Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 269550.73 kilometrów w tym 4439.82 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

[ 50-100km ]

Dystans całkowity:86578.81 km (w terenie 1806.90 km; 2.09%)
Czas w ruchu:3290:50
Średnia prędkość:26.25 km/h
Maksymalna prędkość:90.50 km/h
Suma podjazdów:950059 m
Maks. tętno maksymalne:192 (100 %)
Maks. tętno średnie:168 (87 %)
Suma kalorii:78339 kcal
Liczba aktywności:1217
Średnio na aktywność:71.14 km i 2h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
87.38 km 0.00 km teren
04:15 h 20.56 km/h:
Maks. pr.:63.80 km/h
Temperatura:
Podjazdy:860 m

Prawie jak Alpy IV - spokojnie i restowo przez hopki

Niedziela, 14 sierpnia 2011 | Komentarze 0

biwak pod Babią © wojtekjg

Słońce późno muska pole biwakowe, wstajemy dopiero po 9. Suszenie ciuchów, śniadanie w słońcu. Od rana sporo bajkerów i nie-bajkerów podąża w stronę Krowiarek, sporo zatrzymuje się przy mapie koło pola zobaczyć gdzie właściwie jedzie.
mała zmiana w logo koszulki wyprawowej © wojtekjg

Zbieramy się poooowwwooooli, wyjazd dopiero w południe - dzień z założenia ma być wypoczynkowy.
fotka obyczajowa pod Babią Górą © wojtekjg

W Zawoi skręcamy na Przełęcz Przysłop, fajne serpentyny zmniejszają skutecznie prędkość średnią (z rana, po 10km, wynosiła ponad 35km/h :))). Podjeżdżamy jeszcze do sanktuarium i wracamy tą samą drogą, po czem zjeżdżamy dalej, z przeciwnym wiatrem, do Białki. Dalej jazda na Jordanów, z dwoma mocniejszymi podjazdami, potem Naprawa i Rabka i w końcu po góreczkach Mszana Dolna.
w stronę Gorców © wojtekjg

Po szybkich zakupach i użądleniu przez osę (w udo, miałem spuchnięte przez kolejne 2 dni) kierujemy się na Lubomierz. Na Przełęcz Przysłup wyjeżdżamy powoli, błotnik dalej ociera mi oponę, co mnie blokuje.
Dolina Kamienicy z Przysłupu © wojtekjg

Potem szybki zjazd, po około 3 kilometrach skręcamy na Wiatrówki - pole biwakowe, na którym spaliśmy podczas zeszłorocznego Tour de Pologne. Tym razem wybieramy część po prawej (orograficznie) stronie doliny.
przyjemności biwakowania © wojtekjg

Wieczorne ognicho, gotowanie i po wyniesieniu się niedzielnych grillowców przenosimy się pod wiatę. Zgubiłem gdzieś czołówkę więc kręcę się kilkanaście minut po ciemku, gotuję herbatę i idę spać na ławce.

Dane wyjazdu:
69.90 km 0.00 km teren
02:27 h 28.53 km/h:
Maks. pr.:67.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Grupowo

Niedziela, 7 sierpnia 2011 | Komentarze 0

Fatalna dyspozycja, zostaję ciągle w tyle (oprócz momentów prowadzenia).
Za to Seba szaleje, noga podaje pięknie, wszystkie premie (górskie, lotne) jego. W Uściu zaopatruję się w tonę tabletek na ból głowy/zęba/połowy szczęki i już tylko z Arkiem wracam spokojnie z wiatrem w bok.
Do Hańczowej wiatr w twarz, dość mocny.
Trasa: Gorlice-Magura-Zdynia-Smerekowiec-Skwirtne-Kiczorka-Hańczowa-Uście Gorlickie-Ropa-Gorlice.

