Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień10 - 0
- 2025, Marzec30 - 1
- 2025, Luty23 - 11
- 2025, Styczeń27 - 10
- 2024, Grudzień23 - 4
- 2024, Listopad19 - 2
- 2024, Październik21 - 0
- 2024, Wrzesień26 - 5
- 2024, Sierpień25 - 13
- 2024, Lipiec32 - 9
- 2024, Czerwiec35 - 13
- 2024, Maj39 - 25
- 2024, Kwiecień31 - 12
- 2024, Marzec28 - 4
- 2024, Luty20 - 9
- 2024, Styczeń16 - 17
- 2023, Grudzień19 - 3
- 2023, Listopad21 - 2
- 2023, Październik32 - 1
- 2023, Wrzesień36 - 8
- 2023, Sierpień39 - 2
- 2023, Lipiec43 - 19
- 2023, Czerwiec38 - 8
- 2023, Maj33 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 4
- 2023, Marzec29 - 11
- 2023, Luty21 - 8
- 2023, Styczeń22 - 9
- 2022, Grudzień22 - 5
- 2022, Listopad28 - 3
- 2022, Październik35 - 2
- 2022, Wrzesień32 - 3
- 2022, Sierpień42 - 1
- 2022, Lipiec40 - 9
- 2022, Czerwiec33 - 0
- 2022, Maj47 - 7
- 2022, Kwiecień25 - 1
- 2022, Marzec27 - 0
- 2022, Luty29 - 7
- 2022, Styczeń28 - 5
- 2021, Grudzień23 - 0
- 2021, Listopad19 - 0
- 2021, Październik32 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 4
- 2021, Sierpień28 - 0
- 2021, Lipiec42 - 1
- 2021, Czerwiec39 - 5
- 2021, Maj35 - 0
- 2021, Kwiecień24 - 1
- 2021, Marzec29 - 0
- 2021, Luty15 - 0
- 2021, Styczeń26 - 0
- 2020, Grudzień22 - 3
- 2020, Listopad27 - 5
- 2020, Październik33 - 0
- 2020, Wrzesień30 - 2
- 2020, Sierpień38 - 9
- 2020, Lipiec34 - 0
- 2020, Czerwiec43 - 11
- 2020, Maj40 - 1
- 2020, Kwiecień21 - 2
- 2020, Marzec25 - 6
- 2020, Luty17 - 5
- 2020, Styczeń20 - 8
- 2019, Grudzień14 - 3
- 2019, Listopad10 - 5
- 2019, Październik16 - 3
- 2019, Wrzesień19 - 8
- 2019, Sierpień27 - 13
- 2019, Lipiec31 - 10
- 2019, Czerwiec35 - 12
- 2019, Maj21 - 6
- 2019, Kwiecień28 - 0
- 2019, Marzec25 - 10
- 2019, Luty15 - 2
- 2019, Styczeń8 - 4
- 2018, Grudzień11 - 2
- 2018, Listopad20 - 2
- 2018, Październik24 - 9
- 2018, Wrzesień29 - 8
- 2018, Sierpień31 - 19
- 2018, Lipiec20 - 9
- 2018, Czerwiec21 - 20
- 2018, Maj39 - 11
- 2018, Kwiecień27 - 22
- 2018, Marzec24 - 9
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień17 - 0
- 2017, Listopad13 - 3
- 2017, Październik17 - 8
- 2017, Wrzesień16 - 3
- 2017, Sierpień24 - 4
- 2017, Lipiec30 - 8
- 2017, Czerwiec33 - 18
- 2017, Maj31 - 3
- 2017, Kwiecień24 - 4
- 2017, Marzec28 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień12 - 1
- 2016, Listopad19 - 8
- 2016, Październik10 - 0
- 2016, Wrzesień22 - 0
- 2016, Sierpień23 - 2
- 2016, Lipiec25 - 10
- 2016, Czerwiec26 - 33
- 2016, Maj30 - 5
- 2016, Kwiecień18 - 12
- 2016, Marzec30 - 20
- 2016, Luty16 - 1
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień29 - 12
- 2015, Listopad8 - 0
- 2015, Październik19 - 10
- 2015, Wrzesień28 - 2
- 2015, Sierpień22 - 8
- 2015, Lipiec24 - 17
- 2015, Czerwiec31 - 18
- 2015, Maj31 - 2
- 2015, Kwiecień26 - 33
- 2015, Marzec17 - 7
- 2015, Luty12 - 16
- 2015, Styczeń3 - 7
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad11 - 7
- 2014, Październik15 - 11
- 2014, Wrzesień20 - 1
- 2014, Sierpień17 - 6
- 2014, Lipiec19 - 38
- 2014, Czerwiec25 - 19
- 2014, Maj21 - 18
- 2014, Kwiecień25 - 23
- 2014, Marzec25 - 39
- 2014, Luty14 - 38
- 2014, Styczeń5 - 7
- 2013, Grudzień12 - 2
- 2013, Listopad12 - 10
- 2013, Październik18 - 22
- 2013, Wrzesień18 - 24
- 2013, Sierpień25 - 84
- 2013, Lipiec29 - 75
- 2013, Czerwiec27 - 82
- 2013, Maj30 - 42
- 2013, Kwiecień24 - 64
- 2013, Marzec7 - 24
- 2013, Luty2 - 7
- 2013, Styczeń1 - 6
- 2012, Grudzień6 - 30
- 2012, Listopad6 - 35
- 2012, Październik7 - 29
- 2012, Wrzesień23 - 72
- 2012, Sierpień25 - 80
- 2012, Lipiec31 - 95
- 2012, Czerwiec24 - 78
- 2012, Maj29 - 149
- 2012, Kwiecień29 - 51
- 2012, Marzec31 - 173
- 2012, Luty4 - 35
- 2012, Styczeń10 - 45
- 2011, Grudzień18 - 28
- 2011, Listopad19 - 28
- 2011, Październik24 - 25
- 2011, Wrzesień28 - 10
- 2011, Sierpień25 - 34
- 2011, Lipiec23 - 42
- 2011, Czerwiec20 - 37
- 2011, Maj31 - 46
- 2011, Kwiecień21 - 10
- 2011, Marzec6 - 7
Wpisy archiwalne w kategorii
[300-1500km :)]
Dystans całkowity: | 33387.44 km (w terenie 259.00 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1199:28 |
Średnia prędkość: | 27.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.88 km/h |
Suma podjazdów: | 285899 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 142 (73 %) |
Suma kalorii: | 19998 kcal |
Liczba aktywności: | 70 |
Średnio na aktywność: | 476.96 km i 17h 08m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
750.10 km
4.00 km teren
25:32 h
29.38 km/h:
Maks. pr.:63.84 km/h
Temperatura:
Podjazdy:4441 m
Rower:
Na Północ! Nad wodę!
Piątek, 4 lipca 2014 | Komentarze 22
Gorlice-GdańskPomysł trasy pojawił się jakieś 3-4 lata temu, musiałem dojrzeć do wykonania. Kilka dni temu cudne meteo.pl informuje, że zbliżają się doskonałe warunki, strzałki wiatrowe ustawione są na północ, szybko się decyduję... i chciałbym napisać, że dobiłem do Helu. Ale wyszło inaczej.
Wyjazd chwilkę przed północą 3/4.7 (kwalifikuję jako już piątek), i mimo bezwietrznej nocy, pierwsze 6-7h jedzie się tragicznie przez mgły i wilgocie. Mimo, że jestem trochę przed grafikiem, radośnie nie skręcam na Szydłowiec ale 'robię' Busko i Św. Katarzynę o świcie. Skarżysko-Kamienna, lasy mazowieckie, czasem jakieś jeziora, objazdy remontów, w końcu Rawa Mazowiecka i Łowicz, wszystko pod dość mocny wiatr. No właśnie - "pod' wiatr. Za Łowiczem, kolejnym miastem przyjaznym inaczej rowerzystom, dłuuuga prosta, w mocnym słońcu i pod wiatr i na dodatek wąska (ze dwa razy uciekałem tirom zeskakując na pobocze). Wkurzenia dopełnia to, że kilka godzin wcześniej na jakimś gorszym odcinku trzymałem dziwnie kierę zgruchotanym już nadgarstkiem i przeciążyłem mięśnie prawego ramienia - boli gdy kładę się na lemondce, nie da się dobrze walczyć z tym wiatrem. Mapy mapami, sprawdzanie sprawdzaniem ale jadę wojewódzką, która na odcinku 2km jest gruntówką podsypaną klińcem ;) To samo Płock - nie udało mi się zrobić nawet fotki sper wyglądającej Wisły, bo pobłądziłem przed i w rozkopanym mieście, tracąc sporo czasu i nerwów. No, w końcu wyjazd na Bielsk, przebiórka w cieplejsze rzeczy za Sierpcem i atak na Brodnicę. O paaanie, nie sądziłem, że tam będzie taki podjazd (oczywiście ścieżka rowerowa robi łuk wokół całego miasta). Szczęśliwie nie udaje się przeoczyć skrętu i za Grzybnem siadam na poboczu pod drzewem na resztkę makaronu z cukinią i pesto (mili ludzie zatrzymują się co jakiś czas czy żyję i nic mi nie trzeba). Po papu i piciu pakowanie, włączam lampkę i - świeci na czerwono. O kurde. Przejeżdżam jeszcze kilka km i koniec światła, przymusowy kibel przez 3,5h. Kurde. Plus tego był taki, że dobrze ułożyłem rękę i po masażu przeszedł uporczywy ból ramienia, no i zdjąłem w końcu buty i dałem odpocząć stopom. Minus - nie wiem co i jak źle się ułożyłem, że zaczęło mnie napieprzać kolano i okolice. Pech.
Wstają zorze, chwilę wcześniej podnoszę dupę i jadę na Jabłonowo na stację na brownie i muffinkę i herbatę (sentymenty po MRDP :)). Wiatru o dziwo prawie wcale, jest ciepło, do Grudziąca jedzie się super. Znów przemykam Wisłę i pruję prawie równo na północ na Pruszcz Gdański - 100km robię dzięki lekkiemu wiatrowi w plecy w 3h netto, z jakimiś fotkami i zakupami po drodze. Trasa jest fajna, właściwie ciągle góra dół, z niewielkimi odcinkami płaskimi gdzie można docisnąć, takie większe nasze N.Żmigród-Jasło. I w końcu męczony wjazd do Gdańska, przez remonty i dziury, błądzenie po samym mieście (a średnia spada przez zakazy i chodniki, o prawie 0,5kmph ;)), w końcu wyjazd pieprzoną ścieżką rowerową i lasem na Stogi Plażę.
Po raz kolejny wyraźnie odczułem jak może się wszystko zmienić przez mały błąd nawigacyjny, ukrytą tablicę z drogowskazem, złą nawierzchnię, fatalną nawierzchnię, zmianę zapowiadanego wiatru (wkurzająco walił cały piątek na wschód!), problem techniczny. Jak duża różnica jest między palcem po mapie w znanym, a nieznanym. Czas brutto to prawie 11h więcej - zeszło na nawigację, na błędy, na fotki, zakupy i jedzenie i niezapowiedziany kibel (żebym się jeszcze przespał, a nie tylko siedział...). Mało co spałem przed wyjazdem, chyba z 1,5h ale zacząłem czuć odpływanie dopiero nad ranem drugiego dnia i chwilę później, w okolicy Pruszcza (a było bez mocnych wspomagaczy). Miejmy nadzieję, że kiedyś trafię na dobre warunki wiatrowe na tej trasie ;)))
Temperaturki od 7-35*C w pierwszej dobie, 9-33*C w tej połówce drugiej.
CLIMB: 2/11%

