Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 269331.23 kilometrów w tym 4408.92 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.91 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[100-200km]

Dystans całkowity:73184.49 km (w terenie 1305.60 km; 1.78%)
Czas w ruchu:2871:23
Średnia prędkość:25.45 km/h
Maksymalna prędkość:91.33 km/h
Suma podjazdów:758149 m
Maks. tętno maksymalne:194 (101 %)
Maks. tętno średnie:157 (81 %)
Suma kalorii:30615 kcal
Liczba aktywności:549
Średnio na aktywność:133.31 km i 5h 14m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
119.20 km 0.00 km teren
04:12 h 28.38 km/h:
Maks. pr.:66.30 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy:1460 m

Rozjazd 'na kibica'

Niedziela, 5 czerwca 2011 | Komentarze 1

Podjeżdżam na start Maratonu MTB Cyklokarpaty w Muszynie. Od Ropy wiatr ciśnie mi się w twarz, podjazdy, zjazdy i inne - wszystko pod wiatr. Co więcej - no ja nie wiem jak to jest - przecież jak wracam tą samą trasą to powinno wiać mi potem w plecy, co nie? Nie jadę dookoła Ziemi żeby mi wiało cały dzień w przód, a jednak...
Podjazdy w Wawrzce i na Krzyżówkę serpentynami, potem cisnę przez Mochnaczki, Tylicz i Powroźnik nie schodząc poniżej 35kmh. Dojeżdżam na start w Muszynie 15 minut przed rozpoczęciem ścigania. Tylko dwójka z Klubu jedzie na inny dystans niż hobby, reszta okupuje pierwszy rząd w sektorze startu do tego dystansu. Pożyczam Arkowi rękawiczki (wiosłem mu długie z domu ale wolał na krótko), chłopy startują, kupuję Pepsi i jadę na Złockie popatrzeć jak wracają. Po niecałej godzinie zjeżdża zawodnik z Klimka, 3 minuty za nim kołysze się przez gumę w tylnym kole Andrzej. Potem zjeżdża jeszcze jedna osoba z Grupetta i na 8 i 9 pozycji Kamil i Arek. Ciągną na zmianę, bo to już asfalt. Zjeżdżam za nimi do mety.
Pierwsza dziesiątka została zdominowana przez Grupetto Gorlice :))
Chwilę pogadaliśmy i wracam przez Krynicę. Przed Krzyżówką zastaje mnie fatalny deszcz z gradzikiem, siedzę chwilę na przystanku ale to nie ma sensu, bo po zjeździe 3 km dalej jest już sucho. Na serpentynach blokuje mnie autobus, którego kierowca najwyraźniej nie potrafi wchodzić w zakręt co ściera mi klocki hamulcowe, łapię się go za to na dole (chociaż dalej zwalnia przy byle zakręcie), puszczam za Polanami i jadę podjazdem do Wawrzki. Końcówka to dociskanie pod wiatr do Gorlic w pełnym słońcu.


No i dziś był kolejny z dni z prawie morderstwami zwierząt leśnych - dwie kuny otarły mi się o koła przy pomykaniu w dół do Florynki z rana. Miały szczęście, skubane, oj miały...
Kategoria [100-200km], sam


Dane wyjazdu:
102.00 km 0.00 km teren
03:28 h 29.42 km/h:
Maks. pr.:70.20 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Rozjazd z klubem+Szymbark

Niedziela, 29 maja 2011 | Komentarze 3

Przez Biecz-Rzepienniki-Gromnik-Ciężkowice-Bobową (tu zostawiam grupę i jadę na Szalową)-Bystrą (fajny podjazd)- Szymbark i do Gorlic.

Poobiednie do Szymbarku, podczas powrotu łapię ciężarówkę od samego skansenu do Gorlic :)

Dane wyjazdu:
120.00 km 0.00 km teren
03:38 h 33.03 km/h:
Maks. pr.:77.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1540 m

Jarná klasika 2011

Sobota, 28 maja 2011 | Komentarze 6

Po kraksie na około 90km straciliśmy z Sebastianem kontakt z grupką z przodu, co zrzuciło nas o jakieś 20 miejsc.

Ale - od początku.

