Info
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień8 - 0
- 2025, Listopad18 - 1
- 2025, Październik14 - 1
- 2025, Wrzesień26 - 3
- 2025, Sierpień35 - 2
- 2025, Lipiec29 - 4
- 2025, Czerwiec44 - 1
- 2025, Maj36 - 2
- 2025, Kwiecień39 - 2
- 2025, Marzec30 - 1
- 2025, Luty23 - 11
- 2025, Styczeń27 - 10
- 2024, Grudzień23 - 4
- 2024, Listopad19 - 2
- 2024, Październik21 - 0
- 2024, Wrzesień26 - 5
- 2024, Sierpień25 - 13
- 2024, Lipiec32 - 9
- 2024, Czerwiec35 - 13
- 2024, Maj39 - 25
- 2024, Kwiecień31 - 12
- 2024, Marzec28 - 4
- 2024, Luty20 - 9
- 2024, Styczeń16 - 17
- 2023, Grudzień19 - 3
- 2023, Listopad21 - 2
- 2023, Październik32 - 1
- 2023, Wrzesień36 - 8
- 2023, Sierpień39 - 2
- 2023, Lipiec43 - 19
- 2023, Czerwiec38 - 8
- 2023, Maj33 - 0
- 2023, Kwiecień32 - 4
- 2023, Marzec29 - 11
- 2023, Luty21 - 8
- 2023, Styczeń22 - 9
- 2022, Grudzień22 - 5
- 2022, Listopad28 - 3
- 2022, Październik35 - 2
- 2022, Wrzesień32 - 3
- 2022, Sierpień42 - 1
- 2022, Lipiec40 - 9
- 2022, Czerwiec33 - 0
- 2022, Maj47 - 7
- 2022, Kwiecień25 - 1
- 2022, Marzec27 - 0
- 2022, Luty29 - 7
- 2022, Styczeń28 - 5
- 2021, Grudzień23 - 0
- 2021, Listopad19 - 0
- 2021, Październik32 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 4
- 2021, Sierpień28 - 0
- 2021, Lipiec42 - 1
- 2021, Czerwiec39 - 5
- 2021, Maj35 - 0
- 2021, Kwiecień24 - 1
- 2021, Marzec29 - 0
- 2021, Luty15 - 0
- 2021, Styczeń26 - 0
- 2020, Grudzień22 - 3
- 2020, Listopad27 - 5
- 2020, Październik33 - 0
- 2020, Wrzesień30 - 2
- 2020, Sierpień38 - 9
- 2020, Lipiec34 - 0
- 2020, Czerwiec43 - 11
- 2020, Maj40 - 1
- 2020, Kwiecień21 - 2
- 2020, Marzec25 - 6
- 2020, Luty17 - 5
- 2020, Styczeń20 - 8
- 2019, Grudzień14 - 3
- 2019, Listopad10 - 5
- 2019, Październik16 - 3
- 2019, Wrzesień19 - 8
- 2019, Sierpień27 - 13
- 2019, Lipiec31 - 10
- 2019, Czerwiec35 - 12
- 2019, Maj21 - 6
- 2019, Kwiecień28 - 0
- 2019, Marzec25 - 10
- 2019, Luty15 - 2
- 2019, Styczeń8 - 4
- 2018, Grudzień11 - 2
- 2018, Listopad20 - 2
- 2018, Październik24 - 9
- 2018, Wrzesień29 - 8
- 2018, Sierpień31 - 19
- 2018, Lipiec20 - 9
- 2018, Czerwiec21 - 20
- 2018, Maj39 - 11
- 2018, Kwiecień27 - 22
- 2018, Marzec24 - 9
- 2018, Luty9 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień17 - 0
- 2017, Listopad13 - 3
- 2017, Październik17 - 8
- 2017, Wrzesień16 - 3
- 2017, Sierpień24 - 4
- 2017, Lipiec30 - 8
- 2017, Czerwiec33 - 18
- 2017, Maj31 - 3
- 2017, Kwiecień24 - 4
- 2017, Marzec28 - 0
- 2017, Luty12 - 0
- 2017, Styczeń4 - 0
- 2016, Grudzień12 - 1
- 2016, Listopad19 - 8
- 2016, Październik10 - 0
- 2016, Wrzesień22 - 0
- 2016, Sierpień23 - 2
- 2016, Lipiec25 - 10
- 2016, Czerwiec26 - 33
- 2016, Maj30 - 5
- 2016, Kwiecień18 - 12
- 2016, Marzec30 - 20
- 2016, Luty16 - 1
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień29 - 12
- 2015, Listopad8 - 0
- 2015, Październik19 - 10
- 2015, Wrzesień28 - 2
- 2015, Sierpień22 - 8
- 2015, Lipiec24 - 17
- 2015, Czerwiec31 - 18
- 2015, Maj31 - 2
- 2015, Kwiecień26 - 33
- 2015, Marzec17 - 7
- 2015, Luty12 - 16
- 2015, Styczeń3 - 7
- 2014, Grudzień7 - 0
- 2014, Listopad11 - 7
- 2014, Październik15 - 11
- 2014, Wrzesień20 - 1
- 2014, Sierpień17 - 6
- 2014, Lipiec19 - 38
- 2014, Czerwiec25 - 19
- 2014, Maj21 - 18
- 2014, Kwiecień25 - 23
- 2014, Marzec25 - 39
- 2014, Luty14 - 38
- 2014, Styczeń5 - 7
- 2013, Grudzień12 - 2
- 2013, Listopad12 - 10
- 2013, Październik18 - 22
- 2013, Wrzesień18 - 24
- 2013, Sierpień25 - 84
- 2013, Lipiec29 - 75
- 2013, Czerwiec27 - 82
- 2013, Maj30 - 42
- 2013, Kwiecień24 - 64
- 2013, Marzec7 - 24
- 2013, Luty2 - 7
- 2013, Styczeń1 - 6
- 2012, Grudzień6 - 30
- 2012, Listopad6 - 35
- 2012, Październik7 - 29
- 2012, Wrzesień23 - 72
- 2012, Sierpień25 - 80
- 2012, Lipiec31 - 95
- 2012, Czerwiec24 - 78
- 2012, Maj29 - 149
- 2012, Kwiecień29 - 51
- 2012, Marzec31 - 173
- 2012, Luty4 - 35
- 2012, Styczeń10 - 45
- 2011, Grudzień18 - 28
- 2011, Listopad19 - 28
- 2011, Październik24 - 25
- 2011, Wrzesień28 - 10
- 2011, Sierpień25 - 34
- 2011, Lipiec23 - 42
- 2011, Czerwiec20 - 37
- 2011, Maj31 - 46
- 2011, Kwiecień21 - 10
- 2011, Marzec6 - 7
Wpisy archiwalne w kategorii
[100-200km]
| Dystans całkowity: | 79339.09 km (w terenie 1411.00 km; 1.78%) |
| Czas w ruchu: | 3128:47 |
| Średnia prędkość: | 25.33 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 91.33 km/h |
| Suma podjazdów: | 817900 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 194 (101 %) |
| Maks. tętno średnie: | 157 (81 %) |
| Suma kalorii: | 30615 kcal |
| Liczba aktywności: | 596 |
| Średnio na aktywność: | 133.12 km i 5h 15m |
| Więcej statystyk | |
Dane wyjazdu:
139.06 km
0.50 km teren
07:01 h
19.82 km/h:
Maks. pr.:74.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy:640 m
...i powrót z pracy
Czwartek, 20 października 2011 | Komentarze 1
Wiatr masakryczny. Gdyby wczoraj tak wiało nie musiałbym pedałować przez całą drogę ;)Ciężkie sakwy nie pomagały.
Dodatkowo wyjeżdżam sobie na wyżynki nad Mielec i Radomyśl gdzie zawiewa jeszcze bardziej. Z ciekawości mierzę siłę wiatru, anemometr pokazuje mi pod 40km/h. A wieje w twarz i z boku. I tak aż do Gorlic. Chociaż zdarzyło się kilka szybszych zjazdów, np. do Tuchowa ul. Parkową. Niestety więcej było podjazdów, stromych i dłuższych.
W Gorlicach dojeżdża do mnie Arek i Maciek, razem wracamy na osiedle.

