Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec30 - 1
- 2025, Luty23 - 11
- 2025, Styczeń27 - 10
- 2024, Grudzień23 - 4
- 2024, Listopad19 - 2
- 2024, Październik21 - 0
- 2024, Wrzesień26 - 5
- 2024, Sierpień25 - 13
- 2024, Lipiec32 - 9
- 2024, Czerwiec35 - 13
- 2024, Maj39 - 25
- 2024, Kwiecień31 - 12
- 2024, Marzec28 - 4
- 2024, Luty20 - 9
- 2024, Styczeń16 - 17
- 2023, Grudzień19 - 3
- 2023, Listopad21 - 2
- 2023, Październik32 - 1
- 2023, Wrzesień36 - 8
- 2023, Sierpień39 - 2
- 2023, Lipiec43 - 19
- 2023, Czerwiec38 - 8
- 2023, Maj33 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 4
- 2023, Marzec29 - 11
- 2023, Luty21 - 8
- 2023, Styczeń22 - 9
- 2022, Grudzień22 - 5
- 2022, Listopad28 - 3
- 2022, Październik35 - 2
- 2022, Wrzesień32 - 3
- 2022, Sierpień42 - 1
- 2022, Lipiec40 - 9
- 2022, Czerwiec33 - 0
- 2022, Maj47 - 7
- 2022, Kwiecień25 - 1
- 2022, Marzec27 - 0
- 2022, Luty29 - 7
- 2022, Styczeń28 - 5
- 2021, Grudzień23 - 0
- 2021, Listopad19 - 0
- 2021, Październik32 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 4
- 2021, Sierpień28 - 0
- 2021, Lipiec42 - 1
- 2021, Czerwiec39 - 5
- 2021, Maj35 - 0
- 2021, Kwiecień24 - 1
- 2021, Marzec29 - 0
- 2021, Luty15 - 0
- 2021, Styczeń26 - 0
- 2020, Grudzień22 - 3
- 2020, Listopad27 - 5
- 2020, Październik33 - 0
- 2020, Wrzesień30 - 2
- 2020, Sierpień38 - 9
- 2020, Lipiec34 - 0
- 2020, Czerwiec43 - 11
- 2020, Maj40 - 1
- 2020, Kwiecień21 - 2
- 2020, Marzec25 - 6
- 2020, Luty17 - 5
- 2020, Styczeń20 - 8
- 2019, Grudzień14 - 3
- 2019, Listopad10 - 5
- 2019, Październik16 - 3
- 2019, Wrzesień19 - 8
- 2019, Sierpień27 - 13
- 2019, Lipiec31 - 10
- 2019, Czerwiec35 - 12
- 2019, Maj21 - 6
- 2019, Kwiecień28 - 0
- 2019, Marzec25 - 10
- 2019, Luty15 - 2
- 2019, Styczeń8 - 4
- 2018, Grudzień11 - 2
- 2018, Listopad20 - 2
- 2018, Październik24 - 9
- 2018, Wrzesień29 - 8
- 2018, Sierpień31 - 19
- 2018, Lipiec20 - 9
- 2018, Czerwiec21 - 20
- 2018, Maj39 - 11
- 2018, Kwiecień27 - 22
- 2018, Marzec24 - 9
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień17 - 0
- 2017, Listopad13 - 3
- 2017, Październik17 - 8
- 2017, Wrzesień16 - 3
- 2017, Sierpień24 - 4
- 2017, Lipiec30 - 8
- 2017, Czerwiec33 - 18
- 2017, Maj31 - 3
- 2017, Kwiecień24 - 4
- 2017, Marzec28 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień12 - 1
- 2016, Listopad19 - 8
- 2016, Październik10 - 0
- 2016, Wrzesień22 - 0
- 2016, Sierpień23 - 2
- 2016, Lipiec25 - 10
- 2016, Czerwiec26 - 33
- 2016, Maj30 - 5
- 2016, Kwiecień18 - 12
- 2016, Marzec30 - 20
- 2016, Luty16 - 1
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień29 - 12
- 2015, Listopad8 - 0
- 2015, Październik19 - 10
- 2015, Wrzesień28 - 2
- 2015, Sierpień22 - 8
- 2015, Lipiec24 - 17
- 2015, Czerwiec31 - 18
- 2015, Maj31 - 2
- 2015, Kwiecień26 - 33
- 2015, Marzec17 - 7
- 2015, Luty12 - 16
- 2015, Styczeń3 - 7
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad11 - 7
- 2014, Październik15 - 11
- 2014, Wrzesień20 - 1
- 2014, Sierpień17 - 6
- 2014, Lipiec19 - 38
- 2014, Czerwiec25 - 19
- 2014, Maj21 - 18
- 2014, Kwiecień25 - 23
- 2014, Marzec25 - 39
- 2014, Luty14 - 38
- 2014, Styczeń5 - 7
- 2013, Grudzień12 - 2
- 2013, Listopad12 - 10
- 2013, Październik18 - 22
- 2013, Wrzesień18 - 24
- 2013, Sierpień25 - 84
- 2013, Lipiec29 - 75
- 2013, Czerwiec27 - 82
- 2013, Maj30 - 42
- 2013, Kwiecień24 - 64
- 2013, Marzec7 - 24
- 2013, Luty2 - 7
- 2013, Styczeń1 - 6
- 2012, Grudzień6 - 30
- 2012, Listopad6 - 35
- 2012, Październik7 - 29
- 2012, Wrzesień23 - 72
- 2012, Sierpień25 - 80
- 2012, Lipiec31 - 95
- 2012, Czerwiec24 - 78
- 2012, Maj29 - 149
- 2012, Kwiecień29 - 51
- 2012, Marzec31 - 173
- 2012, Luty4 - 35
- 2012, Styczeń10 - 45
- 2011, Grudzień18 - 28
- 2011, Listopad19 - 28
- 2011, Październik24 - 25
- 2011, Wrzesień28 - 10
- 2011, Sierpień25 - 34
- 2011, Lipiec23 - 42
- 2011, Czerwiec20 - 37
- 2011, Maj31 - 46
- 2011, Kwiecień21 - 10
- 2011, Marzec6 - 7
Wpisy archiwalne w kategorii
[300-1500km :)]
Dystans całkowity: | 33387.44 km (w terenie 259.00 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1199:28 |
