Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 289769.33 kilometrów w tym 4822.07 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.83 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[200-300km]

Dystans całkowity:20847.10 km (w terenie 311.90 km; 1.50%)
Czas w ruchu:815:32
Średnia prędkość:25.56 km/h
Maksymalna prędkość:82.70 km/h
Suma podjazdów:188013 m
Liczba aktywności:88
Średnio na aktywność:236.90 km i 9h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
282.00 km 1.00 km teren
12:42 h 22.20 km/h:
Maks. pr.:69.30 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:3689 m
Rower:Sauron(i)

Cz10: najbardziej niemrawa jazda górska roku

Niedziela, 10 czerwca 2018 | Komentarze 3

Rudawa-Kudowa-Zdrój - Karłów-Radków-Nowa Ruda-Ludwikowice-Głuszyca-Unisław Śląski-Mieroszów-Lubawka-Kowary-Ściegny-Karpacz-Podgózyn-Szklarska Poręba-Świeradów-Zdrój - Leśna-Lubań-Czerwona Woda-Piaseczna

Gdy wybywałem spod kocyka w mgłę doliny, Witka już nie było, a Kurier jeszcze słodko spał. Było to około 5.30-6...nie pamiętam. Z rana chłód, ale były podjazdy więc szybko pozbyłem się kurtki. Potem koniec baterii w Zielenicy i w końcu tylko jazda. Zatrzymuję się na śniadanie na Shellu w Kudowej, potem Szosa Stu Zakrętów i kamping w Radkowie po zjeździe. Pani informuje mnie, że na kolejnym PK jest wyżerka, to zaczynam się spieszyć. Górki wchodzą szybko, zjazdy bywają w miarę szybkie (gdyby nie ta ilość wilgoci w powietrzu) i punkt osiągam akurat gdy Witosławowi przynoszą zupę. Pożeram dwudaniowy obiad, mimo, że jest dość wcześnie i wyjeżdżamy razem z Hipkiem. Zeszło ze mnie powietrze, mogę w miarę siedzieć, jest ciepło ale nie gorąco. Jedziemy sobie (właściwie toczymy) koło siebie, tylko na zjazdach się rozdzielając, plotkując o wszystkich z maratonu i forów internetowych. Do Campu 66 docieramy razem, Witek rezygnuje z prysznica i przebierania, jemy tylko leniwie obiad. Hipek ucieka z PK gdy idę po raz kolejny do toalety. Rezygnuję ze spania, jem jeszcze jedną sałatkę z kurczakiem, przeczekuję małą burzę nad Śnieżką i wyjeżdżam.
Podjazd przez Karpacz i z Podgórzyna, zjazdy w stronę Szklarskiej i trochę męczenie pod Zakręt Śmierci. Na górze łapie mnie ulewa, ubieram się trochę i moczę skarpetki pod Izerami. Na dole wyjątkowo ciepło, jeszcze mały podjazd na Pobiedną i zjazdy w stronę Leśnej. Powracają wspomnienia sprzed 5 lat, fajne wiaty przystankowe, ładnie zabudowane, kamienno-drewniane, sztolnia w Leśnej, są tez nowe parkingi leśne na odcinku długiej prostej przez lasy. Gdzieś tam przed Lubaniem łapię Witka, który już ogląda się za miejscem do spania. PK22 oczywiście zamknięty, namawiam go do jazdy aż do Iłowy na następny PK, bo tam punkt jest w zajeździe to może i noclegi będą. Niby czuję się jakbym mógł dojechać do mety non stop w nocy, ale Hipek jest lekko śnięty, a pewnie moje mniemanie o mojej dyspozycji jest też zachwiane. Poza tym nie ma sensu się żyłować, mamy czas. Jadę przodem nakręcając tempo, po drodze znajduję jakiś gościniec czy coś, dzwonimy i załatwiamy pokój dla dwóch osób. Dojeżdżamy tam w okolicy północy, zdziwiony właściciel daje nam ciepłe i w miarę wygodne łóżka.
CLIMB: max 11%
poranek na granicy
poranek na granicy © wojtekjg
kościółek w Lasówce
kościółek w Lasówce © wojtekjgnad Zieleńcem
nad Zieleńcem © wojtekjg


Dane wyjazdu:
263.40 km 1.00 km teren
10:14 h 25.74 km/h:
Maks. pr.:60.20 km/h
Temperatura:22.5
Podjazdy:2803 m
Rower:Sauron(i)

Cz9: mocno leniwe toczenie się w góry

Sobota, 9 czerwca 2018 | Komentarze 3

Ksienginice-Oleśnica-Przeczów-Oława-Strzelin-Ziębice-Złoty Stok-Lądek Zdrój-Stronie Śląskie-Sienna-Bystrzyca-Międzylesie-Różanka-Gniewoszów-Rudawa

Wyjeżdżam dość późno, oczywiście, około 9tej. Wkurzony walę do Oławy i jeszcze bardziej wkurzony jadę ruchliwą krajówką do punktu prawie 6km za Oławą. Złość trochę tłumię w Macu w Oławie. Potem nic się właściwie nie dzieje, jakieś wolniejsze czy szybsze napieranie ciągle lekko w górę do Paczkowa. W końcu najbardziej wkurzająca prosta świata w góry do Złotego Stoku i...i punktu nie ma. Powiedzieli o tym na odprawie tysiączki, nam nie wspomnieli, w knajpie przy drodze nic nie wiedzą, można se coś kupić (a jak). Jem mikro sałatkę z Maca w rowie, trochę się suszę i jadę w stronę nadchodzących chmur. Jeszcze toaleta i tankowanie w Stroniu Śląskim i sfrezowany asfalt podjazdu na Czarną Górę. Akurat w lesie zaczyna padać. Nie utrudnia to podjazdu, za to hamuje zjazd. Na dole znów cieplutko, odcinek na Orlen do Międzylesia idzie straaaasznie opornie przez wilgoć podwieczorną. Pani, chyba ucząca się nalewania sosów, zamiast bbq daje mi mexicanę do hot-doga, na szczęście kupiłem jeszcze kanapki i jest w nich majonez żeby zagryźć kapsaicynkę. Różana idzie szybko, bo to przyjemny podjazd, ale Gniewoszów jest męczony, przez otarcia i wylewy błotno-kamieniste na drogę. Potem się gubię, jadę niechcący na Porębę (bo garmin pokazuje mi trasę ale nie nawiguje), wracam na drogę i trafiam bez problemu do OW Widok w Rudawie. Tam dostaję kanapki kolacyjne (pomimo, że dość późno, prawie 23), pani mówi mi, że nie ma wolnych pokoi, a ja nie mam siły stanowczo zapytać o podłogę. Ubieram się i grzebię przy rowerze dłużej niż powinienem (chyba z godzinę straciłem na punkcie), a tu wpada Witek. I oznajmia, że tu śpi. Po usłyszeniu mojej smutnej opowieści idzie dobrze zbajerować i wychodzi z informacją, że mamy dwa łóżka. Na co przez bramę ośrodka wpada Kurier. Przemiła pani z obsługi nie tylko robi nam wszystkim herbaty i daje kanapki, ale też wskazuje kanapę i super fajny i miękki dywan do spania. Nakrywam się kocykiem, jest ciepło, miękko i tylko trochę piekąco tam gdzie nie powinno (dlatego w nocy bawię się jeszcze chusteczkami antybakteryjnymi) i zasypiam.
CLIMB: max 12%
najlepszy DPK na świecie, Trzebnica! ;)
najlepszy DPK na świecie, Trzebnica! ;) © wojtekjg
droga pod Wzgórza Trzebnickie
droga pod Wzgórza Trzebnickie © wojtekjg
naokrągło telekonferencja
naokrągło telekonferencja © wojtekjg
jazda w stronę małego frontu burzowego
jazda w stronę małego frontu burzowego © wojtekjg
gdzies tam majaczy Ślęża
gdzies tam majaczy Ślęża © wojtekjg
pod górami
pod górami © wojtekjg
naaaaajdłuższa prosta w góry
naaaaajdłuższa prosta w góry © wojtekjg
ciąg dalszy naaaaajdłuuuuuuższej prostej w góry, do Złotego Stoku
ciąg dalszy naaaaajdłuuuuuuższej prostej w góry, do Złotego Stoku © wojtekjg
ktoś wywalił całą pszczelą rodzinę na asfalt :(
ktoś wywalił całą pszczelą rodzinę na asfalt :( © wojtekjg
zjazd do Złotego Stoku
zjazd do Złotego Stoku © wojtekjg
poczatek pierwszego poważnego podjazdu, oczywiście po bruku
poczatek pierwszego poważnego podjazdu, oczywiście po bruku © wojtekjg
ale wyżej asflaty lepsze niż pamiętam
ale wyżej asflaty lepsze niż pamiętam © wojtekjg
dzwoneczki przy drodze
dzwoneczki przy drodze © wojtekjg
dość dłużący się podjazd
dość dłużący się podjazd © wojtekjg
zjazdy do Lądka-Zdroju
zjazdy do Lądka-Zdroju © wojtekjg
Stronie Śląskie po ulewach
Stronie Śląskie po ulewach © wojtekjg
już ją widać z daleka...!
już ją widać z daleka...! © wojtekjg
podjazd pod Czarną Górę po sfrezowanym asfalcie
podjazd pod Czarną Górę po sfrezowanym asfalcie © wojtekjg
mokry podjazd na Puchaczówkę
mokry podjazd na Puchaczówkę © wojtekjg
Puchaczówka hill
Puchaczówka hill © wojtekjg
szybka krajówką do Międzylesia
szybka krajówką do Międzylesia © wojtekjgPuchaczówka z kolejnego podjazdu, na Gniewoszów
Puchaczówka z kolejnego podjazdu, na Gniewoszów © wojtekjg


Dane wyjazdu:
205.30 km 0.00 km teren
08:20 h 24.64 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1123 m
Rower:Furia

Kń26: powolny, podwietrzny i przedburzowy powrót w stronę domu...

Niedziela, 29 kwietnia 2018 | Komentarze 2

Parczew-Serniki-Niemce-Lublin-Konopnicaa-Bełżyce-Borzechów-Leszczyna-Urzędów-Annopol-Bidziny-Opatów-Iwaniska-Bogoria

Po koło 2h nerwowych drzemek, kręcenia się przy herbacie i ciastkach i dyskusjach z wracającymi maratończykami, pakuję bety na rower (sprytnie podwiązując plecaczek pod lemondkę, robiąc takiego toploadera..opona przetarła mi go trochę ;)) i wybywam po 6.30 w rześki poranek w stronę Lublina. Wiatr się zerwał, znów tak samo mocny na północ ale, o dziwo, mogę siedzieć i jedzie się fajnie. Gdzieś albo podczas tankowania soku na Orlenie, albo podczas śniadania w Maku stwierdzam, że nie chce mi się krążyć po Lublinie, szukać i czekać na niepewne środki transportu, budzę telefonem Misia-Pysia i grzecznie pytam (szantażuję :P) czy nie wyjechałaby po mnie w okolice Staszowa (i podwiozła na autobus do cywilizowanej Małopolski). Skutecznie.
Jazda jest pod wiatr i w coraz gorszym upale, tankowanie obligatoryjne w każdym większym sklepie. Przebijam się przez średnie i lepsze szosy między olbrzymimi polami rzepaku i łąkami. W Borzechowie trasa zamknięta - Międzynarodowy Wyścig Tandemów (!!!) na pętli. Przebijam się trochę bokiem, powooooliii, zatrzymując się co chwila (na szczęście mało startujących). Wisła za Annopolem oznacza wjazd w Świętokrzyskie, czyli dłuższe proste i więcej hopek. Górki trochę męczę, idzie z daleka z zachodu jakiś front burzowy i wiatr albo szaleje albo cichnie. Szczęśliwie robi się chłodniej i tempo na hopkach wzrasta. Magda mija mnie za górkami nad Bogorią, bez wyrzutów pakuję się 2km dalej do samochodu.
Bilansem dnia jest poparzenie lewej łydki. Bilansem weekendu - ból nadgarstków i przedramion i czasem cierpnięcie lewej ręki.
CLIMB: max 9%

asfalty końcówki trasy maratonu

tak, wszędzie rzepaki

I tak cały czas...przez pola

rowerowa infrastruktura Lublina

żółte okolice Bełżyc

bitches like to be packed

rolnicze rejony okolicy Kraśnika

tandemowe cycki uciekają

tandemy dziewczęce

realia świętokrzyskich tras

Wisła

biorzepak świętokrzyski

nalot chrabąszczy

prościutkie asfalty w stronę Opatowa

Kategoria [200-300km], sam


Dane wyjazdu:
266.20 km 0.00 km teren
08:44 h 30.48 km/h:
Maks. pr.:72.80 km/h
Temperatura:15.5
Podjazdy:2786 m
Rower:Furia

Kń10: opalanie nad Soliną

Wtorek, 10 kwietnia 2018 | Komentarze 2

G-N.Żmigród-Kobylany-Rogi-Rymanów-Besko-Pisarowce-Dudyńce-Markowce-Niebieszczany-Poraż-Zagórz-Lesko-Zwierzyń-Uherce Mineralne-Solina-Myczków-Hoczew-Lesko-Zagórz-Sanok-Rymanów-Rogi-Łeki Dukielskie-N.Żmigród-Bednarka-G

Trza było wyjechać tą godzinę wcześniej...
Z rana wilgoć, trochę chłodu i wiatru, ale słońce wstaje szybko koło Folusza. W Pielgrzymce spalony wrak autobusu na boku jezdni - pewnie jakaś wycieczka PTTK balowała :P Herbatka w Lesku po 9tej, potem cudne źródełko w Zwierzyniu, kręcenie się przy zaporze, rower w krzaki i terenówki w Niżnej Bereżnicy. Wszystko się oczywiście przeciąga, więc po opitoleniu frytek na zaporze w Solinie skręcam na Lesko i uciekam przed burzowymi chmurami, trochę tak pod wiatr. Sanok to tragedia o tej porze - korek przed autosanem do obwodnicy, lawiruję między samochodami na styk (trza omijać ten przybytek, chyba, że jedzie się do Maka :P). Potem mocne wiatry, troszkę postraszyło kroplami deszczu i maksymalna koncentracja, żeby nie zostać skasowanym przez jakąś ciężarówkę. Fatalny jest ten odcinek, do Iwonicza, bo pobocze jest rozpieprzone, a samochodów całe ciągi.
Im bliżej Małopolski, tym więcej słońca i mniej wiatru (o dziwo). Końcówkę w miarę dociskam.
Z rana w dolinach po 6-7*C, potem przyjemne 25 (momentami skaczące powyżej 30*, gdy licznik się nagrzewał), popołudniem najprzyjemniejsze około 16*C.
CLIMB: max 14%
powolny wschód słońca koło Folusza
powolny wschód słońca koło Folusza © wojtekjg
resztka księżyca nad MPNem
resztka księżyca nad MPNem © wojtekjg
od słoneczka do księżycowego, ledwo widocznego, rogala
od słoneczka do księżycowego, ledwo widocznego, rogala © wojtekjg
pielgrzymskie wiatraki z rana
pielgrzymskie wiatraki z rana © wojtekjg
poranny podjazd do N.Żmigrodu
poranny podjazd do N.Żmigrodu © wojtekjg
obowiązkowe zdjęcie bóbrskie
obowiązkowe zdjęcie bóbrskie © wojtekjg
prosta w Rogach/Równem
prosta w Rogach/Równem © wojtekjg
pofałdowane drogi w góry
pofałdowane drogi w góry © wojtekjg
ogromny kościół w Dudyńcach
ogromny kościół w Dudyńcach © wojtekjg
czosnek niedźwiedzi zastąpił śnieg w lasach przedbieszczadzkich
czosnek niedźwiedzi zastąpił śnieg w lasach przedbieszczadzkich © wojtekjg
Jezioro Myczkowskie i kamieniołom w Bóbrce
Jezioro Myczkowskie i kamieniołom w Bóbrce © wojtekjg
w Wysokich Bieszczadach jeszcze ochłapy śniegu
w Wysokich Bieszczadach jeszcze ochłapy śniegu © wojtekjg
ponownie podjazd nad  prostą do Miejsca Piastowego
ponownie podjazd nad prostą do Miejsca Piastowego © wojtekjg

kościół w Starym Żmigrodzie
kościół w Starym Żmigrodzie © wojtekjg
pofałdowany odcinek w stronę Żmigrodu
pofałdowany odcinek w stronę Żmigrodu © wojtekjg
podziurawiona droga w stronę Folusza
podziurawiona droga w stronę Folusza © wojtekjg
ze skrzyżowania koło Folusza, rozpościera się ładna panoramka z MPNem, widać też Cergową i nawet część Wzgórz Rymanowskich
ze skrzyżowania koło Folusza, rozpościera się ładna panoramka z MPNem, widać też Cergową i nawet część Wzgórz Rymanowskich © wojtekjg


Dane wyjazdu:
209.50 km 3.00 km teren
07:58 h 26.30 km/h:
Maks. pr.:74.20 km/h
Temperatura:11.5
Podjazdy:3384 m
Rower:Sauron(i)

Ma9:Hr7

Czwartek, 15 marca 2018 | Komentarze 2

Arbanija-Klis-Prugovo-Gornji Muć-Zelovo-Rumin-Vrlika-Gra Vrlika(Utvrda Prozor)-Drniš-Ključ-Danilo Kraljice-Koprno-Prgomet-Seget-Trogir-Arbanjia

Wycieczka od rana pod wiatr, ale na suchych asfaltach. Potem nad Dynary nadchodzą ciężkie chmury. Nowo wyczajony podjazd na przełączkę powyżej 900m jest super, i widokowo i podjazdowo, na górze trochę trzeba zjechać utwardzonym szutrem, ale jest spoko. Zjazdy w stronę Rumina atakują widokami, zatrzymuję się co moment na fotki. A zjazd jest z tych szybkich i technicznych.
W Ruminie nie ma pekary, walę od razu na podjazd nad zaporę. Na jeziorem wychodzi słońce i łapię mocny wiatr w okolice pleców do Vrliki. Tam sklep i hore, do gradu. Oooo paaaanie, nie schodzi poniżej 11%, na końcu betonowa sztajfa krzyczy 22%. Na szczęście podwiewało w plecy.
Popasik na punkcie widokowym i jazda na kolejną przełęcz. Tu łapie mnie mocny boczny wiatr. Zjazdy z przełęczy ostrożne, no i z przerwami na fotki, dociskam z bocznymi podmuchami na tych prościutkich hopkach do Drniša. Za miasteczkiem dokładam zjazd do kanionu Čikoli niedaleko Krka (im niżej, tym więcej wiatru),  a po wyjechaniu na płaskie nie przekraczam 25kmph nawet skulony, pod mocny, czołowy wiatr. Potem są hopki po nowiutkim i wąskim asfalcie między domkami wiosek, które jechałem już dwa lata temu w deszczu. Czasem drogę zagradzają owce, czasem samochód, ale głupio zwalniać, bo okolica chroni od wiatru. Ostatnie dwie hopki niestety pod wiatr, męczone, od Prgometu dociskam końcówkę i nawet ścigam się z jakimś samochodem na zjeździe do Segetu. Dobijam do docelowego portu pół godziny przed zmrokiem.
CLIMB: max 22%

ekspresówka do Splitu dziś nawet znośna

nad Splitem i Solinem

zjazdy podwiatrakowe w stronę Prugova

turbiny znaczą końcówkę podjazdu (na Sv.Ilija)

jedna z przejechanych prostych pod górami, jak widać - ze średnim wiatrem...

Podjazd i dolinka okolicy Prugova

Kawałek gravelowego zjazdu, przygotowanego pod nowiutki asfalt

wyasfaltowana część zjazdu - do Rumina i jeziora, z Dynarami w tle

zjazd pod pasmem Svilaja

Przez drzewa przebija się niebieska tafla Peručka

most w Ruminie, flaga narodowa podpowiada jak i gdzie wieje wiatr

krajobrazy pod Svilają

przebijający się przez krzewinki zjazd ze Sv Iljii

zapora z hydroelektrownią nad Peručko Jezero


brzeg z Pasmem Svilaja

typowa droga wzdłuż Peručka

crkva Sv.Jury z garbami w tle

Właściwie ten sam postój co dwa lata temu


jazda przy skalnym murze Dynar

widoki znad jeziora są niesamowicie przyjemne

po lewej Svilaja, w głębi Vrh Dinare

nitka mojego podjazdu na stokach Golobrda, w tle zaminowane i zaśnieżone góry Svilaja ;)

ostatnia sztafja do gradu

Twierdza Prozor (albo Grad Vrlika), z lewej końcówka podjazdu

Vrlika, Peručko, okoliczne górki i mój podjazd

szosa pod Golobrdo

Pano znad Vrliki

podjazd na kolejną wyższą przełęcz

zza łąki wyłania się Vrh Dinare

Mur Alp Dynarskich z podjazdu nad ostatnią wioskę

mała kałuża (czyżby wywierzysko?) na ostatniej wysokiej przełęczy na dziś

pano na przełęcz (trochę zjadło dół drogi :P )

zakręty zjazdu z widokiem na Veliką Prominę i Velebit w oddali

ostatnie spojrzenie na śniegi

zagubione wioseczki pod górami

dalsza droga zjazdowa: serpentynka po prawej i hopkowana prosta do Drnišu

podjazd z mocno wciętego i bardzo wietrznego kanionu Čikoli

podjazd na górkę wiatrakową

czasami nie można się nie zatrzymać na wąskich dróżkach przez wioski

przedostatnia hop na na dziś - wzdłuż autostrady, w stronę Trolokve



Dane wyjazdu:
202.90 km 5.00 km teren
08:05 h 25.10 km/h:
Maks. pr.:71.90 km/h
Temperatura:3.5
Podjazdy:2415 m

Ma2

Czwartek, 8 marca 2018 | Komentarze 0

Gorlice-Nowy Żmigród-Łęki Dukielskie-Rogi-Iwonicz-Rymanów-Sieniawa-Bukowsko-Rzepedź(pod las)-Komańczka-Wisłok Wielki-Dukla-Nowy Żmigród-Gorlice

Ostatnią serię biegania po leśnych piwniczkach kończę rowerowo.
Wyjazd przed 7 rano, w lekkim chłodzie i przeszkadzającym wietrze, ale i w trochę grzejącym słońcu. Wiatr tragizował wypłaszczenia między górami, na hopkach był średnio odczuwalny.
W Bukowsku dwa spacery w śniegu po kolana i błocie, potem dymanie pod las w Rzepedzi i skakanie przez strumyki.
Za Komańczą łapie niezdecydowany wiatr - raz pcha, a  raz wali z boku. Słońce chowa się za chmurę za Duklą, a za Żmigrodem, już po zachodzie, do wiatru dokłada się deszczyk (padający tylko na Podkarpaciu...dziwne, c'nie?).
Gorlice osiągam około 18.30.
CLIMB: max 14%

Pogodny poranek w Dominikowicach

wąski przesmyk do słońca między Cieklinką a Ostryszem

Obowiązkowe zdjęcia podczas toperzowych wyjazdów w Podkarpacie

Pofalowane drogi z Sieniawy do Bukowska wzdłuż Pasma Bukowicy

Spojrzenie na zachmurzoną Tokarnię

w Przedbieszczadach śniegu po pachy

Zjazd za Karlikowem

Cerkiew w Rzepedzi

droga pod las w rozmokniętym śniegu

Podjazd w stronę Moszczańca w popołudniowym słońcu

Ostatnia +10% hopa dnia (okej - przedostatnia, bo jeszcze ściana płaczu na osiedle)



Dane wyjazdu:
252.90 km 2.00 km teren
10:50 h 23.34 km/h:
Maks. pr.:63.10 km/h
Temperatura:9.5
Podjazdy:2898 m

Paź-4

Czwartek, 5 października 2017 | Komentarze 3

Gorlice-Magura-Zborov-Bardejov-Marhaň-Giraltovce-Hanušovce nad Topľou-Sol'-Zamutov-Dubník(877m)-Temny les(666m)-Zlata Baňa-Prešov-Demjata-Hertnik-Bardejov-Magura-Gorlice

Prognozy mnie zawiodły. Im dalej na południe tym bardziej bez zmian. Może oprócz temperatury, która lekko wzrastała.
Od rana pod wiatr, albo w deszczyku pod wiatr, albo w deszczu pod wiatr. Gdy widzę chmurę idącą z południa na Vranov - skręcam na wypatrzony kiedyś przesmyk pod Dubnikiem. Kiepskie, mokre asfalty, często w okolicy 10%, zjazd pod Opalove banie, podjazd pod przekaźnik na Dubniku (ponoć najwyższa tego typu konstrukcja na Słowacji, ponad 300m), a po drodze jakiś rosołek na fajnym poletku piknikowym z wiatą i strumykiem. Gdy wjeżdżam na główniejszą drogę wychodzi słoneczko, a wiatr pcha do Preszowa. Niestety to front orkanu więc decyduję się nie biwakować tylko uderzać na Gorlice. Zachód słońca w Kapuszanach, potem mały dołek i stacja benzynowa z kanapkami. Za Raslavicami objazdy (bo Słowacja się remontuje), trzeba pojeździć po górkach na bocznych drogach. Z zapadnięciem zmroku robi się deszczowo, ale jest nawet ciepło (mimo niecałych 10*C). Porządnie lać zaczyna w Polsce, zaczyna też wiać, szczęśliwie prawie ciągle w plecy. Do Gorlic wjeżdżam ok 22 godz.
Gdyby nie 15kg sakwy na bagażniku wycieczka byłaby lajtowa. A tak - była zwyczajna ;)
CLIMB: max 17%
Zakręt magurski robi się jesienny
Zakręt magurski robi się jesienny © wojtekjg
Hopka beherovska
Hopka beherovska © wojtekjg
Z Chmel'ovej do Bardejova, pod górami
Z Chmel'ovej do Bardejova, pod górami © wojtekjg
Hopa w stronę Hanusovcov
Hopa w stronę Hanusovcov © wojtekjg
Zjazdy jak rok temu, zdjęcia w tych samych miejscach, tylko rowery inne ;)
Zjazdy jak rok temu, zdjęcia w tych samych miejscach, tylko rowery inne ;) © wojtekjg

jak w listopadzie zeszłego roku...

Slanecke vrchy w oddali
Slanske vrchy w oddali © wojtekjg
Wielka deszczowa superkomórka idąca od Węgier
Wielka deszczowa superkomórka idąca od Węgier © wojtekjg
Droga w góry
Droga w góry © wojtekjg
Podjazd boczną drogą z kiepskim asfaltem w stronę opalowych bani
Podjazd boczną drogą z kiepskim asfaltem w stronę opalowych bani © wojtekjg
Pomnik na przełączce nad sztolniami
Pomnik na przełączce nad sztolniami © wojtekjg
Początek podjazdu pod wieżę na Dubniku
Początek podjazdu pod wieżę na Dubniku © wojtekjg
Asfalt edukuje i dopinguje
Asfalt edukuje i dopinguje © wojtekjg
Łąki pod Dubnikiem i Makovca w tle
Łąki pod Dubnikiem i Makovca w tle © wojtekjg
Jesienny zjazd
Jesienny zjazd © wojtekjg
Źródło wody koło fajnego postoju z wiatą
Źródło wody koło fajnego postoju z wiatą © wojtekjg
Zjazdy zsedla Temny les
Zjazdy z sedla Temny les © wojtekjg
Małejeziorko po drodze do Presova
Małe jeziorko po drodze do Presova © wojtekjg

Kapuszański hrad na horyzoncie

Slanské vrchy w słońcu

andezyty Gór Slanskich
Zrobiło się ciepło więc stałem i fotografowałem
Zrobiło się ciepło więc stałem i fotografowałem © wojtekjg
Dorga przez Preszów
Droga przez Preszów © wojtekjg
Poza chodzie w Kapusanach
Po zachodzie w Kapusanach © wojtekjg
Święte kopce rodzimowierców ;)
Święte kopce rodzimowierców ;) © wojtekjg
Kategoria [200-300km], sam


Dane wyjazdu:
289.00 km 1.00 km teren
12:36 h 22.94 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy:3700 m
Rower:Sauron(i)

MRDP 3

Wtorek, 22 sierpnia 2017 | Komentarze 0

Opaka-Wietlin III-Przemyśl-Arłamów-Krościenko-Ustrzyki Dolne-Ustrzyki Górne-Wetlina-Komańcza-Tylawa-Mszana-Iwla-Nowy Żmigród

Jednym z głównych powodów tej dwugodzinnej niby-drzemki, oprócz samego przysypiania, było przeczekanie do otwarcia Maka w Przemyślu. Bo Natalka Dubajowa uświadomiła mnie w nocy, że otwierają dopiero o 8 (jak to na Podkarpaciu ;)). Rano wilgoć, potem słoneczko, a potem niebo się zasnuwa. I zaczyna się przeciwny wiatr do Radymna, a potem mocny przeciwny wiatr na hopkach do Przemyśla. Popas jest długi, prawie godzinny. Potem znów wiatr w twarz, powoli robię podjazdy w stronę Krościenka. Kilka razy zostaję prawie potrącony na mokrych asfaltach (zaczyna kropić) przez idiotów w samochodach (co w roku, gdy zostałem poważnie wypchnięty na pobocze i mało nie zakończyłem..właściwie wszystkiego, podnosi mocno ciśnienie), wyprzedzających na  gazetę. Dotaczam się do Ustrzyków  i jedzie się nie tak. Straszszszszsznie zamulam na górkach. Do tego wiatr nie pomaga, a mocno przeszkadza. Czarną Górną robię nawet szybko, ale droga do U.Górnych ciągnie się w nieskończoność. W Górnych obiadek, wmuszony ale dobry, już ze spieprzonym nastrojem. Od niechcenia robię Wyżną i Wyżniańską (wydawało mi się, że są bardziej strome i dłuższe), na zjazdach przyciskam ile się da, ale znów wije przeciwnie. Zachód słońca łapie mnie za Smolnikiem, tak samo łapią mnie burzowe chmury i deszczyki. Za Komańczą wjeżdżam w mokre asfalty, wysiada mi lampka, wymiana baterii w sklepie w Posadzie Jeśliskiej nie pomaga, posiłkuję się czołówką ('przezorny zawsze...'). W życiu tak mi się Mszana i Chyrowa i dojazd do Żmigrodu nie ciągnęły. W życiu. Na PK jestem pół godziny po założonym czasie, około 22.30. Decyzję o rezygnacji podjąłem już kilkanaście godzin temu, wysyłam tylko smsa potwierdzającego do systemu monitorowania, ale muszę jeszcze dojechać do domu. Kładę się tak jak 4 lata temu w wiacie na rynku, tym razem chłodnej, i przysypiam na kilka momentów (bo czuję, że będę jechał ze 2h do domu). Szczęśliwie - podjeżdża akurat Wojtek, krążący nocą i pozdrawiający maratończyków, i podwozi mnie do domu.
Mimo, że byłem taktycznie i fizycznie lepiej przygotowany do imprezy niż 4 lata temu, ale w podobnej sytuacji mentalnej: mało snu i ciągłe myślenie o terminach wykonania monitoringów/ badań. Gdy nie ma się świeżej głowy do jazdy to i mocna noga i tyłek nie pomogą. Sam start był już głupim pomysłem, wycofanie się raczej dobrym posunięciem.
Rower i reszta sprzętu spisała się właściwie fantastycznie, i na szybszych odcinkach i w deszczu i na gorszych asfaltach. Oprócz nieprzyjemności przeponowych i oczywiście obtarć okolic tyłka (przez deszczowe dni) uniknąłem kontuzji czy dyskomfortów. Wygląda na to, że pewnie trzeba dać sobie spokój (lub przynajmniej porządnie odpocząć) z ultra, skoro nie mam na tyle zaparcia, żeby skoncentrować się na jednej rzeczy.


Dane wyjazdu:
200.60 km 0.00 km teren
06:58 h 28.79 km/h:
Maks. pr.:68.60 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:2594 m
Rower:Sauron(i)

słońce, wiater, wiater, słońce

Piątek, 9 czerwca 2017 | Komentarze 0

Gorlice-Biecz-Rzepienniki-Gromnik-Zakliczyn-Melsztyn-Czchów-Porąbka Iwkowska-Żegocina-Przeł.Widoma-Laskowa-Limanowa-Przeł. pod Ostrą-Młyńczyska-Olszana-Stary Sącz-Łazy Biegonickie-Nawojowa-Popradowa-Kamionka-Bogusza-Florynka-Wawrzka-Łosie-Bielanka-Gorlice

Powtórka górek, powtórka słońca, niestety powtórka także wiatru. A ten nie mógł się dziś zdecydować i pomagał dosłownie w kilku miejscach. Powietrze w dolinach dość ciężkie i nasycone wilgocią, czołowy wiatr na stromszych podjazdach nie aż tak upierdliwy jak na bardziej połogich zjazdach (eg. do Olszany), gdzie utrzymanie ponad 40kmph wymagało dociskania. I jeszcze tragedie korkowe w związku z remontami asfaltów, albo tragedie asfaltowe w Laskowej (nie trzeba jechać na Węgry żeby poczuć węgierski typ asfaltu...) czy na Boguszę (dodatkowo pod silniejszy wiatr). Ostatnie podjazdy dość wymuszone, ale nie na rezerwie (czyli nie starałem się wcześniej :P).
CLIMB: max 15%
Kategoria [200-300km], sam


Dane wyjazdu:
274.70 km 0.00 km teren
09:20 h 29.43 km/h:
Maks. pr.:77.40 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:4093 m
Rower:Sauron(i)

Slovensky okruch z horkami

Czwartek, 8 czerwca 2017 | Komentarze 0

Gorlice-Magura-Bardejov-Raslavice-Demjata-Sabinov-Lysá-Sabinov-Hermanovce-sedlo Branisko-Bijacovce-Lipany-Ľubotín-Leluchów-Krynica-Krzyżówka-Wawrzka-Ropa-Gorlice

Wybywam około 8 i jadę z wiatrem na południe. Nawet fajnie pomaga, dopóki się jakoś nie skręci...ale ca. 75km poszło dość szybko. Iiii skręt w Demjacie, hopki z walką z wiatrem, Sabinov, skręt na Drienicę i podjazd w stronę Lysej. Wyżej nie czuć już wiatru w dolinie, bo zaczynają się strome, rozwalone asfalty. Dwie sekcje pod 18-20% po połatanych asfaltach, dodatkowa na koniec po chropowatym betonie i już schronisko na circa 1050m. W pełnym słońcu i maksymalnym uschnięciu. Zjazd tragiczny, miejscami wolniejszy niż podjazd, klocki palą mi się na obręczach. Za Sabinovem wpadam na trasę któregoś z wyścigów, co chwila do pokonania fajna hopa z ponad 12%-wą końcówką. W końcu wyjeżdżam na hlavną cestę i pruję z bocznym wiatrem (z małym tankowaniem po drodze) na Branisko (755m). Podjazd idzie szybko, zjazd taaaaak jakby troszkę połatali...ale wycięli kilka drzew pod sedlem i koniecznie trzeba sie zatrzymać na panoramkę z D1, Spisskim hradem, Kral'ovą i Tatrami. Cudo.
Pod Spisskim hradem skręt na wiatr i przydługaśny podjazd (około 8km) z Bijacovców. Jeszcze tragiczniejszy niż rok temu. Za to zjazd w miarę, w miarę...aż do dolinki gdzie łapie mnie mocny, przeciwny wiatr. Pod mnicha idzie fa-tal-nie, aż zatrzymuję się koło pramena na przepłukanie (postawili obok super wiatę!), dalej jest też kiepsko. W końcu przejeżdżam granicę na Moście Wyszehradzkim, męczę do Muszyny i na zwyczajowy Orlen i stoję w korkach w Krynicy (bo robią w końcu asfalt!!). Podjazd na Krzyżówkę wchodzi fajnie, za to dolina oczywiście pod wiatr. Trochę na silę Wawrzka, ostatnie łykanie wiatru w Szymbarku i około 18 dobijam do Gorlic.
CLIMB: max 20%
Kategoria [200-300km], sam