Kościółek w Zwierniku© wojtekjg

Podjazd na Kokocz ze Zwiernika© wojtekjg

Tuchów z góry© wojtekjg

Kwiatonowice oferują jeden z ładniejszych w okolicy Gorlic widoków na południe i zachód© wojtekjg
Kategoria [100-200km], prace różnej maści, sam
Dane wyjazdu:
114.47 km
3.00 km teren
04:46 h
24.01 km/h:
Maks. pr.:65.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy:600 m
Do...
Środa, 19 października 2011 | Komentarze 0
Dojazd do pracy w okolice Mielca plus kręcenie się po okolicy. Przyjemne słońce, trochę wiatru. Sporo stromych, sztywnych podjazdów.
Pogórze znad Jonin© wojtekjg

jeden z radosnych podjazdóww okolicy Ryglic© wojtekjg

Spojrzenie na Pogórze© wojtekjg

Radomyśl Wielki - miasto samolotów© wojtekjg
Kategoria [100-200km], prace różnej maści, sam
Dane wyjazdu:
125.40 km
0.00 km teren
04:22 h
28.72 km/h:
Maks. pr.:77.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Błękitna Bestyjka
To nie jest dobry dzień na jazdę...
Czwartek, 22 września 2011 | Komentarze 0
Niby ciepło ale nie do końca, niby bezwietrznie ale tylko na pierwszy rzut oka, pochmurnie ale czasem przebijało się słoneczko. Najgorsze było właśnie słońce - cała wilgoć zgromadzona w ostatnich dwóch dniach przy ziemi zaczęła odparowywać przez co powietrze było jak gąbka. To plus niewielki wiaterek z boku i w twarz to moja najgorsza zmora podczas jazdy pojedynczej.Wyjeżdżam dość późno, około 11tej z Gorlic, przez Dominikowice, Sękową, Przełęcz Małastowską (bez szaleństw, około 11 minut),

podjazd na Przełęcz Małastowską© wojtekjg

ostatnia spirala na Magurę© wojtekjg
zjazdy do Zdyni, hopki do Koniecznej i już jestem na granicy. Z fatalnym czasem. Dalej nie jest lepiej, ciągle lekki wietrzyk, na szczęście po dziurach zaraz za clem asfalt pozwala na pociągnięcie.

w stronę zamglonej Stebnickej Magury© wojtekjg

fantastyczne asfalty słowackie za Chmel'ovą© wojtekjg
W Zborovie zakręt w lewo i interwały - to zawsze masakruje psychicznie - 6-7 hopek na których nie da się rozpędzić pod górę, a wiatr nie pozwala pociągnąć w dół.
W końcu Nizna Polianka i skręt na świeżutki asfalt, w początkowym odcinku zapaskudzony przez owce, w stronę granicy. Około 4km podjazdu z maksimum około 10%. Znów pod wiatr.

podjazd pod granicę w Ożennej© wojtekjg

widoki z podjazdu na granicę w Ożennej© wojtekjg

spory zakręt na podjeździe, w dole góry w okolicy Sariskiego Spisskiego© wojtekjg
Granicę mijam szybko i walę w dół, kolejna hopka i super prosta gdzie dociągam do 80km/h (czujnik licznika przesunął się na jakimś wyboju na szprysze i przestał mi liczyć na 77km/h).

pikny zjazd z granicy do Grabu© wojtekjg
Skręcam na Krempną i jedzie się jak w terenie - ciężko. Choć są momenty przyspieszeń, staram się nie schodzić poniżej 30km/h, pomimo znaków nakłaniających aby zwolnić z uwagi na niedźwiedzie, wilki i rysie.

Zwolnij bo rysie...© wojtekjg

Grzywacka Góra podczas zjazdu do Kątów© wojtekjg
Chwilę zatrzymuję się w Krempnej, potem stromy podjazd pod Przełęcz Hałbowską, niestety dalej pod wiatr, zjazdy tak samo, bez szaleństw. Przemykam przez Kąty, Żmigród i skręcam na Gorlice mając nadzieję, że wiatr będzie w plecy. Niestety. W Samoklęskach widać dobrze jak wieje - prosto w twarz, wiatraczki zwrócone na NWW kręcą się aż miło...

