Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Wrzesień16 - 0
- 2025, Sierpień35 - 2
- 2025, Lipiec29 - 4
- 2025, Czerwiec44 - 1
- 2025, Maj36 - 2
- 2025, Kwiecień39 - 2
- 2025, Marzec30 - 1
- 2025, Luty23 - 11
- 2025, Styczeń27 - 10
- 2024, Grudzień23 - 4
- 2024, Listopad19 - 2
- 2024, Październik21 - 0
- 2024, Wrzesień26 - 5
- 2024, Sierpień25 - 13
- 2024, Lipiec32 - 9
- 2024, Czerwiec35 - 13
- 2024, Maj39 - 25
- 2024, Kwiecień31 - 12
- 2024, Marzec28 - 4
- 2024, Luty20 - 9
- 2024, Styczeń16 - 17
- 2023, Grudzień19 - 3
- 2023, Listopad21 - 2
- 2023, Październik32 - 1
- 2023, Wrzesień36 - 8
- 2023, Sierpień39 - 2
- 2023, Lipiec43 - 19
- 2023, Czerwiec38 - 8
- 2023, Maj33 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 4
- 2023, Marzec29 - 11
- 2023, Luty21 - 8
- 2023, Styczeń22 - 9
- 2022, Grudzień22 - 5
- 2022, Listopad28 - 3
- 2022, Październik35 - 2
- 2022, Wrzesień32 - 3
- 2022, Sierpień42 - 1
- 2022, Lipiec40 - 9
- 2022, Czerwiec33 - 0
- 2022, Maj47 - 7
- 2022, Kwiecień25 - 1
- 2022, Marzec27 - 0
- 2022, Luty29 - 7
- 2022, Styczeń28 - 5
- 2021, Grudzień23 - 0
- 2021, Listopad19 - 0
- 2021, Październik32 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 4
- 2021, Sierpień28 - 0
- 2021, Lipiec42 - 1
- 2021, Czerwiec39 - 5
- 2021, Maj35 - 0
- 2021, Kwiecień24 - 1
- 2021, Marzec29 - 0
- 2021, Luty15 - 0
- 2021, Styczeń26 - 0
- 2020, Grudzień22 - 3
- 2020, Listopad27 - 5
- 2020, Październik33 - 0
- 2020, Wrzesień30 - 2
- 2020, Sierpień38 - 9
- 2020, Lipiec34 - 0
- 2020, Czerwiec43 - 11
- 2020, Maj40 - 1
- 2020, Kwiecień21 - 2
- 2020, Marzec25 - 6
- 2020, Luty17 - 5
- 2020, Styczeń20 - 8
- 2019, Grudzień14 - 3
- 2019, Listopad10 - 5
- 2019, Październik16 - 3
- 2019, Wrzesień19 - 8
- 2019, Sierpień27 - 13
- 2019, Lipiec31 - 10
- 2019, Czerwiec35 - 12
- 2019, Maj21 - 6
- 2019, Kwiecień28 - 0
- 2019, Marzec25 - 10
- 2019, Luty15 - 2
- 2019, Styczeń8 - 4
- 2018, Grudzień11 - 2
- 2018, Listopad20 - 2
- 2018, Październik24 - 9
- 2018, Wrzesień29 - 8
- 2018, Sierpień31 - 19
- 2018, Lipiec20 - 9
- 2018, Czerwiec21 - 20
- 2018, Maj39 - 11
- 2018, Kwiecień27 - 22
- 2018, Marzec24 - 9
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień17 - 0
- 2017, Listopad13 - 3
- 2017, Październik17 - 8
- 2017, Wrzesień16 - 3
- 2017, Sierpień24 - 4
- 2017, Lipiec30 - 8
- 2017, Czerwiec33 - 18
- 2017, Maj31 - 3
- 2017, Kwiecień24 - 4
- 2017, Marzec28 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień12 - 1
- 2016, Listopad19 - 8
- 2016, Październik10 - 0
- 2016, Wrzesień22 - 0
- 2016, Sierpień23 - 2
- 2016, Lipiec25 - 10
- 2016, Czerwiec26 - 33
- 2016, Maj30 - 5
- 2016, Kwiecień18 - 12
- 2016, Marzec30 - 20
- 2016, Luty16 - 1
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień29 - 12
- 2015, Listopad8 - 0
- 2015, Październik19 - 10
- 2015, Wrzesień28 - 2
- 2015, Sierpień22 - 8
- 2015, Lipiec24 - 17
- 2015, Czerwiec31 - 18
- 2015, Maj31 - 2
- 2015, Kwiecień26 - 33
- 2015, Marzec17 - 7
- 2015, Luty12 - 16
- 2015, Styczeń3 - 7
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad11 - 7
- 2014, Październik15 - 11
- 2014, Wrzesień20 - 1
- 2014, Sierpień17 - 6
- 2014, Lipiec19 - 38
- 2014, Czerwiec25 - 19
- 2014, Maj21 - 18
- 2014, Kwiecień25 - 23
- 2014, Marzec25 - 39
- 2014, Luty14 - 38
- 2014, Styczeń5 - 7
- 2013, Grudzień12 - 2
- 2013, Listopad12 - 10
- 2013, Październik18 - 22
- 2013, Wrzesień18 - 24
- 2013, Sierpień25 - 84
- 2013, Lipiec29 - 75
- 2013, Czerwiec27 - 82
- 2013, Maj30 - 42
- 2013, Kwiecień24 - 64
- 2013, Marzec7 - 24
- 2013, Luty2 - 7
- 2013, Styczeń1 - 6
