Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 268736.63 kilometrów w tym 4388.42 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.91 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[200-300km]

Dystans całkowity:20144.50 km (w terenie 276.70 km; 1.37%)
Czas w ruchu:786:03
Średnia prędkość:25.63 km/h
Maksymalna prędkość:82.70 km/h
Suma podjazdów:184460 m
Liczba aktywności:85
Średnio na aktywność:236.99 km i 9h 14m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
220.30 km 0.00 km teren
08:22 h 26.33 km/h:
Maks. pr.:73.10 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2390 m

Doliny w październiku

Sobota, 29 października 2011 | Komentarze 9

Co tu dużo pisać...poprawka 'Dolin Ropy, Popradu, Dunajca', tym razem z Arkiem. Prognozy zwiastowały fantastyczny dzień, rzeczywistość była wręcz pochmurno-szara: ciągle wilgoć, mgły, chmurzyście. Widoki - jak na tą trasę - słabe.
Rano mgliście i zimno (2*C w Gorlicach, we Florynce nawet przymrozki), potem cieplej, na tyle, że zmieniłem rękawiczki na krótkie, końcówka w maksymalnej wilgoci, która stopowała, i chłodzie. Wiatr miejscami pomagał (pod sedlo Vabec mknąłem, gdy wiatr ucichł, miejscami nawet powyżej 30km/h), od Szczawnicy ciągle przeciwny. Ale jechało się fajnie.
Kościółek w Ropie © wojtekjg

Podjazd do Wawrzki z Chełmem w czerwieni © wojtekjg

Wawrzka - podjazdy © wojtekjg

Niewyraźne widoki z Wawrzki © wojtekjg

początek podjazdu w stronę Krzyżówki © wojtekjg

Kultowe serpentyny © wojtekjg

Krzyżówka - spojrzenie w dolinę © wojtekjg

Krynica © wojtekjg

Droga niknie we mgle znad Popradu © wojtekjg

Okolice Żegiestowa © wojtekjg

Mgiełki schodzą z gór © wojtekjg

okolice Zubrzyka © wojtekjg

Zubrzyk © wojtekjg

Przygotowania do Paris-Roubaix :))) © wojtekjg

Granica za Piwniczną © wojtekjg

Iiiii - zjazdy do Mniska nad Popradom © wojtekjg

ciężkie podjazdy, okolice Hranicnego © wojtekjg

podjazdy... © wojtekjg

Fotka z drutem - rzut oka na początek podjazdu na Vabec © wojtekjg

Arek śmiga pod Vabec © wojtekjg

Odcinek podjazdu o największym nastromieniu © wojtekjg

Końcówka na sedlu Vabec © wojtekjg

sedlo Vabec - gdzie te Tatry? © wojtekjg

Zjazdy z przełęczy © wojtekjg

Długie niby-płaskie asfalty w stronę Pienin © wojtekjg

Wyjeżdżamy z Kamenky © wojtekjg

na Stranianskim sedlu © wojtekjg

Końcówka podjazdu na Stranianske sedlo - z góry nie wygląda tragicznie © wojtekjg

Spojrzenie w stronę Haligovcov © wojtekjg

Iiii zaczyna się - Lesnicke sedlo © wojtekjg

podjazdy na Lesnicke sedlo © wojtekjg

Spojrzenie w dolinę, tak, tam przed chwilą byliśmy © wojtekjg

A w dole Haligovce © wojtekjg

Nad Pieninkami © wojtekjg

Zjazdy do Lesnicy © wojtekjg

Wąskie uliczki Lesnicy © wojtekjg

Dolina Leśnickiego Potoku © wojtekjg

Krowa mnie goni! © wojtekjg

pod skałami © wojtekjg

Ścieżka wzdłuż Dunajca © wojtekjg

Kotuńka, nowy baca jesce sie cyma © wojtekjg

Dunajec w okolicy Tylmanowej © wojtekjg

Okolice Kłodnego nad Dunajcem © wojtekjg

Męczenie fatalnie wchodzącego podjazdu w Cieniawie © wojtekjg

Na Ropskiej już zmierzcha, trzeba założyć oświetlenie © wojtekjg


Z ciekawszych rzeczy: mocne gonienie osobówek po płaskim za Kamienką (ok. 70km/h), mocna zjazdy z Stranianskej i Ropskiej (vmax wycieczki), nowy asfalcik od Hnieznego aż za Vel'ky Lipnik, asfalt z Vabeca do Lubovny dalej fatalny; Krynica ma największy odsetek 'pedestrianów' włażących pod koła, tylko w ciągu jednego dnia rozjechałbym staruszkę i podchmielonego tułacza.