Po rejestracji, krótkiej rozgrzewce, wepchaniu się na 3 linię na start, minucie ciszy za tragicznie zmarłych ostatnio kolarzy i kilku słowach sędziego (o bezpieczeństwie na trasie - potem w najgorszych chwilach przypomniałem sobie o tej przemowie... :)) ruszamy. W dół i po suchym, na szczęście. Od razu jest nerwowo, hamulce piszczą, gościowi koło nas pęka dętka z niesamowitym hukiem. Mała hopka i znów zjazd, chłopaki z klubu prowadzili nawet ze dwa razy peleton. Na dole policia jednak kieruje nas na ścieżkę rowerową. Dobrze, że tu nie zaczęło lać, bo skutki mogłyby być tragiczne - asfalcik jest nowy, nawet suchy dość śliski, wąski na 3 m, jedziemy dwójkami. Dostaję opie...ol od wymijających mnie gdy puszczam koło za grupkami (nie moje tempo), na boki lecą bidony i pompki, szczególnie na drewnianych mostkach. W końcu wjeżdżamy na główną. Ale po kilku chwilach zaczyna padać, tuż przed dojazdem do Kezmaroka. Huncovce, wioska cygańska i podjazd już w deszczu, peleton się rwie ale na chwilę. Rzeka płynie po ulicy, widzimy z daleka błyskawice nad Popradem. Czasem popaduje grad, boli mnie prawa część twarzy od mocno zacinającego deszczu z gradziną. Za Svabovcami wszystko się rwie, zostają grupki. Jedziemy nawet kilkanaście kilometrów w klubowej trójce, czasem prowadząc grupkę. Kilka razy ktoś uciekał do przodu, jako choleryk wyrywałem się na małych podjazdach albo zaczynałem gonić ale grupa siadała mi tylko na koło zamiast współpracować. Koniec końców dociągam do podjazdu pod strefę bufetową i daję spokój. Sebastian myka gdzieś do przodu, Damian został chwilę wcześniej. Na bufecie dają mi banana choć wolałem arbuza ale się nie zatrzymuję, mało nie wpadam do rowu bo na zjeździe od razu zakręt a ja obieram banana zamiast trzymać kierownicę. Dochodzę grupkę Seby, zaczynają się fajne interwały, można by tu podgonić i odczepić kilku zawodników ale chyba tylko ja myślałem o czymś więcej niż dojechaniu do mety :). Chwila ciepła, a nawet słoneczka i formujemy większą grupkę. No i Strba i upadek. Sebastian goni, ja zostaję, poprawiam jeszcze licznik i jadę w swoim tempie. Po dojeździe do super-prostych wzdłuż autostrady widzę Sebastiana w oddali - mija kolejnych maruderów i pruje w dół. Zaczynam gonić, dobrze by było jechać w górę razem. Po drodze dogania mnie pociąg Subaru Prinz MTB Team plus 2 Bikeholików, łapię się, daję zmianę i odczepiam ich. Już, już łapię Sebastiana gdy dochodzi mnie większa grupka, pokazuję mu, że łapiemy się ich. Niestety - po traumie poprzedniego zakrętu kolejny ostry w lewo biorę spokojnie i grupa mnie odczepia. Pierdzielę - nie gonię, lubię podjeżdżać sam. Daleko, daleko widzę pomarańczowy trykot Nieustraszonego Lidera Grupetta jadącego wraz z Michałem Rejzą, uśmiecham się do kamery i zaczynam jeść batoniki (wypiłem tylko pół litra płynów, zjadłem żel i mus i pół tego nieszczęsnego banana). Podjazd na spokojnie, mam zapas żeby gonić ale wolę spokojnie podjeść. Na około 1100m npm wjeżdżam w mgłę, ostatnie agrafki i płasko - Vysne Hagy. Nie gnam ale trzymam tak z 35-37kmh, wyprzedza mnie jakiś Czech, puszczam go, niech se jedzie, na końcu jest ściana.
Zakręt i finisz. 3km. Z góry już zjeżdżają. W połowie mija mnie Paweł, nie widzę u niego uśmiechu, raczej pomieszanie zmęczenia z ulgą. Wrzucam co mam, czyli 39/25, i w górę. Równym rytmem, na zakrętach częściej po zewnętrznej, siedząc. Gość przede mną widząc oznaczenie 2km do mety daje se siana, dopinguję go do dalszej jazdy ale zmyka w dół. Mijam Sebę, myślałem, że się złapie ale został z tyłu, mijam Michała. Ostatnia spinka i w miarę połoga końcówka. Widzę przede mną dwóch Czechów, w tym tego, który mnie wyprzedził, jestem na tyle świeży, że staję na pedały i dopingowany przez organizatorów biorę go wjeżdżając na metę kilkanaście sekund szybciej - mimo zaznaczenia tego nawet przez spikera w wynikach i tak jestem za nim :). Na mecie są arbuzy ale zaczęło lać. Czekam na Sebę, widzę trzęsących się Bikeholików w tym Krzyśka Szarego, próbujących wypić teply ovocny caj. Czekam na Sebastiana, potem zjeżdżam. Powoli, bo wychodzi słońce i chcę popatrzeć na Łomnicę :) Podczas przebierania zaczyna lać, jemy posiłek "regeneracyjny" (grochówa i risotto), i spadamy.