wiatraczki kręcą aż miło© wojtekjg
Oszukali mnie coś z tymi nowymi kołami - rower sam nie chce jechać :P , muszę dociskać pedały, żeby wyjść ponad 25km/h na prostych do skrzyżowania na Folusz. Dalej już standard - Zjazd, Bednarka i męczenie, zjazd połogi, podjazd połogi, zjazd z Rozdziela, Kryg, za Krygiem skręcam na Kobylankę, robię jeszcze to niewielkie wzniesienie i wypadam na obwodnicę. Tutaj oczywiście mocny dep na pedały, po drodze macham Kindze, która tez pomyka rowerem, i przebijam się przez miasto. Gdy dojeżdżam do domu znów się chmurzy...
Kategoria [100-200km], sam
Dane wyjazdu:
109.60 km
0.00 km teren
03:03 h
35.93 km/h:
Maks. pr.:59.60 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m
Rower:Błękitna Bestyjka
Dolina Popradu 2011
Sobota, 17 września 2011 | Komentarze 5
Kolejna, piąta edycja wyścigu Dolina Popradu. Moja pierwsza.Dojeżdżamy z Sebą, Pawłem i Rafałem do Sącza po 10tej, odbieramy numerki i gadżety po zapisaniu na listę startową. Mała rozgrzewka, nerwowe przyglądanie się rywalom (jest kilka osób z STC, co najmniej 11 z ekipy Krakusa (BBC Czaja), jacyś Bikeholicy, Subaru MTB team). Około 11.40 wyjazd na rynek, potem wystrzał i start przez kostkę rynku w stronę Starego Sącza. Start ostry za rondem przed Starym, przerwa peletonowa na pisia i jedziemy. Nawet nie nerwowo, chłopaki z Czai nakręcają lekko tempo. Strasznie nie chce mi się jechać, czuję brak rozgrzewki i ostatnie dwa dni jazd.
Już na odcinku do Rytra czujemy jaki będzie powiew: przeciwny lub w bok, na dodatek dość mocny. Już tutaj zaczynają się jakieś mini-ucieczki, rozkręca to trochę tempo. Chłopaki z Czai oczywiście kontrolują wszystko, reszta jedzie jak owieczki. Tuż przed Rytrem lekkie hamowanie, chłopak na mtbie z lemondką hamuje za mocno i przelatuje przez kierownicę rysując asfalt. Wszystko to dzieje się 10 cm na prawo ode mnie więc widzę też jak gość jadący za nim przejeżdża mu przez łopatkę i rękę, plus wywracając się tamuje resztę peletonu. Przód się nie przejmuje, ja też się cieszę, że jestem przed kraksą. Jedziemy uszczupleni.
Za Piwniczną wiatr wieje z boku, zaczynają się skoki. Odskakuje jakaś dwójka, wyczuwam przerwę z lewej i podciągam Pawła kawałek z nadzieją, że dojedzie do nich. Nie dociąga, ale przynajmniej peleton spawa całość. Potem skacze gość z Subaru, nikt się nie kwapi gonić. Więc odjeżdża. Skaczę jeszcze za Żegiestowem, mijam przed peletonem kolegę z Szaflar, od którego zakupiłem rower :), proponuję mu zabranie się - nie łapie się. Nikt z moich też się nie zabiera, więc przystopowuję. Namawiam jeszcze raz Pawła na ucieczkę za jakimiś uciekinierami za Muszną. Wystrzeliwuję ale lider znów się nie zabiera, robię mały slalomik chcąc zgubić ogon i wracam do peletonu.
W Krynicy czuję się rozgrzany ale odpuszczam jazdę z peletonem. Trudno powiedzieć czemu, stwierdzam chyba, że jest już pozamiatane, poza tym - jadąc z tyłu peletoniku cały czas wjeżdżał mi pod koła dziadek z STC, który ścinał zakręty prosto na mnie. Po tym wypadku obok mnie i stłuczce z ciężarówką niedawno chyba miałem małego stresa przed zjazdami z Krzyżówki w tej grupie.
Lekko odpuszczam i potem przyspieszam łykając kolejnych odpadających. Na górze przyspieszam do kolejnej grupki, żeby mieć z kim zjeżdżać. Ale goście przede mną łapią się samochodu z wyścigu. Po drodze, na którymś z zakrętów, macham do Arka. Na dole wieje w twarz, dogania mnie jakaś grupka, jedziemy razem na zmianach. Ale się nie wysilam.