Dane wyjazdu:
226.00 km 0.00 km teren
10:53 h 20.77 km/h:
Maks. pr.:56.80 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m

Magyarvarja I - Słowacka Masakra Wiatrem i Słońcem

Piątek, 8 lipca 2011 | Komentarze 0

Rozgoryczeni opóźnieniem wyjazdu w Alpy zadowalamy się mniejszymi górkami. Poza tym - dawno nie jeździliśmy z pełnymi sakwami, warto przetestować część sprzętu czy już się nie rozlatuje, czy lemondka dobrze leży i czy Arek dalej je tyle samo co kiedyś.
Wyjeżdżamy około 6.15 z Gorlic. I od razu pod wiatr. Ale nie pod taki se wiaterek - mocny przeciwny o sile około 25kmh, z podmuchami powyżej 30kmh. Stopuje to nas niezmiernie, dawno tak nie kląłem podczas dojazdu pod Przełęcz Małastowską. Sądziliśmy, że zmieni się to trochę za masywem Magury. Nic z tego. Wiatr, mocny wiatr na północ, towarzyszy nam przez cały dzień.

klasyczny krowi zator w Koniecznej
klasyczny krowi zator w Koniecznej © wojtekjg

Na Słowacji przez chwilę jest fajnie (do Zborova),
w stronę Stebnickej Magury © wojtekjg
pofalowana droga na Nizną Poliankę
pofalowana droga na Nizną Poliankę © wojtekjg

potem masakracja do Svidnika, za Svidnikiem i w końcu Domaša - jest godzina 12, woda jest brudna po deszczach, nie da się ochłodzić.
Vel'ka Domasa © wojtekjg
łyk orzeźwiającej wody w cieniu gęstego lasu - czuć podmuch gorących Węgier
łyk orzeźwiającej wody w cieniu gęstego lasu - czuć podmuch gorących Węgier © wojtekjg
spoooore pola pod Slaneckimy vrchami
spoooore pola pod Slaneckimy vrchami © wojtekjg
długa prosta z Oborina w stronę Cernej Hory
długa prosta z Oborina w stronę Cernej Hory © wojtekjg
z drogi widać już górki węgierskie
z drogi widać już górki węgierskie © wojtekjg

Kolejne podjazdy i zjazdy w stronę Vranova i tym razem decydujemy się ominąć i Vranov i Trebišov. Skrecamy na Humenne a potem na Throvište przy okazji spoglądając na Brekov hrad. Dalej wieje, mocno. Na dodatek widzimy dwie burze na horyzoncie - jedną idącą z północy i drugą nad Slaneckimy Górami. Wyjeżdżając na prostą w stronę Vel'aty lekko kropi ale szybko przechodzi. na koniec hopki w stronę granicy i na przejściu jesteśmy chwilę po 17 godzinie.

Granica SK-HUN © wojtekjg
zagraniczny asfalt po zachodzie słońca, prowadzący na biwak
zagraniczny asfalt po zachodzie słońca, prowadzący na biwak © wojtekjg

Małe zakupy w Sátoraljújhely i jedziemy ścieżką rowerową w stronę Bózsvy (z małym podjazdem w bok na Filkeházę), a stamtąd na mój ulubiony biwak z wiatą pod sztolniami. Kończymy jazdę przed 21.

wieczorno-nocne przypiekanie przy ogniu
wieczorno-nocne przypiekanie przy ogniu © wojtekjg