Średnia prędkość: | 27.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.88 km/h |
Suma podjazdów: | 285899 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 142 (73 %) |
Suma kalorii: | 19998 kcal |
Liczba aktywności: | 70 |
Średnio na aktywność: | 476.96 km i 17h 08m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
502.00 km
0.00 km teren
17:30 h
28.69 km/h:
Maks. pr.:72.90 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:5857 m
Rower:Furia
każdy niewycof jest jak zwycięstwo - Tour de Silesia
Sobota, 19 września 2020 | Komentarze 0
Godów-Petrovice-Kończyce Wielkie-Kisielów-Goleszów-Ustroń-Górki Wielkie-Świętoszówka-Bielsko Biała-Buczkowice-Szczyrk-Biały Krzyż-Kubalonka-Istebna-Koniaków-Szare-Milówka-Węgierska Górka-Bystra-Trzebinia-Żywiec-Kocierz-Przełęcz Kocierska-Andrychów-Gierałtowice-Piotrowice-Zator-Olszyny-Wygiełzów-Bolęcin-Rudno-Tenczynek-Krzeszowice-Miękinia-Lgota-Olkusz-Klucze-Ogrodzieniec-Łazy-Chruszczobród-Podwarpie-Twardowice-Rogoźnik-Radzionków-Tarnowskie Góry-Kamieniec-Księży Las-Toszek-Jaryszów-Zimna Wódka-Dolna-Wysoka-Annaberg-Żyrowa-Koźle-Kuźnia Raciborska-Racibórz-Rogów-Czyżowice-Gorzyce-GodówWstałem rześki jak Kapitan Żbik.
Kręciłem się na trzeszczącej macie już 3h przed budzkiem, a po pianiu budzikowego koguta zacząłem mentalnie przygotowywać się na radosny poranek z poranną mgłą i porannym, wrześniowym chłodem. Trza było spać trochę dłużej, bo po zrzuceniu bagażu i przepaku, pojechaniu po picie i drożdżówkę, siedziałem z herbatą i jagodzianką jeszcze prawie 40 minut na chłodzie, w krótkich spodenkach, z gołymi ale ładnie opalonymi nogami.
Start o 8.25 bodajże, jako ostatnia, dość mocna grupa. Paweł Miłkowski pocisnął od razu na głównej drodze w mgłę, a ja stwierdziłem, że chyba jedziemy o drugie miejsce w Solo. Złapał mnie jakiś marazm i niechęć do szybkości. Inaczej chyba pomyślał Paweł Sojecki, który ruszył za Miłkowskim. Zrobiło to tyle, że oddzielił mnie od Miłkowskiego, ale nie mógł go dogonić. Po kilku kilosach nastąpiło tasowanie i jechałem przodem, lekko zwiększając przewagę nad to dochodzącym, to odstającym Sojkiem. Przed pierwszym znaczącym podjazdem mała przerwa na światłach na wahadle przy remoncie drogi. Licznik odlicza od 2 minut, jest więc czas na rozbiórkę, bo zrobiło się słonecznie i cieplutko. Gdy do czerwonego dojeżdża dwójka daltonistów wyścigowych*, dwójka przykładnie stojąca ze mną też postanawia, że chce mieć tę minutę mniej na mecie. Odczekuję i łykam na spokojnie wszystkich na górce, a potem dociskam na zjeździe. Przejeżdżam Cieszynkę, dobijam do Ustronia i nerwowo pokonuję milion hopek koło Bielska. Droga ma plusy (mniejszy ruch) i minusy (ruch osiedlowy, sporo progów zwalniających). Ostatni szybki zjazd i Szczyrk. I czerwona fala, na której tylko ja** stoję jak debil. Tutaj też mijam trzysetkowiczów, machając do jadących pod lekki wiatr pociągów kolarskich. Podjazd na Salmopol zaczyna się dobrze, nawet z wiatrem, chyba że przejeżdża grupka samochodów z naprzeciwka. Mijam kilka osób, dobijam do przełęczy (pamiętam ją z większą ilością drzew) i wbijam w zjazd. Wbijam w niego zbyt entuzjastycznie, bo o mały włos nie przestrzeliwuję pierwszego dużego zakrętu.
Punkt widoczny z daleka, łapię tylko banana, Paweł nalewa mi wody, zagryzam arbuzem i jadę. W Wiśle skręt chodnikiem na rondo przy zakazie powoduje chwilę konsternacji. Dodatkowo, zawodnik jadący z prawej na rondo mówi mi, że nie tak idzie ślad. I zawracam i kręcę się chwilę i próbuję się upewnić, czy dobrze pojechałem***. Łykam znów kilka osób na podjeździe na Kubalonkę, potem zjazdy w stronę Jaworzynki, z jakąś ostrą hopą po drodze. I skręt na Koniaków. Gdzieś za muzeum koronek łapię dwójkę z Innergy Team z koleżanką na kole. O mało nie koziołkuję na bruku w Kamesznicy i o mało nie wjeżdżam na Skę koło Szarego. I wpadam do Milówki, w sobotni rajd po zatłoczonych ulicach. Mija mnie znów trójka z Innergy. Pan miejscowy stwierdza, że zatrzyma się z 40kmph do zera, do skrętu do Biedronki i gdyby nie trochę miejsca między nim a krawężnikiem, wylądowałbym na jego tylnym siedzeniu. Nerwówka jest spora. Po skręcie w Węgierskiej Górce lecę pod mały wiatr doliną, mijam znów trójkę Innergy (tym razem przyglądając się im****) i wbijam na strome podjazdy na Żywiec. I w końcu Kocierska, której nie męczę nawet jakoś wybitnie.