Przed skrętem na Boguszę urywam się, żeby nie skręcać na piachu z grupą, słyszę po drodze jakieś szemrania, olewam. Podjeżdżam w tempie, wyprzedza mnie tylko chłopak z Tenczynka. Po drodze macham do Tomka, mijam gościa z Subaru stojącego na poboczu(mocą nogi wyrwał korbę:) ). Dociągam do góry i zjeżdżam powoli, bo wiatr dalej zawiewa fatalnie. Za wsią dogania mnie dwójka ze zjazdu przez Florynkę, siadam za nimi. Starszy gość odwraca się do mnie i opluwa, że wcześniej skakałem, a teraz się obijam - nie reaguję, czekam na swoją kolej. Daję mocną, ponad 45km/h zmianę, na dodatek jak zwykle długą - to znów gość do mnie podjeżdża klepiąc po plecach i mówiąc, że nie ma co gonić, bo w końcu czołówka odjechała. No i już nie wiem o co mu chodzi... Dopadamy jeszcze trójkę i jedziemy razem w stronę Sącza na zmianach. Na skręcie na Aleje straż pożarna tak dobrze zabezpieczyła przejazd, że aż zastawiła go w całości. Na szczęście wjeżdżam pierwszy i nie wpadam w nic. Chcę rozprowadzić za wcześnie grupę gdy robi się lekko pod górkę, bierze mnie dwóch gości, doskakuję do nich ale na kresce jestem trzeci, bez spinania się. Chłopaki z klubu już dojechali, też bez fajerwerków, w grupie.
Pragnąc skomentować niektóre komentarze - czy jechaliśmy "Rajd Doliną Popradu" czy wyścig Dolina Popradu??? Widzę, że ambicją większości było przejechać całość statycznie w peletonie i cieszyć się, że dojechało się do końca. A chłopaki z Czai niech rozegrają wszystko...Mam gdzieś komentarze typu "trzeba było skakać?", bo grałem na Pawła licząc, że uda się mu dobić do jakiejś współpracującej ucieczki. Inne byłoby gadanie gdybym doszedł do uciekających i dojechalibyśmy do mety. Bo, moim zdaniem, kluczem do tego wyścigu jest dobra ucieczka przed Krynicą i współpraca na zjazdach do Florynki i Sącza.
I tak uważam, że przy tak małej rozgrzewce, obciążeniu i zmęczeniu po ostatnich dniach jazdy, jechało mi się bardzo dobrze. Grunt, że nie miałem wypadku, co mi się ostatnio zdarza nagminnie.
Kategoria [100-200km], ściganie
Dane wyjazdu:
130.10 km
0.00 km teren
04:47 h
27.20 km/h:
Maks. pr.:66.30 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Błękitna Bestyjka
Powrót z Krakowa
Piątek, 16 września 2011 | Komentarze 0
Bez fajerwerków, przejazd przez Miasto zajmuje 40 minut (15km), wlecze się to masakrycznie. Do Brzeska idzie fajnie, jest wiatr w plecy i bok (ciągle tak jak wczoraj południowo-wschodni), ciężarówy jadą, ale łapię tylko z jedną, bo ciągle jest trauma po ostatnim wypadku i obawa o sprzęt na bagażniku. Za Brzeskiem masochistycznie skręcam znów na Jadowniki, podjeżdżam wczorajszy zjazd, na zakrętach ponad 20%, jest ostro, bo ta stromizna chwilę trwa, przez pół wioski.Za Melsztynem klasycznie do Ciężkowic, mimo remontu mostu w Bogoniowicach, w Ciężkach wjeżdżam na Staszkówkę (znów ścianki i przepychanie), a potem już mocniejszym tempem do Gorlic.
Dziś fajnie, bo trochę chłodniej. No i nareszcie wiatr w plecy.
Kategoria [100-200km], sam
Dane wyjazdu:
177.30 km
0.00 km teren
06:35 h
26.93 km/h:
Maks. pr.:51.70 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Błękitna Bestyjka
W okolice Krakowa - praca, praca, praca...
Czwartek, 15 września 2011 | Komentarze 2
Bagażnik leży dalej złamany więc zabagażnikowałem tym przypinanym do sztycy podsiodłowej Meridkę, dopakowałem sprzęt i ruszyłem na północ.No ja pierdzielę- do Biecza szło fajnie ale po skręcie na Rzepienniki walę pod wiatr. I tak już do końca. Za Melsztynem skręcam na Łoniową (serpentynki w dół i kiepski asfalt) i w Porąbce Uszewskiej uderzam na Jadowniki. I tu zaskakuje mnie ścianka, której się nie spodziewałem - około 18% na 100m. Przepycham, krótki zjazd i kolejna, bardziej połoga. Jakieś widoczki, choć nie rekompensujące wysiłku, na Pogórze, Tarnów, Brzesko i jeszcze dalej.