- 2012, Grudzień6 - 30
- 2012, Listopad6 - 35
- 2012, Październik7 - 29
- 2012, Wrzesień23 - 72
- 2012, Sierpień25 - 80
- 2012, Lipiec31 - 95
- 2012, Czerwiec24 - 78
- 2012, Maj29 - 149
- 2012, Kwiecień29 - 51
- 2012, Marzec31 - 173
- 2012, Luty4 - 35
- 2012, Styczeń10 - 45
- 2011, Grudzień18 - 28
- 2011, Listopad19 - 28
- 2011, Październik24 - 25
- 2011, Wrzesień28 - 10
- 2011, Sierpień25 - 34
- 2011, Lipiec23 - 42
- 2011, Czerwiec20 - 37
- 2011, Maj31 - 46
- 2011, Kwiecień21 - 10
- 2011, Marzec6 - 7
Wpisy archiwalne w kategorii
[200-300km]
Dystans całkowity: | 20847.10 km (w terenie 311.90 km; 1.50%) |
Czas w ruchu: | 815:32 |
Średnia prędkość: | 25.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.70 km/h |
Suma podjazdów: | 188013 m |
Liczba aktywności: | 88 |
Średnio na aktywność: | 236.90 km i 9h 16m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
282.00 km
1.00 km teren
12:42 h
22.20 km/h:
Maks. pr.:69.30 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:3689 m
Rower:Sauron(i)
Cz10: najbardziej niemrawa jazda górska roku
Niedziela, 10 czerwca 2018 | Komentarze 3
Rudawa-Kudowa-Zdrój - Karłów-Radków-Nowa Ruda-Ludwikowice-Głuszyca-Unisław Śląski-Mieroszów-Lubawka-Kowary-Ściegny-Karpacz-Podgózyn-Szklarska Poręba-Świeradów-Zdrój - Leśna-Lubań-Czerwona Woda-PiasecznaGdy wybywałem spod kocyka w mgłę doliny, Witka już nie było, a Kurier jeszcze słodko spał. Było to około 5.30-6...nie pamiętam. Z rana chłód, ale były podjazdy więc szybko pozbyłem się kurtki. Potem koniec baterii w Zielenicy i w końcu tylko jazda. Zatrzymuję się na śniadanie na Shellu w Kudowej, potem Szosa Stu Zakrętów i kamping w Radkowie po zjeździe. Pani informuje mnie, że na kolejnym PK jest wyżerka, to zaczynam się spieszyć. Górki wchodzą szybko, zjazdy bywają w miarę szybkie (gdyby nie ta ilość wilgoci w powietrzu) i punkt osiągam akurat gdy Witosławowi przynoszą zupę. Pożeram dwudaniowy obiad, mimo, że jest dość wcześnie i wyjeżdżamy razem z Hipkiem. Zeszło ze mnie powietrze, mogę w miarę siedzieć, jest ciepło ale nie gorąco. Jedziemy sobie (właściwie toczymy) koło siebie, tylko na zjazdach się rozdzielając, plotkując o wszystkich z maratonu i forów internetowych. Do Campu 66 docieramy razem, Witek rezygnuje z prysznica i przebierania, jemy tylko leniwie obiad. Hipek ucieka z PK gdy idę po raz kolejny do toalety. Rezygnuję ze spania, jem jeszcze jedną sałatkę z kurczakiem, przeczekuję małą burzę nad Śnieżką i wyjeżdżam.
Podjazd przez Karpacz i z Podgórzyna, zjazdy w stronę Szklarskiej i trochę męczenie pod Zakręt Śmierci. Na górze łapie mnie ulewa, ubieram się trochę i moczę skarpetki pod Izerami. Na dole wyjątkowo ciepło, jeszcze mały podjazd na Pobiedną i zjazdy w stronę Leśnej. Powracają wspomnienia sprzed 5 lat, fajne wiaty przystankowe, ładnie zabudowane, kamienno-drewniane, sztolnia w Leśnej, są tez nowe parkingi leśne na odcinku długiej prostej przez lasy. Gdzieś tam przed Lubaniem łapię Witka, który już ogląda się za miejscem do spania. PK22 oczywiście zamknięty, namawiam go do jazdy aż do Iłowy na następny PK, bo tam punkt jest w zajeździe to może i noclegi będą. Niby czuję się jakbym mógł dojechać do mety non stop w nocy, ale Hipek jest lekko śnięty, a pewnie moje mniemanie o mojej dyspozycji jest też zachwiane. Poza tym nie ma sensu się żyłować, mamy czas. Jadę przodem nakręcając tempo, po drodze znajduję jakiś gościniec czy coś, dzwonimy i załatwiamy pokój dla dwóch osób. Dojeżdżamy tam w okolicy północy, zdziwiony właściciel daje nam ciepłe i w miarę wygodne łóżka.
CLIMB: max 11%

