Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 270051.83 kilometrów w tym 4446.62 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
457.60 km 0.00 km teren
14:44 h 31.06 km/h:
Maks. pr.:54.50 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:2432 m

Za dużo słońca, za mało górek - Radlin Maraton 2012

Sobota, 16 czerwca 2012 | Komentarze 19

Jako osoba pozbawiona wyższych ambicji jechałem na ten maraton z założeniem 450km i kwalifikacji na BBT. Wiedząc o deklaracjach obrony tytułu przez zeszłoroczną czołówkę, mając na uwadze prognozę pogody (głównie mocny, południowy wiatr) i, jak się później okazało, start z 4 grupy (15 minut po cioraczach), nie deklarowałem się twardo na 550, chociaż w razie dostatku sił i czasu rozważałem tą opcję. Opcjonalnie. ;)
Chłopaki na noclegu od rana szprycują się makaronami...właściwie od wczoraj;) Ja jem skromnego rogalika i ciasteczka LU, za którymi ostatnio przepadam podczas jazdy. Plus herbatka i pepsi ;) Zostawiamy część bagaży na miejscu, część ważnych dostarczamy do punktu startowego. Na starcie pogaduję sobie m.in. z Raptorem, Jedrisem, spotykam Funia i Aniutę, jest też cała czołówka szybkościowców m.in. Kurier, Roman Kościak. Elita startuje w pierwszej grupie (Rap, Wax, Kurier i reszta), Funio jedzie w drugiej, ja - 4 grupa wraz z komandorem wyścigu - na pewno się nie zgubimy :)

Nasz start 8:15, oczywiście jak zwykle 'bez ścigania' czyli ktoś napierdziela za pilotem na motocyklu, a ten przyspiesza gubiąc ogon (grupka jest 15-osobowa). Ponieważ pilot prowadził nas aż do Wodzisławia Ślaskiego tak, żebyśmy się nie gubili na trasie później, a każdy żeby sobie ją zapamiętał, podjeżdżam do przodu stopując grupkę żeby tył mógł do nas dociągnąć. Nie ma sensu gnać, będzie jeszcze okazja pokazać nogę ;) Po wypuszczeniu nas na rondzie wchodzimy w dobre tempo, około 33km/h. Po chwili kalkulacji stwierdzam, że to za wolno, żeby dojść kogokolwiek i wychodzę na przód podkręcając trochę i gubiąc kilka osób na interwałowym odcinku pierwszych 25K. Przy zjeździe na Wiślankę w Pawłowicach jest już nas trzech, mówię chłopakom (starszym ode mnie;)), że nie potrzebuję zmian, chcę zobaczyć ile daje fabryka. Zgadzają się z uśmiechami. Odcinek pod mocniejszy wiatr ale idzie fajnie, nawet niewielkie hopy przed Ustroniem i w okolicach. Dopadamy i przeganiamy grupkę z 2 i 3 grupy startowej, do Wisły prowadzę już spory peleton. Na podjeździe jedzie się super, bo wiatr trochę pomaga, ok 2km za skocznią zjazd do Granitu, podpisy i tankowanie. Średnia około 33.8, nie jest źle. Biorę wodę w jeden bidon, banany i wafelki ('takie co kolarze jedzą' czyli Grześki czekoladowe :)))) olewam, biorę za to 'miksturę z minerałami' - pół bidonu rozcieńczonego wodą. Niestety - na moje nieszczęście.