Widoczki znad Jadownik© wojtekjg
Zjazdy niesamowicie strome, nie szaleję, bo bagażnik ma tendencje do przesuwania się, poza tym - wiozę trochę cennych rzeczy.
W Brzesku jadę na Szczurową, męczą i kiepskie asfalty i dłuuugie proste. Po 115km docieram do celu (powierzchni, na której badam). Przed 23cią zbieram się i jadę przez Koszyce, Nowe Brzesko do Krakowa. Znów długie proste, ciągle wiatr w twarz, na zjazdach ledwo dociągam do 45kmh. Parę chwil po wpół do pierwszej jestem na miejscu.
Kategoria [100-200km], prace różnej maści, sam
Dane wyjazdu:
188.90 km
0.00 km teren
06:34 h
28.77 km/h:
Maks. pr.:68.60 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m
Rower:
Interwałowa niedziela
Niedziela, 11 września 2011 | Komentarze 1
Z rana odprowadzam Arka do Jasła na ostatnią edycję Cyklokarpat. Wieje fajnie, lekko hopkowaną trasę ponad 30km przejeżdżamy w niecałą godzinkę. Z bikestatowiczów udaje się przyuważyć tylko Furmana.Dalej kieruję się na Nowy Żmigród - ciągle góra-dół, zjazd 9% i zaraz podjazd 9-10%, wszystko sztywne i na dodatek pod wiatr. Mocny wiatr, z podmuchami powyżej 30kmh. W stronę Dukli robi się trochę lepiej, wieje mocno z boku. Po skręcie na Chyrową znów wiatr w twarz, co więcej robi się gorąco. Ale - im wyżej w dolinie tym lepiej się jedzie. Asfalt jest nowy więc i zjazd do Tylawy jest przyjemny. Jeszcze Stasiany, dwie hopki i skręt na Królik Polski. Kładą nowy dywanik także na podjeździe przez Szklary, jedzie się fajnie. No i zjazdy - serpentynki z Przełęczy Szklarskiej i ciągle w dół z wiatrem aż do Rymanowa. Tankowanie bidonu w Rymanowie i długie proste z bocznym wiaterkiem, ale przyciskam i do Miejsca Piastowego idzie szybko. Olewam przejazd przez Krosno i skręcam znów pod wiatr. Z jednym małym odboczkiem dojeżdżam do Dukli, kieruję się na Żmigród, o dziwo hopki przez Łysą idą nieźle, mocno dociskam wyrabiając tempo przelotowe pod 35kmh. I w końcu interwały do Jasła - z wiatrem. Tu już na maxa choć ciągle pod kreskę.
Podjeżdżam do Arka zapytać jak poszło, a poszło całkiem nieźle. Zaczepiam jeszcze kolegów z Grupetta, humory są różne, pogaduję jeszcze z Natalką i zmywam się około 14tej. Do Gorlic niby pod wiatr ale i tak jedzie się dobrze. Nie ma co narzekać.