Czasu dojazdu do granicy nie poprawiłem. Więcej chyba nie wybiorę tej trasy, mimo objazdu dużych miast, chyba lepiej nie krążyć. Już wiem czemu Chris Lieto zakłada na jazdę przewiewne rękawki na przedramiona - spocone ręce strasznie ślizgają się na podpórkach lemondki.
Wyrąbaliśmy się dość mocno dziś, przez pół nocy popijamy po trochu herbatę i pepsi. Siadam sobie też pod sztolnią skąd zawsze fajnie wieje chłodem :)

                                                                                                                       DZIEŃ KOLEJNY>>>>>>>>>



Dane wyjazdu:
237.50 km 0.00 km teren
08:29 h 28.00 km/h:
Maks. pr.:72.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

No i rozwaliłbym wiewiórę..

Sobota, 4 czerwca 2011 | Komentarze 4

Taką rudą. Polską.. albo ci ona nie polska, bo było to tuż za granicą Piwniczna-Mnisek n/Popradom. Już oczyma (oczyma?... oczami! ... nie - oczyma... ok, może być oczyma) wyobraźni widziałem jak na jej krępym, rudym ciele moje pięknie wycentrowane przednie koło przeistacza się w ósemkę, a ja lecę na twarz na świeży asfalcik.
Na szczęście minęła mnie o 15cm i pognała w rów.

Ale - od początku :P

Korzystając z tego, że studentki mi zwiały z zajęć terenowo-podjaskiniwych i powiadomiły mnie o tym, umawiam się z Arkiem i Bartkiem na coś dłuższego na Zachód od naszego cudnego Miasta. Maciek sprytnie 'zaspał' i nie przyjechał na zbiórkę o 6 rano.
Wyjazd około 6.30, radośnie pomykamy przez mgły do Grybowa przez Ropską Górę, potem podjeździk do Ptaszkowej, gdzie spada mi łańcuch jak na Klasyku Beskidzkim i muszę gonić chłopaków pod górkę. Dalej jest już 'z górki' - asfalt dobry, ruchu niet, pomykamy radośnie pod 40kmh i po około 1:40h jesteśmy w Sączu.
Przedzieramy się przez śpiący jeszcze Nowy S., wyskakujemy na drogę do Piwnicznej i .. kur.. czuję,że korba mi znów lata. Dokręcam 'na niby' przy rondzie, ale w Łącku zamiast śliwowicy 'u fotografa' kupuję imbusa numero 8 i klej anareobowy po czem dokręcam sklejonego dziada na chama. I ma się nie ruszać.
Radośnie docieramy do Krościenka ze średnią (przynajmniej u mnie w komputerze pokładowym) 30kmh. Dalej w stronę Krośnicy, zjeżdżamy na trasę TdP2009 za Hałuszową (tutaj po 100km trasy na komputerze 29,4kmh), serpentynki i zjazdy z 'niekończącym się zakrętem w lewo' na Sromowce. Stamtąd przez przejście hranicne na Majere i do Cervenego Klastoru. Kurde, jak byłem młodszy to te wycieczki na Słowację miały jakiś taki fajniejszy posmak - celnicy, czasem macali plecak czy nie brzęczy. Miało to kształt jakiejś 'zagranicy'. A teraz - pruję 30 na godzinę za jakimś samochodem i nikt mnie nie zatrzymuje. Masakra /nostalgiczny chlip/.