Wisła za Szczucinem, z postapokaliptycznym niebem © wojtekjg

Niewielki ruch na krajówce do Słupi © wojtekjg

Powolny wschód słońca © wojtekjg

Poranne mgły (niestety męczące podczas jazdy) © wojtekjg

Wschód gdzieś za Buskiem © wojtekjg

Poranne szosy nidziańskie © wojtekjg

Słoneczko nad Górami Świętokrzyskimi © wojtekjg

Przyjemnie hopkowana trasa © wojtekjg

Małe liźnięcie ŚPNu, okolice Świętej Katarzyny © wojtekjg

Srruuuu w dół ze Skarżyska © wojtekjg

A wydawać by się mogło, że mazowieckie takie płaskie © wojtekjg

Inne oblicze okolic Przysuchy - lasy © wojtekjg

. i trasy lasami © wojtekjg

I tak trochę stereotypowo, jezioro © wojtekjg

Okolice N.Miasta nad Pilicą © wojtekjg

Przecinam A2 za Skierniewicami © wojtekjg

Fajna, równa droga techniczna koło krajówki na Łowicz © wojtekjg

Proporzec Łowicza z odpowiednim tłem drzewek owocowych © wojtekjg

Wkurająca prosta z wiatrem i słońcem za Łowiczem © wojtekjg

Droga wojewódzka z podsypką? spooooko © wojtekjg

Zachó słońca z drzewami za Sierpcem © wojtekjg

Mało romantycznie z księżycem © wojtekjg

Kujawski świt © wojtekjg

Zestaw małego podróżnika © wojtekjg

Jabłonowo Zamek, tylko kościół, a nie zamek © wojtekjg

Poranek na polach zboża © wojtekjg

Okolice Rywałdu © wojtekjg

Radzyń Chełmiński © wojtekjg

Radzyń Chełmiński, resztki XIVw zamku © wojtekjg

Fotka z drutami - Nowe n/Wisłą © wojtekjg

Uwierzycie, że takie podjazdy na północy?? © wojtekjg

Gniew!!!! © wojtekjg

Pod wiatrakami na Pelplin © wojtekjg

Rozpieprzony Most Siennicki w Gda i © wojtekjg

Regaty na zatoce © wojtekjg

Regen w wodzie ;) © wojtekjg

Struga Plaża © wojtekjg

Pracuję nad równą opalenizną © wojtekjg

Altimetr licznikowy trochę się pogubił (nie kalibrowany od domu) © wojtekjg

Centrum Gda © wojtekjg

Nie mogłem podarować sobie fotki chłopa z trójzębem © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], just another epic, sam
Dane wyjazdu:
370.33 km
0.40 km teren
12:29 h
29.67 km/h:
Maks. pr.:72.24 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3024 m
Rower:
Na Węgry po pepsi
Piątek, 6 czerwca 2014 | Komentarze 10
Tragedia pogodowo-warunkowo-przypadkowa: od zwałów mgły i wilgoci do około 100km, przez kilka wahadeł ze światłami przed Vranovem, asfalt typu 'pogub plomby' do granicy, zmianę planów przez burze nad Volovskymy vrchami, super mocny wiatr wiejący na południe akurat gdy ja jechałem na północ (jak od linijki, już dawno się tak nie ujechałem... jak zazwyczaj się narzeka żeby ponarzekać, tak ten był jaką przesadą - tam gdzie powinienem jechać 40kph z trudem ciągnąłem 28,gdy udawało się docisnąć do 30 to była radość), tragedie asfaltowe na bocznych drogach za Her'lanami, w końcu dwie gumy na 250 i 300km, łącznie z pękniętym poszyciem opony.Wyjazd o 3 w nocy, na granicy byłem ok 9.15 (za długo), czas nieznacznie poprawiony (183km, 5.31h, 33,1kmph avs, 1460m up), ale trudno mówić o porównywalności przez fatalne wilgocie i niespodziewane remonty; dobicie do Bardejova (tam skończyłem) około 20.15.. Na erupcję herlanskiego gejzira też znów nie trafiłem, musiałbym czekać do rana ;)
Temperaturki miłe: od 10 do 35st C. Asfalty mocniej zgryzione niż pamiętam. Tragedia z tym wiatrem, jak mi na złość. Zelżał trochę dopiero w okolicy Gieraltovic. Na plus reszta pogody i objechanie kawałka pierwszych etapów Tour of Slovakia i czasówki bardejowskiej.
CLIMB: 3/10%

Poranek w Koniecznej © wojtekjg

Nie ma jak hopy z rana © wojtekjg

Proste do Svidnika © wojtekjg

Wschodzik! © wojtekjg

Pierwsze podjazdy nad Domasą © wojtekjg

Kościółek nad jeziorem © wojtekjg

Vel'ka Domasa © wojtekjg

Kościółek z boku © wojtekjg

Postój śniadaniowy © wojtekjg

Podjazd na jeziorem © wojtekjg

Nieprzyjemne wahadełka z sygnalizacją świetlną © wojtekjg

Góry na horyzoncie © wojtekjg

Landszafcik na trasie na granicę © wojtekjg

Ulubiony widoczek na trasie w góry Zempleńskie © wojtekjg

Granica! © wojtekjg

Czas lekko poprawiony © wojtekjg

Początek ścieżki rowerowej za przejściem graniczny, © wojtekjg

Cyklo-ścieżka pod górami © wojtekjg

Clue wyjazdu! © wojtekjg

Sztolnia i źródełko na biwaku © wojtekjg

Przełączka nad polem biwakowym © wojtekjg

Pół-pusztańskie klimaty za Pallhazą © wojtekjg

Czy wiecie, że.. to moje pierwsze tegoroczne zdjęcie z rzepakiem? ;) © wojtekjg

Prawdopodobnie stare kawerny pełniące teraz rolę piwniczek na wino, Gonc © wojtekjg

Slanecke vrchy © wojtekjg

Nieprzyjemna i podwietrzna prosta do Kosic © wojtekjg

Ciemna chmura z deszczem za Kosciami! © wojtekjg

I jak tu nie lubić Słowacji? © wojtekjg

Gejzir w Herlanach © wojtekjg

Popękany asfalt fantastycznego podjazdu © wojtekjg

Las z serpentynami © wojtekjg

Zjazd doliną do Vranova © wojtekjg

Serpentyna na koniec dnia © wojtekjg

Gdzieś przed Bardejovem © wojtekjg

Słowacja proponuje atrakcje i dla szosowców i dla geologów © wojtekjg

Końcówka słońca nad Odnavską vrchovnią © wojtekjg
Na koniec - podziękowania dla kolegi Słowaka, który dorwał mnie na stacji benzynowej jak kupowałem lepackę do łatek, oznajmił, że ma sklep rowerowy zaraz obok, podprowadził do niego na skuterku, specjalnie otworzył i sprzedał nową dusę do zapasu. Sklep Cyklosport, na przedmieściach Vranova n/Toplou, polecam!!!

