Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 270051.83 kilometrów w tym 4446.62 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
126.74 km 1.50 km teren
04:07 h 30.79 km/h:
Maks. pr.:77.43 km/h
Temperatura:34.0
Podjazdy:1660 m

Idzie burza..

Piątek, 9 sierpnia 2013 | Komentarze 9

Gorlice-Magura-Konieczna-Zborov-Polianki-Ożenna-Świątkowa Wielka-Krempna-Brzezowa-Mrukowa-Folusz-Dominikowice-Gorlice

Mega wytop na klejących się asfaltach. Duszno jak cholera. Po drodze w Zdyni zgaduje mnie Mateusz opalający się na drewnie w lasach. Za granicą pandemonium i jazda po klińcu prawie do Becherova. A do Zborova fajnie, szkoda, że mam jedną korbę, a nie przednią i tylną, bo bym docisnął. Od Zborova wieje źle i mocno i tak do Gorlic. Przyjemne z pożytecznym w Świątkowej (spotkanie 'służbowe' na pstrąga), tankowanie w Kremnpej, znów Hałbowska i nudy z burzą na karku do domu. Puls niski to i temperatura niska...nie, zaraz, coś nie tak...
Jak pisze mój idol rowerowy: nie sztuka jechać 300km dookoła El Bląbonga ale sztuką jest jechać 300km dookoła El-Bongabląga i nie czuć zmęczenia!!! :P

CLIMB: avg-3%, max-10%
Tłuscyk: 96.2g
Kategoria [100-200km], sam



Komentarze
Isgenaroth
| 10:56 środa, 14 sierpnia 2013 | linkuj WujekG, z tymi obiadami nie tyczyło się przecież Ciebie :)
WuJekG
| 18:53 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj Ale odwrotnie jest więcej zakrętów ;)
Gość | 18:17 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj W przeciwną stronę do Niżnej Polianki też 80-tkę można złapać.
Ożenna - Krempna piękna trasa.
WuJekG
| 07:46 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj Vmax na zjeździe z Przeł. Beskid do Ożennej - byłoby więcej gdyby nie przeciwny, mocny wiatr.
Gość | 06:38 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj 77.43 to na jakim zjeździe uzyskałeś?

Gdyby wilk zdjął klapki z oczu to by zobaczył to co inni dostrzegli na blogu nizinnego turysty.
Może cytatami z jego pisaniny Cię zarzucić abyś coś zauważył.

szczekający kundelek
Isgenaroth
| 04:55 poniedziałek, 12 sierpnia 2013 | linkuj Każdy jeździ jak chce, taka racja. Nie znam gościa i nie chce się wypowiadać, bo w żadnym treningu nie uczestniczyłem. Miałem z Robertem kiedyś scysję na forum, ale potem trochę podyskutowaliśmy i jakoś się rozeszło.
Ja nawet nie myślę o udziałach w takich imprezach, do której Robert się przygotowuje, więc pewnie jest ode mnie zdecydowanie lepszy. Powtórzę, to co napisał Wujek, sposób dokumentowania wyjazdów Robertwoych jest trochę dziwny i to tyle.
WuJekG
| 19:18 niedziela, 11 sierpnia 2013 | linkuj @Is - byłem na jednym. Właściwie to tylko patrzyłem jak koledzy jedzą jakieś pierogi z pokrzywami, a sam piłem Pepsi i nawijałem o czymś ;)

@Wilku - ojj, miałem dobry dzień, nie tylko jemu się w tym wpisie dostało ;) Jak pisałem - nie szykanuję jego jazdy, adaptuję tylko styl pisania czy konkretne ustępy, nie tylko z jego bloga, bo czasem trafiam na różne perełki. Mam respekt do każdego jeżdżącego (jako rowerzysty), bo zawsze byłem i będę - turystą, a nie mającym o sobie zbyt duże mniemanie "PROsem". Co innego moje zdanie o kimś jako osobie, czy prezentującej się via bikestats czy na żywo czy inaczej. A moja ..hm... parodia wpisu jest odpowiedzią na różne napinania się przed imprezami, ''treningami'', treningami etc etc. ;)
wilk
| 12:26 niedziela, 11 sierpnia 2013 | linkuj Oj nie lubimy tego Elbląga, oj nie ;))
Pożyjemy - zobaczymy czyje metody będą górą ;))
Polecam słynną historię Cliffa Younga, który w 1983 wygrał morderczy pieszy maraton na 875km biegnąc w roboczym stroju farmera i grubych kaloszach. Na starcie wszyscy "prawdziwi profi" go obśmiewali, biegł sobie spokojniutko swoim tempem, ale za to właśnie jak i Robert - nie odczuwał zmęczenia, nie spał - i mimo, że mógłby być ojcem dla większości uczestników - całą stawkę wykosił.
Isgenaroth
| 06:03 niedziela, 11 sierpnia 2013 | linkuj A jeszcze w tym czasie trzeba wstąpić na dwa obiady i posiedzieć u kilku znajomych, czy jakoś tak...

Pozdrawiam Ciebie i góry !!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!