Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec36 - 1
- 2025, Maj36 - 2
- 2025, Kwiecień39 - 2
- 2025, Marzec30 - 1
- 2025, Luty23 - 11
- 2025, Styczeń27 - 10
- 2024, Grudzień23 - 4
- 2024, Listopad19 - 2
- 2024, Październik21 - 0
- 2024, Wrzesień26 - 5
- 2024, Sierpień25 - 13
- 2024, Lipiec32 - 9
- 2024, Czerwiec35 - 13
- 2024, Maj39 - 25
- 2024, Kwiecień31 - 12
- 2024, Marzec28 - 4
- 2024, Luty20 - 9
- 2024, Styczeń16 - 17
- 2023, Grudzień19 - 3
- 2023, Listopad21 - 2
- 2023, Październik32 - 1
- 2023, Wrzesień36 - 8
- 2023, Sierpień39 - 2
- 2023, Lipiec43 - 19
- 2023, Czerwiec38 - 8
- 2023, Maj33 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 4
- 2023, Marzec29 - 11
- 2023, Luty21 - 8
- 2023, Styczeń22 - 9
- 2022, Grudzień22 - 5
- 2022, Listopad28 - 3
- 2022, Październik35 - 2
- 2022, Wrzesień32 - 3
- 2022, Sierpień42 - 1
- 2022, Lipiec40 - 9
- 2022, Czerwiec33 - 0
- 2022, Maj47 - 7
- 2022, Kwiecień25 - 1
- 2022, Marzec27 - 0
- 2022, Luty29 - 7
- 2022, Styczeń28 - 5
- 2021, Grudzień23 - 0
- 2021, Listopad19 - 0
- 2021, Październik32 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 4
- 2021, Sierpień28 - 0
- 2021, Lipiec42 - 1
- 2021, Czerwiec39 - 5
- 2021, Maj35 - 0
- 2021, Kwiecień24 - 1
- 2021, Marzec29 - 0
- 2021, Luty15 - 0
- 2021, Styczeń26 - 0
- 2020, Grudzień22 - 3
- 2020, Listopad27 - 5
- 2020, Październik33 - 0
- 2020, Wrzesień30 - 2
- 2020, Sierpień38 - 9
- 2020, Lipiec34 - 0
- 2020, Czerwiec43 - 11
- 2020, Maj40 - 1
- 2020, Kwiecień21 - 2
- 2020, Marzec25 - 6
- 2020, Luty17 - 5
- 2020, Styczeń20 - 8
- 2019, Grudzień14 - 3
- 2019, Listopad10 - 5
- 2019, Październik16 - 3
- 2019, Wrzesień19 - 8
- 2019, Sierpień27 - 13
- 2019, Lipiec31 - 10
- 2019, Czerwiec35 - 12
- 2019, Maj21 - 6
- 2019, Kwiecień28 - 0
- 2019, Marzec25 - 10
- 2019, Luty15 - 2
- 2019, Styczeń8 - 4
- 2018, Grudzień11 - 2
- 2018, Listopad20 - 2
- 2018, Październik24 - 9
- 2018, Wrzesień29 - 8
- 2018, Sierpień31 - 19
- 2018, Lipiec20 - 9
- 2018, Czerwiec21 - 20
- 2018, Maj39 - 11
- 2018, Kwiecień27 - 22
- 2018, Marzec24 - 9
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień17 - 0
- 2017, Listopad13 - 3
- 2017, Październik17 - 8
- 2017, Wrzesień16 - 3
- 2017, Sierpień24 - 4
- 2017, Lipiec30 - 8
- 2017, Czerwiec33 - 18
- 2017, Maj31 - 3
- 2017, Kwiecień24 - 4
- 2017, Marzec28 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień12 - 1
- 2016, Listopad19 - 8
- 2016, Październik10 - 0
- 2016, Wrzesień22 - 0
- 2016, Sierpień23 - 2
- 2016, Lipiec25 - 10
- 2016, Czerwiec26 - 33
- 2016, Maj30 - 5
- 2016, Kwiecień18 - 12
- 2016, Marzec30 - 20
- 2016, Luty16 - 1
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień29 - 12
- 2015, Listopad8 - 0
- 2015, Październik19 - 10
- 2015, Wrzesień28 - 2
- 2015, Sierpień22 - 8
- 2015, Lipiec24 - 17