Chłopaki mi się coś zaczęli obijać na tyle, nawet nie gonią. Nie to nie, nie będzie koła. Dociskam. Zjeżdżamy się przy Klasztorze, tamże siadamy na chwilę z jedzeniem i piciem, i ruszamy dalej. Pod Haligovskymy skalamy robię ostatnie zdjęcie tego dnia - po tym jak Arek wpada we mnie wbijając mi kierownicę w łydkę, aparat leci po rozgrzanym asfalcie i pewnie wyląduje u jakiegoś mechanika. Za Velkym Lipnikiem chłopy znów mnie puszczają samopas pod przełęcz, ani nie czekam, jedzie się źle, wiatr wieje w twarz. Pomykamy razem z przełęczy, dociskam dopiero za Kamienką na dobrym asfalcie. Jeszcze tylko kawałek prostej i podjazd pod sedlo Vabec. Stromy, długości 4,2km. Słońce zaszło za chmurkę, która snuła się od Tater grożąc burzą jakomś. Podjeżdżam spokojnie błyszcząc, pomimo braku słońca, na hebanowo opalonymi ręcoma, przyspieszam tylko przy wysypisku śmieci, przełęcz wchodzi szybko. Nawet długo na chłopaków nie czekam, Arek po małym kryzysie przyjeżdża po około 7 minutach. Zjazdy zakrętasowe, na fajnym asfalcie, ze złym wiatrem, ale i tak uciekłem, do tej pory nie wiem jak, bo zjeżdżam dalej jakoś lewo. Tutaj też padło vmax. Podjazd na statną hranicę i wiewióra, która o mało by nie zakończyła mojej wycieczki :P
Jeszcze tylko cudami słynące źródełko-pijalnia w Piwnicznej, z wodą jadącą jajami, dobrą na schorzenia pęcherza, potencję i wypadanie włosów, i już mkniemy Doliną Popradu. Niezapomniane bruki w Rytrze, przyspieszenie przed Sączem, Sącz na szybko i Kamionka.
No i Arek odżył. Nie wiem czy to po pączku z Biedronki czy po wypiciu całej herbaty domowej roboty z bukłaka, ale teraz trzyma mi koła pod przełęcz za Boguszą (pod Jaworzem), gubię go dopiero na końcówce.
Zjazdy do Florynki i znów ściana płaczu we Wawrzce. Arek swoim zwyczajem chce mnie przyatakować na końcówce do przekaźnika, nawet specjalnie na niego chwilę poczekałem po stromym, potem puściłem śprint pod górę i nawet nie powąchał mojej opony :P Ale - w ramach rekompensaty rozprowadzam go na hopkę pod Chełmem, którą myka na przełożeniu 3/7 - nie wiem w ogóle jak można na czymś takim jeździć po równym, co dopiero w górę. Tak ładnie to ciągniemy, że zostawiamy Bartka. Zatrzymujemy się po zjazdach w Ropie pod sklepem, nie przejmujemy się, że Batrek nas mija i jedzie se w siną dal. I tak go dogonimy :) Konsumujemy nektar i ambrozję czyli Pepsi i siadamy na rumaki. I tu się sobie dziwię - ponad 220 kaemów, w tym sporo prowadzenia, a ja myślę o tym jak się zajechać podciągając średnią :) Idą na prostych 50tki, na podjazdach 30tki, na zjazdach 60tki i doganiamy Bartka w Ropicy.
Na koniec fundujemy sobie ściganie na sprincie koło Grosaru w Gorlicach, oszywiście wygrywam mła :P :)) (bo trzymałem koło :P ).

Czułe pożegnania, z Arkiem mieszkamy na drugim końca miasta więc porobimy jeszcze kilosów. Po drodze machamy wożącemu się autem Nieustraszonemu Leaderowi Grupetta Gorlice i kończymy dzień na (z mojego licznika) avsie 28.3km/h. Czyli nieźle. Ba - czyli bardzo fajnie. (Chociaż - ja bym miejscami jeszcze docisnął :)), z drugiej strony - w zamierzeniu była to wycieczka więc dociskać mi nie wolno było :) )

temperaturki od 15-34st.C, wiatry umiarkowane i średnie, najczęściej zachodnie i południowo-zachodnie.

dzięki za jazdę !!!:))


KILKASET zdjęć z trasy:

Poranek przed Szymbarkiem


Za Szymbarkiem, jazda we mgle


Podjazd pod Ropską


Doliną Dunajca


Okolice Kłodnego n/Dunajcem


Radość na szosie :)


Podjazdy nad Hałuszową


Na trasie TdP2009


W PPNie


Zjazdy


Trzy Korony i Nowa Góra


Widocek pieniński, Tatery niestety w chmurce


Zjazdy do Sromowiec


Jezioro Sromowieckie i zamek nad zaporą


nad hydroelektrownią


Pod Trzema koronami


Spływy Dunajcem


Na krużgankach Cervenego Klastoru


Dane wyjazdu:
200.80 km 0.00 km teren
07:38 h 26.31 km/h:
Maks. pr.:64.10 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

No cholera - znów wiatr...