w górę doliny pod (C)hyrową© wojtekjg

Widok w dolinkę znad Mszany© wojtekjg

Z Przełęczy Szklarskiej© wojtekjg

zjazdy z Przełęczy Szklarskiej© wojtekjg

hopki z Miejsca Piastowego© wojtekjg

po wyścigu w Jaśle© wojtekjg
Kategoria [100-200km], sam, z Arkadiuszem
Dane wyjazdu:
173.68 km
0.00 km teren
08:57 h
19.41 km/h:
Maks. pr.:65.80 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2164 m
Rower:
Prawie jak Alpy III - 3x>1000m npm trasą Tatry Tour
Sobota, 13 sierpnia 2011 | Komentarze 0

poranek na biwaku© wojtekjg
Przyjemny poranek ze słońcem, herbatka, kanapki i około 8 wyjazd. Dalej dolina Hronu, porządniejsze śniadanie jemy za Benusem. Skręcamy w dolinę w Zadnych Halnych, miało być połogo, a tu wyjeżdżamy na przełęcz 733m npm. Zjazdy są fajne, nieszczęśliwie ciągle pod wiatr, ale szybkość jest poprawna.
Na dole skręt na Jarabę, mijamy wieś i zaczyna się porządny podjazd na Certovicę (1238m).

serpentyniasty pdjazd na Certovicę© wojtekjg

Ipodjazd na Certovicę © wojtekjg

Zjazdy pod szlakiem na Dumbier © wojtekjg

Robi się trochę mokro © wojtekjg
Na górze zatrzymujemy się tylko na chwilę, potem szybkie zjazdy, ponad 60kmh po mokrym asfalcie (burzę, która tędy przeszła, słyszeliśmy już z podjazdu). Zjazd jest dość długi, przyjemny, zatrzymujemy się dopiero w Kralovej Lehotie gdzie skręcamy na Liptovski Mikulasz. Do Liptovskiego, w lekkim deszczu, z chmurami wiszącymi nad Vel'kim Choczem, docieramy dość późno - wszystko przez kilka przystanków na naprawę mojego ocierającego oponę błotnika - około 15tej. Przez miasto można przejechać fajną bike lane - nie utrudnia to ruchu pieszych (albo piesi nie włażą na ścieżkę), a i samochody trzymają się z daleka. Kierujemy się na Tatralandię, gdzie przeczekujemy ulewę. Następnie pomykamy w stronę Liptovskich Matiasovcov i za wioseczką z pięknym kościółkiem z czerwoną kopułą (przypomniało mi to wakacje 2009r gdy szlajaliśmy się po termalnych kupaliskach Słowacji robiąc zdjęcia...yyy...uzupełniając przewodnik po kąpieliskach, wtedy przejeżdżaliśmy też przez Lipt.Matiasovce) zaczyna się podjazd na przełęcz 1110m. Także z Tatry Tour. Kręty, dość zawiły, dwa razy podpuszczający, że niby już koniec, o długości około 8km. Jedzie się fajnie, wiatru nie ma za wiele, ale nad Tatrami Niżnymi zbiera się już niestety burza.
Na górze ubieramy się i pociągamy zjazdy w stronę Zubereca, wraz z ostrym, ponad 12% przyspieszeniem do 60kmh.

zjazdy na Zuberec© wojtekjg
Za Zuberecem zaczyna padać i mocno wiać w twarz. Ale naginamy. Arek jedzie w kole co mu nie bardzo popłaca tym razem - przy prędkości ciągle powyżej 35km/h wszystko spod kół leci mu prosto w twarz - Jarna klasika od początku:).
W Podbielu przerwa na ubranie się, przekąskę i już tylko w mżawce lecimy na Tvrdosin. Po zakupach w Tesco robi się nawet ciepło, przestało już padać. Uderzamy na Trstenę, a stamtąd, patrząc na Babią, na Chyżne i Jabłonkę.

Babia Góra i Polica© wojtekjg

przeciwdeszczwo w stronę Chyżnego© wojtekjg

Od Chyżnegona Jabłonkę © wojtekjg
W Zubrzycy zakładamy lampki, jest godzina 20, pod Babią jesteśmy już podczas szarówki. Na Krowiarki wyjeżdżamy przed 21szą, fotka na górze i szybkie zjazdy po super asfalcie do pola biwakowego przed Zawoją.