500m przed szczytem zlokalizowano mobilny punkt. Jest woda, jest cola, są soki i napoje poramańczowe i są krakowscy Drożdżówkarze, których dogonienie było moim małym priorytetem (wystartowali godzinę przede mną). Łapię sok do bidonu i Góralka i walę dalej. Jakikolwiek ciśnienie we mnie było, to po PK zeszło. Nawet nie kładę się na lemondce na odcinkach, gdzie mógłbym nadrobić, w stronę Zatora. Jeszcze dwa stawy, trzy zakręty i Bolęcin i zapiekankarnia i przepak.
Za zapiekankę dziękuję, zjem kiedy indziej. Biorę bluzę, pakując ją gdzieś na ramę, biorę lampkę, biorę nogawki do torebki, biorę batony, przelewam swoje picie, smaruję się kremikiem, który biorę do torebki i jadę. Zaczyna się trochę podjazdowo, bo hopka przed Tenczynkiem, potem Miękinia z Krzeszowic i hopka nad Olkusz. Za Rudką, na górce, siadam na chwilę łapiąc mały zjazd glukozowy i dzwonie do Misia-Pysia, żaląc się, że pewnie już czas zawrócić do Maka i do domu. Jedzonko Snickersa i mi przeszło, zakładanie lampek, ubieranie i zjazdy do Ogrodzeńca. Nie jest zimno, ciemno robi się powoli, jedzie się nawet fajnie. I zaczyna się robić w miarę płasko. Ale nawet to nie motywuje mnie do dociśnięcia. Asfalty są gładkie, czasem tylko jakaś nierówność się pojawia odcinkowo, to i szybko dojeżdżam na punkt w Rogoźniku.
Na punkcie znów Paweł Organizator, jest wieeelki talerz makaronu z mięskiem, jest herbata i kawa, są napoje, jest woda, są batoniki. Zakładam nogawki, gaworzę chwilę przy makaronie, ociągam się jak mogę i po drugiej herbacie wyjeżdżam akurat, gdy na punkt zajeżdżają Drożdżówkarze.
Dalej jest znów dość dobrze asfaltowo. Mijam wszystkie znajome miejsca okolic Tarnowskich Gór, z zabytkową kopalnią srebra włącznie. Trochę krążenia po okolicy, jakieś boczne drogi od czasu do czasu, z nawierzchnią odbiegającą standardem do krajowej nawet*****, ale zaraz zaczyna się opolskie i sporo długich dróg po lasach. Podjazd na Annaberg akurat z tej najkrótszej i najłatwiejszej, moim zdaniem, strony, a na górze bruk (uparłem się nie jechać chodnikiem) i trochę szybkiego i trochę nieszybkiego zjazdu.
Na punkcie w Żyrowej znów Paweł z bratem, ognisko, zupa warzywno-grzybowa z grzankami, dwie herbaty, soki, woda, cola, ciasto(!!!). Znów się ociągam, ale, o dziwo, morale są dobre. Pewnie i tak nie zrobię ostatnich 80km w 2,5h, więc nastawiam się na dojazd w okolicy godziny 4 nad ranem. Idzie nawet szybko. Jest sporo prostych na Racibórz. Potem jest jedna górka, z punktem widokowym, która daje czasem ponad 10%, a za nią kolejna. A po nich trochę pohopkowania i znajome Gorzyczki, Mak znajomy z GMRDP i trochę asfaltu do Godowa. Na sam koniec sam Organizator dopinguje mnie do niewocofu z okna samochodu. A na metę wpadam kilkanaście minut przed czwartą (z chyba drugim czasem w Solo).
Są takie dni, gdy się leci na rowerze. A ten był z tych, co czułem, jakbym jechał w zupie z wilgoci przez prawie cały dzień. Właściwie to przegrałem ten maraton już tydzień temu, jadąc nad morze. Ale z drugiej strony, Paweł Miłkowski ma fantastyczny sezon i byłby chyba poza zasięgiem, bo nie mam głowy na mocne ściganie. Zmęczyć się mocno nie zmęczyłem, bo dociskania nie było aż tak dużo. Ale dzień był też z tych, co wkładka nie współpracowała z tyłkiem i wyszedłem z małym przetarciem. Minimalnym. Pogoda za to dopisała okropnie - po porannych mgłach wyszło cieplutkie słońce, wiatr nie dokuczał zbyt mocno, a noc nie była tak zimna jak zimną miała być.
Organizacje naprawdę świetna: od bazy maratonu, atmosfery pomimo zmniejszonej ilości przewijających się osób, przez rozmieszczenie punktów równomiernie po trasie, aprowizację na nich i atmosferę napunktową. Jedzenia było w sam raz, picie było zróżnicowane, wszystko dostosowane do imprezy - nie schabowy tylko makaron z kurczakiem, zapiekanki czy zupa, gdy ktoś chciał była opcja bezmięsna. Była tak ważna w tym okresie herbatka i kawa. I realne troszczenie się orgów o to, żeby było wszystkim fajnie, ale nie takie namolne.
