Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 270051.83 kilometrów w tym 4446.62 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
119.20 km 0.00 km teren
04:12 h 28.38 km/h:
Maks. pr.:66.30 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy:1460 m

Rozjazd 'na kibica'

Niedziela, 5 czerwca 2011 | Komentarze 1

Podjeżdżam na start Maratonu MTB Cyklokarpaty w Muszynie. Od Ropy wiatr ciśnie mi się w twarz, podjazdy, zjazdy i inne - wszystko pod wiatr. Co więcej - no ja nie wiem jak to jest - przecież jak wracam tą samą trasą to powinno wiać mi potem w plecy, co nie? Nie jadę dookoła Ziemi żeby mi wiało cały dzień w przód, a jednak...
Podjazdy w Wawrzce i na Krzyżówkę serpentynami, potem cisnę przez Mochnaczki, Tylicz i Powroźnik nie schodząc poniżej 35kmh. Dojeżdżam na start w Muszynie 15 minut przed rozpoczęciem ścigania. Tylko dwójka z Klubu jedzie na inny dystans niż hobby, reszta okupuje pierwszy rząd w sektorze startu do tego dystansu. Pożyczam Arkowi rękawiczki (wiosłem mu długie z domu ale wolał na krótko), chłopy startują, kupuję Pepsi i jadę na Złockie popatrzeć jak wracają. Po niecałej godzinie zjeżdża zawodnik z Klimka, 3 minuty za nim kołysze się przez gumę w tylnym kole Andrzej. Potem zjeżdża jeszcze jedna osoba z Grupetta i na 8 i 9 pozycji Kamil i Arek. Ciągną na zmianę, bo to już asfalt. Zjeżdżam za nimi do mety.
Pierwsza dziesiątka została zdominowana przez Grupetto Gorlice :))
Chwilę pogadaliśmy i wracam przez Krynicę. Przed Krzyżówką zastaje mnie fatalny deszcz z gradzikiem, siedzę chwilę na przystanku ale to nie ma sensu, bo po zjeździe 3 km dalej jest już sucho. Na serpentynach blokuje mnie autobus, którego kierowca najwyraźniej nie potrafi wchodzić w zakręt co ściera mi klocki hamulcowe, łapię się go za to na dole (chociaż dalej zwalnia przy byle zakręcie), puszczam za Polanami i jadę podjazdem do Wawrzki. Końcówka to dociskanie pod wiatr do Gorlic w pełnym słońcu.


No i dziś był kolejny z dni z prawie morderstwami zwierząt leśnych - dwie kuny otarły mi się o koła przy pomykaniu w dół do Florynki z rana. Miały szczęście, skubane, oj miały...
Kategoria [100-200km], sam



Komentarze
emonika
| 06:57 czwartek, 9 czerwca 2011 | linkuj Niezły rozjazd.
Swoją drogą - Ty też miałeś szczęście, że te kuny nie zechciały centralnie wkomponować się w Twoją korbę czy coś tam :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!