- 2015, Czerwiec31 - 18
- 2015, Maj31 - 2
- 2015, Kwiecień26 - 33
- 2015, Marzec17 - 7
- 2015, Luty12 - 16
- 2015, Styczeń3 - 7
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad11 - 7
- 2014, Październik15 - 11
- 2014, Wrzesień20 - 1
- 2014, Sierpień17 - 6
- 2014, Lipiec19 - 38
- 2014, Czerwiec25 - 19
- 2014, Maj21 - 18
- 2014, Kwiecień25 - 23
- 2014, Marzec25 - 39
- 2014, Luty14 - 38
- 2014, Styczeń5 - 7
- 2013, Grudzień12 - 2
- 2013, Listopad12 - 10
- 2013, Październik18 - 22
- 2013, Wrzesień18 - 24
- 2013, Sierpień25 - 84
- 2013, Lipiec29 - 75
- 2013, Czerwiec27 - 82
- 2013, Maj30 - 42
- 2013, Kwiecień24 - 64
- 2013, Marzec7 - 24
- 2013, Luty2 - 7
- 2013, Styczeń1 - 6
- 2012, Grudzień6 - 30
- 2012, Listopad6 - 35
- 2012, Październik7 - 29
- 2012, Wrzesień23 - 72
- 2012, Sierpień25 - 80
- 2012, Lipiec31 - 95
- 2012, Czerwiec24 - 78
- 2012, Maj29 - 149
- 2012, Kwiecień29 - 51
- 2012, Marzec31 - 173
- 2012, Luty4 - 35
- 2012, Styczeń10 - 45
- 2011, Grudzień18 - 28
- 2011, Listopad19 - 28
- 2011, Październik24 - 25
- 2011, Wrzesień28 - 10
- 2011, Sierpień25 - 34
- 2011, Lipiec23 - 42
- 2011, Czerwiec20 - 37
- 2011, Maj31 - 46
- 2011, Kwiecień21 - 10
- 2011, Marzec6 - 7
Wpisy archiwalne w kategorii
ściganie
Dystans całkowity: | 25623.68 km (w terenie 248.50 km; 0.97%) |
Czas w ruchu: | 903:49 |
Średnia prędkość: | 28.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 86.20 km/h |
Suma podjazdów: | 243911 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 170 (88 %) |
Suma kalorii: | 27804 kcal |
Liczba aktywności: | 143 |
Średnio na aktywność: | 179.19 km i 6h 21m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
71.00 km
0.00 km teren
01:53 h
37.70 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Błękitna Bestyjka
A Wy - cośta robili w długi łikend?
Niedziela, 26 czerwca 2011 | Komentarze 4
Kryterium Szosowe w Nowych Sączu.ZUPEŁNIE nie mój typ ścigania, trasa płaska, z małym garbem pośrodku i dwoma ciasnymi zakrętami 180st. na końcach. W jedną stronę z mocnym wiatrem, w drugą - w stronę mety - pod wiatr.
Start o 12. Oczywiście tempo skacze już za startem ostrym, jeden wyskakuje za samochodem sędziów (ucieka jeszcze ze 3 razy-bez wymiernego rezultatu). na 2 i 3 okrążeniu widzę jakieś luki więc skaczę do przodu, zazwyczaj pod wiatr, za drugim razem grupa dopada mnie 300m przed linią mety. Ale jest spoko, jestem rozgrzany. Zjeżdżam sobie na koniec peletonu odpocząć, jadę tam razem z Liderem-Sebą i Saintem z Bikeholików. Krzysiek czasem wchodził w lukę po lewej i nawet nie skacząc wyjeżdżał do przodu, siedziałem mu na kole, raz udało się nawet ładnie go przysiąść z Sebą, ale atak się skończył dość szybko.
Od połowy wyścigu ciągnie Czaja, oczywiście nie ma szans na jakąkolwiek kontrolę innych teamów. Zresztą - nikt inny nie jest zgrany.