* daltoniści wyścigowi - dla nich każde palące się światło jest zielone;
** bo inni stwierdzili, że YOLO, na czerwonym też można
*** okazało się, że mnie ślad prowadził dobrze, widocznie kolega miał albo starą wersję śladu albo jechał na pamięć
**** i co się okazuje? koleżanka ma numer 731, koledzy numerów nie mają. i ciągną ją gdy tylko nie męczy górek. co ciekawsze - na punkt w Bolęcinie dojechała z innym kolegą z Innergy (który czekał na grupkę w Andrychowie) - co oznacza, że chłopaki zrobili sobie sztafetę. Czy serio jest się czym chwalić, gdy trasy nie przejechało się samemu? Ja wiem, że to Innergy Team, oni zawsze pierwsi biegną pod spuszczony szlaban na przejeździe, ale w taki sposób wieźć kogoś na kole, nie będąc w wyścigu/maratonie - to czyściutkie oszustwo
***** czaaaasem trasa wpadała w jakąś boczną drogę, po dziurach, których w Śląskiem i Opolskiem nie brakuje, czy po zawianych piaskach. wymagało to lekkiego zwolnienia i większej uwagi.
CLIMB: max 13%
Kategoria [300-1500km :)], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
421.40 km
2.00 km teren
15:32 h
27.13 km/h:
Maks. pr.:68.40 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:3103 m
Rower:Akcent Grupetto Ediszyn
wycieczka kawałkiem trasy MPP
Sobota, 12 września 2020 | Komentarze 0
Hel-[...]-Sierpc...przegrałem wszystko w ten weekend....
CLIMB: max 14%
Kategoria [300-1500km :)], sam
Dane wyjazdu:
498.00 km
0.00 km teren
17:35 h
28.32 km/h:
Maks. pr.:74.10 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:6880 m
Rower:Furia
....ton ..dróżnika 2020
Sobota, 25 lipca 2020 | Komentarze 0
Ujsoły-Węgierska Górka-Cięcina-Sopotnia-Jeleśnia-Koszarawa-Stryszawa-Zawoja-Jabłonka-Czarny Dunajec-Nowe Bystre-Ząb-Poronin-Biały Dunajec-Gliczarów-Bukowina-Rzepiska-Łapszanka-Łapsze-Niedzica-Falsztyn-Knurów-Ochotnice-Zabrzeż-Łącko-Czarna Góra-Olszanka-Naszacowice-Przyszowa-Siekierczyna-Tymbark-Piekiełko-Nowe Rybie-Tarnawa-Lubomierz-Mierzeń-Dobczyce-Brzezowa-Łęki-Banowce-Myślenice-Stróża-Trzebunia-Jachówka-Budzów-Stronie-Bugaj-Kalwaria Zebrzydowska-Marcyporęba-Chrząstowice-Mirów-Olszyny-Podolsze-Zator-Polanka Wielka-Andrychów-Kocierz-Żywiec-Węgierska Górka-UjsołyNiepierwszy raz okazuje się, że po 330 kilometrze nie mam już 'głowy' do ścigania.
Chociaż - sukcesem jest generalny brak wycofu oraz powrót na metę po trasie wyścigu.
CLIMB: max 18%
Kategoria [300-1500km :)], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
344.80 km
0.50 km teren
09:32 h
36.17 km/h:
Maks. pr.:66.40 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:1871 m
Rower:Furia
Warszawa co kwartał (co kwartał z innej strony)
Sobota, 6 czerwca 2020 | Komentarze 4
prawie Zielonki-Giebułtów-Skała-Wolbrom-Pilica-Pradła-Lelów-Koniecpol-Przedbórz-Włodzimierzów-Koło-Golesze-Chorzęcin-Ujazd-Budziszewice-Jeżów-Słupia-Byczki-Skierniewce-Bolimów-Szymanów-Regów-Bramki-Błonie-Bałuty-Witki-Zaborów-Stanisławów-Stare Babice-Bemowo-Warszawa (Zachodnia)Decyzja o wyjeździe była mocno spontaniczna: dzień miał być ładny, wiatr miał wiać jak należy, a pepsi do bidonu było kupione dzień wcześniej.
Ponieważ w nocy i z rana padało, a na dodatek utrzymywała się mała mgiełka, wyjeżdżam około 8, żeby jechać po suchym i w rześkim powietrzu. Już na podjazdach w stronę Skały czuć, że wiatr jest mocniejszy niż w prognozie i mocno zmienny...ale spoko, potem się polepszy. W każdym razie - nie pomagał. Na prostych do Wolbromia łapią mnie mocne podmuchy od pól, z boku. Też nie pomagają. Ale miejscami przyciskam i jakoś się toczy.