poranek na granicy © wojtekjg

kościółek w Lasówce © wojtekjg

nad Zieleńcem © wojtekjg
Kategoria [200-300km], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
263.40 km
1.00 km teren
10:14 h
25.74 km/h:
Maks. pr.:60.20 km/h
Temperatura:22.5
Podjazdy:2803 m
Rower:Sauron(i)
Cz9: mocno leniwe toczenie się w góry
Sobota, 9 czerwca 2018 | Komentarze 3
Ksienginice-Oleśnica-Przeczów-Oława-Strzelin-Ziębice-Złoty Stok-Lądek Zdrój-Stronie Śląskie-Sienna-Bystrzyca-Międzylesie-Różanka-Gniewoszów-RudawaWyjeżdżam dość późno, oczywiście, około 9tej. Wkurzony walę do Oławy i jeszcze bardziej wkurzony jadę ruchliwą krajówką do punktu prawie 6km za Oławą. Złość trochę tłumię w Macu w Oławie. Potem nic się właściwie nie dzieje, jakieś wolniejsze czy szybsze napieranie ciągle lekko w górę do Paczkowa. W końcu najbardziej wkurzająca prosta świata w góry do Złotego Stoku i...i punktu nie ma. Powiedzieli o tym na odprawie tysiączki, nam nie wspomnieli, w knajpie przy drodze nic nie wiedzą, można se coś kupić (a jak). Jem mikro sałatkę z Maca w rowie, trochę się suszę i jadę w stronę nadchodzących chmur. Jeszcze toaleta i tankowanie w Stroniu Śląskim i sfrezowany asfalt podjazdu na Czarną Górę. Akurat w lesie zaczyna padać. Nie utrudnia to podjazdu, za to hamuje zjazd. Na dole znów cieplutko, odcinek na Orlen do Międzylesia idzie straaaasznie opornie przez wilgoć podwieczorną. Pani, chyba ucząca się nalewania sosów, zamiast bbq daje mi mexicanę do hot-doga, na szczęście kupiłem jeszcze kanapki i jest w nich majonez żeby zagryźć kapsaicynkę. Różana idzie szybko, bo to przyjemny podjazd, ale Gniewoszów jest męczony, przez otarcia i wylewy błotno-kamieniste na drogę. Potem się gubię, jadę niechcący na Porębę (bo garmin pokazuje mi trasę ale nie nawiguje), wracam na drogę i trafiam bez problemu do OW Widok w Rudawie. Tam dostaję kanapki kolacyjne (pomimo, że dość późno, prawie 23), pani mówi mi, że nie ma wolnych pokoi, a ja nie mam siły stanowczo zapytać o podłogę. Ubieram się i grzebię przy rowerze dłużej niż powinienem (chyba z godzinę straciłem na punkcie), a tu wpada Witek. I oznajmia, że tu śpi. Po usłyszeniu mojej smutnej opowieści idzie dobrze zbajerować i wychodzi z informacją, że mamy dwa łóżka. Na co przez bramę ośrodka wpada Kurier. Przemiła pani z obsługi nie tylko robi nam wszystkim herbaty i daje kanapki, ale też wskazuje kanapę i super fajny i miękki dywan do spania. Nakrywam się kocykiem, jest ciepło, miękko i tylko trochę piekąco tam gdzie nie powinno (dlatego w nocy bawię się jeszcze chusteczkami antybakteryjnymi) i zasypiam.
CLIMB: max 12%