Pod Cyklosportem © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], just another epic, sam
Dane wyjazdu:
345.00 km
2.00 km teren
13:15 h
26.04 km/h:
Maks. pr.:71.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy:4150 m
Rower:Błękitna Błyskawica
Wschody słońca są przereklamowane
Sobota, 10 maja 2014 | Komentarze 5
Gorlice-Przeł.Krowiarki-GorliceDawno, dawno temu, planowaliśmy być z Arkiem jak Ultrakolarz.... nie, to nie ten blog :P
Dawno, dawno temu, gdy jeszcze więcej biegałem, kręciło mnie podjeżdżanie gdzieś rowerem, wybieganie w górę, zbieganie i powrót na kółkach. Ponieważ mój brat już jakiś czas temu podłapał część moich zainteresowań okołosportowych, nie trzeba go było namawiać na bieg na wschód na Diablak. Ba - nawet sam zaproponował!
Prognozy były w miarę okej, Arek miał dojechać z Krakowa, ja z Gorlic, umówieni byliśmy na około 3 w nocy pod znakiem Gminy Zubrzyca (zakoszonym najwyraźniej z jakiegoś BP :P) na Krowiarkach.
Ja uderzyłem chwilę po 20. Szło sprawnie, w Sączu kolejny raz zdziwienie, że koła wytrzymały asfalt Węgierskiej i wsio zdupcyło się po Starym Sączu. Dolina Dunajca i cały czas tnę wilgoć i mgłę, potem doszedł jeszcze lżejszy i mocniejszy wiatr w czoło. To samo nad jeziorem i na Podhalu. Fajniej jezdnie zrobiło się za Czarnym Dunajcem. W Jabłonce herbatka na stacji (nostalgia po MRDP ;)) i podjazd na Krowiarki pod wiatr i z deszczem padającym miejscami poziomo. Na przełęcz dobiłem chwilkę po 3, przebiórka i dreptanie w oczekiwaniu na Arka. Okazało się, że przeczekuje deszcze na Lajkoniku, przez brak zasięgu mieliśmy problem z łącznością, w konsekwencji marznę aż do 4. Przyjeżdża Arek i jak to Arek - a może nie będziemy biegli na szczyt bo zimno, mokro i lawiny? Szczęśliwie tym razem nie musiałem długo perswadować, przebrał i napoił się szybko, rowery zakamuflowane w krzaki, część betów też, i uderzamy.
Mając w tyłach głowy ostatni czas Fake Runnersów (37min.) lekko się zaginamy na początek. Po czem stwierdzamy, że to nie ma sensu, bo to wycieczka, a nie zawody. Podbiegamy tylko kilka kawałków w jarzębinkach i za Kępą, szczyt osiągamy w wietrze i mgle i chmurach po 55 minutach. Słońca nie ma. Kilka promieni łapiemy na Kępie podczas zbiegania, zaraz potem zaczyna znów kropić. Z Sokolicy "skracamy" zielonym do Dolnego Płaju i tam truchcikiem na Krowiarki. Całość w 2h. (może gdybym pobiegał wcześniej to by było lepiej? nieee, odrzućmy te niedobre myśli ;)).
Zjazdy z przełęczy są tragiczne - leje, chlapie spod kół, asfalt dalej dziurawy. Toczymy się do Skawicy i odbijamy na moje ulubione pole biwakowe koło Oblicy. Ognia nie udaje się rozpalić, ale za jakiś czas wychodzi słońce (na dole byliśmy chwilę po 8) i gdy nie wieje jest całkiem ciepło. Suszymy co i ile się da, skarpety i buty i tak mi nie doschły, i zjeżdżamy dalej. Przed Makowem Arek uderza na Kraków, ja skręcam w prawo na Skomielną. O dziwo - wiatr fajnie pomaga do Rabki, potem kawałkami do Mszany. W Mszanie wpadam na genialny pomysł urozmaicenia trasy - Słopnice przez Chyszówki. Fajna trasa, ostatnio jechałem tędy gdy wracałem z TdP z Rabki w 2009, z dwoma mocnymi podjazdami, asfalt dobry, ruch znikomy, tylko wiatr się spieprzył. W fajnym słońcu zjeżdżam do Limanowej, potem równie przyjemnie jedzie się na Sącz przez Wysokie (Tatry niestety pod słońce o tej porze). W Sączu niezdrowy popas, znów dziwię się, że koła są całe po tych asfaltach, i błąd nawigacyjny - nie trafiam w dobrą uliczkę na Naściszową i robię jakieś chore ścianki pod las (polecam każdemu kto lubi gdy 10% nie schodzi z budzika ;)). Asfalt się kończy, walę leśnym duktem z błotem i jakimś cudownym sposobem wbijam na drogę w Januszowej. Idzie już szybko - Korzenna, Wilczyska, Stróże, pastewny żwiro-asfalt do Biesnej, podjazd 11% i zjazd do Gorlic. Klamkę naciskam chwilę przed 19.
Temperatury od 3 do ponad 25*C.
Rower chyba cięższy niż dookoła Polski. Chyba.
Fajnie było, bolą mnie nadgarstki :P
CLIMB: max 24%
Bieganie:
Rowerowanie:
Fotografowanie:

W Szymbarku © wojtekjg

Pogórze Rożnowskie z Ropskiej © wojtekjg

Zabytkowy Stary Sącz z świecącą na czerwono Przehybą w tle © wojtekjg

Mgły Podhala rozstąpiły się na chwilę odsłaniając asfalt © wojtekjg

Stanowisko na Krowiarkach © wojtekjg

Arek dobija do przełęczy, zadowolony nie jest ;) © wojtekjg

Początek szlaku z Krowiarek jest teraz "brukowany" © wojtekjg

Polica paruje © wojtekjg

Nad jarzębinkami © wojtekjg

Powoli do szczytu © wojtekjg

Kawałek za Kępą © wojtekjg

Zdjęcie klasyczne na Diablaku © wojtekjg

Przygotowanie do pozowania © wojtekjg

Pozowanie skoczne © wojtekjg

Mgła, chmury, lekki deszcz - wszystko zostawało na nas © wojtekjg

Zbieganie idzie fajnie © wojtekjg

Okolice Wołowych Skałek © wojtekjg

Bywały strome momenty © wojtekjg

Morze kosówki © wojtekj
g

Skaknie po stopniach © arekjg

Chwilowe przejaśnienia nad Kotliną Nowotarską © wojtekjg


Jedyne przebłyski słońca na górze © wojtekjg
A w Zawoi w dole słońce! © wojtekjg

Zbieganie prez wiatrołomy © wojtekjg

Mokry Stawek przy Dolnym Płaju © wojtekjg

Pakowanie na mokrych Krowiarkach © wojtekjg

Skawica, wiata pola biwakowego, próby ogrzania i wyszusznia rzeczy © wojtekjg

Podjazd do Bystrej z widokiem za plecami © wojtekjg

Kościółek w Skomielnej wychyla się zza drzew © wojtekjg

Tatry jakies niemrawe © wojtekjg

Natura i człowiek ;) © wojtekjg

Stacja benzynowa z widokiem na Babią i Policę © wojtekjg

Przełączka z Łopieniem w tle © wojtekjg

I Mogielicą © wojtekjg

I zjazd do Jurkowa prosto na Łopień © wojtekjg

Podjazd na Chyszówki zawsze cieszy © wojtekjg

Zakrętas pod przełęczą © wojtekjg

Podjeżdżałby! © wojtekjg

Zakręty Wysokiego zawsze na propsie © wojtekjg

Zjazdy © wojtekjg

I dalej zjazdy na Sącz © wojtekjg

Ostatni podjazd na dziś © wojtekjg

I ostatni zjazd, z fajnym widokiem na pasmo magurskie © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam, z Arkadiuszem, just another epic
Dane wyjazdu:
791.53 km
0.00 km teren
30:03 h
26.34 km/h:
Maks. pr.:67.94 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3337 m
Rower:Błękitna Błyskawica
Combo doba IX+X, aż do końca
Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | Komentarze 20
Wstyd żeby najszybszy zjazd był na Pomorzu...;)CLIMB: avg-3%, max-8%
EDIT: Długo zwlekałem z ostatnim wpisem, bo coś mi nie pasowało - urwało gdzieś kilometry, brakowało mi jednego noclegu czy coś...W końcu udało się poskładać to do kupy.
Po Gubinie jeszcze kilka bruków i w końcu Prom Połęcko. Przy nim znajomi Marka, czekają na niego, czekam z nimi, około 45 minut. Pogadaliśmy chwilę, coś zjedliśmy, przeprawa i wsiadam dość mocno na drogę (dostałem kolejną reprymendę od Marka, że jadę w ogonie...) licząc na dobry asfalt na krajówce. Dostaję telefon od Koska, że zgubił bluzę i nogawkę gdzieś za promem, czy mogę jej poszukać. Udaje się szybko je zlokalizować, na pierwszych brukach za przeprawą. Dopadam do Marcinów, którzy siedzą kilka km za Cybinką, przebieramy się na nocną jazdę i chwilkę jedziemy razem. Po jakimś czasie wchodzę w swój rytm, dojeżdżają do mnie jeszcze gdy tankuję w Słubicach, potem dość szybko osiągam Kostrzyn pod niewielki wiatr. I wjazd w Dolinę Odry. Masy zwierzaków wychodzące na ulice, masy świecących w lesie oczu. Altimetr pokazuje kilka razy wysokość poniżej poziomu morza, co jest dość dziwne.Fantastycznymi lasami docieram do Osinowa dość po północy, wszędzie niemieckie szyldy zachęcające do kupowania papierosów...Siadam pod jakąś stacją benzynową, niestety nieczynną, na kilkanaście chwil. I jazda na Gryfino, przez Puszczę Piasecką. I tu mi się wszystko zaciera, dopada mnie poranek i wiatry z chłodem z zatoki albo od jezior, cholera wie. Dopada mnie senność. I nie pamiętam już gdzie przysypiam przeczekując wilgoć, pewnie jak zwykle na przystanku. Szczecin osiągam o poranku. Tankowanie w Lidlu (bo świeże rogaliki) i wyjazd za miasto trochę po omacku. Trafiam radośnie na Goleniów i przez fajne lasy walę w stronę Wolina. Powoli czuję mocny wiatr, jak się okazuje nie zapowiadany zachodni tylko wiejący w stronę Niemców...cholera. Przez ostatni bruk wpadam na Wolina, po podjeździe z mocnym bocznym pod sporymi wiatrakami. Jest fajnie, małe podjazdy w WolińskimPN, nie mam kurcze czasu skoczyć na punkty widokowe (zresztą - i tak aparatu nie mam...) i w końcu dotaczam się do Międzyzdrojów. Klasycznie stacja benzynowa i jakaś zapiekanka, herbata, pepsi i muffinka. Nie chce mi się, mam wrażenie, że nie dotoczę się nawet do Kołobrzegu. Kolejne tankowanie po walce z wiatrem za Rewalem, późnym popołudniem osiągam Kołobrzeg. Jest faaaatalnie! Nie wiem która godzina, nie wiem jaki dzień, po takim czasie człowiek przelicza życie na kilometry z kartki, ile jeszcze zostało do końca. Dwa dni wcześniej nie mogłem się doliczyć ile jeszcze godzin limitu czasu zostało, dopiero Marciny uświadomiły mnie, że to już dwie ostatnie doby. Chłopaki liczyli jaką średnią muszą utrzymać, ja jechałem na żywioł. Dalej. Senność jest jakaś dziwna, każe zastanawiać się nad tym jak by w mijanej wiacie przystankowej się spało...mam zresztą swoją teorię: gdy nie chcę się zatrzymać - wiata jest doskonała, osłonięta od wiatru, ławki szerokie, nie zarzygane, nagrzane na noc (vide okolice Hajnówki), ale gdy się zatrzymuję - blaszany barak, płytki, ławki pourywane, zimno i wietrznie.