Nie dziwię się,że tyle osób zrezygnowało, pogoda była fatalna, miejscami niebezpieczna dla życia (pioruny waliły w pola rzepaku około 200m od nas), awarie nawiedzały wielu (ale niektóre ekipy miały swoje wozy techniczne...zresztą - pomagające czasem zawodnikom dojść do grupki ...).
Najwięcej nadrobiłem na ostatnim odcinku. Podjazd - miodzio :)
Paweł Źrebiec, najlepszy z Grupetta Gorlice, uplasował się na bardzo ładnym 26. miejscu z czasem 3:17:46.


Dane z pomiaru organizatora (i liczników kolegów), bo licznik zaczął wariować po upadku:
Czas 3:37:37
78/151 (187 startujących)
Ekipa przed startem
radość przed Jarną klasiką, Stary Smokovec © wojtekjg


EDIT
Uśmiechy do kamery na podjeździe na Vysne Hagy coś dały i - mamo, tato, jestem w telewizji!! Dwa rozmazane zrzuty z ekranu tej relacji niech będą pokazem mojej dumy z siebie samego:)
uśmiech do kamery 1 © wojtekjg

znów uśmiech do kamery © wojtekjg



Dane wyjazdu:
164.87 km 0.00 km teren
06:50 h 24.13 km/h:
Maks. pr.:57.80 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1290 m

Słonecznie i pracowicie

Czwartek, 26 maja 2011 | Komentarze 4

Gorlice-N.Żmigród-Bóbrka-okolice Rymanowa i Iwonicza-Rymanów Zdrój-Daliowa-Mszana-Chyrowa-N.Żmigród-Gorlice



kokpit © wojtekjg

Centrum dowodzenia. Warto zwrócić uwagę na celownik do rozjeżdżania żab na asfalcie, profesjonalnie przypięty GPS - dwoma recepturami :) oraz dzwonek do przepędzania kur z drogi
okolice Dukli © wojtekjg

Okolice Dukli
okolice Rogów © wojtekjg


tory w Milczy © wojtekjg

Milcza - torowisko w stronę Bieszczadów
serpentynka na przełęcz © wojtekjg

Nareszcie zagnało mnie w stronę przełęczy nad Królikiem Polskim - już dawno chciałem ją zrobić, ale jakoś nie po drodze była. Serpentynka daje niezłą zapowiedź podjazdów Bieszczadzkich.
A z góry fajne widoczki w stronę ostatnich pasm B.Niskiego (na horyzoncie m.in. Kanasiówka):
widoczki z przełęczy1 © wojtekjg

Kanasiówka w oddali © wojtekjg

znów widoczki z przełęczy © wojtekjg


W Mszanie położyli nowy asfalt, ciągnie się aż do Chyrowej - zmieniło to moje plany przejazdu przez Polany, bo teraz jazda, nawet z bocznym wiatrem, w górę dolinki to poezja. Na górce jak zwykle pamiątkowe zdjęcie ze spojrzeniem w Dolinę Jasiołki:
nad Mszaną, Beskid Dukielski © wojtekjg

Wiatr dziś - masakra, dopiero po 120km zaczął wiać w moją stronę, wcześniej był dokładnie w twarz. Ale przynajmniej chłodził. Na niebie zero jakiejkolwiek chmurki.