Wszystko idzie w miarę: czasem wiatr zawiewa dobrze, jak droga skręca, czasem górka osłania, ale częściej jest wiatr z boku i nie rozpędzam się jakoś mocno na zjazdach w okolicy Pilicy czy Pradeł. Droga do Koniecpola i dalej, do Lelowa, okazała się szybka. Ale po wjeździe w woj.łódzkie zaczynają się płotki. A to trasa wymusza skręty, na dodatek w gorsze asfalty, a to w okolicy lasów za Silnicą wpadam kilkunastokilometrowy odcinek, na którym gubię pakunki i o mało nie wybijam nadgarstków - asfalty mają jakość węgierską. I tak se to leci, raz asfalty są jezdne, a zaraz (np za Stobnicą czy przed Ręcznem) jedzie się po tarce. Czasem mam wrażenie, że ludziska w środku wsi umyślnie wzięli widły i porobili dziury, żeby złapać snejka na jakimś kraterze. Jeszcze trochę lawirowania koło Zalewu Sulejowskiego i wpadam do Jeżowa, znaczącego koniec gorszego asfaltu. Popełniam tu mały błąd, bo skręcam na Skierniewice, (dociskam) i wpadam w czerwoną falę w mieście, stopującą gdzie tylko się da. A oczywiście brakuje mi 3km do wyjechania dystansu docelowego. 250 kilometrów łapię tuż przed BolimowskimPK.
Droga wzdłuż lasu bolimowskiego jest przyjemna, chociaż po ścieżce wzdłuż DW. Potem tankowanie w Bolimowie, umawianie się w Witkiem i nawigacja, znów czasem przez dziury, a czasem chodniki (bo zakazy na DK92), w stronę Błonia. Błonia, gdzie dopadam Witka przy zbytnio sanitarnym Macu.
Wkraczamy w płaskość okolic stolicy. Witek ciągnie mnie jakimiś drogami ustawkowymi. Gnając pod wiatr urywamy kolejnych pasażerów na gapę, robiąc sprint 'do kościoła' w jakichś tam Babicach. A potem zwiedzamy Orlen z elektronicznym drzwiami do toalety i zostaję odprowadzony kawałek w stronę Dworca. Oczywiście, już był w ogródku i już witał się z torami i niechcący skręciłem za wcześnie, w stronę mitycznego Peronu 8, co wymusiło lawirowanie brukami, przejazdami i chodnikami. Na szczęście zostało na tyle czasu, żeby przed odjazdem kupić na spokojnie bilet w kasie.
CLIMB: max 11%
Kategoria [300-1500km :)], niesam, sam
Dane wyjazdu:
357.60 km
1.80 km teren
13:56 h
25.67 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2592 m
Rower:Akcent Grupetto Ediszyn
szarlotka w G.Kalwarii i lans na Gassach
Niedziela, 9 lutego 2020 | Komentarze 1
prawie Zielonki-Góra Kalwaria-Gassy-Warszawa; Kraków-prawie ZielonkiWyskoczyłem na szosę pół minuty po północy. Wszystko suche, wiatru mało, smogu mało, mróz niewielki.
Już na wstępie gps prowadzi mnie w jakiś super-podjazd i szlak rowerowy mocnym terenem, a ja jadę bezmyślnie. Dobrze, że wszystko zmrożone, to nie kręcę się w błocie i grząskiej ziemi. Po wyskoczeniu na siódemkę hopki i podjazdy wchodzą gładko, łapie wilgoć i mrozik (już niżej niż -3), ale na podjazdach się rozsuwam się nawet. Potem serwisówka wzdłuż eSki. Picie zamarza w końcu w bidonach po około 2,5h. Zjadam trochę sorbetowego lodu i zagryzam batonikiem i skręcam w jakieś podlejsze drogi świętokrzyskiego, wzdłuż Nidy, na Daleszyce. Na punkcie widokowym nad Św. Katarzyną jestem zgodnie z rozkładem, o 7, ale widoków mało, bo z dolic wylazła mgła. Zaczyna wiać, szczęśliwie w plecy, w Bodzentynie małe tankowanie w końcu płynnym płynem (sklep otwarty w niedzielę i w niedzielę najdłużej ze wszystkich dni tygodnia ;)) i jazda w słońce dalej, na północ, na Radom. Mijam Brody, mijam PK z przepakiem z BBT i w Iłży siadam około 10tej na cieplutką herbatę i przebiórkę. Wyłazi dobre słońce, wiatru jest niewiele, jadę ubrany prawie na pół-letnio.
Potem jest pofalowanie asfaltów do Skaryszewa, gdzie odbijam na Jedlinę i Puszczę Kozienicka, z której odbijam znów na Brzózę. Zjeżdżam bliżej doliny Wisły, przemykam przez Pilicę i pokonuję ostatnie hopy, żeby o piętnastej wjechać do Góry Kalwarii. W docelowej kawiarni pustki, właściciel przeżył nalot kolarzy od białego rana i miał chwilę wytchnienia. Niestety nie załapałem się na TO ciasto, zadowoliłem się zwykłą szarlotką i herbatą.
Wyjeżdżam na Gassy przed zachodem słońca razem z drugim klientem Góry Kawiarni, gościem na poziomce. Mijamy kultowe miejsca, w końcu odbijam na Konstancin i ścieżką rowerową wbijam na Wilanów, po drodze znów spotykając kolegę na poziomce. Jakież to miasto jeeeesst rozległe! do dworca zachodniego dojeżdżam po dłuższym lawirowaniu chodnikami, asfaltami i ścieżkami. Zaliczam jeszcze Maca, muffinki od ogolonego Witka i wbijam w pociąg. O dziwo - jedyna obsuwa była 5 minut przed Głównym Krakowem, a na rower wsiadam znów około północy. Kraków nawet ciepły, prawie nie wieje, jest lekko na minusie gdy dobijam do domu.
CLIMB: max 15%
Oprócz fotek tym razem także wideło!!!!!!!!