Na zjeździe szybko doganiam 2 grupkę startową, od razu ich przeganiam wiedząc, że mam dobry wiatr w plecy, a nie chcę jechać w peletonie. Idzie fantastycznie, pierwsze 100km zamykam w 3h (2h53m, ok 34,6km/h), do około 115km trzymam ponad 40 na liczniku, i nagle.. nie kryzys ale zamulenie. Mdłości, prawie wymioty i poważny skurcz żołądka. Szukam przyczyny.....izotonik!!! K***... !! Dogania mnie grupka 2, podśmiechujki, że się wyrąbałem (głównie ze strony tuzów w strojach BBT ;)), nie chcę jechać z nimi więc odstaję od grupy, potem przeganiam, potem doganiają mnie gdy stoję na czerwonym, a oni jadą (tak, stawałem na czerwonym, co spotykało się z podśmiewaniem ;)), potem znów ich biorę, bo nie jadą szybko pod górkę, po kolejnym wyprzedzeniu wychodzi przede mnie Funio i nagina ze mną na kole z 5 mocnych minut, ale potem czeka na grupę, którą urwał. Zjeżdżają się znów przed Wodzisławiem, a ja blednę. Muszę zatrzymać się w kebabowni na Sprite'a. Dotaczam się do Radlina, narzekam na izotonik, piję pepsi i biorę swoje cytrynowe prochy do bidonów, próbuję coś przełknąć ale nie idzie.. i zbieram się dalej. Temperaturka w słońcu już ponad 40stopni, podczas jazdy ciągle powyżej 32. Zaliczam kilka razy cień pobocza, kilka stacji benzynowych z zimnymi napojami, biorę też Ibuprom na bolącą znów stopę. W Ustroniu mija mnie grupa Raptora, jadą już we trzech, bardzo mocno naginają (Kurier złamał widelec (!!) na pierwszej pętli, siedział pod górką w Jastrzębiu ;)), Wax mija mnie w Wiśle. Kalkuluję. Przede mną masa osób, nie mam szans w takim stanie dogonić podium, jadę na zaliczenie i jak żołądek pozostanie na miejscu - pojadę 550. Może. W Malince skręcam do sklepu po 2 butelki pepsi, jedną wypijam pod drzewem i przy strumyku, drugą daję do chłodzenia w wodzie (niestety - porywa ją prąd;)), chlapię się z 20 minut i jadę w dół. Doganiam kolegę z mojej grupy startowej (jechał na czarnym Radonie), mijamy się kilka razy po drodze, gdy zatrzymuję się na stacjach lub po arbuza (kusiły mnie arbuziarki po drodze aż w końcu się skusiłem i opierdzieliłem ćwiartkę w cieniu ;)). Rozleniwiłem się chyba tym nawodnieniem, bo nie zauważyłem gdy zamiast na Wodzisław pojechałem na Żory. W centrum skręcam na Wodzisław i po kilku poważniejszych hopach pod wiatr na Radlin - nadrabiam około 7km. Na punkcie jestem około 19. Znów kalkulacje: do czołówki nie mam startu, Wax ma nade mną około 40minut przewagi dzięki pociągowi pierwszej grupy i mocnemu naginaniu później (a jechał skubany tylko na małej tarczy!!!), nie mam co się spinać. Jem pół miski zupy (idzie opornie), doję pepsi, podgaduję z Funiem i Aniutą oraz orgami, dowiaduję się, że masa ludzi się wycofało (może wtedy przeszła też informacja o wycofaniu się czołówki...chociaż kontaktowałem całkiem dobrze), smaruję łańcuch i jadę.

Wyjazd około 20tej. Pogaduję sobie jeszcze z wyjeżdżającym już do domu Romanem Kościakiem i sunę pod wiatr. Zapada powoli zmrok i interwały idą już lepiej. Nie widzę nikogo przed sobą, nie mam już kogo gonić, nikt nie jest w moim zasięgu, mijają mnie za to grupki i pojedynczy wojownicy jadący z naprzeciwka. Za Jastrzębiem włączam lampencje, jedzie się ok, przez mecz ruch niewielki. Liczę czas dojazdu do punktu w Ustroniu w razie gdybym chciał robić 550, tankuję w Żabce (jedyny klient wieczoru, pustka na ulicach;)). Za Ustroniem dopada mnie mocny podmuch halnego z prawej - o mało mnie nie przewracając. I to nie tylko mnie - czuli to wszyscy jadący, od 21 do 4 nad ranem, w tym samym miejscu! Nieopacznie wysyłam Waxowi smsa "gonię cie" drażniąc się z nim - był poza moim zasięgiem, a ja jechałem spokojnie, chociaż szybciej niż poprzednią rundę na tym odcinku. Wax mija mnie tuż przed Wisłą, krzyczy, żebym się lepiej postarał z gonieniem, podjeżdżam lekko do góry (koło skoczni walają się ludzie, krążą obijając się o ogrodzenia ;)). Podjazd do punktu, akurat wyjeżdża grupka 1, biegnę się podpisać i kogo widzę - Raptora. Odpuścili. Czyli Wax jest wirtualnym liderem na trasie, mam do niego trochę ponad godzinę, za nim jest jeden zawodnik (około 4 minuty później) i grupa, która właśnie ruszyła (6 chłopa). Daję im 8 minut fory, bo dziewczyny robią mi herbatę i dobrze mi się rozmawia z Raptorem. Zakładam kamizelkę odblaskową, rękawki i ruszam.

