Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 280119.23 kilometrów w tym 4585.42 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.85 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
65.50 km 0.00 km teren
02:20 h 28.07 km/h:
Maks. pr.:76.20 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:1458 m
Rower:envi

rowerowa część Wisła Extreme Duathlon

Sobota, 26 kwietnia 2025 | Komentarze 0

Wisła-Zameczek-Kubalonka-Istebna-Jaworzynka-Zwardoń-Laliki-Ochodzita-Koniaków-Stecówka-Wisła

Bieganie poszło tak se: nie utrzymałem się z czołówką, na szczęście się pomylili na trasie, więc nagle bylem na przodzie, a potem ja się pomyliłem i nagle bylismy we trzech (w tym Arek). Oczywiście jak się zrobiło płsko i w dół to od razu mnie zostawili. Do zmiany przybiegam pewnie ze stratą około 2-3 minut. Zmaina spoko, wskakuję na rower i jazda pod wiatr. 
W Wiśle jakieś wahadło remontowe, które przebijam chodnikiem, dociskam do zbiornika i na początku podjazdu na Zameczek łapię pierwszą dwojkę. Zjazd z Kubalonki niemrawy, bo blokuje mnie auto turystów, tak samo zjazd do Istebnej - nagle wymyślili sobie wszyscy jechać przepisowo. Hopka, hopka, górka, widzę z tyłu Arka, hopka, górka i gdy oglądam się za siebie na jakiejś prostej ten 'Arek' jest jakiś za bardzo kolorowy. Aha, zaczął mnie doganiać belgijski semi-pros z Lidl-Treka, gość jest cięzki na podjazdach ale na płaskim i w dół nadrabia niesamowicie szybko. Dociskam więc na górkach i spędzam jak najwięcej czasu na lemondce. Na Zwardoń wieje w plecy, gość mnie dogania, zaczyna się stroma górka, gość odpada daleko. Zjazd na Laliki, wywalony kamieniami i stromy, na dodatek w porywistym wietrze, idzie super płynnie, jestem niesamowicie zadowolony z siebie....a tu na przejeździe kolejowym halt, bo jedzie skład z nowymi szynami. Ponad minuta w plecy.
Zjeżdżam na główną, wkurzony...oczywiście Belg już pewnie mniej niż minutę za mną. Szczęśliwie zaczyna się długi podjazd na Ochodzitą, który w części jest pod mocny wiatr, a w części z dobrym wiatrem w nerki, więc ślinotok - i jadę. Pod grapą mam solidną przewagę. Na Koniakowie cud - nowy dywan! Ale tak jak się zaczął, tak samo szybko się kończy i wpadam w zgryziony asfalt i hamujące auta. Szybko uciekam pod Stecówkę, na podjeździe łapię pierwszego zawodnika z dystansu M i razem przedzieramy się przez, nie tak znów wielkie dziś, tłumy na Wisłę Czarne i do szlabanu. Szlaban pokonuję dołem, na zjeździe do Wisły blokuje mnie albo przepisowo (!!!0 jadące BWM albo górska ciuchcia. Wiatr się zmienił, więc bez szaleństw, żeby nie biec na nogach z waty, dobijam do strefy zmian. Najwyraźniej z porządną przewagą dobijam, bo mimo tragicznie marnego tempa biegu i zbiegów na granicy wymiotów, wpadam na metę długiego dystansu jako pierwszy. (a Arek dobiega drugi).
CLIMB: max 16%



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!