zjaaaaazd w stronę Miechowa © wojtekjg

kamienny kościółek w Książu Wielkim © wojtekjg

S7 za Wodzisławiem © wojtekjg

nad Nidą panuje chłód © wojtekjg

początek dnia pod Górami Świętokrzyskimi © wojtekjg

znad Daleszyc wygląda masyw Łysogór © wojtekjg

pierwsza poranna zorza nad Św.Katarzyną © wojtekjg

słoneczny Bodzentyn © wojtekjg

wyjazd z Bodzentyna na północ © wojtekjg

zabytkowy kościół w Tarczku © wojtekjg

w oddali majaczy Św.Krzyż © wojtekjg

bywały zalodzone kawałki na podjazdach © wojtekjg

wijący się niby-dolinką Rzepin © wojtekjg

Brody-Iłżeckie,droga do zapory © wojtekjg

droga na Radom jakajest każdy widzi © wojtekjg

drooogaaaa naaaa Raaaadoooommm © wojtekjg

w oddali zamek iłżecki © wojtekjg

ponocny izotonik poowolii roztapia się w porannie grzejącym słońcu © wojtekjg

droga przez Puszczę Kozienicką © wojtekjg

zjazd do Brzózy, a za nim jakieś pofałdowanie © wojtekjg

plantacyjny las mazowiecki © wojtekjg

Radomka upodabnia się do Pilicy © wojtekjg

wjeżdżam w plantacje nad Pilicą © wojtekjg

dolina Pilicy - starorzecze i liczne plantacje (winnice i sady owocowe) © wojtekjg