Dłuuugie proste w stronę Kazimierza Pomorskiego pod wiatr masakrują, wieczorem skręcam na Mielno - wieczną imprezownię. Nie jest tak źle, przejeżdżam to szybko. Zatrzymuję się tylko raz na chwilę w wiacie. O dziwo - wzdłuż mierzei nawet ciepło i mało wiatru, po betonowych płytach, ale to się wytnie. A potem nie trafiam w plątaninie dróg w stronę Rzepkowa, jadę aż na Suchą Koszalińską, robiąc sobie mały objazd i nadwyrężając lekko psychikę.
Chyba się do Ustki nie dotoczę...
W końcu Darłowo, w końcu stacja benzynowa, w końcu herbata i ciacho! Myślę sobie - no to Postomino kilkanaście km, potem Ustka i strefa kontroli przejazdu i jestem w domu! Wyjazd z Darłowa niepewny, czy to na pewno tędy. Nadciąga wilgoć znad morza, a na horyzoncie jakieś stocznio-porty (tak jak wcześniej podczas zjazdów nie-wiem-skąd...). Znów senność. Kilka km za Darłowem widzę fajną wiatę przystankową, po drugiej stronie drogi. Ława wygodna, kładę się na 15, może 50 minut. Po tym czasie wstaję jak rażony, żeby się nie ociągać wskakuję na rower i jadę naturalnie w prawo. Po kilkunastu minutach tabliczka "Darłowo"...przecież ja tu już byłem!!! Kilkanaście km w plecy, noc, senność, nadwątlona psycha... leżę na kierownicy i się śmieję... Obieram w końcu dobry azymut, jest Postomino, jest Ustka, jest stacja i ciacho i herbata. Siedzę na dość ciepłym chodniku przed Orlenem (nie zostawałem nigdy w środku żeby nie zasnąć) i popadam w niebyt. Dosłownie. Przestaje mi zależeć żeby dojechać. Mimo smsów od Waxa, który dopinguje mnie co jakiś czas (on sam miał trudne chwile od połowy trasy przez kontuzję nogi). Gdyby wtedy nie przejazd skrzypiącego roweru Marcina N. i ciągnącego się za nim Koska pewnie siedziałbym tam jeszcze ze dwie godziny (a był to już dobry poranek, około 5 godziny)... Zbieram się, zdejmuję bluzę, zostaję w powyciąganych rękawkach, które naciągałem ciągle na marznące dłonie, i pruję. Zatrzymuje mnie nawigacja wyjazdu z miasta w stronę, w którą ja chcę, a nie drogowskazy. Trochę krążenia, kilka pytań do przechodniów i jest, dobry kierunek. Po jakimś czasie spotykam chłopaków, wyjeżdżają jakąś boczną drogą, bo tak ich prowadził track GPSa. Inaczej niż mapa. Kilka kolejnych hopek jedziemy razem, dzielimy się wrażeniami, czujemy chyba, że meta już dość blisko (czyli jakieś 150km). Rozmawiamy o tym uświadomieniu sobie, że jednego dnia jesteś w górach, na południu Polski, a niecałą dobę później - nad morzem. O własnych siłach.
Za Wickiem jakiś podjazd, wybijam do przodu, ciągnie się to i ciągnie. Mocne zjazdy i osiągam Mierzyno. Stąd już tylko 45k, pójdzie spoko, w 1,5h - kalkuluję. Gniewino, podjazd pod zbiornik wodny, faaaantastyczny zjazd i kolejny błąd nawigacyjny. Przeoczyłem skręt na Krokową i pojechałem na południe, na Rybno, sporym i długim podjazdem. Jak? Nie wiem. To kosztowało mnie dwa miejsca w klasyfikacji (gdybym na to patrzył...). Uroki nawigacji na mapę bez miliona małych dróżek w okolicy. Mały wkurw, szybki zjazd i szukanie odpowiedniej drogi. Chwilę to zajęło i jestem na właściwym podjeździe...nie, chyba nie na właściwym, na jakimś podjeździe. Zjazd, szybki i niebezpieczny i Krokowa i znów szukanie drogi na Karwię... Mocno depczę na górce, potem płaskie pod 40km/h, wyprzedzam samochody. Końcówka z Karwi do Jastrzębiej ciągle pod górę, po złym asfalcie, cięgle na pełnym gazie. Już centrum, Rozewie i ostatni bruk (który okupują emeryci, całą jego szerokość). Koniec. W końcu. Chociaż trochę żal...
Trochę statystyk:
3308 - przejechanych kilometrów
25050 - pokonanych metrów przewyższenia
239h22min - czas brutto
129h43min - czas w siodełku lub raczej - czas wpięcia w pedały
12 miejsce w maratonie (na 19 startujących 14 ukończyło)
4 gumy do wymiany
2 łatki na dętkach
1 przetarta na śmierć opona
2 obite na wschodnich asfaltach nadgarstki
ok 40 zjedzonych nektarynek (banany średnio lubię ale było ich kilka)
co najmniej 12 zestawów herbata+ciacho na stacjach benzynowych
2 noclegi w zajazdach, 1 w domu (fajnie się złożyło ;)), 2 noclegi pod drzewami, 2 noclegi w wiatach przystankowych, kilkanaście drzemek na przystankach...
0 otarć (głupia sprawa ale szew spodenek zaczął mnie ocierać dopiero podczas rajdu z Karwi..)
1 kot, który prawie wpadł pod koła
2 razy zrzuciłem z blatu ;)
setki fantastycznych widoków, emocji i przeżyć...
Dziękuję wszystkim kibicującym, deklarującym się z pomocą na trasie (wybaczcie, Daniel, Mors, że nie udało nam się spotkać), wszystkim za miłe i krzepiące komentarze lub wiadomości, przekazywane mi przez Arka, i transparenty na trasie ;), dzięki którym robiło mi się przyjemnie, a czasem nawet lekko szkliły mi się oczy :) Dzięki wszystkim za miłe komentarze po zakończeniu MRDP!
Podziękowania także dla Adriano, dzięki którego zaangażowaniu mogliśmy wszyscy śledzić rywalizację dzięki wysyłanym przez zawodników smsom (tak, tak, to Adrian jest współtwórcą SmsApi wykorzystywanego podczas MRDP).