Wtorek, 26 kwietnia 2011 | Komentarze 5

Mamy z Arkiem jakiegoś pecha - gdy tylko planujemy dłuższą trasę wieje masakronicznie w twarz cały dzień... Tak też wyglądała dzisiejsza pętla - rano mgły z rzek w dolinach i lekki wiaterek z boku/przodu, potem mocne wiatry na podjazdach i zjazdach na Słowacji i po powrocie do Polski. Tylko około 40km udało się pognać z wiatrem.
Wyjeżdżamy zaraz po wschodzie słońca (około 5.30) z Gorlic w kierunku Grybowa. Już pierwsza poważniejsza przełączka (Ropska Góra) nas niszczy. Na szczęście po zmęczeniu podjazdu na Ptaszkową, do Sącza idzie już z górki i w Miasto wjeżdżamy około 7mej. Nowy Sącz to jak zwykle komunikacyjna masakra - staramy się omijać centrum, na co wpadły też duże ciężarówy (w końcu dzień po świętach, ruch wznowiony), co przypłacamy obiciem tyłków na wszystkich dziurach po drodze. W końcu wyjeżdżamy w stronę Piwnicznej. Łooo Matko! Chcę podciągnąć na zjeździe - wychodzi mi tylko 25kmh. Wiatr w Dolinie Popradu daje nam w siedzenia dość poważnie (właściwie głównie mi, bo dziś moja kolej na prowadzenie). Dowlekamy się za centrum miejscowości i szybka decyzja - jedziemy na Mníšek n/Popradom. (Niestety z całej planowanej trasy nici, nie w tych warunkach i nie przy takiej formie). Emocjonujący przejazd przez bruki za mostem daje poczucie udziału w wiosennym klasyku :), szybki podjazd pod granicę
granica nad Mniskem n/Popradom © wojtekjg

i po zjeździe całe 10 km prawie nieustannego podjazdu dochodzącego stromością do 12-13%. Lubię wspinaczkę na sedlo Vabec, jadę tędy już któryś raz, dla Arka to pierwsze zetknięcie się z wjazdem na ta przełęcz.
podjazd na Vabec © wojtekjg

Na przełęczy widoki są (Tatry, Levocske vrchy, Pieniny, Magura Spisska) czyli fajnie.
Sedlo Vabec © wojtekjg

nawet jakieś widoki są © wojtekjg

Zjazd do Starej L'ubovňy, podjeżdżamy sobie jeszcze na popas pod hrad
zdobywamy zamok © wojtekjg

i walimy dalej. Do Plaveča mamy dwie małe przełączki, niestety w terenie wylesionym - już dawno tak nie męczyłem tak połogo-wzniosłych odcinków. Wszystko dzięki wietrzykowi. Za L'ubotinem udaje się złapać trochę oddechu w dobrej bryzie, przemykamy przez Most Wyszehradzki i walimy na Muszynę.
Granica na Moście Wyszehradzkim © wojtekjg

Na ryneczku, wśród kwiatków, siadamy około 12.30.
kwiatuski © wojtekjg

Dalej skręt na Tylicz w Powroźniku i zaczyna się mała męka przez wiatr szalejący w dolinie. Dociskamy dopiero w Mochnaczkach gdzie wiaterek trochę ustaje, wypadamy na Krzyżówce i już składamy się w zjazdach serpentynami do Berestu. Za Polanami niespodzianka - wieje w nasza stronę, wskazówka rzadko schodzi poniżej 40kmh. No i wreszcie Grybów, podjazd na Ropską Górę i aż do Gorlic próba podciągnięcia marnej średniej wbrew wmordewindowi.
Czas brutto spędzony w trasie - ok 11h.
Pogoda nie najgorsza: rano chłodno (8*C), potem lampa (32*C), oczywiście wiatr, zachmurzenie zmienne- rano straszyło deszczem, potem wypogodzenie.