Po kolejnym skoku, po szóstym lub siódmym okrążeniu, znów czekam na końcówkę peletonu i niestety się nie łapię - mały problem z przerzutką, chwilowa słabość i grupa odjeżdża pod wiatr około 30m. Nie mam szans dogonić. Od tej pory 4 okrążenia jadę sam, dopóki nie zespalam się znów z peletonem. Jeszcze raz mykam po lewej zupełnie nie kontrowany z peletonu na 5 okrążeń do końca, dopadam Sokoła tarnowskiego ale chłop miał chyba łabędzi śpiew, bo po mojej zachęcie do jazdy nawet nie siada na koło, to i ja odpuszczam, przecież kółka sam nie zrobię, żeby dobiec peleton :).
Około 3 okrążenia do końca Damian atakuje na górce, Seba podskakuje do niego, widzę to z połowy peletonu więc śmigam na czoło i robię kilka esek chcąc zwolnić pociąg. Niestety zaraz leci kontra po mojej lewej. Od tego momentu siedzę już na końcu, wyścig jest już rozegrany, Czaja kontrolował wszystko i poszła ucieczka pod ich kontrolą. Na finiszu trzymam się z tyłu, szkoda sobie szarpać nerwów i narażać się na rozpieprzenie na kresce, i tak kilka razy gul mi wyskoczył szczególnie na zakrętach, gdy cięgle podjeżdżał mi jeden starszy z Czaji... zresztą - jakby tak rozpamiętywać - podjeżdżał mi też na prostych, blokując mnie skutecznie kilka razy. Robię pod koniec stracone okrążenie w ramach rozjazdu, podciągam 70-latka z M4 pod metę.
Jak pisałem - nie mój typ ścigania (właściwie - chyba nie jestem typem ściganta:)), zbyt płasko, nerwowo, wolałbym się z początku zabrać z kimś i nawet być skasowanym przed końcem niż jechać w grupce. Plus problem techniczny, który właściwie spowodował uplasowanie się na pięknym 48. miejscu (26. w mojej kategorii wiekowej).

Nie ma kogo ścigać więc pozuję tankując...
Za sukces uważam to, że się nie wypieprzyłem na trasie :))
Kategoria [ 50-100km ], ściganie
Dane wyjazdu:
120.00 km
0.00 km teren
03:38 h
33.03 km/h:
Maks. pr.:77.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1540 m
Rower:Błękitna Bestyjka
Jarná klasika 2011
Sobota, 28 maja 2011 | Komentarze 6
Po kraksie na około 90km straciliśmy z Sebastianem kontakt z grupką z przodu, co zrzuciło nas o jakieś 20 miejsc.Ale - od początku.
Po rejestracji, krótkiej rozgrzewce, wepchaniu się na 3 linię na start, minucie ciszy za tragicznie zmarłych ostatnio kolarzy i kilku słowach sędziego (o bezpieczeństwie na trasie - potem w najgorszych chwilach przypomniałem sobie o tej przemowie... :)) ruszamy. W dół i po suchym, na szczęście. Od razu jest nerwowo, hamulce piszczą, gościowi koło nas pęka dętka z niesamowitym hukiem. Mała hopka i znów zjazd, chłopaki z klubu prowadzili nawet ze dwa razy peleton. Na dole policia jednak kieruje nas na ścieżkę rowerową. Dobrze, że tu nie zaczęło lać, bo skutki mogłyby być tragiczne - asfalcik jest nowy, nawet suchy dość śliski, wąski na 3 m, jedziemy dwójkami. Dostaję opie...ol od wymijających mnie gdy puszczam koło za grupkami (nie moje tempo), na boki lecą bidony i pompki, szczególnie na drewnianych mostkach. W końcu wjeżdżamy na główną. Ale po kilku chwilach zaczyna padać, tuż przed dojazdem do Kezmaroka. Huncovce, wioska cygańska i podjazd już w deszczu, peleton się rwie ale na chwilę. Rzeka płynie po ulicy, widzimy z daleka błyskawice nad Popradem. Czasem popaduje grad, boli mnie prawa część twarzy od mocno zacinającego deszczu z gradziną. Za Svabovcami