Po zjeździe ściągam rękawki, jest ciągle ponad 20 stopni C. Wiatr dobry to i naginam mocno, odcinek zrobiłem w około 2h. Nie uzupełniłem bidonów, resztki MD i Liptona skończyły się po 45K ale nie zatrzymywałem się, bo na długich prostych nie widziałem światełek grupki przede mną. Wylizuję resztki z bidonów, kusi mnie Mac, ale doganiam chłopaków gdy krążą na rondzie w Jastrzębiu. Pytam o wynik meczu i zostawiam ich wy tyle (nie siedli na mnie, bo akurat była faza kryzysowa, a chcieli jechać razem). W Wodzisławiu wskakuję szybko na stację po pepsi, chwilę później mija mnie grupka Vagabonda jadąca na 3 pętlę, dostaję też smsa od Waxa, że już siedzi pod zimnym prysznicem na mecie ;). W 20 minut dojeżdżam i ja do mety, już bez przygód, z czasem brutto 17h02min - jest to trzeci czas na dystansie 450km. Waxmund pojechał już spać, drugi zawodnik przygotowywał się na wyjazd na 550km ale czekał na grupkę za mną, której wstawiłem ponad 20minut (dojeżdżali dopiero gdy ruszałem na nocleg). Szybko rozważam czy jechać dalej czy nie, mam przewagę startową, większą szybkość niż grupa za mną i jeszcze zapasy, ale równie szybko rezygnuję, założenie wykonałem, brak mi ambicji i zachłanności ;)
Popijam herbatę i resztki pepsi, zwijam się na nocleg gdzie doprowadzam się do odpowiedniego stanu wizualnego i wracam z betami położyć się w MOSiRze, na zimnej podłodze. Nie zasypiam wcale, co chwila rozmawiam z nowo przybyłymi.
Tak, jestem zadowolony i z kondycji i startu, tym bardziej, że chyba tylko około 30minut jechałem na kołach, reszta wypracowana samodzielnie (nie dałem się nawet propozycji jednego orgów na motorze w Wiśle żeby mnie podciągnąć do punktu ;)). Mogłoby być mniej postojów. Nie, nie zrzuciłem z blatu (55T), ani raz nie wrzuciłem na 28T;)

Plusy:
-pofałdowana i przez to nie nudna trasa
-fajna organizacja, mimo otwartego ruchu trasa poprowadzona bezkolizyjnie
-świetna atmosfera między zawodnikami na trasie, pozdrowienia i zagrzewanie do walki od innych zawodników
-zero skurczy (jak zwykle), minimalne otarcie tyłka (norma w tych temperaturach i siedzeniu dłuższy czas na końcu siodełka)

Minusy:
-zatrucie i zamulenie, trudno się mówi, trzeba jeździć na swoich sprawdzonych specyfikach i powinienem o tym wiedzieć
-trochę nie ten teges z tym żywieniem na punktach (tzn - obsługa super! tylko ja najwyraźniej jestem wybredny i papu mi nie podchodziło ;))
-pogoda..dopisała, aż za dobrze.. ale nie wiem czy to na pewno można wpakować pod kategoryzowanie plus/minus

Gratulacje dla wszystkich, którzy przejechali w tych warunkach swoje dystanse, jak też dla tych, którzy świadomie i z rozwagą powiedzieli sobie w pewnym momencie 'dość'.