Dane wyjazdu:
239.50 km 0.00 km teren
10:07 h 23.67 km/h:
Maks. pr.:68.10 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Dolina Ropy, Dolina Popradu, Dolina Dunajca...

Wtorek, 22 marca 2011 | Komentarze 5

Dawno, dawno temu,kiedy nie wiedziałem jeszcze co to spd, wybrałem się na mojej Meridce, jeżdżącej wtedy na marnym napędzie i terenowych oponach, na pierwsze 200km w jeden dzień. Od granicy dociążony zamówionymi dobrami od Pana Behera w plecaku, udało mi się przejechać 236km w 10h.
Dziś, korzystając z pogody (i chwili czasu) zrobiłem trasę bliźniaczą do tamtej. Z małą modyfikacją, innymi warunkami i przygodami po drodze.
Dzień był fatalny na jazdę, rano chłodno, na dodatek w dolinach wilgoć od rzek i wiatr w bok. Pieniny Gorlickie też nie prezentowały się najlepiej
zamglone Pieniny Gorlickie © wojtekjg

Zjazd do Florynki i przez Berest najfajniejszym podjazdem tdP2009 do Krynicy
podjazd do Krzyżówki © wojtekjg

Potem szalone zjazdy po dziurach co skutkuje zerwaniem szprychy- tracę prawie godzinę na docentrowaniu koła i ustawieniu hamulca, tak, żeby nie bił za mocno w obręcz. Do końca dnia widzę, że szczęki ruszają się jak stary telegraf, niby nie czuję tego zbyt mocno, ale świadomość dobija...
Dolina Popradu zrobiła się słoneczna.
słonko w Dolinie Popradu © wojtekjg

Dalej Mnisek n/Popradom i granica
granica za Piwniczną © wojtekjg

no i podjazd pod Sedlo Vabec (766m) - nawet szybki, pomimo zdjęciowania- uciekałem rozrzutnikowi z obornikiem :P
kultowy pdjazd na sedlo Vabec © wojtekjg

na Vabecu © wojtekjg

Lubovlansky Zamok ze zjazdu
lubovnansky zamok © wojtekjg

I jazda w stronę niewyraźnych Tater
jadę w stronę Tater © wojtekjg

Niestety - po skręceniu w dolinę do Cervenego Klastoru zaczyna wiać w twarz i to mocno. Tempo spada niemiłosiernie. Kolejna przełęcz - Lesnicke sedlo (710m), podjazd, który, mimo 12% nastromienia, trochę rozczarowuje trudnością, tak samo jak 4 lata temu
podjazd na Lesnicke sedlo © wojtekjg

Za to widoki przednie.
Migawki z przełęczy:
rzut oka w stonę Doliny Dunajca © wojtekjg

słit focia na przełęczy © wojtekjg

Potem już Lesnica i ostrożne zjazdy, Szczawnica i wiatry wzdłuż Dunajca
Okolice Tylmanowej © wojtekjg

Aż w końcu syfski (:P) Nowy Sącz.
zachód słońca w Nowym Sączu © wojtekjg

Słońce zachodzi, z nadzieję (płonną),że nie będzie wiało skręcam na Kamionkę, dalej w stronę Królowej Wielkiej i Boguszy. Jest fatalnie - podjazd, wilgoć z rzeki i wiaterek spowalniają mnie ponownie. Na zjeździe prawie gubię klocek hamulcowy. Po małej przerwie w Grybowie w okolicach stacji Orlen :) podjeżdżam na luzie na Ropską Górę i zjeżdżam jeszcze weselej ledwo widząc pobocze. I żyłuję czas do Gorlic. Na liczniku wyskoczyło avg prawie 24kmh, średnia dniowa i tak jest niezła, zważając na warunki i kondycję, choć gdyby nie poranne 27-ki po pierwszych godzinach jazdy to byłoby kiepściutko.. chociaż - nie o średnie tu chodzi :P
Kategoria [200-300km], sam