Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 269550.73 kilometrów w tym 4439.82 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[ 50-100km ]

Dystans całkowity:86578.81 km (w terenie 1806.90 km; 2.09%)
Czas w ruchu:3290:50
Średnia prędkość:26.25 km/h
Maksymalna prędkość:90.50 km/h
Suma podjazdów:950059 m
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:168 (87 %)
Suma kalorii:78339 kcal
Liczba aktywności:1217
Średnio na aktywność:71.14 km i 2h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
73.91 km 0.00 km teren
04:03 h 18.25 km/h:
Maks. pr.:54.20 km/h
Temperatura:33.0
Podjazdy: m

Magyarvarja II - Zempleńskie podjazdy

Sobota, 9 lipca 2011 | Komentarze 0

Budzik dzwoni o 7, wypieprzam go w trawę, "mamo, przecież są wakacjeeee!!". Zbieramy się powoli, wyjeżdżamy dopiero około 10.30 . To był trochę błąd - była regeneracja ale z drugiej strony jest już fatalnie gorąco.
nocna pajęcyzna utkana na wiacie nad Telkibanyą
nocna pajęcyzna utkana na wiacie nad Telkibanyą © wojtekjg
zwyczajowe miejsce biwakowania - wiata koło sztolni nad Telkibanyą
zwyczajowe miejsce biwakowania - wiata koło sztolni nad Telkibanyą © wojtekjg
Zjeżdżamy do Bózsvy i mykamy w stronę Nyiri. Tutaj zaczynają się schody - podjazdy są krótkie ale dość strome, na dodatek w pełnym słońcu przy temperaturach dochodzących do 36 st.C. Przejeżdżamy przez Füzérkolmós i wjeżdżamy do wioseczki Füzér, nad którą góruje wspaniały Füzéri vár na andezytowym wzgórzu.
gorące zjazdy pod Górami Zemplińskimi
gorące zjazdy pod Górami Zemplińskimi © wojtekjg
słoneczniki pod Górami Zemplińskimi
słoneczniki pod Górami Zemplińskimi © wojtekjg
spore pola słoneczników
spore pola słoneczników © wojtekjg
pierwsze krótkie ale strome podjazdy
pierwsze krótkie ale strome podjazdy © wojtekjg
jazda pod Füzérvar
jazda pod Füzérvar © wojtekjg

Fuzeri var © wojtekjg

Zjeżdżamy i podjeżdżamy do Hollóházy, trafiamy na promocję porcelany w fabryce spoglądamy na muzeum wyrobów porcelanowych. Potem podjazd na wzgórze Hálisten-tető, na około 480m npm po czem zjeżdżamy do Kékedu niesamowicie stromą drogą.

huta szkła w Hollóházie
huta szkła w Hollóházie © wojtekjg
nad Hollóházą
nad Hollóházą © wojtekjg
zjazd do Kekedu
zjazd do Kekedu © wojtekjg
Zjazd jest super, prawie 4km. Za Kékedem kolejne hopki w końcu Gönc, potem Göncruszka (i lody i zakupy), Vilmany, studnie z chłodzącą wodą i zatrzymujemy się na drodze z widokiem na Boldogkő vára - świetny zamek na podłużnej skale.

pół-harmonijna zabudowa Gönca
pół-harmonijna zabudowa Gönca © wojtekjg
szczęśliwie przy drogach znaleźć można wodopoje z zimną wodą
szczęśliwie przy drogach znaleźć można wodopoje z zimną wodą © wojtekjg
Boldogkőváralja
Boldogkőváralja © wojtekjg
Boldogkőváralja w tle
Boldogkőváralja w tle © wojtekjg

Nie zjeżdżamy do wsi, wracamy zjazdem na Korlát i podjeżdżamy do miasteczka Fony. Jak zwykle ochłodzenie w źródle w centrum miasteczka, woda jest wspaniała, bierzemy jeszcze kilka litrów na biwak. Jak zwykle w okolicy krążą stada paziów żeglarzy.

jedno z ładniejszych miasteczek zatopionych w Górach Zemplińskich - Fony
jedno z ładniejszych miasteczek zatopionych w Górach Zemplińskich - Fony © wojtekjg
wodopój w Fony
wodopój w Fony © wojtekjg
na pęczki latają pazie żeglarze
na pęczki latają pazie żeglarze © wojtekjg

Do biwaku mamy jeszcze 3-kilometrowy, stromy podjazd.
Biwaczek w trzęsącej się wiacie w widokiem na ostatni dziś zamek - Regéci vár

Regeci var © wojtekjg
szachownice na podwieczornym żarełku
szachownice na podwieczornym żarełku © wojtekjg
dzisiejszy biwak w rozlatującej się wiacie
dzisiejszy biwak w rozlatującej się wiacie © wojtekjg
gotowanko węglowodanów
gotowanko węglowodanów © wojtekjg
kraśniki na podwieczornym bzykanku
kraśniki na podwieczornym bzykanku © wojtekjg
i górę Gergely-hegy. Deski drążą jakieś larwy kózek, wszędzie łażą duże czarne mrówki, ale latają też motyle, wieje więc robi się chłodno. Dzień skończyliśmy chwilę po 17.
Potem pichcenie, spanie, spacery, kolejne pichcenia, picie i picie i picie i spanie.

