Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi WuJekG z miasteczka Kraków/Gorlice. Mam przejechane 256539.83 kilometrów w tym 3885.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.97 km/h.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy WuJekG.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:2342.00 km (w terenie 11.80 km; 0.50%)
Czas w ruchu:87:56
Średnia prędkość:26.63 km/h
Maksymalna prędkość:72.90 km/h
Suma podjazdów:21566 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:78.07 km i 2h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
20.10 km 0.00 km teren
00:53 h 22.75 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:170 m
Rower:Furia

powrotos en casa

Niedziela, 20 września 2020 | Komentarze 0

Godów-Łaziska-Turza Śląska-Wodzisław Śląski; Kraków-prawie Zielonki

Dwa wzgórki, dziś bez widoków i już jestem w ICe z Graz do Przemyśla via Kraków :)
CLIMB: max 9%
Kategoria [ 0-50km ], sam


Dane wyjazdu:
502.00 km 0.00 km teren
17:30 h 28.69 km/h:
Maks. pr.:72.90 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:5857 m
Rower:Furia

każdy niewycof jest jak zwycięstwo - Tour de Silesia

Sobota, 19 września 2020 | Komentarze 0

Godów-Petrovice-Kończyce Wielkie-Kisielów-Goleszów-Ustroń-Górki Wielkie-Świętoszówka-Bielsko Biała-Buczkowice-Szczyrk-Biały Krzyż-Kubalonka-Istebna-Koniaków-Szare-Milówka-Węgierska Górka-Bystra-Trzebinia-Żywiec-Kocierz-Przełęcz Kocierska-Andrychów-Gierałtowice-Piotrowice-Zator-Olszyny-Wygiełzów-Bolęcin-Rudno-Tenczynek-Krzeszowice-Miękinia-Lgota-Olkusz-Klucze-Ogrodzieniec-Łazy-Chruszczobród-Podwarpie-Twardowice-Rogoźnik-Radzionków-Tarnowskie Góry-Kamieniec-Księży Las-Toszek-Jaryszów-Zimna Wódka-Dolna-Wysoka-Annaberg-Żyrowa-Koźle-Kuźnia Raciborska-Racibórz-Rogów-Czyżowice-Gorzyce-Godów