Zdjęć tylko kilka, jedno z trasy - po pierwszej rundzie wywaliłem aparat kieszonki i wrzuciłem tam żelki i mus.
Wax w akcji! © wojtekjg

Orgowie i Pan Vice Burmistrz © wojtekjg

grupa pierwsza na starcie © wojtekjg

start pierwszej grupy - widać ogień w oczach ;) © wojtekjg

grupa druga na starcie, wzrostem zaznacza się Funio :) © wojtekjg

"ja nie chcę zdjęciaaaaa" © wojtekjg

Yoshko z grupą wsparcia;) © wojtekjg

jedyna fota z trasy - połykamy 2 grupę startową © wojtekjg

Concept of Speed © wojtekjg


CLIMB: avg-1%, max-7%
Tłuszczyk przepalony: 415,1g

PS. puls na pierwszej pętli strasznie zawyżony: najpierw przez upał i brak dobrej rozgrzewki, potem chyba przez te skurcze żołądka. Ciągle pod progiem, ciągle powyżej 168bpm. Dopiero po postoju wszystko się unormowało i jechałem do końca już tylko w trzeciej strefie, nie wyskakiwało powyżej nawet na górkach.

PS2. Funio tak dociskał na pierwszej pętli, że aż śprychę w tylnym kole zerwał :)

PS3. Na drugiej pętli machałem triathloniście, jadącemu na drugim pasie Wiślanki, na świetnym Cervelo P3. A jeszcze w Jastrzębiu zagadałem do kolarza w stroju mistrza Szwajcarii na ładnym Pinarello z cudnymi kółkami Lightweighta (chciał mnie chyba trochę podprowadzić na kole ale perfidnie zostawałem w tyle lub go wyprzedzałem ;))