Jedzenie na biwaku © wojtekjg
Regeci var późnym wieczorem
Regeci var późnym wieczorem © wojtekjg
kolejne, wieczorne ładowanie węglowodanów
kolejne, wieczorne ładowanie węglowodanów © wojtekjg


Kurde - obtarła mnie wczoraj wkładka na udzie, trochę daje mi się to we znaki. Na szczęście, mimo sporego słońca - nie mamy poparzeń.

<<<DZIEŃ POPRZEDNI                                                                                                          DZIEŃ OSTATNI>>>>>>>>>




Dane wyjazdu:
62.40 km 0.00 km teren
02:01 h 30.94 km/h:
Maks. pr.:72.80 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Trening w "grupie"

Niedziela, 3 lipca 2011 | Komentarze 0

Miało nawalić ludzi i co? I przyjechał tylko Rafał. Ciągniemy we dwóch pod niemiłosierny wiatr na Przełęcz Małastowską (10:28), potem rezygnujemy z dłuższego przejazdu i po zjeździe do Gładyszowa i Zdyni skręcamy na Uście. Zaczyna wiać w plecy i w bok więc nakręcamy- wskazówka rzadko schodzi poniżej 42kmh. Hpki nad Jeziorem wchodzą ładnie, zjazdy nie są wybitnie szybkie, podjazd w Łosiu na spokojnie i od Bielanki ogień do domu bo zaczyna kropić. Kończymy na mokrym asfalcie.
Spalam 26,5g tłuszczyku.
Początek podjazdu na Przełęcz Małastowską © wojtekjg
Kategoria [ 50-100km ]


Dane wyjazdu:
66.20 km 0.00 km teren
02:12 h 30.09 km/h:
Maks. pr.:59.30 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m

pogórzańsko

Sobota, 2 lipca 2011 | Komentarze 2

Szybszy trening przez wzgórza: Biecz-Swoszowa-Ołpiny-Rzepiennik Strzyżewski-Turza-Moszczenica-Kwiatonowice-Zagórzany-Gorlice.
Do Biecza wysokie tempo, avs powyżej 34kmh z bocznym wiatrem
(zaczynam się nad tymi wysokimi średnimi zastanawiać poważnie, i albo: zepsuł mi się licznik, albo ktoś podmienił mi koła na lepiej toczące się, dopuszczam jeszcze możliwość zwiększenia formy ale jako ostateczność),
potem skręt i jazda pod wiatr, średniej nie dało się już utrzymać. Do tego doszło kilka podjazdów i deszczyk. Końcówka to kilka przyspieszeń przy jeździe na zmianach.
Spalono 38,7g tłuszczu.
Obwodnica Biecza © wojtekjg

pod kościołem w Rzepienniku Strzyżewskim © wojtekjg

Trasa Wyścigu Solidarności © wojtekjg

Podjazd do Turzy © wojtekjg

Autofoto z pasożytem na kole :P © wojtekjg


Dane wyjazdu:
88.70 km 0.00 km teren
03:12 h 27.72 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Dojazd+rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 26 czerwca 2011 | Komentarze 2

Na Kryterium do Sącza dojeżdżam (pod mocny wiatr) stałą trasą przez Grybów, Ptaszkową, Kamionki.
Robimy z chłopakami kilka okrążeń przed wyścigiem. Ponieważ wróciłem z wyścigu samochodem podjeżdżam jeszcze w stronę wracającego ze Żmigrodu Arka(spotykam go przed Rozdzielem na górce, wracamy na spokojnie z bocznym wiatrem).

Dane wyjazdu:
71.00 km 0.00 km teren
01:53 h 37.70 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

A Wy - cośta robili w długi łikend?