Wstałem rześki jak Kapitan Żbik.
Kręciłem się na trzeszczącej macie już 3h przed budzkiem, a po pianiu budzikowego koguta zacząłem mentalnie przygotowywać się na radosny poranek z poranną mgłą i porannym, wrześniowym chłodem. Trza było spać trochę dłużej, bo po zrzuceniu bagażu i przepaku, pojechaniu po picie i drożdżówkę, siedziałem z herbatą i jagodzianką jeszcze prawie 40 minut na chłodzie, w krótkich spodenkach, z gołymi ale ładnie opalonymi nogami.
Start o 8.25 bodajże, jako ostatnia, dość mocna grupa. Paweł Miłkowski pocisnął od razu na głównej drodze w mgłę, a ja stwierdziłem, że chyba jedziemy o drugie miejsce w Solo. Złapał mnie jakiś marazm i niechęć do szybkości. Inaczej chyba pomyślał Paweł Sojecki, który ruszył za Miłkowskim. Zrobiło to tyle, że oddzielił mnie od Miłkowskiego, ale nie mógł go dogonić. Po kilku kilosach nastąpiło tasowanie i jechałem przodem, lekko zwiększając przewagę nad to dochodzącym, to odstającym Sojkiem. Przed pierwszym znaczącym podjazdem mała przerwa na światłach na wahadle przy remoncie drogi. Licznik odlicza od 2 minut, jest więc czas na rozbiórkę, bo zrobiło się słonecznie i cieplutko. Gdy do czerwonego dojeżdża dwójka daltonistów wyścigowych*, dwójka przykładnie stojąca ze mną też postanawia, że chce mieć tę minutę mniej na mecie. Odczekuję i łykam na spokojnie wszystkich na górce, a potem dociskam na zjeździe. Przejeżdżam Cieszynkę, dobijam do Ustronia i nerwowo pokonuję milion hopek koło Bielska. Droga ma plusy (mniejszy ruch) i minusy (ruch osiedlowy, sporo progów zwalniających). Ostatni szybki zjazd i Szczyrk. I czerwona fala, na której tylko ja** stoję jak debil. Tutaj też mijam trzysetkowiczów, machając do jadących pod lekki wiatr pociągów kolarskich. Podjazd na Salmopol zaczyna się dobrze, nawet z wiatrem, chyba że przejeżdża grupka samochodów z naprzeciwka. Mijam kilka osób, dobijam do przełęczy (pamiętam ją z większą ilością drzew) i wbijam w zjazd. Wbijam w niego zbyt entuzjastycznie, bo o mały włos nie przestrzeliwuję pierwszego dużego zakrętu.
Punkt widoczny z daleka, łapię tylko banana, Paweł nalewa mi wody, zagryzam arbuzem i jadę. W Wiśle skręt chodnikiem na rondo przy zakazie powoduje chwilę konsternacji. Dodatkowo, zawodnik jadący z prawej na rondo mówi mi, że nie tak idzie ślad. I zawracam i kręcę się chwilę i próbuję się upewnić, czy dobrze pojechałem***. Łykam znów kilka osób na podjeździe na Kubalonkę, potem zjazdy w stronę Jaworzynki, z jakąś ostrą hopą po drodze. I skręt na Koniaków. Gdzieś za muzeum koronek łapię dwójkę z Innergy Team z koleżanką na kole. O mało nie koziołkuję na bruku w Kamesznicy i o mało nie wjeżdżam na Skę koło Szarego. I wpadam do Milówki, w sobotni rajd po zatłoczonych ulicach. Mija mnie znów trójka z Innergy. Pan miejscowy stwierdza, że zatrzyma się z 40kmph do zera, do skrętu do Biedronki i gdyby nie trochę miejsca między nim a krawężnikiem, wylądowałbym na jego tylnym siedzeniu. Nerwówka jest spora. Po skręcie w Węgierskiej Górce lecę pod mały wiatr doliną, mijam znów trójkę Innergy (tym razem przyglądając się im****) i wbijam na strome podjazdy na Żywiec. I w końcu Kocierska, której nie męczę nawet jakoś wybitnie.
500m przed szczytem zlokalizowano mobilny punkt. Jest woda, jest cola, są soki i napoje poramańczowe i są krakowscy Drożdżówkarze, których dogonienie było moim małym priorytetem (wystartowali godzinę przede mną). Łapię sok do bidonu i Góralka i walę dalej. Jakikolwiek ciśnienie we mnie było, to po PK zeszło. Nawet nie kładę się na lemondce na odcinkach, gdzie mógłbym nadrobić, w stronę Zatora. Jeszcze dwa stawy, trzy zakręty i Bolęcin i zapiekankarnia i przepak.
Za zapiekankę dziękuję, zjem kiedy indziej. Biorę bluzę, pakując ją gdzieś na ramę, biorę lampkę, biorę nogawki do torebki, biorę batony, przelewam swoje picie, smaruję się kremikiem, który biorę do torebki i jadę. Zaczyna się trochę podjazdowo, bo hopka przed Tenczynkiem, potem Miękinia z Krzeszowic i hopka nad Olkusz. Za Rudką, na górce, siadam na chwilę łapiąc mały zjazd glukozowy i dzwonie do Misia-Pysia, żaląc się, że pewnie już czas zawrócić do Maka i do domu. Jedzonko Snickersa i mi przeszło, zakładanie lampek, ubieranie i zjazdy do Ogrodzeńca. Nie jest zimno, ciemno robi się powoli, jedzie się nawet fajnie. I zaczyna się robić w miarę płasko. Ale nawet to nie motywuje mnie do dociśnięcia. Asfalty są gładkie, czasem tylko jakaś nierówność się pojawia odcinkowo, to i szybko dojeżdżam na punkt w Rogoźniku.
Na punkcie znów Paweł Organizator, jest wieeelki talerz makaronu z mięskiem, jest herbata i kawa, są napoje, jest woda, są batoniki. Zakładam nogawki, gaworzę chwilę przy makaronie, ociągam się jak mogę i po drugiej herbacie wyjeżdżam akurat, gdy na punkt zajeżdżają Drożdżówkarze.
Dalej jest znów dość dobrze asfaltowo. Mijam wszystkie znajome miejsca okolic Tarnowskich Gór, z zabytkową kopalnią srebra włącznie. Trochę krążenia po okolicy, jakieś boczne drogi od czasu do czasu, z nawierzchnią odbiegającą standardem do krajowej nawet*****, ale zaraz zaczyna się opolskie i sporo długich dróg po lasach. Podjazd na Annaberg akurat z tej najkrótszej i najłatwiejszej, moim zdaniem, strony, a na górze bruk (uparłem się nie jechać chodnikiem) i trochę szybkiego i trochę nieszybkiego zjazdu.
Na punkcie w Żyrowej znów Paweł z bratem, ognisko, zupa warzywno-grzybowa z grzankami, dwie herbaty, soki, woda, cola, ciasto(!!!). Znów się ociągam, ale, o dziwo, morale są dobre. Pewnie i tak nie zrobię ostatnich 80km w 2,5h, więc nastawiam się na dojazd w okolicy godziny 4 nad ranem. Idzie nawet szybko. Jest sporo prostych na Racibórz. Potem jest jedna górka, z punktem widokowym, która daje czasem ponad 10%, a za nią kolejna. A po nich trochę pohopkowania i znajome Gorzyczki, Mak znajomy z GMRDP i trochę asfaltu do Godowa. Na sam koniec sam Organizator dopinguje mnie do niewocofu z okna samochodu. A na metę wpadam kilkanaście minut przed czwartą (z chyba drugim czasem w Solo).