mural Szurkowskiego w Górze Kalwarii © wojtekjg

pusta gablota z ciastami w Górze Kawiarni © wojtekjg

zachód słońca przed Gassami © wojtekjg

miejsce lansu Mistrza Michała © wojtekjg

łuna zachodu słońca nad Konstancinem-Jeziorną © wojtekjg

okolice dworca zachodniego w Wawie © wojtekjg

jestem sam w wieeeelkim przedziale rowerowym © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam
Dane wyjazdu:
313.11 km
0.50 km teren
12:57 h
24.18 km/h:
Maks. pr.:44.10 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy:1005 m
Rower:Akcent Grupetto Ediszyn
lodowate odbicie na południe za doliną Wisły
Piątek, 6 grudnia 2019 | Komentarze 3
Sulejów-Wolbórz-Ujazd-Jeżów-Skierniewice-Bolimów-Sochaczew-Rybno-Giżyce-Iłów-Słubice-Dobrzyków-Płock-Bielsk-Drobin-Glinojeck-Małużyn-Sochocin-Stachowo-Załuski-Zakroczyn-Nowy Dwór Mazowiecki-Pomiechówek-KosewkoPoranek jak to poranek po chłodnej (do -5) nocy, w dolinie, blisko wody - słońce nie chce szybko wyjść i zacząć grzać. Pierwsze poważnie ciepłe promienie łapią mnie dobrze za Wolbórzem. Ale zamarznięta w butelce woda i tak nie chce się wylewać.
Z wiatrem w plecy długie proste aż do Sochaczewa lecą szybko. Wszystko w fajnym słońcu. Za Sochaczewem trochę zamieszania z zakazami jazdy po DK i objazdami, ale w końcu wychodzę na swoje. Zachód słońca łapie mnie za Giżycami. W Płocku jakiś Orlę i sprawdzanie pogody. I mała zmiana planów.
Wykorzystuję jeszcze dobry wiatr w plecy do Glinojecka, a potem zawracam na Nowy Dwór Mazowiecki - bo parędziesiąt kilosów na północ już pada, a wiadomo - nie chce mi się jeździć na mokro.
Zaczyna się orka pod wiatr i po kiepskiej jakości drogach. Za to ruch ustaje prawie zupełnie, po zjechaniu z krajówki mijają mnie może ze trzy samochody. W końcu po północy zjeżdżam w pobliże Wisły, zakręcam za Pomiechówek i wbijam w las koło jakiegoś parkingu leśnego. Herbatka, kanapka i psiworek na kilka chwil.
CLIMB: max 10%