"o, tutaj źle skręciłem, i tutaj źle skręciłem, i tutaj źle skręciłem..."© wojtekjg

Dekoracja po maratonie© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam, ściganie, MRDP 2013
Dane wyjazdu:
321.54 km
0.00 km teren
13:20 h
24.12 km/h:
Maks. pr.:66.03 km/h
Temperatura:
Podjazdy:4225 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - VII doba
Piątek, 23 sierpnia 2013 | Komentarze 5
CLIMB: avg-4%, max-11%Wzdłuż jezior nyskiego i otmuchowskiego na wkurzających false flats pod wiatr aż do Złotego Stoku. Stąd wyjeżdżamy po bruku w górę chwilę gadając z Koskiem, po kilkunastu minutach wchodzę w tempo, Marcin zostaje na swoim. Lądek Zdrój osiągam tuż po zmroku, Czarną Górę jadę już nocą - fajne asfalty Klasyku Kłodzkiego - zjazdy dociskane, bo informacje na drodze o zakrętach pomagają, tylko czasem stadko jeleni wyłazi na drogi. Dość szybko w dół na Międzylesie i zatrzymuję się tutaj do rana (jest 23) w pensjonaciku Sukiennice - mam zapas, żeby jechać dalej ale wolę spasować po tym podłamaniu. Poza tym - góry fajniej pokonywać za dnia :) Wyjazd przed 6, bezproblemowy podjazd nad Kotlinę zawaloną mgłami, dalej Autostradą Sudecką na Kudową-Zdrój. Wszystko byłoby cacy tylko po pewnym czasie psuje się asfalt, a droga zamienia się w rzeźnię z szutrem i dziurami. I w końcu łapię gumę około 9 rano, znów z tyłu, kamień uderza w bok oponki. Kudowa i śniadanie i dalej w górę fantastyczną Szosą Stu Zakrętów, pod Szczelińcem Wielkim. Na zjazdach jadę już ostrożnie, bo nie mam więcej dętek. Nową Rudę mijam jakimiś szutro-dziurami na bocznych drogach. I gdzieś Uniesław, Chełmsko, lekkie błądzenie i Lubawka i kończy się kolejna doba.
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
346.15 km
0.00 km teren
14:04 h
24.61 km/h:
Maks. pr.:64.21 km/h
Temperatura:
Podjazdy:4152 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - V doba
Środa, 21 sierpnia 2013 | Komentarze 2
Już ponad połowa trasy za Wojtkiem.CLIMB: avg-4%, max-16%
http://mrdp.pl/relacja-online
EDIT: W końcu pierwszy dobry sen od około 10 dni! Moje tereny więc nie spieszę się zbytnio, wyjeżdżam w deszcz około południa. Podjazdy przed Tyliczem idą szybko, dużo zatrzymuję się na fotki. Doliny Popradu i Dunajca nudne jak flaki z olejem i pod wiatr, ale wchodzą w miarę dobrze. Tak samo jak dobrze wchodzi pizza w Krościenku. Krośnica, zjazd do jeziora i dość szybki podjazd na Łapszankę. Bukowina, Głodówka równym tempem, szkoda, że nocą i w złej pogodzie (chociaż już nie pada). Na zjeździe mgły i górale driftujący samochodzikami na zakrętach - unikam zderzenia o kilkanaście centymetrów. Zakopiec jak zwykle nudny, tak samo Kościelisko, mam nawet pomysł, że wpaść na Rogoźniczańską na nocleg ale jadę dalej. Zatrzymuję się za Chochołowem na przystanku, żeby zmienić skarpetki na suche ... i zostaję tam pod NRCtką, na przykrótkiej ławeczce, do rana. Do tej pory nie umiem wytłumaczyć czemu zostałem. Z rana śniadanko w Czarnym Dunajcu i przedzieranie się przez mgły do Zubrzyc. Jedna przełęcz (Krowiarki), druga (Przysłop) i pofałdowana droga do Żywca. Nie wiem czemu ale zawsze się gubię w tych okolicach w miastach, pokręciłem się i tym razem po Żywcu ze dwa, trzy razy, aż wyjechałem na Milówkę. Stacja benzynowa, jakaś zapiekanka i popełniam błąd - zasypiam na dwie godziny na słońcu. W międzyczasie podjeżdża do mnie Szymek Biel, nieoczekiwanie, chwilę gadamy... i mija południe.