Są takie dni, gdy się leci na rowerze. A ten był z tych, co czułem, jakbym jechał w zupie z wilgoci przez prawie cały dzień. Właściwie to przegrałem ten maraton już tydzień temu, jadąc nad morze. Ale z drugiej strony, Paweł Miłkowski ma fantastyczny sezon i byłby chyba poza zasięgiem, bo nie mam głowy na mocne ściganie. Zmęczyć się mocno nie zmęczyłem, bo dociskania nie było aż tak dużo. Ale dzień był też z tych, co wkładka nie współpracowała z tyłkiem i wyszedłem z małym przetarciem. Minimalnym. Pogoda za to dopisała okropnie - po porannych mgłach wyszło cieplutkie słońce, wiatr nie dokuczał zbyt mocno, a noc nie była tak zimna jak zimną miała być.
Organizacje naprawdę świetna: od bazy maratonu, atmosfery pomimo zmniejszonej ilości przewijających się osób, przez rozmieszczenie punktów równomiernie po trasie, aprowizację na nich i atmosferę napunktową. Jedzenia było w sam raz, picie było zróżnicowane, wszystko dostosowane do imprezy - nie schabowy tylko makaron z kurczakiem, zapiekanki czy zupa, gdy ktoś chciał była opcja bezmięsna. Była tak ważna w tym okresie herbatka i kawa. I realne troszczenie się orgów o to, żeby było wszystkim fajnie, ale nie takie namolne.

* daltoniści wyścigowi - dla nich każde palące się światło jest zielone;
** bo inni stwierdzili, że YOLO, na czerwonym też można
*** okazało się, że mnie ślad prowadził dobrze, widocznie kolega miał albo starą wersję śladu albo jechał na pamięć
**** i co się okazuje? koleżanka ma numer 731, koledzy numerów nie mają. i ciągną ją gdy tylko nie męczy górek. co ciekawsze - na punkt w Bolęcinie dojechała z innym kolegą z Innergy (który czekał na grupkę w Andrychowie) - co oznacza, że chłopaki zrobili sobie sztafetę. Czy serio jest się czym chwalić, gdy trasy nie przejechało się samemu? Ja wiem, że to Innergy Team, oni zawsze pierwsi biegną pod spuszczony szlaban na przejeździe, ale w taki sposób wieźć kogoś na kole, nie będąc w wyścigu/maratonie - to czyściutkie oszustwo
***** czaaaasem trasa wpadała w jakąś boczną drogę, po dziurach, których w Śląskiem i Opolskiem nie brakuje, czy po zawianych piaskach. wymagało to lekkiego zwolnienia i większej uwagi.

CLIMB: max 13%


Dane wyjazdu:
20.10 km 0.00 km teren
00:45 h 26.80 km/h:
Maks. pr.:52.10 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:105 m
Rower:Furia

dojazdos en pociągos i dojazdos con pociągos en noclegos

Piątek, 18 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków; Wodzisław Śląski-Podbcze-Łaziska-Godów

Po epopei kolejowej, znaczonej bieganiem po złych peronach i podróżą z trzema przesiadkami, dojeżdżam na spokojnie do bazy Maratonu późnym popołudniem.
Gdy wilgoć zaczyna podchodzić z Olzy poszukuję jakiegoś jedzenia, które ostatecznie znalazło się w miejscowym wyszynku, po czem zawijam znów pod wiatę grillową i szykuję przyjemne miejsce na noc. Organizatorowi zrobiło się mnie (i kilku innych osób, które szykowały się podobnie jak ja) szkoda i zaproponował nocleg koło pryszniców, w cieplutkim korytarzu. Co było fantastyczne. Opierdzielam jeszcze o jedną kiełbaskę z grilla za dużo, podjadam czekoladę w śpiworze i dość szybko zasypiam, na pół nocy, jak zwykle przed startem.
CLIMB: max 8%
Kategoria [ 0-50km ], sam


Dane wyjazdu:
36.90 km 0.00 km teren
01:39 h 22.36 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:155 m

znów po Mieście

Piątek, 18 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków-prawie Zielonki

CLIMB: max 6%


Dane wyjazdu:
17.80 km 0.00 km teren
00:50 h 21.36 km/h:
Maks. pr.:44.40 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:140 m

po Mieście i okolicach

Środa, 16 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków-prawie Zielonki-Modlnica-prawie Zielonki