Dane wyjazdu:
57.50 km 0.00 km teren
02:01 h 28.51 km/h:
Maks. pr.:78.00 km/h
Temperatura:27.0
Podjazdy:1500 m

Tour de Pologne dla Amatorów 2011

Piątek, 5 sierpnia 2011 | Komentarze 1

Już w zeszłym roku, gdy ruszała pierwsza edycja TdPA, chcieliśmy pojechać tam z Arkiem. Niestety - złożenie obowiązków i innych wyjazdów spowodowało, że pozostaliśmy przy corocznym kibicowaniu z siodełka na trasie TdP.
Tegoroczny start zawdzięczam mojemu bratu, który wygrał dla mnie start z sektora VIPów banku BGŻ w konkursie Ligi MTB. Za co z tego miejsca i głębi serca pragnę podziękować jemu i organizatorom :))
Nie dostałem obiecanej bankowej koszulki podczas rejestracji (może i dobrze, bo jechałem w klubowej), ale z numerkiem 49 wpycham się w sektor I czyli VIPowski. Chwilę później okazuje się, że wiele więcej osób chce być w tym sektorze niż jest to przewidziane, zaczyna się przeskakiwanie z rowerami przez barierki i ogólna nerwówka. No bo jak to rozegrać? Część osób przekonana jest, że kto pierwszy dojeżdża ten wygrywa, więc jest parcie do przodu. Potem, po informacji o regułach (indywidualny czas) co cwańszy wyszukują sobie lepsze grupki w dalszych sektorach. Tak jest - wyścig amatorów ale ogolone nogi, slang, kosmiczne rowery wskazują na to, że towarzystwo jest co najmniej (jak pisze kol. Virenque) "półpro". Będzie ciekawie. Przed jazdą starszy gość przede mną mówi, żebym trzymał się o koło od niego, żeby było bezpiecznie. Przytaknąłem ale pomyślałem o niedorzeczności tej prośby...
Już w sektorze rozpoznaję kilka twarzy - za mną stoi Krzysiek Szary z Bikeholików (łatwo go zauważyć :)), dwie osoby z lewej Tony Rominger. Peletonik ciągnie się dłuuugo dłuuugo, startuje ponad 900 osób.