Mokry Szymbark© wojtekjg

Chełm nad Grybowem w chmurkach© wojtekjg

Na Taniej Górze© wojtekjg

Zjazd do Brunar© wojtekjg

Beskid Niski, po prostu© wojtekjg

Banica koło Izb© wojtekjg

Lasy powoli odparowują© wojtekjg

Ukochana sztajfa w Banicy© wojtekjg

Nad wsią© wojtekjg

Wyjazd na Górę Piorun© wojtekjg

Widok na zjazd z Pioruna, przed Tyliczem© wojtekjg

Bruczek muszyński© wojtekjg

Dolina Popradu© wojtekjg

Dolina Popradu, za Żegiestowem© wojtekjg

Wjazd do Krościenka© wojtekjg

Popas w Krościenku© wojtekjg

Jezioro Sromowieckie i zapora z zamkiem© wojtekjg

Głodówka, przebijające się przez mrok Tatry Bielskie© wojtekjg

Kościelisko© wojtekjg

Chochołów© wojtekjg

Hopeczki w stronę Jabłonki© wojtekjg

Droga do Zubrzycy© wojtekjg

Ledwo widoczna Babia Góra© wojtekjg

Cerkiewka w Zubrzycy Górnej© wojtekjg

Babia na horyzoncie, właściwy początek podjazdu© wojtekjg

Przeł. Krowiarki© wojtekjg

Zjaaaaaazd z Krowiarek© wojtekjg

Jeden z zakrętasów© wojtekjg

Podjazd na Przysłop© wojtekjg

Droga w stronę Żywca© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
437.40 km
0.00 km teren
15:47 h
27.71 km/h:
Maks. pr.:57.16 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1624 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - III doba
Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | Komentarze 4
CLIMB: avg-2%, max-6%EDIT: Na Terespol i dalej wzdłuż granicy do Zosina, większość nocą. Bardzo głupi i zimny niby-nocleg przed Tomaszowem Lubelskim, na ławeczce koło stacji benzynowej, dalej Bełżec i Radymno. Dość wcześnie zatrzymuję się na obiad chcąc przeczekać słońce w barze w Żurawicy przed Przemyślem i pochłaniam talerz makaronu.

Czuć powiew granicy z byłym blokiem sowieckim© wojtekjg

Mostek nad tranzytem na Brest© wojtekjg

Terespol© wojtekjg

Nadburzańska szosa w stronę Włodawy© wojtekjg

Postój w lasku© wojtekjg

Nadburzański zachód słońca© wojtekjg

Lubelskie niby płaskie szosy© wojtekjg

Poranek przed Tomaszowem Lubelskim© wojtekjg

Okolice Tomaszowa Lubelskiego© wojtekjg

Poranne lubelskie szosy© wojtekjg

Nieee, Lubelszczyzna jest płaska jak stół! tjaa© wojtekjg

Przyjemne lasy przed Radymnem© wojtekjg

Dość wczesny makaron chwilę przed Przemyślem© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
309.10 km
0.00 km teren
11:41 h
26.46 km/h:
Maks. pr.:48.07 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1537 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - II doba
Niedziela, 18 sierpnia 2013 | Komentarze 1
Minęła druga doba zmagań na trasie.http://mrdp.pl/relacja-online
CLIMB: avg-2%, max-9%
EDIT: Po jedzeniu zrobiło się jakoś fajniej. Potem dopadły mnie złe asfalty Puszczy Augustowskiej, fantastyczny nocny zjazd prosta jak od linijki drogą z Supraśla (dziękujemy Pani, która wskazywała drogę :)), pierwszy kapeć o północy przed Michałowem, którego naprawa zajęła 30 minut a jazda już nie była taka sama, ciepły ale pomieszany z odwodnieniem nocleg gdzieś koło Nowosadów. Z rana spotkanie z Marcinem Nalazkiem, Hajnówka, skraje Białowieży, aż do tankowania w Janowie Podlaskim - obiad przy kanale Disco Polo ;)