Przełęcz Krowiarki© wojtekjg
Jedzenie, pluskanie się w strumyku, jedzenie i picie i dość szybko zasypiamy, jeszcze przed północą.
Kategoria [100-200km], z Arkadiuszem
Dane wyjazdu:
102.28 km
12.00 km teren
07:25 h
13.79 km/h:
Maks. pr.:58.10 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1848 m
Rower:
Prawie jak Alpy II - Kral'ova!!!
Piątek, 12 sierpnia 2011 | Komentarze 0
Plany wczesnego wyjazdu jak zwykle krzyżuje poranny chłód. Wstajemy dopiero gdy robi się trochę ciepło. Makaronik z sosem zagryzany bułkami z serem na śniadanie, mija nas rowerowa wycieczka młodych Włochów z własnym wozem technicznym - jest chyba z 30stopni ciepła w słońcu, wszyscy okutani w kurtki i czapki :)
poranek pod Tatrami© wojtekjg
Wyjeżdżamy około 8.30 w stronę Popradu, tam skręcamy na Spisskie Bystre ścieżką rowerową, niewielki podjazd i bardzo szybki zjazd. I znów zaczyna się trasa Jarnej klasiki.

Trasa Jarnej klasiki za Spisskiem Bystrem© wojtekjg

Droga na Vernar © wojtekjg

Kwatomir czteroplamy © wojtekjg

Regloń górski w Slovenskim raju© wojtekjg

kłopotek czarny© wojtekjg

Wąwozik przed Vernarem © wojtekjg
Skręcamy na Vernar i za tym przyjemnym miasteczkiem zaczyna się podjazd - 5km, średnio z 8% z kilkoma stromszymi sekcjami. Arek ucieka gdzieś do przodu, ja męczę powoli sam - nie mogę wstawać na pedałach, bo bagażnik przyciska błotnik do koła.

zaczynają się serpentyny na Vernarske sedlo© wojtekjg

Zakrętasy podjazdu na przełęcz © wojtekjg

Zjazdy w stronę Telgartu © wojtekjg
Zjazd jest szybki ale krótki (2km), skręcamy w stronę Brezna, widać już Kral'ovą - nad ranem, z uwagi na awarie, zmieniamy diametralnie trasę, mój bagażnik nie wytrzyma już zbyt wielu kilometrów.
Jedna mała przełączka i zjeżdżamy do Telgartu, kierujemy się na Sumiac. Sama wioseczka jest niesamowicie nastromiona, trzeba się opedałować żeby dojechać do początku podjazdu na Kralovą.
W końcu początek podjazdu - zaczyna się niewinnie, lekko nastromiony szuterek, jedzie się dobrze, mimo przeciwnego wiatru i chłodu. Za chwilę zaczyna kropić, ale niegroźnie, pedałujemy dalej. Po trzech zakrętach, przy dużym głazie przy szlaku turystycznym, robi się stromiej, moje opony i ciężkie sakwy nie dają rady, muszę prowadzić. Tak jest jeszcze 3 razy. Zresztą - dzisiaj nie tak jak wczoraj, nie jadę na czas. Wyżej w lesie jest lepiej ale po ostrym zakręcie robi się stromo, a szuter jest większy, znów prowadzenie. Na dodatek zaczyna padać rzęsiście. Po 6 km zaczyna się asfalt, wypogadza się, oczywiście myślę sobie - to już wkrótce szczyt. Nic bardziej mylnego - szprej na asfalcie mówi, że mam jeszcze 5 km (oznaczenia pozostały po Kralovskim Maratonie MTB). Jedzie się dobrze, strome odcinki są dopiero około 1,5km przed szczytem. Robi się fajne światło więc sporo zatrzymuję się na zdjęcia. Pod szczytem czeka na mnie Arek, prawie godzinę. Na górę wyjeżdżam po 2h45min, około 18.30. Jesteśmy znów ostatnimi turystami na szczycie i na zjeździe. Widoki są przednie - Tatry, Tatry Niżne, Choczańskie Góry, dalsze południowe pasma. Ubieramy się ciepło (tym razem zakładam długie rękawiczki) i zaczynamy zjazd (przerwany tylko na pobranie wody na gotowanie). Zjazd najpierw szybki na asfaltach, potem super wolny na szutrach. Była nawet jedna gleba, niegroźna. Na dole jesteśmy po około 1,5h, już po zachodzie słońca. Mkniemy doliną Hronu przez około pół godziny, biwak zakładamy za Hel'pą, na niewielkiej polance. Nie jest chłodno, mimo bezchmurnej nocy, jedzonko i idziemy spać około 24.