Dane wyjazdu:
105.70 km 0.00 km teren
03:39 h 28.96 km/h:
Maks. pr.:69.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1290 m

Gorąca setka z przyszłościową trójką gorlickiego kolarstwa :)

Sobota, 21 maja 2011 | Komentarze 1

Ależ skwarne mamy dni. Ale - wyruszając wcześnie (około ósmej) rozkręcamy się w przyjemnym, przed-upalnym, chłodziku. Na początek trochę zmian dla rozkręcenia, od Ropy lekko zwalniamy (jak ja nie lubię tego dojazdu, tym bardziej z bocznym wiatrem), Arek, Bartek zostają delikatnie w tyle, Maciek podgania za mną na Ropską. Szybki zjazd po nowiutkim asfalcie do Grybowa i w miarę szybki podjazd do Ptaszkowej. Stamtąd już prawie ciągle na dół, tylko jedna góreczka pod kościół, gdzie po szybkim rozprowadzeniu Maciek ładnie atakuje do szczytu. Zjazdy - niestety przez dziury - i super sprawa - jazda z wiatrem w górę w stronę Berestu. Przed skrętem w stronę Kamiannej zahaczamy o sklep i na spokojnie pokonujemy odjazd do Kotowa. Zjazd jak zwykle ryzykowny, na szczęście asfalt na tej trasie jest doskonały. Dobijamy do głównej w Łabowej i walimy na Krynicę. Niestety znów czuję odkręcający się pedał, dokręcenie kosztuję chwilę czasu i gonię grupę na podjeździe na Krzyżówkę, wymijam ich i przyspieszam przed pierwszym zakrętem. Łapie się tylko Arek, ale i jego gubię przy kolejnej akceleracji. Potem, niestety :), chcę być dobrym starszym bratem i czekam na niego na ostatnie 250m co skrzętnie wykorzystuje wychodząc mi szybko z koła na końcówce :). Zjazdy serpentynami niestety - pod wiatr, ale i tak wchodzą fajnie, potem doliną też przeciw wiatrowi ale ciemniejące niebo za nami i pomruki burzy dodają przyspieszenia (uciekamy bratersko dwójce goniącej). Dobijamy się podjazdem do Wawrzki, urywam się jeszcze na hopce pod Chełmem i po zjeździe jadę główną drogą, a ekipa wybiera 'skrót' bokiem z Ropy na Łęgi. Na prostej w Łęgach myślałem, że już są tak daleko, że ich nie widzę, więc przyspieszam, ale po telefonie do Arka dowiaduję się, że ciągną za mną. Zjeżdżamy się dopiero w Gorlicach.
Tempo bardzo fajne, nie za szybko, nie za wolno, temperaturki dały trochę popalić (22-35 st.C), nawet na wiatr nie narzekałem. No - może skróciłbym trochę postoje :))
wjazd w stronę Kamiannej
początek doliny w stronę Kamiannej © wojtekjg

Arek wyrabia sobie przewagę na końcówce podjazdu w Kotowie
podjazd na przełęcz © wojtekjg

maruderzy dojeżdżają © wojtekjg

pierwsze serpentyny z Krzyżówki
zjazdy z Krzyżówki © wojtekjg

Do Wawrzki
początek podjazdu do Wawrzki © wojtekjg

Szczytowanie w Wawrzce
końcówka podjazdu © wojtekjg

ostatni zawodnicy na Wawrzce © wojtekjg



Dane wyjazdu:
131.40 km 0.00 km teren
04:35 h 28.67 km/h:
Maks. pr.:66.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Polsko-słowacka setka

Poniedziałek, 16 maja 2011 | Komentarze 2

Nawet nie wiem w jaką kategorię to wsadzić, bo:
-niby nie trening bo raczej katowanie, poza tym nie gapiłem się tylko w pedały i licznik a oglądałem też widoczki,
-niby nie taka se wycieczka, bo tempo trochę podłażące pod treningowe...