CLIMB: max 8%


Dane wyjazdu:
98.20 km 0.00 km teren
03:18 h 29.76 km/h:
Maks. pr.:71.40 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:1127 m
Rower:Furia

zbiórka z Hutasami

Wtorek, 15 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków-NH-Kokotów-Sułów-Hucisko-Grajów-Sieraków-Gorzków-Byszyce-Siercza-Wieliczka-Kraków-prawie Zielonki

Urywali mnie jak chcieli: na górkach, na prawie-płaskim, na zjazdach...
CLIMB: max 13%
Kategoria [ 50-100km ], niesam, sam


Dane wyjazdu:
38.10 km 0.00 km teren
01:51 h 20.59 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy:171 m

Miaaaasto

Wtorek, 15 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków-prawie Zielonki

Cieplutko jak dobrym latem.
CLIMB: max 8%
Kategoria [ 0-50km ], sam


Dane wyjazdu:
81.00 km 0.30 km teren
03:22 h 24.06 km/h:
Maks. pr.:72.30 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:798 m

półpociągowa rundka nad jezioro

Poniedziałek, 14 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków; Zembrzyce-Mucharz-Wadowice-Roków-Lgota-Nowe Dwory-Czernichów-Liszki-Cholerzyn-Morawica-Balice-Rząska-Modlnica-prawie Zielonki

Regio z rana jak zsiadła śmietana - ludzie podróżujący z rowerami do Zakopca przeżywają mały szok gdy okazuje się, że trza wysiąść w Makowie i nie wiadomo co dalej, bo busiarz może wziąć, a może w mordę może dać.
Dzień super słoneczny, tylko letko wietrzny. Zrobiłem kilka podjazdów, zrobiłem kilka zjazdów, był nawet prom przez Wisłę.
CLIMB: max 13%
zakrętas nad jeziorem/zalewem Świnna Poręba
zakrętas nad jeziorem/zalewem Świnna Poręba © wojtekjg
linia kolejnowa Kraków-Sucha przemykająca przez zalew
linia kolejnowa Kraków-Sucha przemykająca przez zalew © wojtekjg
szczyty B.Żywieckiego z podjazdu nad Mucharz
szczyty B.Żywieckiego z podjazdu nad Mucharz © wojtekjg
Jezioro Mucharskie
Jezioro Mucharskie © wojtekjg
zjeździk do jeziora (mucharskiego)
zjeździk do jeziora (mucharskiego) © wojtekjg
jez.mucharskie z punktu widokowego
jez.mucharskie z punktu widokowego © wojtekjg
kościółek na szczycie górki w Mucharzu z drugiej strony jeziora
kościółek na szczycie górki w Mucharzu z drugiej strony jeziora © wojtekjg
ładny podjazd w okolicy Lgoty
ładny podjazd w okolicy Lgoty © wojtekjg
droga na Cholerzyn
droga na Cholerzyn © wojtekjg
kościółek Św. Bartłomieja w Morawicy
kościółek Św. Bartłomieja w Morawicy © wojtekjg
zza św. (Bartłoieja) wychyla się kula...radaru!
zza św. (Bartłoieja) wychyla się kula...radaru! © wojtekjg


Dane wyjazdu:
421.40 km 2.00 km teren
15:32 h 27.13 km/h:
Maks. pr.:68.40 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:3103 m

wycieczka kawałkiem trasy MPP

Sobota, 12 września 2020 | Komentarze 0

Hel-[...]-Sierpc

...przegrałem wszystko w ten weekend....
CLIMB: max 14%
Kategoria [300-1500km :)], sam


Dane wyjazdu:
104.50 km 0.00 km teren
04:07 h 25.38 km/h:
Maks. pr.:50.20 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:446 m
Rower:Furia

na Hel! (z Karakowa, z pędolino, z Gdyni)

Piątek, 11 września 2020 | Komentarze 0

prawie Zielonki-Kraków; Gdynia-Pierwoszyno-Mosty-Rewa-Mosty-Mrzezino-Puck-Swarzewo-Władosławowo-Jastarnia-Hel

Dojazd z obładowaniem do HelKampu, z błądzeniem po Gdyni, niechcianą Rewą, drogami z płyt betonowych i ścieżkami rowerowymi na półwyspie, które nadają się na mtb.
Woda trąci rybami, powietrze trąci tą wodą z rybami. Jest dość ciepło, ale nie za bardzo, no i wieje. Kręcę się do wieczora po skraju półwyspu, łykając wilgotne powietrze i zapachy straganowo-rybne.
CLIMB: max 9%
Kategoria [100-200km], sam