Niedziela, 26 czerwca 2011 | Komentarze 4

Kryterium Szosowe w Nowych Sączu.
ZUPEŁNIE nie mój typ ścigania, trasa płaska, z małym garbem pośrodku i dwoma ciasnymi zakrętami 180st. na końcach. W jedną stronę z mocnym wiatrem, w drugą - w stronę mety - pod wiatr.
Start o 12. Oczywiście tempo skacze już za startem ostrym, jeden wyskakuje za samochodem sędziów (ucieka jeszcze ze 3 razy-bez wymiernego rezultatu). na 2 i 3 okrążeniu widzę jakieś luki więc skaczę do przodu, zazwyczaj pod wiatr, za drugim razem grupa dopada mnie 300m przed linią mety. Ale jest spoko, jestem rozgrzany. Zjeżdżam sobie na koniec peletonu odpocząć, jadę tam razem z Liderem-Sebą i Saintem z Bikeholików. Krzysiek czasem wchodził w lukę po lewej i nawet nie skacząc wyjeżdżał do przodu, siedziałem mu na kole, raz udało się nawet ładnie go przysiąść z Sebą, ale atak się skończył dość szybko.
Od połowy wyścigu ciągnie Czaja, oczywiście nie ma szans na jakąkolwiek kontrolę innych teamów. Zresztą - nikt inny nie jest zgrany.
Po kolejnym skoku, po szóstym lub siódmym okrążeniu, znów czekam na końcówkę peletonu i niestety się nie łapię - mały problem z przerzutką, chwilowa słabość i grupa odjeżdża pod wiatr około 30m. Nie mam szans dogonić. Od tej pory 4 okrążenia jadę sam, dopóki nie zespalam się znów z peletonem. Jeszcze raz mykam po lewej zupełnie nie kontrowany z peletonu na 5 okrążeń do końca, dopadam Sokoła tarnowskiego ale chłop miał chyba łabędzi śpiew, bo po mojej zachęcie do jazdy nawet nie siada na koło, to i ja odpuszczam, przecież kółka sam nie zrobię, żeby dobiec peleton :).

Około 3 okrążenia do końca Damian atakuje na górce, Seba podskakuje do niego, widzę to z połowy peletonu więc śmigam na czoło i robię kilka esek chcąc zwolnić pociąg. Niestety zaraz leci kontra po mojej lewej. Od tego momentu siedzę już na końcu, wyścig jest już rozegrany, Czaja kontrolował wszystko i poszła ucieczka pod ich kontrolą. Na finiszu trzymam się z tyłu, szkoda sobie szarpać nerwów i narażać się na rozpieprzenie na kresce, i tak kilka razy gul mi wyskoczył szczególnie na zakrętach, gdy cięgle podjeżdżał mi jeden starszy z Czaji... zresztą - jakby tak rozpamiętywać - podjeżdżał mi też na prostych, blokując mnie skutecznie kilka razy. Robię pod koniec stracone okrążenie w ramach rozjazdu, podciągam 70-latka z M4 pod metę.
Jak pisałem - nie mój typ ścigania (właściwie - chyba nie jestem typem ściganta:)), zbyt płasko, nerwowo, wolałbym się z początku zabrać z kimś i nawet być skasowanym przed końcem niż jechać w grupce. Plus problem techniczny, który właściwie spowodował uplasowanie się na pięknym 48. miejscu (26. w mojej kategorii wiekowej).





Nie ma kogo ścigać więc pozuję tankując...

Za sukces uważam to, że się nie wypieprzyłem na trasie :))

Dane wyjazdu:
51.40 km 0.00 km teren
01:51 h 27.78 km/h:
Maks. pr.:66.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Dookoła Magury

Piątek, 24 czerwca 2011 | Komentarze 0

Przejeżdżamy z Arkiem (i częściowo Arturem) przez Przełęcz Małastowską, Gładyszów, Pętną i z powrotem do Gorlic. Podjazd na przełęcz spokojny (10:24), na górze reklamuję bidony Maxima :D
Spaliłem 28,1g tkanki tłuszczowej.

Po drodze mija nas Mateusz, w samochodzie, nie rowerem...pewnie znów powie, że w końcu z pracy, że łańcuch, że odciski, że coś... a czytałem o czasach, gdy do roboty jeździł na dwóch kółkach ...:)

Dane wyjazdu:
57.00 km 0.00 km teren
01:56 h 29.48 km/h:
Maks. pr.:70.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Ciężka sześćdziesiątka

Czwartek, 23 czerwca 2011 | Komentarze 1

Po wczorajszym nocnym powrocie jestem jakiś sztywny i nierozjechany. Na dodatek znów wiatr nie ten, słońce w oczy świeci, na koniec powietrze strasznie ciężkie (przedburzowe może??..), nie jechało się fajnie.
Arek dziś bardzo fajnie współpracował, jedziemy po zmianach przez Ropę, Klimkówkę i górki do Uścia Gorlickiego (avs 31,7kmh). Za Uściem oczywiście spada, bo wjazd pod Oderne i ścianka w stronę Nowicy. Po niebezpiecznym i powolnym zjeździe znów podjazd na górę do Nowicy. I zjazdy do Przełęczy (po żwirach) i norma w stronę Gorlic z cięciem 45-48kmh, kilkoma podciągnięciami na 50kmh. Końcówka podbudowała średnią, ale i tak czuć ciężkość w nogach.
Spalono 31,1g tłuszczu.