I podjazd do Sumiaca © wojtekjg

szuterek na Kral'ovą hol'ę© wojtekjg

widoki z podjazdu na Kralovą© wojtekjg

Już tylko 5km ;) © wojtekjg

W połowie podjazdu asfaltem © wojtekjg

Tatry zaczynają wychodzić z chmur © wojtekjg

końcówka na Kral'ovą© wojtekjg

Kral'ova hol'a© wojtekjg

Widoczki ze szczytu © wojtekjg

Na kopule © wojtekjg

Przyjemny początek zjazdu © wojtekjg

zjazdy z Kralovej- asfalt© wojtekjg

Zjaaaaazd © wojtekjg

Przystanek na kolejnym sedlu © wojtekjg

Już jesteśmy prawie na dole © wojtekjg

zjazd z Kralovej - szuter© wojtekjg
Kategoria [100-200km], z Arkadiuszem
Dane wyjazdu:
184.50 km
0.00 km teren
09:49 h
18.79 km/h:
Maks. pr.:61.40 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2839 m
Rower:
Prawie jak Alpy I - tatrzańska masakracja
Czwartek, 11 sierpnia 2011 | Komentarze 2
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze...Wyjazd w Alpy musimy przełożyć pewnie o rok (minimum), decyzja zapadła właściwie na godziny przed wyjazdem, podczas pakowania. Zadowalamy się krótszym przejazdem przez góry Słowacji i (w planie) Węgier. To ostatnie też nie wypala - ale o tym za chwilę.
Wyjazd niezbyt wczesny, około 7.30, kierunek Krynica, oczywiście przez podjazdy w Wawrzce i na Krzyżówkę. Pech prześladuje mnie od początku - licznik nie działa, kabelek się urwał, wracam spod garażu po zapasową podstawę. Zakładam nówkę dopiero we Florynce.

podjazd pod Chełm© wojtekjg
Zjeżdżamy do Krynicy i mkniemy wzdłuż Popradu do Piwnicznej, tam granica i kolejny konkretny podjazd - sedlo Vabec (766m). Podczas podjazdu pęka mi szprycha, wymieniam ją na górze, bez zdejmowania koła, podcentrowuję trochę na oko, jest dobrze, nic nie trze.

sedlo Vabec© wojtekjg

Tatry z drogi na Spiską Belę © wojtekjg

Cyklochodnik w stronę Biela © wojtekjg
Zjazdy i przejazd przez Ruzbachy do Spiskiej Belej, potem trasa cykloturystyczna do Tatranskej Kotliny i zaczynamy podjazdy na Vysne Tatry. Na początku jest kiepsko, pod wiatr, Arek zostaje gdzieś w tyle. Mała hopka i zaczyna się jechać wyśmienicie, szybko przemykamy przez Smokovce i docieramy do Tatrianskej Polianki. Ładujemy kalorie i ruszamy w górę, z pomiarem czasu. Początek wchodzi mi dobrze - szybko przebywam pierwsze stromizny, po wjechaniu w las tempo jakby spada. Arek mnie dogania i przegania - dzięki temu robię zdjęcia podczas podjazdu. Tempo ciągle 5,5-6km/h, na wyższych zakrętach trochę odpadam, leje się ze mnie nieziemsko. Dodatkowo co jakiś czas przejeżdża busik wożący leniwych turystów. W końcu wyjeżdżamy ponad las, jest wietrznie i bez słońca. Wydaje się, że już koniec ale jeszcze kilka zakrętów i w końcu Śląski Dom. Po 1h10min. Jest fajnie - zimno, wietrznie, siedzimy w cieniu Gerlachu patrząc na Poprad będący jeszcze w słońcu. Ubieramy się schowani za hotelem i zjeżdżamy.

podjazd na Vielicke pleso© wojtekjg

Podjazdy powyżej 1400m © wojtekjg

nad Vielickem plesem© wojtekjg

Podtatrze znad stawu © wojtekjg

Piesek z rumem :P © wojtekjg

zjazdy od Śląskiego Domu© wojtekjg

Kral'ova na horyzoncie © wojtekjg
Na którymś ze stopni przepustowych w wyższych partiach zjazdu tylne koło zeskakuje zbyt mocno co łamie podpory bagażnika (sakwy tylne maja około 30kg). Poprawiam je na szybko i kontynuujemy zjazd bez ocierania metalu o koło. Na dole jesteśmy po 19tej. Z zapasowych szprych robię wzmocnienia rurek bagażnika, jakoś się to trzyma.

naprawiony na szybko bagażnik© wojtekjg

Postój na banana w V.Hagach © wojtekjg
Super zjazd nocą z Vysnych Hagów, rozpędzamy się ponad 60km/h. Nocujemy przed Strbą, przy składzie drewna. Pod samiuśkimi Taterami.
Kategoria [100-200km], z Arkadiuszem