Wspólne odliczanie do startu i jedziemy. Start pod górkę, nie wszyscy dają radę, w szczególności VIPy, którzy blokują pół drogi. Jako człowiek spokojny ciągnę się i ciągnę za różnymi maruderami i na górze widzę stratę do czołówki, która już pomknęła na zjazd. Próbuję docisnąć, wymijam kolejnych zawodników, pięknie stożkowane koła wymijają też mnie. (Do końca nie jestem pewien ale chyba mijałem też Joasię Jabłczyńską...). Na końcu próbujemy jechać ze starszym gościem z BBC Czaja, trochę się na mnie wiezie, trochę pracuje, nie udaje nam się dogonić peletonu i co gorsza - nie zauważamy skrętu na Suche i Ząb mało nie wpadając w auta. Mała strata czasowa, przegania nas Krzysiek.
Zaczyna się podjazd pod Ząb. Od razu jest ostro, nie szaleję, oszczędzam się, bo to nie koniec na dziś. Po wejściu w rytm zaczynam wyprzedzać 'rywali'. Już pomyślałem, że dobrze idzie gdy obok mnie przemyka pociąg ciągnięty przez Krzyśka Lewandowskiego, jadącego typowym wysokokadencyjnym młynkiem, za który zawsze go podziwiam. Łapię się na chwilę, wymieniamy z Krisem uwagi odnośnie tempa Sainta i strzelam dalej się oszczędzając. Chyba niepotrzebnie. Zmęczony podjazd i zjazdy. I tu wychodzi mój brak doświadczenia, bo za bardzo uważam na zakrętach, przez co tracę kontakt z grupką (blokuje mnie też zawodnik w koszulce CCC na końcu grupki). Próbuję gonić na płaskim ale wiadomo jak się to mogło skończyć - wchłonięciem przez kolejny peletonik.
Kolejny podjazd pod Czerwienne i już widzę te sam twarze i koszulki. Od czasu do czasu współpracuję z kolarzem w stroju Caisse d'Epargne. Widzę też dramaty - urwany łańcuch podczas mocnego naciśnięcia na pedał, na szczęście koło mnie kraks nie było. O czasu do czasu ciągnę grupę na podjeździe, spełniam jak zwykle rolę dociągającego na płaskich i zjazdach (bo nikt nie garnie się do prowadzenia...), na dalszych podjazdach jadę nierówno i często uciekam towarzyszom aby potem na nich zaczekać. Na górze łapię wodę prawie od samego Czesława Langa - super się czujesz gdy dopinguje Cię sam dyrektor TdP. Polewam kark i plecy wodą, piję niewiele i walę w stronę zjazdów. I znów jadę pierwszy. Dodatkowo pilotując grupkę i pokazując skręty. Na pierwszym ostrym zakręcie (90stopni w prawo) mało nie wbijam się w płotek ale szybko nadrabiam. Zjazdy są z typu "nie ma sensu hamować, bo to i tak nic nie da", miejscami ponad 20% nachylenia, wszystko odbywa się ostrożnie, ale patrząc na mój mxs znów tak wolno nie było.
Gliczarów Dolny i grupka lekko zwalnia. Pogadanki, wymiany uwag odnośnie przełożeń (jeden zawodnik jedzie na 39/23, i ani razu nie zsiadł!!!), jakiś żelek z kieszonki mocno zapity Nałęczowianką i już w oddali widzimy pierwszy podjazd. Wybijam się trochę w przód, taki głupi zwyczaj, z daleka widzę, że chłopy już prowadzą rowery. Ścianka wygląda monumentalnie-a wszystko w słońcu. Przepycham powoli mocno dysząc, wypłaszczenie i kilkaset metrów oddechu. Wstaję na pedały, rozluźniam mięśnie i widzę drugą ścianę (23%). Znów przepycham. Jadę na siedząco, próbuję chwilę stanąć na pedały ale daję sobie spokój - jeżeli się zatrzymam to już nie wystartuję. Przez chwilę przez głowę przebiega myśl - "a może sobie poprowadzę"... na szczęście na duchu podnosi mnie doping Arka, który podając mi bidon informuje mnie, że jadę w czołówce :)) Kibic na poboczu mówi nam, że do pierwszych mamy około 15,5 minuty straty. Nieważne, ważne, żeby ukończyć. Na górze znów kibicuje Pan Czesław, miłe Panie z biura zawodów popychają zawodników, ja się nie daję i uciekam Pani stając na pedałach.
Premia górska i zjazdy. Strome, a asfalt nie najlepszy. Jakoś mnie to nie zraża i znów pruję w dół odczepiając moich kompanów z podjazdów. Trasa jest tu super zabezpieczona - materacyki, obstawa, może wykrzykniki i strzałki na asfalcie mógłby być trochę wyraźniejsze. Wjeżdżam w dobrym tempie na główną do Bukowiny, znów ciągnę grupę na płaskim i lekko opadam z sił na podjeździe. Początek męczę, dużo piję, zaczynam odżywać bliżej kościoła w Bukowinie. Doczepia się do mnie starszy zawodnik z ekipy CCC, siedzi mi perfidnie na kole. Do mety już tylko kilometr. Około 250 m przed kreską wrzucam blat z przodu, zwiększam tył i atakuję. Zostawiam towarzysza w tyle i prawie na kresce przeganiam gościa będącego około 100m przede mną.
Na mecie dostaję medal, zjeżdżam pod hotel na bardzo smaczny makaron z serem, brokułami i szpinakiem. Spotykam Virenque'a, podekscytowani omawiamy trasę i poczynania na niej, gadam też z Krzyśkiem, obydwaj są zadowoleni ze startu. Potem spotykam też Michała, także zadowolonego.
Po kilku chwilach dostaję smsa z wynikiem - 151 miejsce w open, 42 w kategorii (M2), z czasem 2:00:46. Przewyższenia każdemu wyszły inaczej: od 1200m do prawie 1750 metrów, trzeba przyjąć chyba wartość pośrednią. Wiele liczników pokazało powyżej 57 kilometrów.
start TdPA © wojtekjg