najlepszy DPK na świecie, Trzebnica! ;) © wojtekjg

droga pod Wzgórza Trzebnickie © wojtekjg

naokrągło telekonferencja © wojtekjg

jazda w stronę małego frontu burzowego © wojtekjg

gdzies tam majaczy Ślęża © wojtekjg

pod górami © wojtekjg

naaaaajdłuższa prosta w góry © wojtekjg

ciąg dalszy naaaaajdłuuuuuuższej prostej w góry, do Złotego Stoku © wojtekjg

ktoś wywalił całą pszczelą rodzinę na asfalt :( © wojtekjg

zjazd do Złotego Stoku © wojtekjg

poczatek pierwszego poważnego podjazdu, oczywiście po bruku © wojtekjg

ale wyżej asflaty lepsze niż pamiętam © wojtekjg

dzwoneczki przy drodze © wojtekjg

dość dłużący się podjazd © wojtekjg

zjazdy do Lądka-Zdroju © wojtekjg

Stronie Śląskie po ulewach © wojtekjg

już ją widać z daleka...! © wojtekjg

podjazd pod Czarną Górę po sfrezowanym asfalcie © wojtekjg

mokry podjazd na Puchaczówkę © wojtekjg

Puchaczówka hill © wojtekjg

szybka krajówką do Międzylesia © wojtekjg

Puchaczówka z kolejnego podjazdu, na Gniewoszów © wojtekjg
Kategoria [200-300km], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
205.30 km
0.00 km teren
08:20 h
24.64 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1123 m
Rower:Furia
Kń26: powolny, podwietrzny i przedburzowy powrót w stronę domu...
Niedziela, 29 kwietnia 2018 | Komentarze 2
Parczew-Serniki-Niemce-Lublin-Konopnicaa-Bełżyce-Borzechów-Leszczyna-Urzędów-Annopol-Bidziny-Opatów-Iwaniska-BogoriaPo koło 2h nerwowych drzemek, kręcenia się przy herbacie i ciastkach i dyskusjach z wracającymi maratończykami, pakuję bety na rower (sprytnie podwiązując plecaczek pod lemondkę, robiąc takiego toploadera..opona przetarła mi go trochę ;)) i wybywam po 6.30 w rześki poranek w stronę Lublina. Wiatr się zerwał, znów tak samo mocny na północ ale, o dziwo, mogę siedzieć i jedzie się fajnie. Gdzieś albo podczas tankowania soku na Orlenie, albo podczas śniadania w Maku stwierdzam, że nie chce mi się krążyć po Lublinie, szukać i czekać na niepewne środki transportu, budzę telefonem Misia-Pysia i grzecznie pytam (szantażuję :P) czy nie wyjechałaby po mnie w okolice Staszowa (i podwiozła na autobus do cywilizowanej Małopolski). Skutecznie.
Jazda jest pod wiatr i w coraz gorszym upale, tankowanie obligatoryjne w każdym większym sklepie. Przebijam się przez średnie i lepsze szosy między olbrzymimi polami rzepaku i łąkami. W Borzechowie trasa zamknięta - Międzynarodowy Wyścig Tandemów (!!!) na pętli. Przebijam się trochę bokiem, powooooliii, zatrzymując się co chwila (na szczęście mało startujących). Wisła za Annopolem oznacza wjazd w Świętokrzyskie, czyli dłuższe proste i więcej hopek. Górki trochę męczę, idzie z daleka z zachodu jakiś front burzowy i wiatr albo szaleje albo cichnie. Szczęśliwie robi się chłodniej i tempo na hopkach wzrasta. Magda mija mnie za górkami nad Bogorią, bez wyrzutów pakuję się 2km dalej do samochodu.
Bilansem dnia jest poparzenie lewej łydki. Bilansem weekendu - ból nadgarstków i przedramion i czasem cierpnięcie lewej ręki.
CLIMB: max 9%

asfalty końcówki trasy maratonu

tak, wszędzie rzepaki

I tak cały czas...przez pola

rowerowa infrastruktura Lublina

żółte okolice Bełżyc

bitches like to be packed

rolnicze rejony okolicy Kraśnika

tandemowe cycki uciekają

tandemy dziewczęce

realia świętokrzyskich tras

Wisła

biorzepak świętokrzyski

nalot chrabąszczy

prościutkie asfalty w stronę Opatowa
Kategoria [200-300km], sam
Dane wyjazdu:
266.20 km
0.00 km teren
08:44 h
30.48 km/h:
Maks. pr.:72.80 km/h
Temperatura:15.5
Podjazdy:2786 m
Rower:Furia
Kń10: opalanie nad Soliną
Wtorek, 10 kwietnia 2018 | Komentarze 2
G-N.Żmigród-Kobylany-Rogi-Rymanów-Besko-Pisarowce-Dudyńce-Markowce-Niebieszczany-Poraż-Zagórz-Lesko-Zwierzyń-Uherce Mineralne-Solina-Myczków-Hoczew-Lesko-Zagórz-Sanok-Rymanów-Rogi-Łeki Dukielskie-N.Żmigród-Bednarka-GTrza było wyjechać tą godzinę wcześniej...
Z rana wilgoć, trochę chłodu i wiatru, ale słońce wstaje szybko koło Folusza. W Pielgrzymce spalony wrak autobusu na boku jezdni - pewnie jakaś wycieczka PTTK balowała :P Herbatka w Lesku po 9tej, potem cudne źródełko w Zwierzyniu, kręcenie się przy zaporze, rower w krzaki i terenówki w Niżnej Bereżnicy. Wszystko się oczywiście przeciąga, więc po opitoleniu frytek na zaporze w Solinie skręcam na Lesko i uciekam przed burzowymi chmurami, trochę tak pod wiatr. Sanok to tragedia o tej porze - korek przed autosanem do obwodnicy, lawiruję między samochodami na styk (trza omijać ten przybytek, chyba, że jedzie się do Maka :P). Potem mocne wiatry, troszkę postraszyło kroplami deszczu i maksymalna koncentracja, żeby nie zostać skasowanym przez jakąś ciężarówkę. Fatalny jest ten odcinek, do Iwonicza, bo pobocze jest rozpieprzone, a samochodów całe ciągi.
Im bliżej Małopolski, tym więcej słońca i mniej wiatru (o dziwo). Końcówkę w miarę dociskam.
Z rana w dolinach po 6-7*C, potem przyjemne 25 (momentami skaczące powyżej 30*, gdy licznik się nagrzewał), popołudniem najprzyjemniejsze około 16*C.
CLIMB: max 14%

