Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 270104.13 kilometrów w tym 4446.62 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
46.70 km 0.00 km teren
01:24 h 33.36 km/h:
Maks. pr.:74.37 km/h
Temperatura:33.0
Podjazdy:907 m

Podhale Tour 2

Niedziela, 8 czerwca 2014 | Komentarze 0

Nie oszukujmy się - nogi napieprzały po piątku. Najgorzej (znów) lewe udo (jakiś DOMS czy inny hif...:P). Etap wybitnie górski, z długim podjazdem, którego na dodatek nie jechałem nigdy, więc stwierdziłem, że odpuszczam w górę, nadrobię (albo i nie) na płaskim.
Na pierwszym płaskim jest spoko, na górce (Harkabuz) jest patelnia, przez całe prawie 5km, potem góra-dół-góradół-góra, mega dziury w szosie, po których zacząłem coś dziwnie czuć w tyle (i mieć schizy, że albo powietrze ucieka w atmosferę albo jadę już na flaku albo coś mi trze, nawet hamulce popuściłem), i w końcu znana i lubiana droga na Załuczne. Początek ściany płaczu i zrucam jak się da, jadę wężykiem i zastanawiam się czy z raz nie poprowadzić roweru. Wyprzedza mnie kolega z Krakowa (Cukier), a zaraz za zjazdem bierze mnie Marcin Węgrzyn - czyli nadrobił do mnie dwie minuty. Przeganiam go na zjeździe, doganiam Mariusza, potem oni mnie przeganiają itd. itd. na całych interwałach. Ciągle zjeżdżam na lewo żeby unikać jazdy blisko nich. Ostatecznie uderzam na ostatniej hopie przed Bielanką, gubię kolegę krakowskiego. Na Bielance dogania mnie Marcin. Już bym go wyprzedził na pierwszych metrach zjazdu, a tu drogę zajeżdża mi samochód. Niebezpieczne wyprzedzanie na zakręcie i znów gość mi zajeżdża drogę - przede mną, a za Marcinem, jedzie jeszcze jeden maruder, który blokuje wszystko. Wkurzony biorę całą trójkę lewym poboczem i dociskam. Pod wiatr więc nie jest genialnie. Marcin utrzymał się z 200m za mą aż do mety :).
Nie zajechałem się, a wyszło fajnie i przyjemnie :)

CLIMB: 5/18%
11OPEN/3 kat.M2
Kategoria ściganie, sam, [ 0-50km ]



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!