Dane wyjazdu:
65.20 km 0.00 km teren
02:14 h 29.19 km/h:
Maks. pr.:61.40 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Kręcenie klubowe

Wtorek, 21 czerwca 2011 | Komentarze 0

Z Sebą, Arkiem i Kamilem M.. Rundki pod wiatr na obwodnicy i górki na Pogórzu przez Kwiatonowice, Moszczenicę, Turzę, Łużną. Po drodze przez chwilę widoczne nawet Tatry Bielskie.
Dziś tętno pokazuje, że pracowałem, wyskoczyło nawet ponad 180bpm.
Spalone 37,3g tłuszcza.

Dane wyjazdu:
88.10 km 0.00 km teren
02:56 h 30.03 km/h:
Maks. pr.:68.40 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Smocze zmagania

Niedziela, 12 czerwca 2011 | Komentarze 0

Z Rafałem, Tomkiem i Darkiem, na szosach, podwozimy Arka i Artura, na eMTBach, do Folusza na Puchar Smoka. I mkniemy dalej - przez Żmigród na Kąty i Przeł. Hałbowską (podjazd pod wiatr 12:58). Na szczycie średnia nawet całkiem poprawna, ponad 31kmh, dzięki ciągnięciu chłopaków na prostych/płaskich - przy mocnym bocznym wietrze nie było to proste. Powrót przez Brzezową, Mrukową i Samoklęski, mała stłuczka w peletonie pod kościołem i walimy pod wiatr (cholerny) do Folusza.

Ja zostaję do końca ścigania, szosówkarze wracają do domów.
Wybiegam sobie m.in. na podjazd trasą pętli, zjeżdżam po błocie i do mety (na mojej szosie :P ), mijam Sebę, który zamiast jechać kibicuje (nawet na dekorację 'swoich' zawodników nie został... :P ) robię milion zdjęć z czego tylko z 15 nadaje się do publikacji.
I tak:
Kryg

podjazd przed Rozdzielem (7%)

przy Foluszu

jeszcze przed zawodami więc humor dopisuje :))

za Osobnicą

na Hałbowskiej

zjazdy z Przełęczy

z przełęczy, po prawej Grzywacka Góra


Pagórek z Brzezowej

Pistolero po podjeździe

Kilka fot z samego ścigania na Pucharze Smoka


Narada wojenna :)


Po zjeździe z trasy

Kat. senior



kat. starszy senior (czy tam 'weteran')


Na podjeździe







techniczny zjazd (po prawej okrzyki zachęty do jazdy wznosi sam Prezes :)) )

zdjęcie specjalnie dla Seby B. :))))))))

płaski dojazd do mety


meta


koronacje:


miasteczko rowerowe

powolny powrót z Andrzejem i Mateszem Bełko (na zdjęciu oczywiście Arek)


Dane wyjazdu:
55.50 km 0.00 km teren
01:52 h 29.73 km/h:
Maks. pr.:67.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Dookoła Magury

Czwartek, 2 czerwca 2011 | Komentarze 0

Małe ściganie z Bartkiem i Arkiem. Od Grosaru mała rozgrzewka i ostry start w Sękowej koło kościoła. Oczywiście aż do podjazdu siedzą mi na kole, próbuje zmęczyć przez kilka przyspieszeń. Avs pod Magurę -32kmh. Na podjeździe zostaje tylko Arek, też w kole, wyjeżdżamy razem na Przełęcz (czas - 9:34), na górze średnia nie spadła poniżej 28kmh. Zjazdy niezbyt szybkie. Po przejechaniu dziur w Gładyszowie próbuję kilka razy na sprintach zgubić pasożyta ale się mocno trzyma. Przed podjazdem do przekaźnika w Uściu zaczyna boleć mnie brzuch, zwalniam i atakuję dopiero na ostatnim zakręcie. Przeliczam się z siłami i Arek finiszuje pierwszy, wyprzedzając mnie o około 3 długości roweru. Kończymy na średniej powyżej 31kmh. Czekamy na Bartka (w międzyczasie radzę sobie w lesie z bólem brzucha) i mykamy już spokojniej do Kunkowej, pod wiatr do Leszczyn, tam strony podjazd i szybko zjeżdżamy do Bielanki. W połowie zjazdu spotykamy Maćka, zabiera się z nami do Gorlic. Przed Miastem Arek fajnie goni Voyagera, przez chwilę ciągniemy za nim 55kmh.
Coś jeszcze sztywny jestem po sobocie i męczy mnie niedzielne otarcie.