (a na dole piach pozimowy z poboczy). Pachnie wiosną i nawozami naturalnymi na polach, a koło Folusza pożarami łąk (aż zgłosiłem na straż, bo przy tym wietrze całe pola Kotliny Jasielskiej mogłyby pójść z dymem...ludzie nie myślą).
Wyjazd o 8, w Komańczy chwilę po 11, w Wetlinie tankowanie o 13, Lutowiska około 15, zachód słońca (19:08) na przełęczy pod Tokarnią koło Bukowska, Gorlice ok 22:45.
Mnóstwo słońca, prawie cały dzień na krótko, pomimo wiatru. Noc też cieplutka. Trochę odwodnienia na odcinku za Lutowiskami przez złe rozplanowanie picia (uratował mnie sklepik w Bukowcu).

CLIMB: max 16%
W stronę słońca za Foluszem
W stronę słońca za Foluszem © wojtekjg
Fajny dywanik na Komańczę
Fajny dywanik na Komańczę © wojtekjg
Prosta pod połoninami
Prosta pod połoninami © wojtekjg
Zjazd z Przeł.Wyżnej
Zjazd z Przeł.Wyżnej © wojtekjg
Pod Przeł.Wyżniańską
Pod Przeł.Wyżniańską © wojtekjg
Stromy podjazd na górkę nad Tarnawą Górną
Stromy podjazd na górkę nad Tarnawą Górną © wojtekjg
Zachód słońca pod Pasmem Bukowicy
Zachód słońca pod Pasmem Bukowicy © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam


Dane wyjazdu:
309.50 km 0.00 km teren
11:25 h 27.11 km/h:
Maks. pr.:70.30 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy:3824 m

Slovenski jar, Slovenske hrady, Slovenske Pepsi

Czwartek, 17 marca 2016 | Komentarze 7

Gorlice-Przeł.Małastowska-Bardejov-Demjata-Terna-Veľký Šariš-Priesmyk Branisko (751m)-Spišské Podhradie-Levoča-Vrbov-Spišská Belá-Sedlo Vabec (766m)-Piwnicznna-Muszyna-Krynica-Florynka-Wawrzka-Ropa-Gorlice

Leniwie wyjechałem już za słońca. Na Magurze  jakieś -2*C i lodzik na patelniach, ale potem do Bardejova jedzie się super. Około 10 przebiórka przed Šarišem (ale nie na krótko) i łapię przeciwny wiatr, czasami nawet mocny. Zjazd z przełęczy Branisko tragiczny przez dziury i syf na drodze,przed 13 wjeżdżam pod Spisski Hrad. I pomykam dalej w stronę Levočy, dalej pod wiatr. Kežmarok, tankowanie, dyskusje z młodymi fanami ;) i szybszy transfer w stronę  Lubovli. Vabec już po zachodzie, przebiórka na zimny i wietrzny zjazd (tragedia jak asfalt na górze podjazdu wygląda...i to z dwóch stron) i jazda po ciemku. Dolina Popradu szybko, kanapeczki w Krynicy na Orlenie, Krzyżówka i spokojny, bo lekko wilgotny i chłodny (tak do -4*C), zjazd i Wawrzka na dobicie. Chwilkę po 22giej podjeżdżam pod dom.
Za dużo złego wiatru, za dużo słońca, za dużo mokrych asfaltów, za mało jedzenia ;)
CLIMB: max 14%
Magura w słońcu
Magura w słońcu © wojtekjg
Jak zwykle pod Stebnicką Magurę
Jak zwykle pod Stebnicką Magurę © wojtekjg
Hrad Zborov
Hrad Zborov © wojtekjg
Dróżka nad Terną
Dróżka nad Terną © wojtekjg
Hubosovce pod Tatrami
Hubosovce pod Tatrami © wojtekjg
Droga na Sabinov
Droga na Sabinov © wojtekjg
Rogalik na zastavce
Rogalik na zastavce © wojtekjg
Najpierw zjazd, a zaraz dłuuugi podjazd
Najpierw zjazd, a zaraz dłuuugi podjazd © wojtekjg
Spisski Hrad na horyzoncie
Spisski Hrad na horyzoncie © wojtekjg
Pod Hradem
Pod Hradem © wojtekjg
Pod hradem
Pod hradem © wojtekjg
Nad Hradem
Nad Hradem © wojtekjg
Przełączka pod zamkiem
Przełączka pod zamkiem © wojtekjg
Hrad z drugiej strony
Hrad z drugiej strony © wojtekjg
Widoki podczas jazdy od strony Levocy
Widoki podczas jazdy od strony Levocy © wojtekjg

Tatry spod Keżmaroka
Tatry spod Keżmaroka © wojtekjg
Widok z jednej z przełączek po drodze
Widok z jednej z przełączek po drodze © wojtekjg


z podjazdu na Vabec




Kategoria [300-1500km :)], sam