wszystko się rwie, zostają grupki. Jedziemy nawet kilkanaście kilometrów w klubowej trójce, czasem prowadząc grupkę. Kilka razy ktoś uciekał do przodu, jako choleryk wyrywałem się na małych podjazdach albo zaczynałem gonić ale grupa siadała mi tylko na koło zamiast współpracować. Koniec końców dociągam do podjazdu pod strefę bufetową i daję spokój. Sebastian myka gdzieś do przodu, Damian został chwilę wcześniej. Na bufecie dają mi banana choć wolałem arbuza ale się nie zatrzymuję, mało nie wpadam do rowu bo na zjeździe od razu zakręt a ja obieram banana zamiast trzymać kierownicę. Dochodzę grupkę Seby, zaczynają się fajne interwały, można by tu podgonić i odczepić kilku zawodników ale chyba tylko ja myślałem o czymś więcej niż dojechaniu do mety :). Chwila ciepła, a nawet słoneczka i formujemy większą grupkę. No i Strba i upadek. Sebastian goni, ja zostaję, poprawiam jeszcze licznik i jadę w swoim tempie. Po dojeździe do super-prostych wzdłuż autostrady widzę Sebastiana w oddali - mija kolejnych maruderów i pruje w dół. Zaczynam gonić, dobrze by było jechać w górę razem. Po drodze dogania mnie pociąg Subaru Prinz MTB Team plus 2 Bikeholików, łapię się, daję zmianę i odczepiam ich. Już, już łapię Sebastiana gdy dochodzi mnie większa grupka, pokazuję mu, że łapiemy się ich. Niestety - po traumie poprzedniego zakrętu kolejny ostry w lewo biorę spokojnie i grupa mnie odczepia. Pierdzielę - nie gonię, lubię podjeżdżać sam. Daleko, daleko widzę pomarańczowy trykot Nieustraszonego Lidera Grupetta jadącego wraz z Michałem Rejzą, uśmiecham się do kamery i zaczynam jeść batoniki (wypiłem tylko pół litra płynów, zjadłem żel i mus i pół tego nieszczęsnego banana). Podjazd na spokojnie, mam zapas żeby gonić ale wolę spokojnie podjeść. Na około 1100m npm wjeżdżam w mgłę, ostatnie agrafki i płasko - Vysne Hagy. Nie gnam ale trzymam tak z 35-37kmh, wyprzedza mnie jakiś Czech, puszczam go, niech se jedzie, na końcu jest ściana.
Zakręt i finisz. 3km. Z góry już zjeżdżają. W połowie mija mnie Paweł, nie widzę u niego uśmiechu, raczej pomieszanie zmęczenia z ulgą. Wrzucam co mam, czyli 39/25, i w górę. Równym rytmem, na zakrętach częściej po zewnętrznej, siedząc. Gość przede mną widząc oznaczenie 2km do mety daje se siana, dopinguję go do dalszej jazdy ale zmyka w dół. Mijam Sebę, myślałem, że się złapie ale został z tyłu, mijam Michała. Ostatnia spinka i w miarę połoga końcówka. Widzę przede mną dwóch Czechów, w tym tego, który mnie wyprzedził, jestem na tyle świeży, że staję na pedały i dopingowany przez organizatorów biorę go wjeżdżając na metę kilkanaście sekund szybciej - mimo zaznaczenia tego nawet przez spikera w wynikach i tak jestem za nim :). Na mecie są arbuzy ale zaczęło lać. Czekam na Sebę, widzę trzęsących się Bikeholików w tym Krzyśka Szarego, próbujących wypić teply ovocny caj. Czekam na Sebastiana, potem zjeżdżam. Powoli, bo wychodzi słońce i chcę popatrzeć na Łomnicę :) Podczas przebierania zaczyna lać, jemy posiłek "regeneracyjny" (grochówa i risotto), i spadamy.
Nie dziwię się,że tyle osób zrezygnowało, pogoda była fatalna, miejscami niebezpieczna dla życia (pioruny waliły w pola rzepaku około 200m od nas), awarie nawiedzały wielu (ale niektóre ekipy miały swoje wozy techniczne...zresztą - pomagające czasem zawodnikom dojść do grupki ...).
