Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 270051.83 kilometrów w tym 4446.62 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.90 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
57.78 km 0.00 km teren
01:47 h 32.40 km/h:
Maks. pr.:68.07 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:782 m

Kolo sabinowskych pretekov

Sobota, 24 maja 2014 | Komentarze 0

Na starcie przy urzędzie miasta burdel - juniorzy z licencjami mają jechać z mastersami, reszta z młodszą kategorią, nie potrafią się odnaleźć, wszystko się przedłuża o ponad 40 minut. Start spokojny za samochodem aż do około 16km, jedziemy z WojtkiemK. w szpicy na zmianach z braćmi Słowakami. Objechaliśmy wcześniej trasę samochodem, wiedzieliśmy czego się mniej więcej spodziewać. Górka na dojeździe okazała się mini-hopką, nawet na przodzie peletonu szedłem jak po płaskim, aż się zdziwiłem. Na rudzie lekkie przyspieszenie, pierwszy podjazd pod wiatr, z super asfaltem, o dziwo - dalej się trzymam, nawet przechodzę do przodu bez problemu. Rozprostowuję nogi za grupą ze dwa razy ale przy tej atmosferze w powietrzu (wietrzyk, tuż po/przed burzą) nie było sensu. Na mega-dziurawym zjeździe gonimy w ogonie z Mateuszem, nie jest dobrze, wszystko strzela, bidony lecą na boki, ludzie jadą nieostrożnie. Kolejna runda i znów o dziwo bez problemu się trzymam pod górę. W międzyczasie Wojtek zrzuca łańcuch za korbę i kończy za grupą (ciężko dogonić po prawie minucie straty), przesuwam się na przód przed zjazdem po dziurach. I idzie fajnie dopóty dopóki koleś w triatlonowej koszulce nie zajeżdża mi przed kołem na dziurach. Odpuszczam już na końcu rundy, jakoś bez sensu wydawało mi się (w tamtej chwili) narażanie sprzętu i siebie (sprzętu jako pierwszego ;))). Dojazd do mety, kibicowanie reszcie, pogaduchy z wracającymi z gumami i innymi usterkami (może dobrze zrobiłem z tym wycofem?), podawanie kranówy Sebie, czekanie na zakończenie i zjazd do Sabonova.
Obeszliśmy się z lekkim niesmakiem. Organizację da się przeżyć, dziurawa i ryzykancka trasa nas trochę dobiła. Tylko Mateusz skończył w grupie, dodatkowo tylko Seba przejechał całą trasę, reszta zrezygnowała z tego czy innego powodu. Patrząc przez pryzmat wypadkowości  i późniejszego upału - barrrdzo dobrze zrobiłem dając se siana z jazdą.

CLIMB: 3/8%



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!