Kr1s1983 walczy z podjazdem, przeciwnikami i samym sobą... © wojtekjg

Masakruje mnie podjazd w Gliczarowie © wojtekjg


Jestem dość zadowolony z wyniku, bo jest całkiem niezły jak na to, że od dwóch tygodni nie wysypiam się przez ból zęba, a dzień wcześniej przejechałem 180km. Po raz kolejny widzę jakie elementy jazdy muszę dopracować.

Organizacja i atmosfera - SUPER. (Może oprócz zwyczajowej nerwowości w peletonie na początku i podczas jazdy wspólnej). Zabezpieczenie trasy, jedzenie - na światowym poziomie. Impreza jak najbardziej do polecenia, z pewnością pojawimy się z Arkiem (tym razem w roli zawodnika) za rok.

ps. spaliłem 7,8g tłuszczyku.
#

Dane wyjazdu:
50.40 km 7.50 km teren
02:51 h 17.68 km/h:
Maks. pr.:50.60 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Kornuty

Środa, 3 sierpnia 2011 | Komentarze 1

I znów syfem, błotem i wodą. No ale jak trzeba to trzeba...
Na odcinkach asfaltowych za to szaleństwo, nawet pod wiatr. Co jakiś czas wydaje mi się, że goni mnie jakiś TIR , a to tylko szum tylnej opony...
Wjazd w las © wojtekjg

Zjazdy do Bartnego © wojtekjg

Już prawie za lasem © wojtekjg


Dane wyjazdu:
72.33 km 15.00 km teren
03:28 h 20.86 km/h:
Maks. pr.:61.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

Sierpniowa turystyka

Wtorek, 2 sierpnia 2011 | Komentarze 5

Odwozimy z Arkiem Maćka i Bartka, którzy wybierają się na prawie miesiąc na rumuńskie (bez)droża.
pakowanie w Gorlicach © wojtekjg

Przeprawiamy się przez Przełęcz Małastowską i po zjazdach do Zdyni żegnamy się z chłopakami skręcając na Watrę.
pleton w Małastowie © wojtekjg

podjazd na Przełęcz Małastowską © wojtekjg

pierwszy podjazd wyprawy © wojtekjg

Maciek na pierwszym podjeździe © wojtekjg

serpentynki na Przełęcz Małastowską © wojtekjg

Przełęcz Małastowska © wojtekjg

zjazdy z przełęczy © wojtekjg

Zjazdy do Zdyni © wojtekjg

Przejeżdżamy przez Mały Beskid do Radocyny rozwijając na szuterku całkiem poprawne szybkości. Z Radocyny kilka kamienistych podjazdów, postój przy łączce dla przeczekania deszczu i zjazd do Jasionki.
ryjkowiec z liścia © wojtekjg

A.pamphia © wojtekjg

rynnica topolowa © wojtekjg

kolejna przełęcz © wojtekjg

podjazdy pod Beskid Mały © wojtekjg

Czarne © wojtekjg

pgóreczki w Radocynie © wojtekjg

Od asfaltu słonecznie ale i wietrznie, ciągniemy po zmianach pod wiatr do Gorlic.
Zjazdy w Krzywej © wojtekjg

pod wiatr przez Pętną © wojtekjg


Dane wyjazdu:
62.40 km 0.00 km teren
02:03 h 30.44 km/h:
Maks. pr.:63.20 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m

Górecki

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 | Komentarze 0

Z Arkiem na trasie Gorlice-Ropa-Klimkówka-Uście-Gładyszów-Magura-Gorlice. Prawie sucho na drodze, góry parują, przełęcz w lekkiej mgle. Jechało się topornie, a to przez wiatr, a to przez ciężkie powietrze.
Jezioro Klimkowskie © wojtekjg

podjazd na Przełęcz Małastowską © wojtekjg

zjazdy z Przełęczy Małastowskiej © wojtekjg

Zjazdy do Małastowa © wojtekjg


Dane wyjazdu:
65.70 km 0.00 km teren
02:06 h 31.29 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:1320 m