powolny wschód słońca koło Folusza © wojtekjg

resztka księżyca nad MPNem © wojtekjg

od słoneczka do księżycowego, ledwo widocznego, rogala © wojtekjg

pielgrzymskie wiatraki z rana © wojtekjg

poranny podjazd do N.Żmigrodu © wojtekjg

obowiązkowe zdjęcie bóbrskie © wojtekjg

prosta w Rogach/Równem © wojtekjg

pofałdowane drogi w góry © wojtekjg

ogromny kościół w Dudyńcach © wojtekjg

czosnek niedźwiedzi zastąpił śnieg w lasach przedbieszczadzkich © wojtekjg

Jezioro Myczkowskie i kamieniołom w Bóbrce © wojtekjg

w Wysokich Bieszczadach jeszcze ochłapy śniegu © wojtekjg

ponownie podjazd nad prostą do Miejsca Piastowego © wojtekjg

kościół w Starym Żmigrodzie © wojtekjg

pofałdowany odcinek w stronę Żmigrodu © wojtekjg

podziurawiona droga w stronę Folusza © wojtekjg

ze skrzyżowania koło Folusza, rozpościera się ładna panoramka z MPNem, widać też Cergową i nawet część Wzgórz Rymanowskich © wojtekjg
Kategoria sam, prace różnej maści, [200-300km]
Dane wyjazdu:
209.50 km
3.00 km teren
07:58 h
26.30 km/h:
Maks. pr.:74.20 km/h
Temperatura:11.5
Podjazdy:3384 m
Rower:Sauron(i)
Ma9:Hr7
Czwartek, 15 marca 2018 | Komentarze 2
Arbanija-Klis-Prugovo-Gornji Muć-Zelovo-Rumin-Vrlika-Gra Vrlika(Utvrda Prozor)-Drniš-Ključ-Danilo Kraljice-Koprno-Prgomet-Seget-Trogir-ArbanjiaWycieczka od rana pod wiatr, ale na suchych asfaltach. Potem nad Dynary nadchodzą ciężkie chmury. Nowo wyczajony podjazd na przełączkę powyżej 900m jest super, i widokowo i podjazdowo, na górze trochę trzeba zjechać utwardzonym szutrem, ale jest spoko. Zjazdy w stronę Rumina atakują widokami, zatrzymuję się co moment na fotki. A zjazd jest z tych szybkich i technicznych.
W Ruminie nie ma pekary, walę od razu na podjazd nad zaporę. Na jeziorem wychodzi słońce i łapię mocny wiatr w okolice pleców do Vrliki. Tam sklep i hore, do gradu. Oooo paaaanie, nie schodzi poniżej 11%, na końcu betonowa sztajfa krzyczy 22%. Na szczęście podwiewało w plecy.
Popasik na punkcie widokowym i jazda na kolejną przełęcz. Tu łapie mnie mocny boczny wiatr. Zjazdy z przełęczy ostrożne, no i z przerwami na fotki, dociskam z bocznymi podmuchami na tych prościutkich hopkach do Drniša. Za miasteczkiem dokładam zjazd do kanionu Čikoli niedaleko Krka (im niżej, tym więcej wiatru), a po wyjechaniu na płaskie nie przekraczam 25kmph nawet skulony, pod mocny, czołowy wiatr. Potem są hopki po nowiutkim i wąskim asfalcie między domkami wiosek, które jechałem już dwa lata temu w deszczu. Czasem drogę zagradzają owce, czasem samochód, ale głupio zwalniać, bo okolica chroni od wiatru. Ostatnie dwie hopki niestety pod wiatr, męczone, od Prgometu dociskam końcówkę i nawet ścigam się z jakimś samochodem na zjeździe do Segetu. Dobijam do docelowego portu pół godziny przed zmrokiem.
CLIMB: max 22%

ekspresówka do Splitu dziś nawet znośna

nad Splitem i Solinem

zjazdy podwiatrakowe w stronę Prugova

turbiny znaczą końcówkę podjazdu (na Sv.Ilija)

jedna z przejechanych prostych pod górami, jak widać - ze średnim wiatrem...

Podjazd i dolinka okolicy Prugova

Kawałek gravelowego zjazdu, przygotowanego pod nowiutki asfalt

wyasfaltowana część zjazdu - do Rumina i jeziora, z Dynarami w tle

zjazd pod pasmem Svilaja

Przez drzewa przebija się niebieska tafla Peručka

most w Ruminie, flaga narodowa podpowiada jak i gdzie wieje wiatr

krajobrazy pod Svilają

przebijający się przez krzewinki zjazd ze Sv Iljii

zapora z hydroelektrownią nad Peručko Jezero

brzeg z Pasmem Svilaja

typowa droga wzdłuż Peručka

crkva Sv.Jury z garbami w tle

Właściwie ten sam postój co dwa lata temu

jazda przy skalnym murze Dynar

widoki znad jeziora są niesamowicie przyjemne

po lewej Svilaja, w głębi Vrh Dinare

nitka mojego podjazdu na stokach Golobrda, w tle zaminowane i zaśnieżone góry Svilaja ;)

ostatnia sztafja do gradu

Twierdza Prozor (albo Grad Vrlika), z lewej końcówka podjazdu

Vrlika, Peručko, okoliczne górki i mój podjazd

szosa pod Golobrdo

Pano znad Vrliki

podjazd na kolejną wyższą przełęcz

zza łąki wyłania się Vrh Dinare

Mur Alp Dynarskich z podjazdu nad ostatnią wioskę

mała kałuża (czyżby wywierzysko?) na ostatniej wysokiej przełęczy na dziś

pano na przełęcz (trochę zjadło dół drogi :P )

zakręty zjazdu z widokiem na Veliką Prominę i Velebit w oddali

ostatnie spojrzenie na śniegi

zagubione wioseczki pod górami

dalsza droga zjazdowa: serpentynka po prawej i hopkowana prosta do Drnišu

podjazd z mocno wciętego i bardzo wietrznego kanionu Čikoli

podjazd na górkę wiatrakową

czasami nie można się nie zatrzymać na wąskich dróżkach przez wioski

przedostatnia hop na na dziś - wzdłuż autostrady, w stronę Trolokve
Kategoria sam, Hrvatska'18, [200-300km]
Dane wyjazdu:
202.90 km
5.00 km teren
08:05 h
25.10 km/h:
Maks. pr.:71.90 km/h
Temperatura:3.5
Podjazdy:2415 m
Rower:Akcent Grupetto Ediszyn
Ma2
Czwartek, 8 marca 2018 | Komentarze 0
Gorlice-Nowy Żmigród-Łęki Dukielskie-Rogi-Iwonicz-Rymanów-Sieniawa-Bukowsko-Rzepedź(pod las)-Komańczka-Wisłok Wielki-Dukla-Nowy Żmigród-GorliceOstatnią serię biegania po leśnych piwniczkach kończę rowerowo.
Wyjazd przed 7 rano, w lekkim chłodzie i przeszkadzającym wietrze, ale i w trochę grzejącym słońcu. Wiatr tragizował wypłaszczenia między górami, na hopkach był średnio odczuwalny.
W Bukowsku dwa spacery w śniegu po kolana i błocie, potem dymanie pod las w Rzepedzi i skakanie przez strumyki.
Za Komańczą łapie niezdecydowany wiatr - raz pcha, a raz wali z boku. Słońce chowa się za chmurę za Duklą, a za Żmigrodem, już po zachodzie, do wiatru dokłada się deszczyk (padający tylko na Podkarpaciu...dziwne, c'nie?).
Gorlice osiągam około 18.30.
CLIMB: max 14%

Pogodny poranek w Dominikowicach

wąski przesmyk do słońca między Cieklinką a Ostryszem

Obowiązkowe zdjęcia podczas toperzowych wyjazdów w Podkarpacie

Pofalowane drogi z Sieniawy do Bukowska wzdłuż Pasma Bukowicy

Spojrzenie na zachmurzoną Tokarnię

w Przedbieszczadach śniegu po pachy

Zjazd za Karlikowem

Cerkiew w Rzepedzi

droga pod las w rozmokniętym śniegu

Podjazd w stronę Moszczańca w popołudniowym słońcu

Ostatnia +10% hopa dnia (okej - przedostatnia, bo jeszcze ściana płaczu na osiedle)
Kategoria [200-300km], prace różnej maści, sam
Dane wyjazdu:
252.90 km
2.00 km teren
10:50 h
23.34 km/h:
Maks. pr.:63.10 km/h
Temperatura:9.5
Podjazdy:2898 m
Rower:Akcent Grupetto Ediszyn
Paź-4
Czwartek, 5 października 2017 | Komentarze 3
Gorlice-Magura-Zborov-Bardejov-Marhaň-Giraltovce-Hanušovce nad Topľou-Sol'-Zamutov-Dubník(877m)-Temny les(666m)-Zlata Baňa-Prešov-Demjata-Hertnik-Bardejov-Magura-GorlicePrognozy mnie zawiodły. Im dalej na południe tym bardziej bez zmian. Może oprócz temperatury, która lekko wzrastała.
Od rana pod wiatr, albo w deszczyku pod wiatr, albo w deszczu pod wiatr. Gdy widzę chmurę idącą z południa na Vranov - skręcam na wypatrzony kiedyś przesmyk pod Dubnikiem. Kiepskie, mokre asfalty, często w okolicy 10%, zjazd pod Opalove banie, podjazd pod przekaźnik na Dubniku (ponoć najwyższa tego typu konstrukcja na Słowacji, ponad 300m), a po drodze jakiś rosołek na fajnym poletku piknikowym z wiatą i strumykiem. Gdy wjeżdżam na główniejszą drogę wychodzi słoneczko, a wiatr pcha do Preszowa. Niestety to front orkanu więc decyduję się nie biwakować tylko uderzać na Gorlice. Zachód słońca w Kapuszanach, potem mały dołek i stacja benzynowa z kanapkami. Za Raslavicami objazdy (bo Słowacja się remontuje), trzeba pojeździć po górkach na bocznych drogach. Z zapadnięciem zmroku robi się deszczowo, ale jest nawet ciepło (mimo niecałych 10*C). Porządnie lać zaczyna w Polsce, zaczyna też wiać, szczęśliwie prawie ciągle w plecy. Do Gorlic wjeżdżam ok 22 godz.
Gdyby nie 15kg sakwy na bagażniku wycieczka byłaby lajtowa. A tak - była zwyczajna ;)
CLIMB: max 17%

Zakręt magurski robi się jesienny © wojtekjg

Hopka beherovska © wojtekjg

Z Chmel'ovej do Bardejova, pod górami © wojtekjg

Hopa w stronę Hanusovcov © wojtekjg

Zjazdy jak rok temu, zdjęcia w tych samych miejscach, tylko rowery inne ;) © wojtekjg
jak w listopadzie zeszłego roku...

Slanske vrchy w oddali © wojtekjg

Wielka deszczowa superkomórka idąca od Węgier © wojtekjg

Droga w góry © wojtekjg

Podjazd boczną drogą z kiepskim asfaltem w stronę opalowych bani © wojtekjg

Pomnik na przełączce nad sztolniami © wojtekjg

Początek podjazdu pod wieżę na Dubniku © wojtekjg

Asfalt edukuje i dopinguje © wojtekjg

Łąki pod Dubnikiem i Makovca w tle © wojtekjg

Jesienny zjazd © wojtekjg

Źródło wody koło fajnego postoju z wiatą © wojtekjg

Zjazdy z sedla Temny les © wojtekjg

Małe jeziorko po drodze do Presova © wojtekjg

Kapuszański hrad na horyzoncie

Slanské vrchy w słońcu

andezyty Gór Slanskich

Zrobiło się ciepło więc stałem i fotografowałem © wojtekjg

Droga przez Preszów © wojtekjg

Po zachodzie w Kapusanach © wojtekjg

Święte kopce rodzimowierców ;) © wojtekjg
Kategoria [200-300km], sam
Dane wyjazdu:
289.00 km
1.00 km teren
12:36 h
22.94 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy:3700 m
Rower:Sauron(i)
MRDP 3
Wtorek, 22 sierpnia 2017 | Komentarze 0
Opaka-Wietlin III-Przemyśl-Arłamów-Krościenko-Ustrzyki Dolne-Ustrzyki Górne-Wetlina-Komańcza-Tylawa-Mszana-Iwla-Nowy ŻmigródJednym z głównych powodów tej dwugodzinnej niby-drzemki, oprócz samego przysypiania, było przeczekanie do otwarcia Maka w Przemyślu. Bo Natalka Dubajowa uświadomiła mnie w nocy, że otwierają dopiero o 8 (jak to na Podkarpaciu ;)). Rano wilgoć, potem słoneczko, a potem niebo się zasnuwa. I zaczyna się przeciwny wiatr do Radymna, a potem mocny przeciwny wiatr na hopkach do Przemyśla. Popas jest długi, prawie godzinny. Potem znów wiatr w twarz, powoli robię podjazdy w stronę Krościenka. Kilka razy zostaję prawie potrącony na mokrych asfaltach (zaczyna kropić) przez idiotów w samochodach (co w roku, gdy zostałem poważnie wypchnięty na pobocze i mało nie zakończyłem..właściwie wszystkiego, podnosi mocno ciśnienie), wyprzedzających na gazetę. Dotaczam się do Ustrzyków i jedzie się nie tak. Straszszszszsznie zamulam na górkach. Do tego wiatr nie pomaga, a mocno przeszkadza. Czarną Górną robię nawet szybko, ale droga do U.Górnych ciągnie się w nieskończoność. W Górnych obiadek, wmuszony ale dobry, już ze spieprzonym nastrojem. Od niechcenia robię Wyżną i Wyżniańską (wydawało mi się, że są bardziej strome i dłuższe), na zjazdach przyciskam ile się da, ale znów wije przeciwnie. Zachód słońca łapie mnie za Smolnikiem, tak samo łapią mnie burzowe chmury i deszczyki. Za Komańczą wjeżdżam w mokre asfalty, wysiada mi lampka, wymiana baterii w sklepie w Posadzie Jeśliskiej nie pomaga, posiłkuję się czołówką ('przezorny zawsze...'). W życiu tak mi się Mszana i Chyrowa i dojazd do Żmigrodu nie ciągnęły. W życiu. Na PK jestem pół godziny po założonym czasie, około 22.30. Decyzję o rezygnacji podjąłem już kilkanaście godzin temu, wysyłam tylko smsa potwierdzającego do systemu monitorowania, ale muszę jeszcze dojechać do domu. Kładę się tak jak 4 lata temu w wiacie na rynku, tym razem chłodnej, i przysypiam na kilka momentów (bo czuję, że będę jechał ze 2h do domu). Szczęśliwie - podjeżdża akurat Wojtek, krążący nocą i pozdrawiający maratończyków, i podwozi mnie do domu.
Mimo, że byłem taktycznie i fizycznie lepiej przygotowany do imprezy niż 4 lata temu, ale w podobnej sytuacji mentalnej: mało snu i ciągłe myślenie o terminach wykonania monitoringów/ badań. Gdy nie ma się świeżej głowy do jazdy to i mocna noga i tyłek nie pomogą. Sam start był już głupim pomysłem, wycofanie się raczej dobrym posunięciem.
Rower i reszta sprzętu spisała się właściwie fantastycznie, i na szybszych odcinkach i w deszczu i na gorszych asfaltach. Oprócz nieprzyjemności przeponowych i oczywiście obtarć okolic tyłka (przez deszczowe dni) uniknąłem kontuzji czy dyskomfortów. Wygląda na to, że pewnie trzeba dać sobie spokój (lub przynajmniej porządnie odpocząć) z ultra, skoro nie mam na tyle zaparcia, żeby skoncentrować się na jednej rzeczy.
Kategoria [200-300km], MRDP 2017, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
200.60 km
0.00 km teren
06:58 h
28.79 km/h:
Maks. pr.:68.60 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:2594 m
Rower:Sauron(i)
słońce, wiater, wiater, słońce
Piątek, 9 czerwca 2017 | Komentarze 0
Gorlice-Biecz-Rzepienniki-Gromnik-Zakliczyn-Melsztyn-Czchów-Porąbka Iwkowska-Żegocina-Przeł.Widoma-Laskowa-Limanowa-Przeł. pod Ostrą-Młyńczyska-Olszana-Stary Sącz-Łazy Biegonickie-Nawojowa-Popradowa-Kamionka-Bogusza-Florynka-Wawrzka-Łosie-Bielanka-GorlicePowtórka górek, powtórka słońca, niestety powtórka także wiatru. A ten nie mógł się dziś zdecydować i pomagał dosłownie w kilku miejscach. Powietrze w dolinach dość ciężkie i nasycone wilgocią, czołowy wiatr na stromszych podjazdach nie aż tak upierdliwy jak na bardziej połogich zjazdach (eg. do Olszany), gdzie utrzymanie ponad 40kmph wymagało dociskania. I jeszcze tragedie korkowe w związku z remontami asfaltów, albo tragedie asfaltowe w Laskowej (nie trzeba jechać na Węgry żeby poczuć węgierski typ asfaltu...) czy na Boguszę (dodatkowo pod silniejszy wiatr). Ostatnie podjazdy dość wymuszone, ale nie na rezerwie (czyli nie starałem się wcześniej :P).
CLIMB: max 15%
Kategoria [200-300km], sam
Dane wyjazdu:
274.70 km
0.00 km teren
09:20 h
29.43 km/h:
Maks. pr.:77.40 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:4093 m
Rower:Sauron(i)
Slovensky okruch z horkami
Czwartek, 8 czerwca 2017 | Komentarze 0
Gorlice-Magura-Bardejov-Raslavice-Demjata-Sabinov-Lysá-Sabinov-Hermanovce-sedlo Branisko-Bijacovce-Lipany-Ľubotín-Leluchów-Krynica-Krzyżówka-Wawrzka-Ropa-GorliceWybywam około 8 i jadę z wiatrem na południe. Nawet fajnie pomaga, dopóki się jakoś nie skręci...ale ca. 75km poszło dość szybko. Iiii skręt w Demjacie, hopki z walką z wiatrem, Sabinov, skręt na Drienicę i podjazd w stronę Lysej. Wyżej nie czuć już wiatru w dolinie, bo zaczynają się strome, rozwalone asfalty. Dwie sekcje pod 18-20% po połatanych asfaltach, dodatkowa na koniec po chropowatym betonie i już schronisko na circa 1050m. W pełnym słońcu i maksymalnym uschnięciu. Zjazd tragiczny, miejscami wolniejszy niż podjazd, klocki palą mi się na obręczach. Za Sabinovem wpadam na trasę któregoś z wyścigów, co chwila do pokonania fajna hopa z ponad 12%-wą końcówką. W końcu wyjeżdżam na hlavną cestę i pruję z bocznym wiatrem (z małym tankowaniem po drodze) na Branisko (755m). Podjazd idzie szybko, zjazd taaaaak jakby troszkę połatali...ale wycięli kilka drzew pod sedlem i koniecznie trzeba sie zatrzymać na panoramkę z D1, Spisskim hradem, Kral'ovą i Tatrami. Cudo.
Pod Spisskim hradem skręt na wiatr i przydługaśny podjazd (około 8km) z Bijacovców. Jeszcze tragiczniejszy niż rok temu. Za to zjazd w miarę, w miarę...aż do dolinki gdzie łapie mnie mocny, przeciwny wiatr. Pod mnicha idzie fa-tal-nie, aż zatrzymuję się koło pramena na przepłukanie (postawili obok super wiatę!), dalej jest też kiepsko. W końcu przejeżdżam granicę na Moście Wyszehradzkim, męczę do Muszyny i na zwyczajowy Orlen i stoję w korkach w Krynicy (bo robią w końcu asfalt!!). Podjazd na Krzyżówkę wchodzi fajnie, za to dolina oczywiście pod wiatr. Trochę na silę Wawrzka, ostatnie łykanie wiatru w Szymbarku i około 18 dobijam do Gorlic.
CLIMB: max 20%
Kategoria [200-300km], sam