Sejny kościół© wojtekjg

W stronę Augustowa© wojtekjg

Nieprzyjemny asfalt Puszczy Augustowskiej© wojtekjg

Przystanek na rekonwalescencję nadgarstków po puszczy© wojtekjg

Przed Sokółką© wojtekjg

Wjazd do Sokółki© wojtekjg

Noclegownia za Narewką© wojtekjg

Na skraju Białowieży© wojtekjg

Hajnówka© wojtekjg

Ciągłe remonty utrudniające płynną jazdę© wojtekjg

Droga na Kleszczele© wojtekjg

Gdzieś pomiędzy Hajnówką a Janowem© wojtekjg

Ruiny starego wiatraka© wojtekjg

Doping w Janowie Podlaskim© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
442.80 km
0.00 km teren
16:39 h
26.59 km/h:
Maks. pr.:57.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2770 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - I doba
Sobota, 17 sierpnia 2013 | Komentarze 11
Rozewie - Rutka TartakWojtek ma za sobą pierwsze pół tysiąca na Maratonie Rowerowym Dookoła Polski.
Tutaj można śledzić relacje online zawodników: http://mrdp.pl/relacja-online
CLIMB: avg-3%, max-8%
Arek
EDIT:
MRDP zacząłem źle - ponad tygodniowym zarywaniem nocy i dotarciem na strat kilka godzin przed wyjazdem. Wyjazd w ogóle wisiał na włosku do ostatniej doby, z powodów osobistych, z tych samych powodów nie przygotowałem się należycie i sprzętowo i ze znajomości i opracowania trasy i mentalnie. Słowem - jechałem na żywioł.
Pierwsza doba poszła fajnie, mimo gonienia grup pod wiatr po starcie ostrym z Wyspy Sobieszewskiej, zerowej motywacji do jazdy, masie dziur w nocy na drogach do Gołdapi, nieprzyjemnym przysypianiu na przystanku gdzieś w okolicy Budr, zgubieniu ciepłej bluzy na remontach i szutrach w okolicy Bań Mazurskich, a także miłego poranka, fajnej drogi przez Puszczę Romnicką do trójstyku granic, przez mazurskie krajobrazy z łąkami i jeziorami aż do obiadu w Rutce Tartaku.

Docieram do Gdyni© wojtekjg

Wschód słońca nad Trójmiastem zza szyby autobusu© wojtekjg

Gwiazda Północy - najbardziej na północ w kraju© wojtekjg

Poranek na Rozewiu© wojtekjg

Delikatna fala z rana© wojtekjg

Odpoczywanie jeszcze przed startem© wojtekjg

Pod latarnią morską na Rozewiu© wojtekjg

Komunikaty organizatora© wojtekjg

Wszyscy słuchają w skupieniu© wojtekjg

"a tu skręcimy w prawo, do Maca"© wojtekjg

Wax zapisuje najpotrzebniejsze numery telefonów: pizzeria, masażystki© wojtekjg

Prezentacja trasy ;)© wojtekjg

Pierwsze kilometry i pierwsze bruki© wojtekjg

Droga do Gdańska© wojtekjg

Do Gdańska© wojtekjg

Przyjemna jazda w grupie© wojtekjg

Dalej grupa na 90km odcinku neutralnym© wojtekjg

Lasami, polami© wojtekjg

Wax w dobrym nastroju© wojtekjg

Przed promem© wojtekjg

Wjazd na prom na Wyspę Sobeiszewską© wojtekjg

Piotrek znów je© wojtekjg

Na promie© wojtekjg

Odpoczynek na promie© wojtekjg

Wyspa z oodali© wojtekjg

Na większości moich zdjęć Wax coś je© wojtekjg

Średnio szczęśliwy numer startowy© wojtekjg

Ostatnie przygotowania przed wyjazdem© wojtekjg

Krzątanina na promie© wojtekjg

Na promie, dalej,,,© wojtekjg

Popołudniowy połów© wojtekjg

Wysokość odpowiednia© wojtekjg

W oddali widać już Elbląg© wojtekjg

Wilk mijany po raz kolejny na którymś z podjeździków© wojtekjg

Frombork© wojtekjg

Chłopaki przyłapani na dozwolonym dopingu© wojtekjg

Pierwszy zachód słońca na trasie© wojtekjg

Kolejna w stronę granicy z Obwodem Kaliningradzkim© wojtekjg

Gdzieś po północy, Festiwal Kultury Ukraińskiej., Srokowo© wojtekjg

Po kiepskiej nocy ładny i ciepły poranek© wojtekjg

Bruki w Baniach Mazurskich© wojtekjg

Mazurskie czaple na polach© wojtekjg

Typowy krajobraz mazurski oczami górala© wojtekjg

Lekko poprzecinany wiatrakami© wojtekjg

Trasa przez Puszczę Romnicką© wojtekjg

Pola, lasy, jeziora© wojtekjg

Żytkiejmy© wojtekjg

Uwielbiałem te nazwy miejscowości :)© wojtekjg

Aleje drzew wzdłuż dróg© wojtekjg

Ciągle koło pól nad granicą© wojtekjg

Trójstyk granic PL-RUS-LIT© wojtekjg

Kto powiedzial, że na Suwalszczyźnie nie ma podjazdów?© wojtekjg

Wiżajny, mniejsze jezioro w okolicy - Wistuń© wojtekjg

Pierwszy sensowny popas na trasie© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
394.96 km
6.00 km teren
13:14 h
29.85 km/h:
Maks. pr.:69.31 km/h
Temperatura:33.0
Podjazdy:2078 m
Rower:Błękitna Błyskawica
Na płaskości
Czwartek, 20 czerwca 2013 | Komentarze 8
Gorlice-biecz-Szerzyny-Joniny-Zalasowa-Szynwałd-Róża-Radomyśl Wielki-Milec-Tarnobrzeg-Sandomierz-Annopol-Wrzelchowce-Opole Lubelskie-okolice Opola-Kamień-Solec Nad Wisłą-Ożarów-Sandomierz-Połaniec-PacanówDalsza jazda na inspekcję drzew. Asfalty płaskie jak stół z Ikei, na dodatek nawierzchnie chlapią jakbym przejeżdżał przez kałuże. I masy kamyczków do tego. Mielec, Tarnobrzeg i trasa Tarnobrzeg-Sandomierz to kolejne miejsca 'przyjazne rowerzystom trochę inaczej' - ścieżki rowerowe, które są chodnikami. Jedyny plus - lachony na rowerach :P
Powrót promem przez Wisłę i wzdłuż niej na Połaniec. Jakieś badania po drodze i znużenie zagania mnie na drewniany stolik na śródleśnym postoju przed Pacanowem, na niecałe 3 godziny nerwowych drzemek pod izofolią.
Tylko z 50km z wiatrem, na szczęście nie był upierdliwy. Na 250km rozwala mi się siodełko (!!!), naprawione taśmą izolacyjną ma działać. Skwar niesamowity.
CLIMB: avg-2%, max-15% (podjazd z Jonin)

Pierwszy sensowny zjazd w okolicy Sandomierza© wojtekjg

Wypływ cudnego źródełka pod kościołem we Wrzelowcu© wojtekjg

Z lekka płasko© wojtekjg

Przed promem© wojtekjg

Plaża nad Wisłą© wojtekjg

Szczeżuja© wojtekjg

Nadwiślański czilaut© wojtekjg

Znów promem© wojtekjg

Problem© wojtekjg

...fixed!!© wojtekjg

Motocykl gdzieś koło Sandomierza© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], prace różnej maści, sam