Najwięcej nadrobiłem na ostatnim odcinku. Podjazd - miodzio :)
Paweł Źrebiec, najlepszy z Grupetta Gorlice, uplasował się na bardzo ładnym 26. miejscu z czasem 3:17:46.
Dane z pomiaru organizatora (i liczników kolegów), bo licznik zaczął wariować po upadku:
Czas 3:37:37
78/151 (187 startujących)
Ekipa przed startem

radość przed Jarną klasiką, Stary Smokovec© wojtekjg
EDIT
Uśmiechy do kamery na podjeździe na Vysne Hagy coś dały i - mamo, tato, jestem w telewizji!! Dwa rozmazane zrzuty z ekranu tej relacji niech będą pokazem mojej dumy z siebie samego:)

uśmiech do kamery 1© wojtekjg

znów uśmiech do kamery© wojtekjg
Kategoria [100-200km], ściganie
Dane wyjazdu:
62.80 km
0.00 km teren
01:54 h
33.05 km/h:
Maks. pr.:79.10 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Błękitna Bestyjka
I Klasyk Beskidzki - Łosie
Wtorek, 3 maja 2011 | Komentarze 4
Start w szosowym wyścigu kolarskim organizowanym przez Grupetto Gorlice. Moje okolice więc pomyślałem "czemu nie?".Początek szybki, bardzo szybki, a że stanęliśmy z Arkiem na końcu startujących trzeba było się przepychać. Podchodzę w pół stawki dopiero za Klimkówką. Na hopkach mijam Yetiego, rzucam mu spojrzenie niczym Armstrong Ulrichowi na podjeździe do Alpe d'Huez z pytaniem czy się zabiera. Pojechał swoim rytmem, ja przebiegam między grupkami, żeby dostać się do przodu. Udaje się dogonić główny peleton przed zjazdem do Uścia. Na dziurach trochę zwalniamy ale potem dobija mnie boczny wiatr. Pod przełęcz dokręcam, żeby zjeżdżać z Hańczowej w grupie - nie wyobrażam sobie tego odcinka samemu, mimo, że było z wiatrem. Zjazdy od tej pory jadę powściągliwie po tym jak mało nie poszedłem w pejzaż z przełączki. Dobijamy do Uścia w małej grupie z dwoma osobami z Grupetta, widzimy peleton ale chyba nikt nie myśli o gonieniu. Wzdłuż jeziora bez rewelacji, wyraźnie nie ma zgodnej pracy, jest tylko wyrywanie się. Łosie pod wiatr i zaczyna się podjazd na Bielankę - też pod wiatr. Ożyłem dopiero na końcówce ale zjazd ostrożny. Dojazd do Kunkowej szybki, na podjeździe odpada jeden zawodnik przez łańcuch, gonimy gościa z przodu. Wyrywam się od grupy trochę za późno i mimo, że część zjazdu od przekaźnika jadę w kole (ostrożnie) to targa mną tak mocny boczny wiaterek, że nie ma jak uciec grupce z tyłu. Dopadają mnie w Uściu. Szybko w stronę podjazdu, staję na pedałach, zrzucam przód i .. łańcuch ląduje za korbą. Szybka naprawa okazała się za wolna i ostatnie 10 km gonię grupę. Byli szybsi na zjazdach. Końcówka pod wiatr, dojeżdżam ze stratą około 9 minut do zwycięzcy.
Dane z licznika:
dystans: 62,8
czas jazdy: 1h53min37s
avg: 33,4kmh
EDIT:
na metę wjechałem na 54/138 miejscu, 34 w swojej kategorii wiekowej (A), ze stratą 9min30s do zwycięzcy.
Bardzo fajna impreza, organizacja naprawdę dobra jak na pierwszy raz, pogoda dopisała, spagetti z sosem po wyścigu też było super. Mam nadzieję, że za rok tez będzie tak fajnie :))

naaaa mecie© wojtekjg

Arek zostawia wszystkich z tyłu© wojtekjg

uśmiech do fotoreporterów© wojtekjg
Kategoria [ 50-100km ], ściganie