podeścik w szuwary © wojtekjg

całkiem wygodny biwaczek nad Pilicą © wojtekjg

zaszroniona i śliska kładka w szuwary pilickie © wojtekjg

Pilica z rana © wojtekjg

wjazd do Sulejowa © wojtekjg

za doliną Wolbórki © wojtekjg

niby już słońce, ale mrozik w butelkach dalej panuje © wojtekjg

Wiatraki za Jeżowem © wojtekjg

naprawdę fajne proste na Skierniewice © wojtekjg

lasy i ścieżka rowerowa wzdłuż Bolimowskiego PK © wojtekjg

zabluszczony domek, gdzieś za Bolimowem © wojtekjg

zjazd pasożytów na drzewie © wojtekjg

sady i uprawy na wjeździe do woj. mazowieckiego © wojtekjg

powolny zachód słońca i ucieczki temperatury za Sochaczewem © wojtekjg

dłuuuugi wjazd do Płocka © wojtekjg

jeden most płocki z drugiego, przez Wisłę widziany © wojtekjg

uwierzycie, że w Płocku taaakiii podjazd? © wojtekjg

rafineria żywi i kopci © wojtekjg

imitacja Katedry Mariackiej w Bielsku © wojtekjg

przepak w Bielsku © wojtekjg

Bielsk już dość świąteczny....jak wszystkie miasteczka po drodze © wojtekjg

i shit u not - to nie jest fotoszop, takie cuda w mazowieckim © wojtekjg

postój na dość szybkiej 60tce © wojtekjg

kolejny choinkowy kościół © wojtekjg

drga w stronę Ciechanowa © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam
Dane wyjazdu:
645.00 km
0.00 km teren
24:34 h
26.26 km/h:
Maks. pr.:65.10 km/h
Temperatura:19.5
Podjazdy:8464 m
Rower:Furia
1/2 GMRDP
Sobota, 24 sierpnia 2019 | Komentarze 4
Świeradów-Zawoja; Zawoja-Sucha Beskidzka-Przeł.SanguszkiKolejny rok, kolejny wycof - WSZYSTKO PRZEZ WITKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CLIMB: max 15%
Kategoria [300-1500km :)], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
611.90 km
0.00 km teren
19:41 h
31.09 km/h:
Maks. pr.:73.80 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:5986 m
Rower:Furia
Brevet 600
Sobota, 29 czerwca 2019 | Komentarze 2
Charsznica-Lesko-CharsznicaCLIMB: max 15%
Kategoria [300-1500km :)], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
436.70 km
0.00 km teren
18:57 h
23.04 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:7.5
Podjazdy:5309 m
Rower:Sauron(i)
RTP2019
Sobota, 11 maja 2019 | Komentarze 2
Wrocław-Stóg Izerski-Nowa Ruda-WrocławTradycyjnie - wycof po mniej więcej 1/4 ścigania. Chociaż szło nawet-nawet.
CLIMB: max 23%
Kategoria ściganie, sam, [300-1500km :)]
Dane wyjazdu:
479.70 km
6.00 km teren
17:20 h
27.68 km/h:
Maks. pr.:76.30 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:5603 m
Rower:Sauron(i)
-16: tradycyjne wiosenne Pepsi i rzepaki
Piątek, 26 kwietnia 2019 | Komentarze 0
Gorlice-Magura-Bardejov-Kurima-Giraltovce-Hanušovce nad Topľou-Sol'-Vranov n/Topl'ou-Stankovce-Dargov-Bidovce-Bohdanovce-Skároš-Kéked-Göncruszka-Abaújkér-Encs-Forró-Fancsal-Abaújlak-Büttös-Buzica-Moldava n/Bodvou-Jasov-Smolnik-Mníšek nad Hnilcom-Gelnica-Margecany-Žipov-Prešov-Veľký Šariš-Terňa-Demjata-Raslavice-Bardejov-Magura-GorliceWstrzeliłem się w słońce, nie wstrzeliłem się w wiatry.
Wyjazd jakoś chwilę przed 3 w nocy i jedzie się w miarę szybko, bo prawie nie wieje. Za granicą wpadam w wilgoć, potem głębokie mgły, które przechodzą dopiero ze słońcem i kanapkami za Hanušovcami. Zaczyna robić się żółto od rzepaków, zaczyna się spory ruch na wąskiej krajówce do Vranova i zaczyna wiać porządnie w twarz. Robię przefajne boczne drogi do Dargova i przefajną przełęcz na krajowej 19tce i zjeżdżam pod granicę, lekko usychając.
Na przełęczy jestem po 10.30. Klasycznie bufet, rozbieranie, opalanie i smarowanie. Podjazd nad Kéked i walka z dziurawymi asfaltami i asfaltami dookoła dziur i silnym wiatrem w twarz. Jakieś tankowania w kranikach po drodze, potem skręt na Encs, zakupy i wjazd w góry z winnicami. Asfalt robi się tragiczny, właściwie to jest sam żwirek i coś pod spodem. A na górze asfalciki super nowe. Czy nie mogłoby tak być ciągle? Na szczęście do granicy znów się psują i zachwyt nie trwa długo. Potem łapię w miarę dobry wiatr w stronę Jasova i po zatankowaniu i minięciu najbardziej przygnębiających bloków w tej części Słowacji (wciąż tak samo zaśniecone, wciąż czuć je z 500m, wyglądają jak baraki po bombardowaniu), wbijam w podjazd do Smolnika, który ostatnio robiłem dobre 7 lat temu. Podjazd jest fajny, miarowy, a na górze zimne źródełko. Dolinę żelazistego Hnilca jechałoby się fajnie, gdyby nie spieprzone asfalty i coś zły wiatr. Tak samo podjazd z Margecan, gdyby położyli asfalt do końca. Lekko przysychając wlokę się do Prešova i przez krótkie podjeździki do Demjaty. Ratuje mnie Slovnaft przed Raslavicami.
Potem jest już w miarę, wiatr ustał nocą i jest na tyle ciepło, że nie zakładam nogawek. Na granicę wjeżdżam około 22.30 i dociskam przez Magurę i zaskakująco ciepłe (ponad 11*C!) dolinki do domu.
Z rana 2-3st.C, w dzień czasem ponad 30(!)
CLIMB: max 13%

kościół w Małastowie przed porankiem © wojtekjg

jakaś hopka w Zdyni © wojtekjg

Becherov © wojtekjg

Chmel'ova i górki okołosvidnickie © wojtekjg

już prawie wschód słońca i mgły w dolinach © wojtekjg

dolina z mgłami przede mną © wojtekjg

taki lekko potrącony dudek © wojtekjg

Slanske vrchy znad doliny © wojtekjg

dość wąska krajówka w stronę Vranova © wojtekjg

rzepaki pod górami © wojtekjg

kolejna ofiara przedłużonego weekendu © wojtekjg

wszędzie żółto! © wojtekjg

na szczycie przełączki na drodze 19 przed Koszycami © wojtekjg

Nižná Myšľa © wojtekjg

do Nižnej Myšľej © wojtekjg

Košice z podjazdu na granicę © wojtekjg

podjazd na przełęcz nad Hollohazą na granicy SK-HUN © wojtekjg

na przełączce, poniżej zjazd do Hollohazy © wojtekjg

węgierskie pola © wojtekjg

górka nad Kékedem © wojtekjg

gdzieś przed Göncem © wojtekjg

Zempleni-hegyseg z drogi do Goncruszki © wojtekjg

wodopój w Vizsolach © wojtekjg

Boldogkővára z drogi głównej © wojtekjg

rzepaki nad graniczne © wojtekjg

znów po horyzont! © wojtekjg

zjazd z kolejnej granicy HUN-SK w stronę Moldovy n/Bodvou © wojtekjg

droga do Jasova © wojtekjg

kościół w Medzeve © wojtekjg

kapliczka na zakręcie nad Smolnikiem © wojtekjg

Smolnik i dolina Hnilca © wojtekjg

kapliczka na zakręcie ze wsi © wojtekjg

bogactwa smolnickie © wojtekjg

Margecany późnym popołudniem © wojtekjg

końcówka ostatniego dużego podjazdu słowackiego na dziś © wojtekjg

droga do Terny i Demjaty © wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam