Info
Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 270051.83 kilometrów w tym 4446.62 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad11 - 1
- 2024, Wrzesień26 - 5
- 2024, Sierpień25 - 13
- 2024, Lipiec32 - 9
- 2024, Czerwiec35 - 13
- 2024, Maj39 - 25
- 2024, Kwiecień31 - 12
- 2024, Marzec28 - 4
- 2024, Luty20 - 9
- 2024, Styczeń16 - 17
- 2023, Grudzień19 - 3
- 2023, Listopad21 - 2
- 2023, Październik32 - 1
- 2023, Wrzesień36 - 8
- 2023, Sierpień39 - 2
- 2023, Lipiec43 - 19
- 2023, Czerwiec38 - 8
- 2023, Maj33 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 4
- 2023, Marzec29 - 11
- 2023, Luty21 - 8
- 2023, Styczeń22 - 9
- 2022, Grudzień22 - 5
- 2022, Listopad28 - 3
- 2022, Październik35 - 2
- 2022, Wrzesień32 - 3
- 2022, Sierpień42 - 1
- 2022, Lipiec40 - 9
- 2022, Czerwiec33 - 0
- 2022, Maj47 - 7
- 2022, Kwiecień25 - 1
- 2022, Marzec27 - 0
- 2022, Luty29 - 7
- 2022, Styczeń28 - 5
- 2021, Grudzień23 - 0
- 2021, Listopad19 - 0
- 2021, Październik32 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 4
- 2021, Sierpień28 - 0
- 2021, Lipiec42 - 1
- 2021, Czerwiec39 - 5
- 2021, Maj35 - 0
- 2021, Kwiecień24 - 1
- 2021, Marzec29 - 0
- 2021, Luty15 - 0
- 2021, Styczeń26 - 0
- 2020, Grudzień22 - 3
- 2020, Listopad27 - 5
- 2020, Październik33 - 0
- 2020, Wrzesień30 - 2
- 2020, Sierpień38 - 9
- 2020, Lipiec34 - 0
- 2020, Czerwiec43 - 11
- 2020, Maj40 - 1
- 2020, Kwiecień21 - 2
- 2020, Marzec25 - 6
- 2020, Luty17 - 5
- 2020, Styczeń20 - 8
- 2019, Grudzień14 - 3
- 2019, Listopad10 - 5
- 2019, Październik16 - 3
- 2019, Wrzesień19 - 8
- 2019, Sierpień27 - 13
- 2019, Lipiec31 - 10
- 2019, Czerwiec35 - 12
- 2019, Maj21 - 6
- 2019, Kwiecień28 - 0
- 2019, Marzec25 - 10
- 2019, Luty15 - 2
- 2019, Styczeń8 - 4
- 2018, Grudzień11 - 2
- 2018, Listopad20 - 2
- 2018, Październik24 - 9
- 2018, Wrzesień29 - 8
- 2018, Sierpień31 - 19
- 2018, Lipiec20 - 9
- 2018, Czerwiec21 - 20
- 2018, Maj39 - 11
- 2018, Kwiecień27 - 22
- 2018, Marzec24 - 9
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień17 - 0
- 2017, Listopad13 - 3
- 2017, Październik17 - 8
- 2017, Wrzesień16 - 3
- 2017, Sierpień24 - 4
- 2017, Lipiec30 - 8
- 2017, Czerwiec33 - 18
- 2017, Maj31 - 3
- 2017, Kwiecień24 - 4
- 2017, Marzec28 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień12 - 1
- 2016, Listopad19 - 8
- 2016, Październik10 - 0
- 2016, Wrzesień22 - 0
- 2016, Sierpień23 - 2
- 2016, Lipiec25 - 10
- 2016, Czerwiec26 - 33
- 2016, Maj30 - 5
- 2016, Kwiecień18 - 12
- 2016, Marzec30 - 20
- 2016, Luty16 - 1
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień29 - 12
- 2015, Listopad8 - 0
- 2015, Październik19 - 10
- 2015, Wrzesień28 - 2
- 2015, Sierpień22 - 8
- 2015, Lipiec24 - 17
- 2015, Czerwiec31 - 18
- 2015, Maj31 - 2
- 2015, Kwiecień26 - 33
- 2015, Marzec17 - 7
- 2015, Luty12 - 16
- 2015, Styczeń3 - 7
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad11 - 7
- 2014, Październik15 - 11
- 2014, Wrzesień20 - 1
- 2014, Sierpień17 - 6
- 2014, Lipiec19 - 38
- 2014, Czerwiec25 - 19
- 2014, Maj21 - 18
- 2014, Kwiecień25 - 23
- 2014, Marzec25 - 39
- 2014, Luty14 - 38
- 2014, Styczeń5 - 7
- 2013, Grudzień12 - 2
- 2013, Listopad12 - 10
- 2013, Październik18 - 22
- 2013, Wrzesień18 - 24
- 2013, Sierpień25 - 84
- 2013, Lipiec29 - 75
- 2013, Czerwiec27 - 82
- 2013, Maj30 - 42
- 2013, Kwiecień24 - 64
- 2013, Marzec7 - 24
- 2013, Luty2 - 7
- 2013, Styczeń1 - 6
- 2012, Grudzień6 - 30
- 2012, Listopad6 - 35
- 2012, Październik7 - 29
- 2012, Wrzesień23 - 72
- 2012, Sierpień25 - 80
- 2012, Lipiec31 - 95
- 2012, Czerwiec24 - 78
- 2012, Maj29 - 149
- 2012, Kwiecień29 - 51
- 2012, Marzec31 - 173
- 2012, Luty4 - 35
- 2012, Styczeń10 - 45
- 2011, Grudzień18 - 28
- 2011, Listopad19 - 28
- 2011, Październik24 - 25
- 2011, Wrzesień28 - 10
- 2011, Sierpień25 - 34
- 2011, Lipiec23 - 42
- 2011, Czerwiec20 - 37
- 2011, Maj31 - 46
- 2011, Kwiecień21 - 10
- 2011, Marzec6 - 7
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2013
Dystans całkowity: | 4236.80 km (w terenie 61.40 km; 1.45%) |
Czas w ruchu: | 168:28 |
Średnia prędkość: | 25.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.22 km/h |
Suma podjazdów: | 36064 m |
Maks. tętno maksymalne: | 170 (88 %) |
Maks. tętno średnie: | 140 (72 %) |
Suma kalorii: | 3753 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 169.47 km i 6h 44m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
113.35 km
0.00 km teren
03:52 h
29.31 km/h:
Maks. pr.:61.82 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy:1801 m
Rower:Błękitna Błyskawica
Ściganie masterskie w Pleśnej - wyścig ze startu wspólnego
Sobota, 31 sierpnia 2013 | Komentarze 4
Chyba powinienem startować z dziadkami ze starszych kategorii, bo mam ich tempo. Chłopaki ciągną mocno bo górka od razu od startu. Daję sobie spokój na około 4km, bo przy tym zapaleniu ud zrobiłbym sobie krzywdę. I jadę swoje - czasówkę na 110km :PNa drugiej i trzeciej rundzie jeden młodzian chce mnie koniecznie urwać. Odjeżdża mi na podjeździe, oglądając się non-stop, na zjazdach nie szaleje (bo są tragiczne pod względem nawierzchni, ruch otwarty a ja walę lewą stroną, która jest w miarę gładka), dojeżdżam go na płaskim. Po 4 okrążeniu daje sobie spokój. A ja na czwartym mam jakiegoś doła, kończy się picie, idzie burza, dalej mocno wieje (ciągle pod wiatr!! no jak, jak??). Piąte idzie okej, szczęśliwie dostaję wodę w Pleśnej na kresce. I staram się przycisnąć końcówkę. Zjeżdżam z trasy chyba ostatni, wszyscy za mną się wycofali.
Gdyby jeszcze kilka razy strażacy na rozjazdach pokazali gdzie jechać (lub gdzie nie jechać), asfalt był lepszy i moc w nogach była, byłoby fajniej.
Niby utrzymałem 3 w kategorii ale podczas tego nagradzania nikt nie wiedziałem co i jak i za co dostaje. Sebastian wpadł na metę w czołówce open i kategorii, Bartek spasował z powodu skurczy. Trasa jakby nie było - selektywna ;)
CLIMB: avg-4%, max-9%
Kategoria [100-200km], ściganie
Dane wyjazdu:
1.80 km
0.00 km teren
00:07 h
15.43 km/h:
Maks. pr.:29.30 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy:144 m
Rower:Błękitna Błyskawica
Czasówa pod Słoną Górę
Sobota, 31 sierpnia 2013 | Komentarze 1
Uphill jako pierwsza część dzisiejszego ścigania. Gdyby znać trasę i wiedzieć, że można docisnąć na końcu, może byłoby lepiej. Z drugiej strony - jazda była na luzie, bez przesady ;)Słabo obsadzona kategoria i zajmuję 3 miejsce :P z czasem 6.55 .
CLIMB: avg-8%, max-13%
Kategoria [ 0-50km ], sam, ściganie
Dane wyjazdu:
23.00 km
0.00 km teren
00:51 h
27.06 km/h:
Maks. pr.:60.10 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:220 m
Rower:Błękitna Błyskawica
CPGR
Piątek, 30 sierpnia 2013 | Komentarze 0
Gorlice-Szymbark-Bystra przez gran Maślanej-Szymbark-GorliceAleż przymulenie. Jedyny plus to to, że nogi mam opalone na kolumbijski brąz :P
CLIMB: avg-6%, max-14%
Kategoria [ 0-50km ], sam
Dane wyjazdu:
791.53 km
0.00 km teren
30:03 h
26.34 km/h:
Maks. pr.:67.94 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3337 m
Rower:Błękitna Błyskawica
Combo doba IX+X, aż do końca
Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | Komentarze 20
Wstyd żeby najszybszy zjazd był na Pomorzu...;)CLIMB: avg-3%, max-8%
EDIT: Długo zwlekałem z ostatnim wpisem, bo coś mi nie pasowało - urwało gdzieś kilometry, brakowało mi jednego noclegu czy coś...W końcu udało się poskładać to do kupy.
Po Gubinie jeszcze kilka bruków i w końcu Prom Połęcko. Przy nim znajomi Marka, czekają na niego, czekam z nimi, około 45 minut. Pogadaliśmy chwilę, coś zjedliśmy, przeprawa i wsiadam dość mocno na drogę (dostałem kolejną reprymendę od Marka, że jadę w ogonie...) licząc na dobry asfalt na krajówce. Dostaję telefon od Koska, że zgubił bluzę i nogawkę gdzieś za promem, czy mogę jej poszukać. Udaje się szybko je zlokalizować, na pierwszych brukach za przeprawą. Dopadam do Marcinów, którzy siedzą kilka km za Cybinką, przebieramy się na nocną jazdę i chwilkę jedziemy razem. Po jakimś czasie wchodzę w swój rytm, dojeżdżają do mnie jeszcze gdy tankuję w Słubicach, potem dość szybko osiągam Kostrzyn pod niewielki wiatr. I wjazd w Dolinę Odry. Masy zwierzaków wychodzące na ulice, masy świecących w lesie oczu. Altimetr pokazuje kilka razy wysokość poniżej poziomu morza, co jest dość dziwne.Fantastycznymi lasami docieram do Osinowa dość po północy, wszędzie niemieckie szyldy zachęcające do kupowania papierosów...Siadam pod jakąś stacją benzynową, niestety nieczynną, na kilkanaście chwil. I jazda na Gryfino, przez Puszczę Piasecką. I tu mi się wszystko zaciera, dopada mnie poranek i wiatry z chłodem z zatoki albo od jezior, cholera wie. Dopada mnie senność. I nie pamiętam już gdzie przysypiam przeczekując wilgoć, pewnie jak zwykle na przystanku. Szczecin osiągam o poranku. Tankowanie w Lidlu (bo świeże rogaliki) i wyjazd za miasto trochę po omacku. Trafiam radośnie na Goleniów i przez fajne lasy walę w stronę Wolina. Powoli czuję mocny wiatr, jak się okazuje nie zapowiadany zachodni tylko wiejący w stronę Niemców...cholera. Przez ostatni bruk wpadam na Wolina, po podjeździe z mocnym bocznym pod sporymi wiatrakami. Jest fajnie, małe podjazdy w WolińskimPN, nie mam kurcze czasu skoczyć na punkty widokowe (zresztą - i tak aparatu nie mam...) i w końcu dotaczam się do Międzyzdrojów. Klasycznie stacja benzynowa i jakaś zapiekanka, herbata, pepsi i muffinka. Nie chce mi się, mam wrażenie, że nie dotoczę się nawet do Kołobrzegu. Kolejne tankowanie po walce z wiatrem za Rewalem, późnym popołudniem osiągam Kołobrzeg. Jest faaaatalnie! Nie wiem która godzina, nie wiem jaki dzień, po takim czasie człowiek przelicza życie na kilometry z kartki, ile jeszcze zostało do końca. Dwa dni wcześniej nie mogłem się doliczyć ile jeszcze godzin limitu czasu zostało, dopiero Marciny uświadomiły mnie, że to już dwie ostatnie doby. Chłopaki liczyli jaką średnią muszą utrzymać, ja jechałem na żywioł. Dalej. Senność jest jakaś dziwna, każe zastanawiać się nad tym jak by w mijanej wiacie przystankowej się spało...mam zresztą swoją teorię: gdy nie chcę się zatrzymać - wiata jest doskonała, osłonięta od wiatru, ławki szerokie, nie zarzygane, nagrzane na noc (vide okolice Hajnówki), ale gdy się zatrzymuję - blaszany barak, płytki, ławki pourywane, zimno i wietrznie.
Dłuuugie proste w stronę Kazimierza Pomorskiego pod wiatr masakrują, wieczorem skręcam na Mielno - wieczną imprezownię. Nie jest tak źle, przejeżdżam to szybko. Zatrzymuję się tylko raz na chwilę w wiacie. O dziwo - wzdłuż mierzei nawet ciepło i mało wiatru, po betonowych płytach, ale to się wytnie. A potem nie trafiam w plątaninie dróg w stronę Rzepkowa, jadę aż na Suchą Koszalińską, robiąc sobie mały objazd i nadwyrężając lekko psychikę.
Chyba się do Ustki nie dotoczę...
W końcu Darłowo, w końcu stacja benzynowa, w końcu herbata i ciacho! Myślę sobie - no to Postomino kilkanaście km, potem Ustka i strefa kontroli przejazdu i jestem w domu! Wyjazd z Darłowa niepewny, czy to na pewno tędy. Nadciąga wilgoć znad morza, a na horyzoncie jakieś stocznio-porty (tak jak wcześniej podczas zjazdów nie-wiem-skąd...). Znów senność. Kilka km za Darłowem widzę fajną wiatę przystankową, po drugiej stronie drogi. Ława wygodna, kładę się na 15, może 50 minut. Po tym czasie wstaję jak rażony, żeby się nie ociągać wskakuję na rower i jadę naturalnie w prawo. Po kilkunastu minutach tabliczka "Darłowo"...przecież ja tu już byłem!!! Kilkanaście km w plecy, noc, senność, nadwątlona psycha... leżę na kierownicy i się śmieję... Obieram w końcu dobry azymut, jest Postomino, jest Ustka, jest stacja i ciacho i herbata. Siedzę na dość ciepłym chodniku przed Orlenem (nie zostawałem nigdy w środku żeby nie zasnąć) i popadam w niebyt. Dosłownie. Przestaje mi zależeć żeby dojechać. Mimo smsów od Waxa, który dopinguje mnie co jakiś czas (on sam miał trudne chwile od połowy trasy przez kontuzję nogi). Gdyby wtedy nie przejazd skrzypiącego roweru Marcina N. i ciągnącego się za nim Koska pewnie siedziałbym tam jeszcze ze dwie godziny (a był to już dobry poranek, około 5 godziny)... Zbieram się, zdejmuję bluzę, zostaję w powyciąganych rękawkach, które naciągałem ciągle na marznące dłonie, i pruję. Zatrzymuje mnie nawigacja wyjazdu z miasta w stronę, w którą ja chcę, a nie drogowskazy. Trochę krążenia, kilka pytań do przechodniów i jest, dobry kierunek. Po jakimś czasie spotykam chłopaków, wyjeżdżają jakąś boczną drogą, bo tak ich prowadził track GPSa. Inaczej niż mapa. Kilka kolejnych hopek jedziemy razem, dzielimy się wrażeniami, czujemy chyba, że meta już dość blisko (czyli jakieś 150km). Rozmawiamy o tym uświadomieniu sobie, że jednego dnia jesteś w górach, na południu Polski, a niecałą dobę później - nad morzem. O własnych siłach.
Za Wickiem jakiś podjazd, wybijam do przodu, ciągnie się to i ciągnie. Mocne zjazdy i osiągam Mierzyno. Stąd już tylko 45k, pójdzie spoko, w 1,5h - kalkuluję. Gniewino, podjazd pod zbiornik wodny, faaaantastyczny zjazd i kolejny błąd nawigacyjny. Przeoczyłem skręt na Krokową i pojechałem na południe, na Rybno, sporym i długim podjazdem. Jak? Nie wiem. To kosztowało mnie dwa miejsca w klasyfikacji (gdybym na to patrzył...). Uroki nawigacji na mapę bez miliona małych dróżek w okolicy. Mały wkurw, szybki zjazd i szukanie odpowiedniej drogi. Chwilę to zajęło i jestem na właściwym podjeździe...nie, chyba nie na właściwym, na jakimś podjeździe. Zjazd, szybki i niebezpieczny i Krokowa i znów szukanie drogi na Karwię... Mocno depczę na górce, potem płaskie pod 40km/h, wyprzedzam samochody. Końcówka z Karwi do Jastrzębiej ciągle pod górę, po złym asfalcie, cięgle na pełnym gazie. Już centrum, Rozewie i ostatni bruk (który okupują emeryci, całą jego szerokość). Koniec. W końcu. Chociaż trochę żal...
Trochę statystyk:
3308 - przejechanych kilometrów
25050 - pokonanych metrów przewyższenia
239h22min - czas brutto
129h43min - czas w siodełku lub raczej - czas wpięcia w pedały
12 miejsce w maratonie (na 19 startujących 14 ukończyło)
4 gumy do wymiany
2 łatki na dętkach
1 przetarta na śmierć opona
2 obite na wschodnich asfaltach nadgarstki
ok 40 zjedzonych nektarynek (banany średnio lubię ale było ich kilka)
co najmniej 12 zestawów herbata+ciacho na stacjach benzynowych
2 noclegi w zajazdach, 1 w domu (fajnie się złożyło ;)), 2 noclegi pod drzewami, 2 noclegi w wiatach przystankowych, kilkanaście drzemek na przystankach...
0 otarć (głupia sprawa ale szew spodenek zaczął mnie ocierać dopiero podczas rajdu z Karwi..)
1 kot, który prawie wpadł pod koła
2 razy zrzuciłem z blatu ;)
setki fantastycznych widoków, emocji i przeżyć...
Dziękuję wszystkim kibicującym, deklarującym się z pomocą na trasie (wybaczcie, Daniel, Mors, że nie udało nam się spotkać), wszystkim za miłe i krzepiące komentarze lub wiadomości, przekazywane mi przez Arka, i transparenty na trasie ;), dzięki którym robiło mi się przyjemnie, a czasem nawet lekko szkliły mi się oczy :) Dzięki wszystkim za miłe komentarze po zakończeniu MRDP!
Podziękowania także dla Adriano, dzięki którego zaangażowaniu mogliśmy wszyscy śledzić rywalizację dzięki wysyłanym przez zawodników smsom (tak, tak, to Adrian jest współtwórcą SmsApi wykorzystywanego podczas MRDP).
"o, tutaj źle skręciłem, i tutaj źle skręciłem, i tutaj źle skręciłem..."© wojtekjg
Dekoracja po maratonie© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], sam, ściganie, MRDP 2013
Dane wyjazdu:
220.81 km
0.00 km teren
10:04 h
21.93 km/h:
Maks. pr.:60.58 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2094 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - VIII doba
Sobota, 24 sierpnia 2013 | Komentarze 2
CLIMB: avg-2%, max-11%EDIT: Przełęcz Kowarska. Na górze kusi mnie Okraj ale lecę w dół, a niżej czuję dobry wiatr więc przyspieszam. W Jeleniej dziś MP w kolarstwie, spotkam po drodze teamy grzejące się na trasie, mijam też Sokołów Kęty z Bielem ;) Nie puszczają mnie trasą wyścigu, muszę jechać objazdem, nadrabiając kilka km. Późniejszy obiad w barze przy Jeleniogórskiej, z widokiem na Śnieżkę, Szrenicę i Wielki Szyszak.
Po popasie Szklarska Poręba i mocny podjazd późnym popołudniem nad wieś. Na asfalcie szpraje Kuźni Triathlonu, początek podjazdu na szosę pod Izerami. Zakręt Śmierci i lekki zjazd w stronę Świeradowa, dość chłodny. Zaczynam odwiedzać wszystkie stacje benzynowe z herbatkami i muffunkami. Zjazd na Leśną, po drodze zatrzymuję się na szybkie wejście do przydrożnej sztolni (były nawet nocki duże ;)), i dalej jazda na Zgorzelec. W mieście impreza, tankuję w sklepie i przed Pieńskiem skręcam pod jakieś brzózki przy drodze. Opatulam się w folię i do 5 rano jest nawet ciepło. Potem poranne dreszcze i przysypiam do 8 gdy robi się ciepło od wschodzącego powoli słońca. Dalej do Pieńska i w miasteczku łapie gumę. Zostaje łatanie starych dętek, schodzi mi na to prawie 3h. w Międzyczasie dojeżdża do mnie Tomek, przebiera się i jedzie dalej. Zaczynają się odcinki brukowane, a ja nie mogę docisnąć, bo boję się o tylną oponkę. Idzie fajnie, dopóki nie gubię mapy po którą wracam się pieszo ponad 2 km. Bruki ciągną się prawie do Gubina gdzie siadam na żarełko w Macu.
Kategoria [200-300km], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
321.54 km
0.00 km teren
13:20 h
24.12 km/h:
Maks. pr.:66.03 km/h
Temperatura:
Podjazdy:4225 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - VII doba
Piątek, 23 sierpnia 2013 | Komentarze 5
CLIMB: avg-4%, max-11%Wzdłuż jezior nyskiego i otmuchowskiego na wkurzających false flats pod wiatr aż do Złotego Stoku. Stąd wyjeżdżamy po bruku w górę chwilę gadając z Koskiem, po kilkunastu minutach wchodzę w tempo, Marcin zostaje na swoim. Lądek Zdrój osiągam tuż po zmroku, Czarną Górę jadę już nocą - fajne asfalty Klasyku Kłodzkiego - zjazdy dociskane, bo informacje na drodze o zakrętach pomagają, tylko czasem stadko jeleni wyłazi na drogi. Dość szybko w dół na Międzylesie i zatrzymuję się tutaj do rana (jest 23) w pensjonaciku Sukiennice - mam zapas, żeby jechać dalej ale wolę spasować po tym podłamaniu. Poza tym - góry fajniej pokonywać za dnia :) Wyjazd przed 6, bezproblemowy podjazd nad Kotlinę zawaloną mgłami, dalej Autostradą Sudecką na Kudową-Zdrój. Wszystko byłoby cacy tylko po pewnym czasie psuje się asfalt, a droga zamienia się w rzeźnię z szutrem i dziurami. I w końcu łapię gumę około 9 rano, znów z tyłu, kamień uderza w bok oponki. Kudowa i śniadanie i dalej w górę fantastyczną Szosą Stu Zakrętów, pod Szczelińcem Wielkim. Na zjazdach jadę już ostrożnie, bo nie mam więcej dętek. Nową Rudę mijam jakimiś szutro-dziurami na bocznych drogach. I gdzieś Uniesław, Chełmsko, lekkie błądzenie i Lubawka i kończy się kolejna doba.
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
141.45 km
0.00 km teren
05:41 h
24.89 km/h:
Maks. pr.:68.19 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1727 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - VI doba
Czwartek, 22 sierpnia 2013 | Komentarze 2
CLIMB: avg-2%, max-20%EDIT: Zjazd w stronę Istebnej, znów mi się coś kiełbasi z drogami i przekonany, że to nie do końca tak, jadę przez Kamesznicę na Koczy Zamek (okazuje się, że to trasa maratonu - tak się przygotowałem, że nie zauważyłem, że będzie ten podjazd też...). W upalnym słońcu robię te 15tki i 20tki (%)... i czuję, że coś jest nie tak - dreszcze, przysypianie, dość mocne pragnienie. Zatrzymuję się w pierwszym lepszym zajeździe przy drodze na obiad, a po obiedzie zostaję na nocleg. Panie kończące zmianę załatwiają żeby przychodząca później kierowniczka zostawiła mi otwarte drzwi na wyjazd o północy (loguję się do hoteliku około 19tej). Po nocy nawadniania i dreszczy wychodzę około północy z pokoju, a tu dupa - drzwi do części hotelowej zamknięte. Pierdzielę, idę dalej spać. Wyjazd dopiero o 6 rano. Fajne zjazdy na Wisłę, po drodze niestety psuje mi się ostatecznie aparat foto... potem podjazdy i Cieszyn - na wjeździe wita nas tablica powitalna uczestników MRDP postawiona przez Daniela - aż mi się lekko oczy zaszkliły :) Dzięki :))) Dość szybki transfer na Jastrzebie, Prudnik i przed Nysą pęka oponka przednia - ofiara wschodnich asfaltów - a z nią dętka. Chwila wymiany i dociskam dalej - spotykam po drodze Marka i Marcina Nalazka, chwila pogaduch i lecę mocno dalej.
Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć czy i gdzie zatrzymywałem się na jedzenie, pamiętam tylko, że Marek wspomniał, że zatrzymają się w Nysie... chyba pojechałem dalej, z zamiarem zjedzenia czegoś w Lądku...
Przyjemna trasa na Istebną© wojtekjg
Mały pomylony skręt pod wiadukt Ski© wojtekjg
W gorę! (15%)© wojtekjg
Podjazdy i podjazdy, pod 18%© wojtekjg
Już nad Istebną© wojtekjg
Góralski popas© wojtekjg
mniej góralski popas© wojtekjg
Wschód słońca przed Kubalonką© wojtekjg
Ostatni księżyc przed Wisłą© wojtekjg
Kategoria [100-200km], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
346.15 km
0.00 km teren
14:04 h
24.61 km/h:
Maks. pr.:64.21 km/h
Temperatura:
Podjazdy:4152 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - V doba
Środa, 21 sierpnia 2013 | Komentarze 2
Już ponad połowa trasy za Wojtkiem.CLIMB: avg-4%, max-16%
http://mrdp.pl/relacja-online
EDIT: W końcu pierwszy dobry sen od około 10 dni! Moje tereny więc nie spieszę się zbytnio, wyjeżdżam w deszcz około południa. Podjazdy przed Tyliczem idą szybko, dużo zatrzymuję się na fotki. Doliny Popradu i Dunajca nudne jak flaki z olejem i pod wiatr, ale wchodzą w miarę dobrze. Tak samo jak dobrze wchodzi pizza w Krościenku. Krośnica, zjazd do jeziora i dość szybki podjazd na Łapszankę. Bukowina, Głodówka równym tempem, szkoda, że nocą i w złej pogodzie (chociaż już nie pada). Na zjeździe mgły i górale driftujący samochodzikami na zakrętach - unikam zderzenia o kilkanaście centymetrów. Zakopiec jak zwykle nudny, tak samo Kościelisko, mam nawet pomysł, że wpaść na Rogoźniczańską na nocleg ale jadę dalej. Zatrzymuję się za Chochołowem na przystanku, żeby zmienić skarpetki na suche ... i zostaję tam pod NRCtką, na przykrótkiej ławeczce, do rana. Do tej pory nie umiem wytłumaczyć czemu zostałem. Z rana śniadanko w Czarnym Dunajcu i przedzieranie się przez mgły do Zubrzyc. Jedna przełęcz (Krowiarki), druga (Przysłop) i pofałdowana droga do Żywca. Nie wiem czemu ale zawsze się gubię w tych okolicach w miastach, pokręciłem się i tym razem po Żywcu ze dwa, trzy razy, aż wyjechałem na Milówkę. Stacja benzynowa, jakaś zapiekanka i popełniam błąd - zasypiam na dwie godziny na słońcu. W międzyczasie podjeżdża do mnie Szymek Biel, nieoczekiwanie, chwilę gadamy... i mija południe.
Mokry Szymbark© wojtekjg
Chełm nad Grybowem w chmurkach© wojtekjg
Na Taniej Górze© wojtekjg
Zjazd do Brunar© wojtekjg
Beskid Niski, po prostu© wojtekjg
Banica koło Izb© wojtekjg
Lasy powoli odparowują© wojtekjg
Ukochana sztajfa w Banicy© wojtekjg
Nad wsią© wojtekjg
Wyjazd na Górę Piorun© wojtekjg
Widok na zjazd z Pioruna, przed Tyliczem© wojtekjg
Bruczek muszyński© wojtekjg
Dolina Popradu© wojtekjg
Dolina Popradu, za Żegiestowem© wojtekjg
Wjazd do Krościenka© wojtekjg
Popas w Krościenku© wojtekjg
Jezioro Sromowieckie i zapora z zamkiem© wojtekjg
Głodówka, przebijające się przez mrok Tatry Bielskie© wojtekjg
Kościelisko© wojtekjg
Chochołów© wojtekjg
Hopeczki w stronę Jabłonki© wojtekjg
Droga do Zubrzycy© wojtekjg
Ledwo widoczna Babia Góra© wojtekjg
Cerkiewka w Zubrzycy Górnej© wojtekjg
Babia na horyzoncie, właściwy początek podjazdu© wojtekjg
Przeł. Krowiarki© wojtekjg
Zjaaaaaazd z Krowiarek© wojtekjg
Jeden z zakrętasów© wojtekjg
Podjazd na Przysłop© wojtekjg
Droga w stronę Żywca© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
297.41 km
0.00 km teren
12:24 h
23.98 km/h:
Maks. pr.:65.85 km/h
Temperatura:
Podjazdy:3584 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - IV doba
Wtorek, 20 sierpnia 2013 | Komentarze 2
Wojtek dziś nad ranem przyjechał do Gorlic i mimo kiepskiej pogody jedzie dalej.CLIMB: avg-3%, max-9%
http://mrdp.pl/relacja-online
EDIT: Już od Przemyśla było coś nie tak - najpierw coś mi się ubzdurało, żeby jechać w prawo przed miastem i krążę po jakichś podjazdach. Potem upały w stronę granicy i skręt na Kalwarię Pacławską. Muszę zatrzymać się na tankowanie w Fredropolu i przy okazji wysłuchać kłótni pijanych i pijących górali;). Arłamów ciągnie się niemiłosiernie, na dodatek przez objazd i remonty jestem trochę skołowany czy na pewno jadę dobrze (mimo, że kompas w loggerze pokazuje znośny azymut). A na zjazdach masa kruszywa, nie da się przycisnąć. W końcu szosa do Krościenka, do Ustrzyk, fajny podjazd na Czarną Górę, gdzie przyciskam. Niestety na punkcie widokowym nad Lutowiskami okazuje się, że Biesy w chmurach. Niefajnie. Dociskam jak zwykle na odcinku do Ustrzyk (Ustrzyki D.-Ustrzyki G. wyszło jak zawsze około 1,5h z postojami na zdjęcia). W barze koło sklepu pierogi z czosnkiem niedźwiedzim. Wszędzie kałuże po deszczach, ale nie pada. Wyjazd w stronę Wyżnej i Wyżniańskiej o 20tej, jazda w silnym wietrze, niedźwiedzie szczęśliwie nie wychodzą na ulicę. Z Cisnej przyciskam, bo asfalty o dziwo dobre, z Komańczy też fajnie bo położyli świeży dywanik na dziurach w okolicy Moszczańca. Od Dukli do Żmigrodu na autopilocie, nie pamiętam większości drogi, muszę położyć się na 15 minut na przystanku w Nowym. Do domu już szybko, w deszczu, drzwi otwieram przed piątą rano.
Droga na Przemyśl, po głupiej pomyłce© wojtekjg
Pogórze Przemyskie i Góry Słonne© wojtekjg
Część Kalwarii Pacławskiej© wojtekjg
Pierwszy poważnijeszy podjazd - Arłamów© wojtekjg
Na górze© wojtekjg
Z pogózy w Biesy© wojtekjg
W końcu Bieszczady na horyzoncie (trasa do Krościenka)© wojtekjg
Czarna Góra jak zwykle przyjemna w podjeździe© wojtekjg
Punkt widokowy nad Lutowiskami, niestety Wysokie Bieszczady w chmurach© wojtekjg
Nad Lutowiskami© wojtekjg
Dolina Smolnika© wojtekjg
Coraz bliżej Ustrzyki© wojtekjg
Pierogi z czosnkiem niedźwiedzim© wojtekjg
Kategoria [200-300km], MRDP 2013, sam, ściganie
Dane wyjazdu:
437.40 km
0.00 km teren
15:47 h
27.71 km/h:
Maks. pr.:57.16 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1624 m
Rower:Błękitna Błyskawica
MRDP - III doba
Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | Komentarze 4
CLIMB: avg-2%, max-6%EDIT: Na Terespol i dalej wzdłuż granicy do Zosina, większość nocą. Bardzo głupi i zimny niby-nocleg przed Tomaszowem Lubelskim, na ławeczce koło stacji benzynowej, dalej Bełżec i Radymno. Dość wcześnie zatrzymuję się na obiad chcąc przeczekać słońce w barze w Żurawicy przed Przemyślem i pochłaniam talerz makaronu.
Czuć powiew granicy z byłym blokiem sowieckim© wojtekjg
Mostek nad tranzytem na Brest© wojtekjg
Terespol© wojtekjg
Nadburzańska szosa w stronę Włodawy© wojtekjg
Postój w lasku© wojtekjg
Nadburzański zachód słońca© wojtekjg
Lubelskie niby płaskie szosy© wojtekjg
Poranek przed Tomaszowem Lubelskim© wojtekjg
Okolice Tomaszowa Lubelskiego© wojtekjg
Poranne lubelskie szosy© wojtekjg
Nieee, Lubelszczyzna jest płaska jak stół! tjaa© wojtekjg
Przyjemne lasy przed Radymnem© wojtekjg
Dość wczesny makaron chwilę przed Przemyślem© wojtekjg
Kategoria [300-1500km :)], MRDP 2013, sam, ściganie