Komentarze
vagabond
| 09:59 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj Miło było Cię poznać!
Mam nadzieje że kiedyś wpadniesz na Zlot, albo Wyprawkę naszego Forum :D
WuJekG
| 11:26 czwartek, 21 czerwca 2012 | linkuj Dzięki. Z tym izotonikiem i wywrotem żołądka - to był amatorski ruch ;) Specjalnie od marca jeżdżę dłuższe dystanse testując i wybierając najlepsze kombinacje picia i jedzenia dla siebie a tu poszedłem za tłumem i wziąłem ''skoro wszyscy biorą'' ;) Na własne życzenie. Szkoda ( albo może dobrze...?), że skręt kiszek dorwał mnie podczas jazdy z wiatrem, starciłem sporo na tym odcinku.
Virenque
| 16:21 środa, 20 czerwca 2012 | linkuj Coś ostatnio nie miałem czasu tu zaglądać, wchodzę i proszę jakie rewelacje :) Gratulacje !! Szkoda tych kłopotów żołądkowych, trzeba jednak jeździć na swoich, przetestowanych specyfikach, bo różnie się to może skończyć.
WuJekG
| 07:12 środa, 20 czerwca 2012 | linkuj Za napój co kolarze piją to mogę co najwyżej oddać kolorowego pawia :P
Zdania o trasie były podzielone: jedni przyjeżdżali na punkt i opierdalali organizatorów, że to jest jakieś morderstwo, te wszystkie górki; innym się podobała, bo było kilka interwałów ale bez przesady. Moim skromnym zdaniem trasa była ok. To jest w końcu wyścig, jakby na to nie patrzeć, jedni jadą 150 inni 450 i nie powinni robić tego na innych pętlach, szanse muszą być równe. Dodatkowymi plusami pętli było spotykanie rowerzystów wracających z punktów pomiarowych, można było zobaczyć jak nagina ''przeciwnik''. I jeszcze jeden plus powtarzania trasy - można było wykalkulować gdzie naginać a gdzie zwalniać przez to, że po pierwszym przejeździe było się zaznajomionym z drogą. Gdyby kolejne pętle były prowadzone nowymi trasami jechałoby się ''w nieznane'' - w końcu, jak napisałem, to było ściganie, nie do końca wycieczka krajoznawcza (chociaż ja jak to ja- gapiłem się na boki i dinozaury w Ochabie cały czas ;), a najfajniejsza była wieeeelka biedronka na samochodzie :P)
daniel3ttt
| 06:18 środa, 20 czerwca 2012 | linkuj Oczywiście wielkie gratulacje. Upał musiał dać w kość. Trasa dość łatwa z tym że tak jak Wax napisał nudna, cyt: "tragicznie nudna trasa. jechać 6 a na 550km aż 8 raz tą samą drogą to na prawdę nieciekawa opcja".
waxmund
| 21:00 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj dam ćwiartkę tego napoju co to kolarze piją ;)
WuJekG
| 18:12 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Dzięki, dzięki i ..dzięki ;)
Wax i yoshko - mam jeszcze jakieś Wasze fotki - Yoshko gdy płaci Ttin o poranku przed startem, Waxmund podczas majaczenia przez sen po maratonie etc. Sprzedam temu kto da więcej ;)
Funio trochę ograniczyłem się z relacją, nie załączyłem moich przemyśleń z trasy, opisów krajobrazów, obserwowanych zwierząt i opowiadań o smaku ćwiartki..arbuza ;) Co do towarzystwa w tej grupie to wiedziałem jaka tam jest jazda, m.in. dlatego nie chciałem dołączyć do grupy (zresztą jeden z BBTourowców zgryźliwie krzyczał żeby mnie puścić, że w ten pociąg się nie zabiorę ;)) - starsi jechali na młodszych. Potem gdy na drugiej pętli minąłem grupkę młodszych z tego towarzystwa pomyślałem, że nawet zażartuję sobie z gości, że teraz nie jadą szybko, bo odpadli rozprowadzający... ale zdążyli się wycofać przed moją szykaną ;)
Isgenaroth - mój pulsometr ma zakres tylko do 10tys kilokalorii, już po pierwszych 300 miałem prawie limit ;)
zawrom dzięki za wspólną jazdę! :) Mam gdzieś zdjęcie jak wymijacie pozostałości z grupy 2 i 3 kiedy ją połykaliśmy w Ustroniu. Wrzucę na photobikestats i podeślę Ci linka. Jesteście na tym zdjęciu razem z kolegą na Radonie :)
zawrom
| 17:32 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Dzięki za "podciągnięcie" do Ustronia na pierwszej pętli :)
barteko
| 13:31 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Po prostu masakra!
Gratuluje i podziwiam ;)
Barney | 12:58 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Gratuluje!:) Wynik imponujący!
gustek
| 12:50 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Niezły Dystans i średnia :) Gratuluje
Isgenaroth
| 11:05 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Zaparło mi dech... Powalasz !!
Pozdrawiam !! :)
Mogłeś dokręcić tę jedną kalorię :)
offensivetomato
| 08:13 wtorek, 19 czerwca 2012 | linkuj Fajna średnia, ciekawe czy ja kiedyś będę miał taką na takim dystansie :). Gratuluję wyniku.

PS. Też przez chwilę jechałem na blacie !! :P
funio
| 23:33 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Masz genialną pamięć,wszystko pamiętasz,ja to czasami "odlatywałem"...nagrywałeś cały maraton?:)))
To Twoje zachowanie na powrocie pierwszej rundy faktycznie dziwnie wyglądało,nawet mówiłem chłopakom z grupy że znam Ciebie i jesteś mocny...
yoshko
| 22:47 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Kradnę fotkę ;)
stamper
| 22:15 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Graty, jak zwykle świetna forma jak i relacja.
waxmund
| 22:15 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj fajna relacja [; ale za tą ćwiartkę w cieniu to byś się wstydził albo nie przyznawał chociaż... [;

Na BBTour będzie za kim na kole siedzieć :p
adriano88
| 22:11 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj Liczby robią wrażenie :)
I to jeszcze przy takiej pogodzie, gratulacje :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!