W każdym razie - do Magury wieje fajnie, podjazd na przełęcz spokojny (około 11 minut), w rytm Another Levela "What Is Love", do Koniecznej też jest fajnie pomimo małego deszczyku. Mijam Służbę Celną pracowicie obszukującą jakiegoś dębiczanina z przyczepką i wlatuję w dziury przed Becherovem - kurde, droga europejska, mogliby to załatać, już 2 rok tak wisi wszystko.. Na szczęścia za chwilę jest Becherov i super asfalcik aż do Bardejova. Przegryzam Liona i walę po 45-50kmh, bo wieje poprawnie i dziur nie widać. W Bardejovie trochę przestaję na światłach i niestety kończy się bajka - wiatr w twarz. I to nie wiaterek tylko konkretny podmuch. No i skręt na podjazd na Tylicką, ten jest taki jak lubię - 8km, prawie cały czas stałe nachylenie, końcówka ostra, dobry asfalt, wsio byłoby piknie gdyby nie ten wiater w zęby. Ale jakoś idzie, staram się nie schodzić poniżej 17kmh. Przemykam przez granicę, na zjazdach ledwo dobijam do 30tki i skręcam na Mochnaczki. I dopiero tutaj przekonuję się co to znaczy jechać w przeciwnym wiaterku. Męczę i męczę ale więcej niż 20 jechać się nie da, poza tym jest lekko pod górkę. Na szczęście to tylko kilkanaście km i zjazdy z Krzyżówki po serpentynach. Fajnie jest, wychodzi słoneczko, wiatr dalej nie pozwala się rozkręcić ale co tam. Grybów i walę na Ropską. Po drodze remonty nawierzchni od strony miasta (nareszcie), na podjeździe nie wieje, zresztą lubię podjeżdżać z tej strony, jest w miarę połogo. Zjazd szybki, bo dywanik nówka ale od Ropy znów wietrznie. Niby nie jeżdżę dla średnich ale próbuję śrubować i nijak się nie udaje wyjść powyżej 29tki.

Początkowy plan- zmieścić się w pięciu godzinach - wypalił. Dodatkowo - była to akcja z typu bez odrywania tyłka z siodełka - na asfalt stawałem tylko na światłach :)
Kategoria [100-200km], sam


Dane wyjazdu:
102.50 km 0.00 km teren
03:32 h 29.01 km/h:
Maks. pr.:61.20 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy:1070 m

"Szybka" setka

Czwartek, 12 maja 2011 | Komentarze 3

Ni z tego ni z owego wsiadłem na rower i pognałem (hehe, dobre, "pognałem") w stronę Grybowa. Ropska mnie niszczy - słoneczko i boczny wiaterek. Od Grybowa nie jest lepiej, za to po zjeździe do Ptaszkowej wpadam na pochyłe asfalty różnej jakości i staram się utrzymywać powyżej 35kmh- z różnym skutkiem. 1h20min i Sącz i zakręt na Krynicę i wiatr w twarz. Co gorsze - im dalej/wyżej tym bardziej wieje. Próbuję trzymać prędkość pod średnią (29,4) ale z kolejnymi kilometrami coraz więcej tracę. Jakież jest moje szczęście gdy na Krzyżówce ten sam wiaterek popycha mnie w stronę serpentyn. Nie za długo - w kolejnej dolinie znów wiatr boczny ale dociskam jak mogę w stronę Florynki. Ponieważ jestem z tych masochistycznych wybieram podjazd przez Wawrzkę. Zjazd do Ropy, jakaś woda w sklepie i na główną z nadzieją, że będzie wiało dobrze. Jedno spojrzenie na przydrożne flagi i już wiem <wszyscy, chórem> - wieje w twarzizboku. Dociskam jak mogę ale wskazówka avg nie chce wyjść ponad 30. Skwar piękny, asfalt taki sobie, jechało się nawet przyjemnie. Tylko ból, że nie wziąłem aparatu...
Kategoria [100-200km], sam


Dane wyjazdu:
104.10 km 0.00 km teren
04:47 h 21.76 km/h:
Maks. pr.:65.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Pracowicie

Środa, 11 maja 2011 | Komentarze 2

Dojazd i przyjazd z prac terenowych. W dolinach masakryczne wiatry, sakwy nie pomagały w jeździe...
rębacz pstry © wojtekjg

lackowa znad Banicy © wojtekjg


Dane wyjazdu:
104.90 km 0.00 km teren
05:11 h 20.24 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Nietoperzowanie

Sobota, 16 kwietnia 2011 | Komentarze 3

Dojazd w okolice Nawojowej na nocne zajęcia ze studentami. Wiatr ciągle nie ten plus obciążenie sakwami, na dodatek 3 mocniejsze podjazdy. Powrót nocny, w domu byłem chwilę po 2 po wymęczeniu (podjazd w Kotowie ma minimum 15%) i wymrożeniu (w dolinach przymrozek).
Trasa: Gorlice-Wawrzka-Florynka-Polany-Kotów-Maciejowa-Barnowiec-Maciejowa-Kamianna-Polany-Wawrzka-Ropa-Gorlice