Czasówa "pod szlaban"

Sobota, 23 lipca 2011 | Komentarze 8

Jedziemy trasą wypracowaną przez Maćków/Bartków: Gorlice-Przełęcz Małastowska-Zdynia-Konieczna-Zdynia-Przełęcz Małastowska-Gorlice.
Wiatr pod podjazd taki jakiś 'nie ten', boczny i w plecy, przerywane podmuchy, jedzie się źle. Podjazd na wysokich obrotach ale bez szału, bo znów wiatr przeszkadzał (9:30). Do granicy oczywiście pod wiatr, ledwo trzymałem 30kmh. Mija nas sporo autokarów jadących na Łemkowską Watrę w Zdyni.
Chwila oddechu na przejściu granicznym i powrót - z wiatrem w plecy, potem w bok. Podjazd na przełęcz na luzie, na zjazdach też bez szaleństwa ale za to sprawnie, mijamy pod drodze Kingę. Od Małastowa do domu (przez Dominikowice) lekko pod wiatr w tempie 38-45kmh. Nawet przyjemnie.
Granica w Koniecznej © wojtekjg

Dziś Arek dał mi poprowadzić prawie przez całą drogę :))
Spalam 29.9g tłuszczyku.

Dane wyjazdu:
52.00 km 3.60 km teren
02:05 h 24.96 km/h:
Maks. pr.:54.80 km/h
Temperatura:27.0
Podjazdy: m

Owadziarsko

Poniedziałek, 18 lipca 2011 | Komentarze 4

Pod wiatr do Pętnej i Banicy, przejazd szuterkiem do Bartnego i z wiatrem mocno nadrabiam do Gorlic.
Miliony mieniaków, miliony latolistków, brak porządnych chrząszczy.
orszoł prążkowany © wojtekjg

Krasopani poziomkówa © wojtekjg

Samiczka latolistka cytrynka © wojtekjg

Cyklokarpaty Gorlice coraz bliżej © wojtekjg

droga z Bartnego © wojtekjg
Kategoria [ 50-100km ], sam


Dane wyjazdu:
79.10 km 0.00 km teren
02:34 h 30.82 km/h:
Maks. pr.:68.40 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m

Grupettowo do Wysowej

Niedziela, 17 lipca 2011 | Komentarze 2

Z Tomkiem i Rafałem mkniemy pod dość stanowczy wiatr przez Przełęcz Małastowską (mój czas 10:03), Zdynię, Regietów, Skwirtne, Hańczową do Wysowej. Powrót z wiatrem plecy/bok, choć niezbyt zachwycającym, przez Uście, Klimkówkę, Ropę. Były mini-sprinty, były akceleracje na płaskich-prostych, były wyrywania na podjazdach.
Zostawiam za sobą 46,6g tłuszczyku pochłoniętego przez dwa dni w KFC.
(tak, jadam w KFC gdy mam okazję, kurczaki są na sterydach, jakby-gdyby jakaś kontrola mnie przydybała zawsze mogę powiedzieć jak mój anty-idol: "miałem coś w mięsie" :P )
Kategoria [ 50-100km ]


Dane wyjazdu:
50.40 km 0.00 km teren
01:49 h 27.74 km/h:
Maks. pr.:72.60 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m

Przedpołudniowo-pagórkowato

Czwartek, 14 lipca 2011 | Komentarze 3

Muszę włączać licznik dopiero za miastem, bo to robi się niezdrowe - w korku do Zawodzia avs spada do 20 po czem napieram, żeby ją podnieść, a tak naprawdę przelotowa na trasie jest znacznie większa...
Trochę gorąco, początek pod mocniejszy wiatr, końcówka z wiatrem, ale bez szału.
Na asfalcie i ramie zostawiłem 31,3g tłuszczyku.